Problemy z seksem

Jestem jeszcze młodym mężczyzną. Od ponad 20 lat ulegam masturbacji. Nigdy nie uprawiałem seksu z żadną kobietą. Uważam, że moje poczynania są patologiczne, gdyż robię to prawie codziennie po jednym razie, nawet wtedy gdy napięcie seksualne jest bardzo małe. Niezmiennym impulsem do onanizmu są stopy kobiet, na które zwracam uwagę prawie u każdej atrakcyjnej kobiety w świecie rzeczywistym, a także na zdjęciach w internecie. Takie obrazy są w mojej psychice wyraźnie utrwalone, a potrzeba onanizmu stała się natręctwem. Proszę mi poradzić, czy powinienem coś w tym zmienić? Czy też nie zmieniać w tym niczego? Czy powinienem udać się do psychologa lub seksuologa?
Mój problem jest dla mnie niezmiernie wstydliwy i tak naprawdę nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nie zwierzałam się, uważając, że jestem w tym względzie jakimś odmieńcem... Zawsze wydawało mi się, że nikt inny na świecie nie ma tak niedorzecznego, tak głupiego problemu. Otóż, boję się penetracji (ale tylko waginalnej)... Boję się jej tak bardzo, że nie jestem w stanie nawet przełamać się do prób. Świadomie i celowo piszę "penetracja", bo wszystko inne związane z seksem nie tylko nie sprawia mi problemów, ale wręcz uwielbiam to, jestem chętna i otwarta. I tak, uwielbiam wszelkiego rodzaju pieszczoty, chętnie uprawiam seks oralny, nawet analny (i tutaj penetracji zupełnie się nie boję), jednak od zawsze paraliżowała mnie sama myśl o seksie waginalnym. Zawsze się tego bałam - sama myśl o tym, że miałby we mnie wejść członek, przerażała mnie. Dlaczego? Zawsze bałam się, że to będzie bardzo bolało. Strasznie bałam się przebicia błony dziewiczej i bólu z tym związanego. Łudziłam się jednak, że jak dorosnę, znajdę sobie partnera, w którym się zakocham, to i mój strach minie. Niestety... Dziś przekroczyłam już 30-tkę, mam cudownego partnera, którego ogromnie kocham, któremu ufam, i z którym jestem szczęśliwa, jednak wciąż paraliżuje mnie strach przed wprowadzeniem członka (nawet palca!!!) do mojej pochwy. Już na samą myśl o tym, zaciskam uda... Cały czas wydaje mi się, że nie wygram z tym strachem (mimo iż mam świadomość, że defloracja przecież nie zawsze wiąże się z bólem). Nie wiem, zastanawiam się czasem czy gdybym nie miała tej przeklętej błony dziewiczej, to też bym się tak bała tego (pierwszego) wprowadzenia członka do pochwy? Nie wiem, sama jestem ciekawa... A zatem, paraliżuje mnie strach przed bólem. Co ciekawe, nie boję się w ogóle wprowadzenia członka w odbyt. Rzecz tyczy się tylko i wyłącznie pochwy. A zatem, moje podejrzenia, że rozchodzi się o błonę dziewiczą, mogą być może mieć uzasadnienie? Nie wiem skąd u mnie ten strach, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć z przeszłości, miałam normalne, wspaniałe dzieciństwo, nie doświadczyłam nigdy nic traumatycznego itd. Nigdy nie słyszałam, by ktokolwiek miał taki problem jak ja i to jeszcze bardziej powoduje u mnie wstyd, poczucie winy. Czuję się jak jakaś kosmitka z taką niestworzoną dolegliwością, ułomnością! Nienawidzę tego u mnie, tej mojej ułomności. Ginekolodzy bagatelizują, wręcz ignorują mój problem, radząc napić się lampki wina i "ruszyć do dzieła" (czyli do tej mojej pierwszej penetracji waginalnej). A ja, nawet pijana, "nie dam się", bo TO akurat cały czas doskonale kontroluję. Zresztą, zdaję sobie sprawę, że ginekolog to nie jest