Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Witam, mam 23 lata, jestem studentką 4, roku chemii. I to chyba te studia doprowadziły mnie do tego stanu... Od października praktycznie wcale nie mam życia. Nauka, nauka, po 5 kolokwiów w tygodniu. Sesja zimowa - koszmar, najtrudniejszy okres mojego życia. Nie zliczę nawet ile razy w ciągu ostatniego pół roku płakałam nad tymi książkami, ile razy w ogóle nie położyłam sie spać, ile razy przez cały dzień nie zjadłam nic... Najgorszą część letniego semestru mam za sobą, jakoś przetrwałam, mam czyste konto na uczelni i wreszcie trochę wolnego czasu. Ale co z tego, skoro nie potrafię go wykorzystać, nie potrafię już nawet się nim cieszyć. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić, z nikim rozmawiać, nic mnie nie interesuje, ani nie uszczęśliwia. Nikt, kto zobaczyłby mnie dziś, nie uwierzyłby, że pół roku temu byłam uśmiechniętą, pełną energii, ruchliwą, wesołą dziewczyną, duszą towarzystwa, gotową do działania w każdej chwili... Kochałam książki, filmy, sport. Teraz brak mi energii, zapału, ochoty. Kiedy mam wolne dni to jedyne na co mnie stać to siedzenie przy komputerze, na zmianę z leżeniem, słuchanie muzyki, spanie. Przyjaciele i rodzina nie wiedzą co się ze mną dzieje, martwią się i ja także zaczynam... Nie wiem co z tym robić, jak sobie poradzić. Próbowałam gdzieś pójść na siłę - na basen, na piwo ze znajomymi, ale kiedy już pójdę to jestem jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż byłam. Mam ochotę płakać, w kółko płakać. Najlepiej mojemu chłopakowi na ramieniu, bo przy nim czuje się kochana i bezpieczna. On stara się mi pomóc, zrozumieć, ale też już ledwo daje radę, nie wiem ile to wytrzyma, nie jestem już tą dziewczyną w której się zakochał. Jestem warzywem, nie nadającym się do niczego warzywem. Do tego dochodzą jeszcze problemy z odżywianiem. Mój żołądek wariuje, zapewne na tle stresowym, zaczęło się wraz z ostatnim rokiem studiów, w październiku i nadal trwa, jest coraz gorzej. Wciąż rewolucje pokarmowe. Najczęściej bywa tak, że nie mogę nic przełknąć przez kilka dni, a potem jak już czuję, że mogę jeść to nadrabiam za wszystkie czasy i pochłaniam wszystko... A potem się zaczyna - wymioty i biegunki, tydzień bólu żołądka. Jednak nie panuję nad tym, nie umiem, mimo że bardzo się staram to ponad moje siły. Błagam o poradę, o jakąkolwiek pomoc... Chcę odzyskać siebie i radość życia...
Nie wiem, jak mam się zachować, gdy w naszym towarzystwie pojawia się była dziewczyna mojego chłopaka. Drażni mnie to i nie mam ochoty siedzieć w tym towarzystwie. Wiem, że on nic nie czuje do niej, choć kiedyś był w niej bardzo zakochany i rozstanie bardzo przeżywał, ale czuję się nieswojo w jej towarzystwie. Czy powinnam to zaakceptować i nie przejmować się tym? Tyle że to może być trudne dla mnie. Czy jeśli była to jego pierwsza miłość, to jakoś to wpływa na przyszłość, dużo może wspominać na ten temat? Czy ludzie potrafią wracać do osób z przeszłości?
Czuję się oszukana przez mojego męża. Tuż po porodzie drugiego dziecka dowiedziałam się od niego, że ma wysokie długi w bankach. Tłumaczył się, że chciał się czegoś dorobić dla mnie - to żadne wytłumaczenie, gdyż ludzie dorabiają się przez całe życie. Obecnie mąż nie chce ze mną rozmawiać na ten temat, cały czas coś ukrywa. Powtarza ciągle, że chciał dobrze, ale gdzie tu logika! Jak można takie świństwo zrobić swojej rodzinie, a przede wszystkim dzieciom? Co jam zrobić? Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Co mam myśleć, aby podnieść się na duchu i abym nie wpadła w depresję, bo jednak mam dla kogo żyć - mam dwójkę wspaniałych dzieci.
Mój 7 letni syn kradnie dzieciom zabawki. Stało się tak już kilka razy w przeciągu 2 lat. Jak reagować, jak rozmawiać z dzieckiem? Jest jedynakiem i jedynym małym dzieckiem w rodzinie. Tym samym wokoło przez wszystkich rozpieszczanym. Nic mu nie brakuje, jego pokój tonie w zabawkach. Otrzymuje kieszonkowe 5 zł tygodniowo, które zbiera do skarbonki. Staramy się poświęcać mu jak najwięcej czasu, szczególnie w weekendy, gdzie aktywnie je spędzamy. Kradzieże nie są manifestowane przed nami. Sama się domyślam i dopiero dopytuję. Zastanawiam się, jaka jest przyczyna takiego zachowania. Proszę o odpowiedź i poradę jak postępować.
