Psychologia
Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.
Mam 35 lat, nerwicę, a chciałabym zajść w ciążę. Zażywam leksotan. Rano jestem zdenerwowana, kręci mi się w głowie, mam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Po zażyciu leku z reguły się uspakajam. Jestem chyba od nich uzależniona, próbowałam przejść na leki ziołowe - nie pomagały. Nie wiem, czy podołam po zajśćiu w ciąże je odstawić - mam już jedno dziecko.
Jestem od roku rozwiedziona. Długo dochodziłam do tej decyzji, ale teraz jestem bardzo szczęśliwa. Mam też ogromną nadzieję, że spotkam kiedyś miłość mojego życia, której tak bardzo mi brakuje. Niby wszystko wydaje się być w porządku. Jestem zaradną kobiet, zadbaną, ogólnie zadowoloną ze swojego wyglądu. Bardzo też lubię swoją osobowość, lubię siebie. Mam też ogromną potrzebę miłości, której mam w sobie bardzo dużo i pragnę się nią z kimś podzielić. Niestety trapi mnie jeden bardzo wielki kompleks. Po ciąży pozostały mi bardzo brzydkie rozstępy na brzuchu i udach. Boję się, że podświadomie będę bała się pierwszego intymnego kontaktu z mężczyzną. Dręczą mnie obawy, że facet jak "to" zobaczy, to poprostu mnie odtrąci(bo ponoć mężczyźni są wzrokowcami). Zdaję sobie też sprawę z tego, że jezeli w grę wchodzi prawdziwe uczucie, to takie rzeczy nie mają znaczenia (przynajmniej dla mnie). Chciałabym po prostu uzyskać poradę, jak zachować się w takiej "pierwszej" sytuacji. Myślę, że gaszenie światła czy inne podobne rzeczy są w takim wypadku bez sensu.
Moja mama jest chora na raka. Jest w tej chwili w takim stanie, że nie jest w stanie samodzielnie usiąść, odczuwa okropne bóle. Od kilku dni odmawia przyjmowania pożywienia oraz lekarstw. Co możemy zrobić, żeby namówić ją do jedzenia? Znalazłam do tej pory rady, że jedzenia ma być dobrze przyprawione - nie wolno jej używać przypraw, ze względu na specjalną dietę; że jedzenie ma wyglądać estetycznie- z tym też jest problem ponieważ jedyne co udaje nam się w nią wmusić to soki, zmiksowane owoce czy warzywa. Wiem, że nie należy jej na siłę karmić ale ostatecznie musi coś jeść. Proszę o pomoc.
Mam 23 lata studiuję i pracuję, ale nie umiem nawiązywać nowych znajomości. Najchętniej siedziałabym w domu. W szkole brana jest pod uwagę aktywność - ja oczywiście mam słabą ocenę, bo chociaż chciałabym się wypowiedzieć, to nie robię tego. Wydaje mi się, że mogę palnąć jakąś głupotę. Mało rozmawiam z ludźmi z roku. Przyjeżdżam na zajęcia, notuję i jadę do domu. Wmówiłam sobie, że nie chcę mieć chłopaka, bo zawsze jest możliwość, że będę nieszczęśliwa tak, jak moja mama i dlatego jak jakiś chłopak chce zadagać, zawsze strzelę głupotę, chociaż raz tego żałowałam, ale się po prostu boję. Wiem, że nie należy uogólniać - tylko ja nie umiem inaczej. Chciałabym się zmienić, zawsze jak zaczynam wierzyć w siebie to wydarzy się coś i oczywiście moja samoocena spada.
Ludzie mają poważne problemy. Ja się zadręczam każdą głupotą.
W szkole nauczycielka w-f stwierdziła iż mój 8-letni syn się onanizuje (w ubraniu) na lekcji i dotyka też innych chłopców. Szczególnie jednego, jego najlepszego kolegę. Ja osobiście nie zauważyłam takiego zachowania u syna. A rodzice kolegi nigdy mnie nie informowali o takich zajściach. Tym bardziej, że chłopcy spotykają się co sobotę u siebie w domu na zmianę. Wiem, że czasami syn się tam dotyka. Ale jest to krótkotrwałe. Mówi, że się poprawia bo mu się "skleił". Nie wiem, czy to w ogóle możliwe żeby 8-latek miał podtekst seksualny i jeszcze molestował kolegów. Nauczyciele zaczęli syna obserwować. On to czuje i od pewnego czasu nie chce iść do szkoły (skarży się na ból brzucha). Czytałam w książkach, że to normalne zachowanie, ale szukam potwierdzenia w innych źródłach. Proszę o szybką pomoc. Nie wiem co zrobić?