odpowiedni lekarz mogący mi pomóc. Z moją fizjonomią wszystko w porządku, wiem, że to raczej jakiś problem w mojej głowie. Wciąż wmawiam sobie ten strach i na nic wszelkie zapewnienia, że to nie musi boleć, że członek wejdzie w pochwę bez najmniejszego problemu, bo pochwa jest elastyczna, rozciągliwa itp. Nie umiem się przełamać. Boli mnie tam, w głowie... Wielkim problemem jest dla mnie również zwykłe badanie ginekologiczne - przeraża mnie przecież nie tylko penis, ale także nawet i palec czy wziernik, który miałby zostać wprowadzony do mojej pochwy! I już... od razu sobie wmawiam, że będzie strasznie bolało, że to się we mnie nie zmieści itp. Wiem, to niedorzeczne, a jednak nawet jak to sobie logicznie tłumaczę, pozostaje to tylko teorią, bowiem nie umiem tego potem wprowadzić do praktyki. Za nic nie umiem się przełamać. Czy Pani, Pani Magdaleno, mógłby mi coś poradzić? I czy mogłaby mi Pani powiedzieć, do jakiego specjalisty powinnam się udać? Do seksuologa czy psychologa/psychoterapeuty? Czy taki problem jak mój w ogóle istnieje, czy też jestem jedyna z tak dziwaczną przypadłością? Czy można na nią cokolwiek poradzić, czy to da się we mnie zmienić, czy jest to uleczalne? Czy mogę mieć nadzieję na normalne życie, na normalne współżycie? Bardzo proszę Panią o pomoc, to naprawdę spędza mi sen z powiek, jestem tym coraz bardziej zdołowana, załamana i zakompleksiona, czuję się takim odmieńcem, a poza tym, przecież to oczywiste, że chciałabym NORMALNIE żyć/współżyć, chciałabym móc robić zwyczajne badania u ginekologa (do tej pory jestem jedynie badana przez odbyt, inaczej się nie da, bo zbytnio się zaciskam i panikuję! A ostatnio to już w ogóle. Zresztą raczej unikam ginekologa, gdyż wstydzę się tego, że boję się zwykłego badania mając ponad 30 lat! Chciałabym kiedyś mieć dzieci... Bardzo proszę Panią o radę, o pomoc, bo przetrawiając tyle lat ten problem w sobie, naprawdę tylko się pogrążam, czasem wątpię w swoją kobiecość i, doprawdy, czuję się bezradna, gorsza i po prostu załamana. Nie wiem jak z tym zawalczyć.
Oglądam dużo filmów o tematyce pornograficznej i często się masturbuje. Nie umiem sobie z tym poradzić, choć nie raz próbowałem i obiecywałem sobie ze już więcej tego nie zrobię. Mam 27 lat i czasem wytrzymuję kilka dni, czasem nawet tygodni, a czasem co dzień oglądam takie filmy i się zadowalam. Na dodatek od jakiegoś czasu zaczepiam przypadkowe osoby na gadu-gadu pytaniem "lubisz sex?" i widzę że stanowi to dla mojej psychiki poważny problem, na dodatek te osoby są coraz młodsze... Martwię się o siebie, bo napady pochłaniania pornografii wracają, a na dodatek to głupie zaczepianie innych na gadu-gadu. Proszę o jakąś radę, jak sobie z tym radzić i nie pisać tych głupot na gg już więcej...
Czy nic się nie stanie, jak mężczyzna czasem będzie sobie wkładał w odbyt tampon?
Mój chłopak spotykał się z inną kobietą przez 3 miesiące, ale z nią nie uprawiał seksu. Za to okłamywał mnie, by się z nią spotykać i wyparł się znajomości nawet gdy miałam dowody. Jesteśmy razem półtora roku, nie mieszkamy razem, ale widujemy się codziennie.. Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze, on też twierdzi, że jest wspaniale i nie ma pojęcia co to był za wybryk, skąd się wziął i dlaczego... Obiecuje, że to się nie powtórzy, mówi ze mnie kocha i teraz to zrozumiał... Co mam zrobić? Wybaczyć mu? Zakończyć to?
