Psychologia
Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.
Jestem w związku od ponad 3 lat. Oboje mamy po 47 lat. Oboje jestśmy po przejściach. Moje małżeństwo, które trwało ponad 20 lat rozpadło się z powodu notorycznych kłamstw i liczne zdrad męża. Jestem na tym punkcie przewrażliwiona.
Obecny mężczyzna wspanialy, troskliwy, ciepły, czuły... planujemy w marcu pobrać się. Póki co, mieszkamy w różnych oddalonych o 300 km miastach. Od samego początku spotykamy się w prawie każdy weekend, spędzamy wspólne urlopy. Przeprowadzam się do niego już od roku, ale ciągle "coś" uniemożliwia mi realizację tego planu! Poważna choroba i ciąża córki, potem jej rekonwalescencja i pomoc przy wnuczce. Pojawiło się też "ale" - mój partner zataił, że spotyka się z koleżanką z dawnych lat. Na razie były tylko dwa takie spotkania, ale za to jakie, do bardzo późnych godzin nocnych w naszym domu. On twierdzi, że to tylko przyjacielskie rozmowy. Kocha mnie i ze mną chce żyć do końca życia. Na mój zarzut, że nie powiedział mi, że ma zamiar spotkać się z dawną koleżanką odpowiedział, że bał się mojej reakcji. Nie potrafię podejśc do tego obiektywnie, bo bardzo chcę z nim być. Jednak bardzo boję się, aby nie zatruć życia sobie i jemu. Przecież i ja, i on mamy prawo spotykać się ze znajomymi. Czy faktycznie wyolbrzymiam? Na razie poprosiłam aby nie dzwonił do mnie, muszę nabrać dystansu do tej sytuacji.
Kiedy na kimś mi zależy - ogarnia mnie strach. Strach o to, że się ośmieszę, strach o to, że ktoś mnie nie będzie w swoim towarzystwie chciał, strach, że wykonując gest w czyimś kierunku jest o ten jeden gest za dużo.
Właściwie to każdy kontakt napiętnowany jest lękiem i przeświadczeniem, że jestem gorsza. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
Proszę mi podpowiedzieć, jak powinnam reagować na "histeryczne" (nie wiem, czy to poprawne sformułowanie) zachowanie mego 6-letniego syna. Jeśli coś go zdenerwuje albo nie jest po jego myśli, wtedy przyjmuje taką postawę: lekko się pochyla, ręce rozkłada na bok, palce kurczy w "szpony", mówi przez zęby - cały w tej złości jest bardzo napięty. Takie zachowanie powtarza się niekiedy kilka razy dziennie (w przedszkolu również). W domu staram się unikać sytuacji, które doprowadzają syna do takiego stanu, ale wydaje mi się, że unikanie nie jest wyjściem.
Czy dziecko może odziedziczyć np. po ojcu skłonność do jąkania i dysleksji, a właściwie dysortografii?
Raczej trudno udawać że wszystko jest ok. Rodzina mojego partnera, z którym jestem od trzech lat (mamy po jednym swoim i dwoje wspólnych dzieci) na pierwszy plan wysuwa jego żonę a nie jego - to tak, jakby jego żona była dla nich córką czy siostrą, a nie on synem czy bratem. Na spotkania rodzinne zapraszają nie nas, ale jego żonę. Rozumiem, że długo ją znają i nie dziwi mnie to, że utrzymują z nią kontakt, poza tym chcą mieć dobre relacje z ich dzieckiem, które z nią mieszka. Mama partnera zaprosiła nas na imieniny, ale dzień przed innymi - synem i córką z rodzinami i właśnie byłą synową. Wygląda na to, że mój partner jest mniej ważny od żony z którą był. Ja nie spotkałam się z czymś takim ani nie słyszałam, dlatego trudno mi to zrozumieć. Partner mój uważa, że powinnam się cieszyć z zaproszenia. On nie widzi problemu.
Od 15 lat jestem mężatką i w naszym małżeństwie jest coraz gorzej. Mąż zawsze mnie krytykuje. Przesiaduje przy komputerze całymi dniami, ale do mnie ma pretensje, że o niego nie dbam. Wypomina mi każdy grosz, nie mam prawa podjąć sama żadnej decyzji. Mamy 2 córki i dochodzę do w wniosku, że on ma nas za jakieś istoty gorszego gatunku. Nigdy nie uderzył mnie, ale jego słowa bolą bardziej niż uderzenie. Nie wiem, czy nie przesadzam, ale przecież małżeństwo to związek dwojga ludzi, a to oznacza, że nie muszę być tak jak on sobie życzy. Zastanawiam się, czy nie odejść od męża.
Witam.