Gdy tylko coś mnie zdenerwuje, zaczynam się zachowywać bardzo agresywnie, rzucam przedmiotami, krzyczę na wszystkich. Kolejnym problemem jest to, że mówię, co mi na język przyjdzie i dopiero jak to powiem, zaczynam się zastanawiać nad tym. Przez to straciłem osobę, którą kocham ponad życie! Chciałbym zmienić te swoje wady!
Rok temu zakochałem się w Kacprze. Wiem, że on ma dziewczynę w Szwecji do której jeździ co wakacje i jest mu z nią dobrze. Bardzo mi zależy na jego szczęściu. Nie wiem czy o niego walczyć? Wydaje mi się, że on o moich uczuciach wie, ale czy może lepiej powiedzieć mu to osobiście?
Mam 35 lat, wyższe wykształcenie i pracę. Nie mam dzieci i doskwiera mi samotność. Nie potrafię ułożyć sobie życia, związki w których byłam rozpadały się i to w dużej części z mojej winy... Obecnie jestem z mężczyzną, którego bardzo kocham. Jest nam cudownie, ale... ja mam problem z komunikacją. Nie potrafię mówić o tym, co mnie boli, a jak już się zdecyduję albo mam zły dzień, wygarniam wszystko. I wtedy kończy się straszną awanturą, bo nie umiem powstrzymać emocji. Poza tym wystarczy niewielka ilość alkoholu, a wpadam w straszną histerię, wręcz agresję, której nie jestem w stanie kontrolować. I właśnie tak zdarzyło się kilka dni temu. Podczas tej kłótni, On nie wytrzymał i uderzył mnie i stwierdził, że nie potrafi żyć z taką osobą. Zależy mi na tym związku, daliśmy sobie kilka dni na przemyślenie wszystkiego. Co robić? do psychologa boję się pójść
Dzień dobry mam poważny problem, którego jednak nie potrafię jednoznacznie nazwać - stąd znak zapytania. Postaram się jednak w miarę klarownie go opisać. Mam 27 lat, 3 lata temu skończyłam studia humanistyczne, potem jeszcze podyplomowe i kilka kursów - kosztowało mnie to dużo wysiłku i pracy, bo do studiów i nauki podchodziłam bardzo poważnie. Można więc uznać, że mam dobre wykształcenie. Mimo tego od trzech lat nie mogę znależć pracy. Moje problemy zaczeły sie niedługo po studiach - pojawiło obniżenie nastroju, rozdrażnienie, płaczliwość. Tłumaczyłam to sobie jako normalny odruch zderzenia z dorosłym, twardym życiem, efekt wyjścia spod cieplego klosza, jaki miałam w trakcie studiów. Niestety taki stan powraca cyklicznie, przerywany okresami lepszego samopoczucia. W tej chwili czuję się już bardzo źle - mam poczucie, że nie jestem nic warta, że niczego do tej pory nie osiągnełam. Nie mogę się spotykać z moimi dawnymi znajomymi, bo nie mam już z nimi wspólnego tematu - nie mogę słuchać o ich karierach, osiągnięciach, kiedy ja sama nic nie osiągnęłam. Rok temu wyszłam za mąż, ale szczęście nie trwało długo. Już przy pierwszym takim "ataku" zauważyłam, że mąż nie rozumie mojej sytuacji, nie potrafi się w nią wczuć i w jakikolwiek sposob mnie wesprzeć. W międzyczasie przychodziły kolejne niepowodzenia w szukaniu pracy. Kilka tygodni temu przepadła kolejna oferta pracy, z która wiązałam duże oczekiwania. Od tej pory znów jestem w dołku. Nie widzę sensu w życiu, zmieniłam tryb życia, nocami nie mogę zasnąć, a kiedy już zasnę, śpię bardzo długo - czasem po 12 godzin, potem cały dzień jestem rozbita, nie mam siły zająć się niczym konkretnym. Zreszta niewiele rzeczy sprawia mi przyjemność. Mam wrażenie, że jestem pod ścianą, nie wiem co dalej robić i jak szukać wyjścia z mojej sytuacji, jestem bezsilna. Większość odwiedzin na stronach poświęconych pracy kończy się płaczem. Mój problem żle wpływa na moje małżeństwo - mam wrażenie, że mąż mnie nie rozumie i uważa, że powinnam wziąć się w garść i "coś ze sobą zrobić"- zreszta często mi to mówi. A ja nie potrafię wziąć się w garść. Czasem łapię się na myśleniu o tym, że dla wszystkich byłoby lepiej, gdyby mnie nie było, że zawiodłam oczekiwania rodziców, męża (bo przecież nie z taką osobą zakładał rodzinę, bo ma prawo do tego, żeby wrócić z pracy i zastać tam normalną, uśmiechniętą żonę). Jestem na siebie zła, że zamiast zrobić coś ze swoim życiem, spędzam całe dnie na kanapie. Ale ja po prostu nie mam siły na żadne działanie, zresztą nawet nie wiem, jak zacząć. Jestem rozdarta, z jednej stony wszystkim się przejmuję i wszystkiego boję, a z drugiej po prostu chcę, żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju. Sama nie wiem, co dalej robić. Wiem, że Pani odpowiedź nie rozwiąże mojego problemu, ale może chociaż da mi jakąś sugestię co do mojego stanu i dalszego postępowania. Z góry dziękuję.