Jestem ze swoim chłopakiem od 5 miesięcy. Przez ten cały okres czasu nasze współżycie było idealne. Potrafiliśmy się kochać do 5-6 razy w ciągu jednej nocy. Od dwóch tygodni dzieje się tak, że kochamy się raz, jest idealnie zarówno dla mnie jak i dla niego ale gdy po jakiejś chwili chcemy się kochać drugi raz, u mojego chłopaka nie dochodzi do erekcji. Jesteśmy obydwoje bardzo pobudzeni, bardzo nam na tym zależy i próbujemy potem parę następnych razy, ale po tym pierwszym stosunku kolejne się nie udają. Jestem tym zaskoczona i zmartwiona, bo przez te 5 miesięcy było idealnie, a ponadto ten pierwszy raz jest zawsze fantastyczny, więc dlaczego kolejne nie wychodzą? Czy może to być podłoże jakiejś choroby?
Jestem w związku z osobą niepełnosprawną, mój partner ma amputowaną nogę w połowie uda. W związku z tym proszę o podpowiedź, jakie pozycje dla nas są dobre. Chcemy, aby nasze życie intymne nas satysfakcjonowało. W internecie szukałam o związkach z osobą ni niepełnosprawna, ale informacji jest bardzo mało.
Mam 15 lat i faceta od prawie roku. kilka tygodni temu obydwoje przeżyliśmy swój pierwszy raz, tylko, że ja nic nie czułam. Powiedziałam mu o tym chwilę po stosunku i myśleliśmy dlaczego. Następnym razem używaliśmy prezerwatyw zwiększających przyjemność, co nic nie dało. Po po długich próbach, staraniach i różnych pozycjach zaczynałam troszkę czuć. Dlaczego tak jest i co mogę zrobić?
Mój problem polega na tym, że nie seks nie sprawia mi przyjemności takiej jaka powinien. Jedyna przyjemność z seksu to ta bliskość, długie przytulenie, zachwyt partnera moim ciałem, sprawienie, że on poczuje się dobrze. Nie mam i nigdy nie miałam orgazmu. Mam 30 lat, jestem 9 lat po ślubie, przed ślubem miałam trzech innych partnerów. Nigdy nie miałam orgazmu, nie wiem jakie to uczucie, może i przez brak tego doznania nie ciągnie mnie do seksu. Kocham męża, ale od pewnego czasu mój brak orgazmu zaczyna być dla niego problemem. Temat seksu nigdy nie był tematem tabu, nikt mnie nigdy nie skrzywdził na tym tle.... Dlaczego czasem czuje wręcz obrzydzenie do seksu, do nasienia męskiego, do członka? Nie jestem w stanie sama doprowadzić się do orgazmu. Nie masturbuje się - nie czuje takiej potrzeby, a wręcz jest to dla mnie śmieszne... Czy jestem chora?
Interesuje mnie pewna rzecz dotycząca polucji. Mianowicie, czy do wytrysku podczas snu dochodzi bez bodźców mechanicznych, czy może nieświadomie dotykamy penisa, pocieramy nim o łóżko? Zadałem to pytanie ponieważ, zawsze kiedy mam zmazy nocne budzę się na brzuchu, choć zasypiam na plecach. Jak to jest z tymi polucjami?
Problemy seksualne kobiet często są lekceważone, rzadko bywają rozpoznawane i nie zawsze leczone. Czy wiedziałaś, że przyczyną problemów z życiem seksualnym może być nadciśnienie? Kobiety z nadciśnieniem łatwiej zapadają na zawał serca, którego przebycie znacznie obniża częstość stosunków płciowych.
Jestem z moją ukochana kilka lat i przez długi czas problemu z jej szczytowaniem nie było. Osiągała orgazm łechtaczkowy i pochwowy, raz w ciągu 5 min zbliżenia, innym razem w ciągu 30 min, ale osiągała. Od pewnego czasu choćbym nie wiem jak się starał, gimnastykował, zmieniał taktykę, długo się kochał, to nie ma szans na osiągnięcie orgazmu. Jest jej przyjemnie, ale nie czuje tego rosnącego napięcia i eksplozji. Czuje, że w niej jestem i tyle. Wcześniej osiągała wszystko zarówno z grą wstępną jak i bez...a teraz nic... Dodam, że podejrzewam zabieg usunięcia nadżerki za winowajcę, bo po nim miała jeszcze z 2 orgazmy i koniec. Ale pozostać powinna chociaż stymulacja łechtaczki...nie mam już większych pomysłów na przywrócenie pięknych stanów jakich doznaliśmy wcześniej :/