Mój chłopak ma 22 lata, dobrą pracę, która zajmuje mu niewiele czasu. Od momentu, kiedy wrociliśmy z weekendu nad morzem (nasza rocznica), wpadł w apatię i bardzo mnie to przeraża. Nie chce mu się wychodzić z domu, nie chce mu się jeść, zasłonić okna, gdy świeci słońce, rozmawiać... Siedzi tylko przed komputerem i nic nie robi, patrzy bezmyślnie w telewizor i powtarza, że nic mu się nie chce. Nie uśmiecha się, niczym go nie mogę zająć. Nie ma żadnej pasji. Boję się, że to się jakoś źle skończy. Co powinnam zrobić?
Niedawno dowiedziałam się, że mój chłopak jest hazardzistą, gra w ruletkę. Przez pewien czas leczył się i chodził do psychoterapeuty i psychologa. Chyba ma nawrót choroby; nie wiem co robić i jak mu pomoc. Proszę o udzielenie mi jakiejś rady. Strasznie go kocham i zależy mi na jego zdrowiu i życiu bardzo.
Mój syn jest jeddnym z najlepszych uczniów w klasie i przez to ma wiele problemów. Koledzy cieszą się niezmiernie, gdy coś mu nie wyjdzie. Nauczyciel nie widzi w tym żadnego problemu i nie reaguje na ich zachowanie. Dziecko jest zniechęcone do szkoły i do nauki. Pomimo, że zawsze jest przygotowany i świetnie sobie radzi z nowym materiałem, nie został jeszcze nigdy pochwalony, bo innym byłoby przykro. Próbowałam rozmawiać z wychowawcą, ale on twierdzi, że zbyt się tym przejmuję, że dziecko musi się uodparniać, bo życie jest okrutne. Chciałabym, żeby choć dzieciństwo spędził beztrosko, tym bardziej, że inni nie są "hartowani" taką terapią. Czy ja jestem nadopiekuńcza? Przecież moje dziecko traci radość ducha!
Przypadkiem znalazłem materiały pornograficzne w telefonie komórkowym mojego syna (14 lat). Jak najlepiej powinniśmy postąpić z żoną w tej sytuacji?
Mam 25 lat i jestem z moim chłopakiem już 8 lat. Myślimy o ślubie. Od kilku miesięcy nie mogę mu zaufać, każde jego słowo czy telefon analizuje kilka krotnie,gdy nie ma dla mnie czasu bo pracuje albo się uczy to już jest to dla mnie oznaka tego, że mnie nie kocha. Nie wiem czy to jest normalne. Kiedyś tego typu sytuacji nie było, a teraz nawet jak jest dobrze, idziemy sobie tu czy tam razem to odczuwam ,że jestem dla niego ciężarem, mimo to, że zachowuje się wobec mnie dobrze. Nie wiem sama co o tym myśleć, boję się, że mu się znudzę. Non stop chcę, żeby mi okazywał miłość. Cały czas mu zadaję pytania czy mnie kocha, czy tęskni. Męczę się sama ze sobą, bo gdy w danym dniu się nie widzimy i on zamiast 3 telefonów wykona do mnie jeden telefon to już jest to dla mnie oznaka, że widocznie za mną nie tęskni itd. Sama nie wiem co o tym myśleć
Dwa lata temu urodziłam córeczkę która wymaga specjalistycznej opieki. Teraz jestem w ciąży z drugim dzieckiem. Mam problem z relacjami z teściową, przez która czuję się osaczona i która stale podważa moje postępowanie wobec chorej córki. Boje się, że będzie nastawiać dziecko przeciwko mnie, że zrobi ze mnie złą matkę. Teściowa nie rozumie, że ja postępuje tak jak mi lekarze specjaliści radzą. Wiem do czego jest zdolna, bo gdy byłam młodsza to sama dałam się jej omotać i ciągle kłóciłam się z moimi rodzicami, ale na całe szczęście dość szybko przejrzałam na oczy i naprawiłam relacje z nimi. Już sama nie wiem co mam robić...
Czy wiesz, że nie każdy biorący narkotyki jest narkomanem? Według definicji narkoman jest to osoba uzależniona, pozostająca w stanie odurzenia narkotykami. Dowiedz się, jakie są najczęstsze objawy uzależnienia od narkotyków.
Mam 25 lat i jestem w siódmym miesiącu ciąży. Cały czas o tym myślę. Bardzo się boję, że nie urodzę, że nie będę umiała tego zrobić... Śnią mi się koszmary. Myślę też o tym, że jak urodzę, to nie pozwolę nikomu dotknąć mojego dziecka, nie pozwolę nikomu mówić do niej. Ona jest dla mnie najważniejsza. Dlaczego tak się dzieje? Czy to strach?