Rozstałam się z chłopakiem. Byliśmy ze sobą 3 lata i jedynym problemem była jego chora zazdrość. Twierdził, że go zdradzam i uważał, że można to wywnioskować po wyglądzie narządów płciowych. Często zarzucał mi, że coś jest nie tak, bo moje narządy są powiększone, a ja dziwnie się zachowuję np. nie mam ochoty na seks. Dla mnie to absurd, bo nigdy go nie zdradziłam - poszłam nawet do ginekologa, żeby upewnić się czy budowa mojego ciała jest prawidłowa. Okazało się, że u mnie jest wszystko ok. Czy to są objawy chorej zazdrości? Jeśli to choroba chciałabym mu pomóc. Bardzo go kocham i on twierdzi, że mnie też, ale niszczy nas tymi osądami. Co mam robić?
Mam 33 lata. Żaden lekarz nie zdiagnozował u mnie klaustrofobii. Natomiast ja wpadam w panikę jak przebywam wbrew swojej woli w zamkniętym pomieszczeniu. Moi rodzice nie żyją już od dawna. Mama zmarła w 1983 roku ojciec po długiej chorobie na alzheimera jakieś 7 lat temu. Później się dowiedziałam, że to nie byli moi prawdziwi rodzice. Mam inną orientację. Czasami mam takie momenty, że serce mi strasznie zaczyna kołatać i wydaje mi że umieram. Gardzę alkoholem i nie piję w ogóle ani nie palę. Na pozór przy ludziach udaję, że jest dobrze, ale ci co mnie lepiej znają, to wiedzą, co się ze mną dzieje. Psychiatra z mojego miasta bagatelizuje moje objawy, a ja nie mam siły przebicia żeby ją nachodzić i prosić cały czas o pomoc. Przypisuje mi leki, a ja się boję je brać. Izoluję się od ludzi i naprawdę mam dość wszystkiego. Po prostu wszystko mnie denerwuje i budzi moje obawy. Ja już naprawdę nie wiem, co mam robić. Jak jej wspomniałam o tym, że się boję przyjmować leki, że to jest dla mnie taki strach że lecę aż w przepaść, to pani doktor powiedziała, że te leki mi pomogą. Ale ona nie rozumie, co ja przeżywam po ich zażyciu. I że lęk jest większy. Byłam bita kiedyś przez ojca. Do dziś gardzę ludźmi, którzy piją i ich unikam. Niech mi pani napisze, jak ja mam się pozbierać. To, co do pani napisałam, to tylko część moich problemów, ażeby opisać wszystko to zajęłoby mi to kilka dni.
Moj problem polega na tym, że przy wykonywaniu różnych czynności trzęsą mi się ręce. Oczywiście nie zdarza się to za każdym razem. Jaki zawód byłby odpowiedni dla mnie?
Mój 29-letni syn od kilku lat pije. Wcześniej brał amfetaminę i wówczas zaczęły się jego problemy z agresją słowną i fizyczną - niszczył meble, kilka razy mnie uderzył.
Ostatnio po alkoholu pobił teścia i uszkodził żonie nogę. Po tym wydarzeniu, kilka dni temu wszył sobie esperal, ale ja obawiam się, że to nie wystarczy. Syn nawet na trzeźwo bywa agresywny, często rzuca i niszczy w złości przedmioty, trzaska drzwiami, boję się go. Co robić? Jak i nakłonić go do leczenia agresji i gdzie można leczyć tę straszną przypadłość?
Mam 4,5 letniego syna, który od dluższego czasu ma złe sny (np: ze gonią go rekiny). Budzi mnie jego płacz i odruch wymiotny, więc biegniemy do łazienki, bo zaczyna wymiotować, albo ma biegunkę. Podczas całego tego procesu syn cały czas śpi i płacze. Nie mogę go obudzić. Zastanawiam sie, co może być powodem takiego zachowania. Proszę o pomoc.
Moja 2-letnia wnuczka nie lubi głośnej muzyki np. na weselu czy w cyrku. W takiej sytuacji zatyka sobie uszy, płacze, krzyczy i ucieka. Jestem zaniepokojona tą jej reakcją. Czy nie jest to objaw jakiejś choroby? Wydaje mi się, że dziecko dobrze się rozwija, jest bardzo otwarta na kontakty z ludźmi. Ale muszę dodać, że córka, będąc w ciąży, miała tzw. wielowodzie. Proszę o poradę.