Jestem w związku od 4 lat, z mężczyzną po przejściach. Ma syna z pierwszego małżeństwa. Zanim zamieszkaliśmy razem, wszystko było ok. Po jakimś czasie ja zaczęłam nalegać, abyśmy mieli dziecko. I tu pojawia się problem. Mój partner nie chce mieć dzieci. Twierdzi, że nie mamy na razie stabilnej sytuacji, aby miec dziecko. Ja uważam, że tylko tak mówi, ponieważ już nie chce mieć dzieci nigdy więcej. Jego syn jest dzieckiem trudnym (ma adhd oraz podejrzenie zespołu Aspergera). Ma ciągłe kłopoty z dzieckiem oraz z była żoną, która nie daje nam spokoju. Próbowałam na wszystkie sposoby rozmawiać, ale nic to nie daje. Odpowiedź brzmi ciągle NIE. Natomiast ja nie chciałabym, aby różnica zdań doprowadziła do rozpadu związku.
Mam 24 lata, 150cm wzrostu i ważę TYLKO 33 kg. Sama świadomość, że mam jeść, przyprawia mnie o mdłości, może dlatego, że od kiedy pamiętam do jedzenia byłam zmuszana. W dzieciństwie przeszłam naświetlania i chemioterapię z powodu choroby nowotworowej. Produkty, które jem, są bardzo ograniczone, ponieważ więcej rzeczy nie lubię niż lubię. Nie jestem w stanie spróbować czegoś nowego, bo już z góry zakładam, że tego nie lubie, nie wiedząc jak to smakuje. Czy można mi jakoś pomóc, bo ja naprawdę chcę przytyć?
Jestem z chłopakiem od pięciu lat. On ma 39 lat i nie jest przygotowany ani na dziecko, ani na ślub. Ja pragnę założyć rodzinę i być mamą. Rozmawiam z nim często o tym, że ja chcę, ale on zawsze mówi, że będzie na to czas. Czy on zdecyduje się? Czy boi się odpowiedzialności?
Od dłuższego czasu, nie wiem czy nie od zawsze, mam problem dotyczący akceptacji swojego wyglądu i stosunku do samej siebie. Problem może wydawać się banalny, ale naprawdę był on powodem niejednej kłótni z moim chłopakiem. Jesteśmy razem już ponad 4 lata, kiedy się poznaliśmy uważałam siebie za atrakcyjną osobę i to, że chciał on ze mą być upewniało mnie w tym przekonaniu. Miałam zawsze jednak problem z własną atrakcyjnością, uważałam i uważam, że czegoś mi brakuje, że nie jestem taka jaka powinna być... A to nie taka figura, to brzydkie ubrania, nie taka fryzura itp. Wiadomo, że nikt nie jest ideałem, mnie zawsze wszyscy mówią, że jestem ładna, ale ja w to po prostu nie wierzę. To stało się moją obsesją do tego stopnia, że kiedy wychodzę ze swoim chłopakiem na miasto zaczyna się horror, bo ciągle tylko wypatruję jakiś dziewczyn, które są ładniejsze i czy chłopak się na nie patrzy. Mój chłopak mnie bardzo ceni nie tylko za urodę, ale i przede wszystkim za to jaka jestem, tego mu nie mogę zarzucić. Nie wiem już skąd się bierze to moje uczucie nieatrakcyjności. Zawsze szukam w sobie czegoś negatywnego zamiast skupić się na zaletach - jestem tego świadoma. Czytałam wiele na ten temat, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Może Pani mi coś doradzi?
Mąż często wyjeżdża zagranicę. A jak jest na wakacjach w Polsce to na pierwszym miejscu stawia komputer, kolegów i piwko, a na końcu dziecko... Co mam zrobić? jak mam na niego wpłynąć, aby poświęcił więcej czasu rodzinie zamiast kolegom?
Sama nie wiem co ze sobą zrobić... Wszystko zaczęło się od moje odchudzania. Schudłam dużo i niezbyt zdrowo, myślałam że dzięki temu zwiększy się moja samoocena, ale jest gorzej... Mam napady histerii, płaczu, łatwo wpadam w złość, denerwuję się często bez powodu. Cały czas wydaje mi się, że jestem beznadziejna, nikomu niepotrzebna, bezużyteczna. Do tego nachodzą mnie ataki głodu na słodycze - potrafię zjeść we 2 dni 0,5 kg cukierków w czekoladzie i ciastek. Najgorzej jest w weekend i to właśnie wtedy mam te ataki, bo w tygodniu uczę się i staram się o tym nie myśleć. Co mam z tym zrobić? Nie chcę w tym wieku brać psychotropów... Czy są jakieś leki ziołowe? A może potrzebne mi jest coś innego...
Od kilku lat mój syn poważnie choruje. Bardzo dużo czasu spędzałam z nim w klinice. Teraz wszystko mnie denerwuje, bardzo szybko wpadam w gniew. Jestem opryskliwa i bardzo trudno mi zapanować nad sobą. Wybucham i robię awantury z byle powodu. Nie wiem, co mam robićc. Czy powinnam zacząć się leczyć?