Mam 17 lat i jestem najmłodsza z rodzeństwa, które ma już własne rodziny. Mój tata ma ponad 60 lat i choruje na nadciśnienie. Odkąd pamiętam tata pił codziennie - 5 piw jedno za drugim. Wódką upija się tylko na imprezach rodzinnych, potem w domu awanturuje się. Po pijanemu nie raz uderzył mamę i mnie, mówi od rzeczy.
Jest dość agresywny i surowy - nie pozwala mi robić wiele rzeczy np. nie mogę zostać na noc u przyjaciółki, iść na dyskotekę, pojechać na parę dni w góry. Boję się zwrócić mu uwagę, sprzeciwić się. Ciągle powtarzam sobie, że nigdy nie wyjdę za mąż, bo nie chcę tak żyć. Wiem, że tata prędzej mamę i mnie "pozabija" niż pójdzie do poradni dla alkoholików. Co robić?
Moja mama non stop zadłuża się (kredyty, debety). Źle nie zarabia, lecz lubi życie "ponad stan". Za każdym razem obiecuje, że nie zadłuży się kolejny raz, lecz nie dotrzymuje słowa. Kredyty roztrwania go nie wiadomo na co, a potem zostają długi, ze spłacaniem którymi sobie nie radzi. Zastanawiam się czy powinnam kolejny raz pomagać jej w spłacaniu rat? Czy to dobry sposób pomocy? Mój narzeczony mocno przeciw temu protestuje. Wiem, że ma rację, bo w końcu chyba powinnam zacząć żyć swoim życiem, a nie problemami mamy, ale z drugiej strony serce podpowiada mi, żeby jej pomóc. Proszę o radę, jak rozwiązać tą sytuację.
Jem wszystko, co mi wpadnie pod rękę, nie zastanawiając się czy to zdrowe czy nie, aż rozboli mnie brzuch. W jaki sposób może mi pomóc psycholog?
Jestem z rozwodnikiem, planujemy wspólną przyszłość i rodzinę, ale niestety mamy problem z eks żoną, która próbuje szantażować mojego mężczyznę i doprowadzić do tego, bym czuła się winna za rozpad ich małżeństwa. A ono rozpadło się, zanim go poznałam. Ich dzici są już prawie dorosłe. Ona je podpuszcza i buntuje, chcąc by mój narzeczony biegł tam na każde zawołanie. Poza tym nadużywa ona alkoholu, pod jego wpływem wydzwania i pisze sms-y, że się zabije - skoczy z bloku, żyły sobie podetnie albo nałyka się czegoś... Nie wiem, co mam zrobić, aby przestała to robić, to nie jest normalne zachowanie. Odnoszę wrażenie, że mój pan jest przez nią podtruwany - po każdej u niej wizycie, gdy coś tam zje, to ma sensacje żołądkowe i dziwnie się zachowanie.
Mam 18lat. Moim problemem jest głównie szkoła. Bardzo nie lubię do niej chodzić. Boję się, że będę musiała odpowiadać przy całej klasie, iść do tablicy (wtedy robię się bardzo czerwona). Bardzo się stresuję. Najchętniej zostałabym w domu i nigdzie nie wychodziła. Nie wiem czy to może mieć coś wspólnego, ale kiedyś zaczęłam się odchudzać. Trafiłam do szpitala by przytyć. Już nie potrafię się cieszyć. Utraciłam całą radość z życia. Boję się, że do końca życia będę myślała tylko o odchudzaniu i liczeniu kalorii. Mam czasem lęki, nie mogę spać (czuję jakbym przestawała oddychać) i bardzo nerwowo się wybudzam. Chodziłam do psychologa ale zrezygnowałam, brak mi wiary w siebie. Nie wiem co mam zrobić. Czasami nachodzą mnie mnie myśli samobójcze.
Jak poradzić sobie ze stresem z nim związanym? Już 2 razy nie zdałam, a teraz będzie kolejny egzamin. Bardzo denerwuję się całą sytuacją. Nie potrafię o niczym innym myśleć. Przed każdym egzaminem strasznie boję się trzęsą mi się ręce, mam koszmary nocne, kołatanie serca. Myślę, że najbardziej boję się porażki, tego że nie zdam i kolejny miesiąc lub półtora będę żyć w napięciu psychicznym przed kolejnym egzaminem. Może są jakieś środki farmakologiczne?
Kilka lat temu będąc w pracy na wyjeździe z dala od domu poznałam chłopaka. Byłam już w związku kilka miesięcy. Tęsknilłam, choć nie wierzyłam, że nam się uda. Spotykałam się z tamtym chłopakiem na spacerach, rozmawiałam z nim, gdy chcial mnie pocałować, uderzyłam go w twarz. Gdy wróciłam do domu nie chciałam sie spotykać z moim chłopakiem, źle się z tym czułam. On jednak o mnie walczył, do dziś jesteśmy razem i bardzo go kocham, każdego dnia dziękuję Bogu, że go mam. Dlaczego wiec męczą mnie myśli i wyrzuty sumienia? Czuję wstyd i żal, jestem zła sama na siebie. Nie potrafię zapomnieć. Jak sobie z tym poradzić? Niby do niczego wielkiego nie doszło, a mimo to, boli i nie daje spokoju od kilku lat. Proszę o pomoc.
Witam. Mam 3-letnią córkę z poprzedniego związku, a jedynym "wkładem" jej biologicznego ojca w wychowanie są alimenty. Mała chyba nawet go nie pamięta, bo rozstaliśmy się jak miała niecały rok i od tego czasu widziała go raz przez 10 minut. Od jakiegoś czasu jestem w poważnym związku z mężczyzną, który ma 5-letnią córkę. Moja córka zazwyczaj mówi do niego wujku, ale zdarza się jej mówić tato, tym bardziej kiedy obie dziewczynki są razem. Kiedy mój partner ją poprawia robi się jej smutno, ale on twierdzi, że ona ma już ojca (zapewne patrzy przez pryzmat swojej córki i tego jak on by się czuł, ale jemu w przeciwieństwie do ojca mojej zależy na dziecku). Mamy się przeprowadzić za granicę w trójkę i kiedy mój partner mówi o stworzeniu normalnej rodziny, to dla mnie jest to trochę abstrakcyjne, z nim jako wujkiem. Tym bardziej, że wydaje mi się naturalną potrzebą dziecka mieć mamę i tatę. Wiem, że nie mogę go zmusić do niczego, sama nie wiem jak z nim rozmawiać na ten temat i co będzie najlepsze dla mojej córki... Proszę o poradę
Byłam z mężczyzną 3 lata. Naszym problem było zawsze to, że lubił spędzać czas z kolegami... według mnie za dużo czasu... a ja go w tym ograniczałam. Niemal za każdym razem była kłótnia o jego wychodzenie, szczególnie w ostatnim czasie. Ostatnio pokłociliśmy się o to, że czuję się mniej ważna, że jest mi przykro, że zawsze mnie zostawia dla znajomych. Parę dni później zerwał ze mną. Stwierdził, że on taki jest i nie da rady już się ograniczać. Podobno mnie kocha ale z drugiej strony czuję się teraz lepiej bo nikt go nie kontroluje, "czuję, że żyję". Może faktycznie przesadzałam? W ostatnim miesiącu czułam jakby spotykał się ze mną z musu a nie potrzeby. Czy odkochał się? Czy jest jeszcze dla nas szansa? Rozmawiałam z nim na ten temat początków, mówił, że nie, że to już bez sensu, że za jakiś czas będzie tak samo. Póżniej stwierdził, że możemy spotkać się za jakiś czas, jak on ochłonie. Nalegałam ale później doszłam do wniosku, że jakby przymuszam go do czegoś i stwierdziłam, że jest jak jest... nie wiem co mam robić? Czy już nie odzywać się do niego? zapomnieć? Widzę, że on się teraz świetnie bawi więc pewnie dla niego jest to obojętne. Może rzeczywiście przestał mnie kochać... a jeszcze jakiś czas temu mieliśmy plany na przyszłość...
Jestem osobą bardzo nieśmiałą i nerwową i bardzo mi to przeszkadzam od bardzo dawna. Cały czas się czymś przejmuję, nawet drobnymi głupstwami. Unikam rozmowy z obcymi ludźmi, bo wiem, że żadne słowo mi nie wyjdzie z ust i tylko się denerwuję, że nic nie mówie. Staram się sama nie chodzić po sklepach, lekarzach, bo boję się rozmów z nimi. Przy osobach najbliższych, ktore dobrze znam, jestem sobą, lubię dużo mówić, ale gdy poznaję nową osobę, zamykam się w sobie. Najlepiej bym uciekła lub mówię, że muszę już iść i przez to nie chce mi sie żyć. Widzę wszystko w szarych kolorach, jestem coraz częściej przygnębiona i nie cieszę się tak, jak kiedyś. Uważam, że jestem osobą nieśmiałą i szybko się denerwującą, ponieważ utykam na jedną nogę. Gdy wracam do domu, staję się jescze bardziej nerwowa, bo wcześniej jestem w szkole z ludźmi, których dobrze nie znam, więc trzymam swoje emocje w sobie, a dopiero w domu wybucham i odreagowuję na rodzinie.