Mam 33 lata i od 18 lat jestem w stałym związku. Gdy zwrócę uwagę mojemu partnerowi lub powiem wprost, że kłamie i przedstawiam mu konkretne argumenty, on zaczyna krzyczeć na mnie, czym wywołuje u mnie agresję. Po takiej burzliwej kłótni nie rozmawiamy ze sobą nawet i 2 tygodnie, a jak się godzimy to nie omawiamy tego problemu. Takie zachowanie jest dla mnie coraz bardziej męczące, głównie psychicznie.
Jak się zachować wobec męża, który mną gardzi, wyzywa, naśmiewa się z mojego ubioru i wyglądu?
Synek ma 2,5 roku. Od dłuższego czasu boi się różnych rzeczy. Na przykład plamy na ścianie czy na podłodze, kiedyś zobaczył stary dom z odrapaną ścianą, to nie mogliśmy Go uspokoić. Nie może być plamy na ubraniu czy stole podczas jedzenia od razu się denerwuje i odchodzi. Jest przerażony, gdy jest gdzieś głośno np. w Kościele czy na rodzinnym spotkaniu, gdy ktoś trochę głośniej zaczyna mówić. Nie wiem co robić. Po całym dniu przeprowadzamy rozmowę na temat tego, co się działo w ciągu całego dnia, kilkakrotnie muszę zapewniać, żeby niczego się nie bał, żeby mógł spokojnie zasnąć. Jest bardzo żywiołowym dzieckiem, dużo rozmawiamy i tłumaczę Mu, że nie ma powodu się bać takich rzeczy. Próbuję oswoić te "strachy" lecz nic z tego nie wychodzi...
Witam, jestem mamą 5-letnich bliźniaków. Jeden z chłopców budzi się w nocy z okropnym płaczem, ma strach w oczach, jest cały spocony. Kiedy biorę go na ręce i tulę - wyrywa się, żeby za chwilę znowu do mnie przybiec. Biega po pokoju cięgle płacząc , tak ok. 10 minut. Później zasypia i śpi spokojnie do rano. Takie sytuacje miały miejsce już cztery razy, ostatnio wołał "mamo, pomóż mi". Co mam robić lub do jakiego lekarza udać się z dzieckiem? Dzieci nie oglądają złych bajek,w przedszkolu jest wszystko w porządku, w domu także.
Moja 14 letnia córka lubi rozmawiać sama ze sobą. Prowadzi dialogi z różnymi osobami. W rzeczywistości ma problemy w nawiązywaniu znajomości, w klasie czuje się samotna, nie ma poczucia przynależności do grupy. Mówi, że w klasie jej nie lubią. Często lubi wymyślać i opowiadać historyjki, które w rzeczywistości się nie wydarzyły. Pani psycholog podejrzewa, że to może być początek schizofrenii. Dodam jeszcze, że córka urodziła się podduszona, była niedotleniona.
Jestem zamężna od 4 lat, to mój drugi związek małżeński. Od około 2 lat nasze stosunki są sporadyczne, a od prawie 4 miesięcy nie kochamy się w ogóle. Nie potrafię sobie poradzić z tym problemem. Na początku byłam wściekła na mojego męża ale w końcu stwierdziłam, że takie zachowanie nie ma sensu i podjęłam próby rozmowy, ale mąż unika tematu, na pytania odpowiadał "nie wiem". Nie poddałam się, bo bardzo go kocham i nie chcę, aby nasze małżeństwo się skończyło. W końcu powiedział mi, że ma jakąś blokadę. Bardzo chcę mu pomóc, sugerowałam nawet wizytę u specjalisty, ale on nie jest do tego całkiem przekonany, twierdzi, że nie wie czy jest mu ona potrzebna. Dowiedziałam się również, że problem seksu był także w jego poprzednim małżeństwie, dlatego jego poprzednia żona go zdradziła i odeszła.
Byłem z dziewczyną 2 lata temu i wciąż nie potrafię o niej zapomnieć. Widujemy się codziennie, ponieważ chodzimy do tej samej szkoły, lecz ostatnio mój najlepszy kolega zaczął z nią flirtować. Boję się, że mogę mu lub sobie coś zrobić. Nie wiem, może jest to tylko szczenięca miłość, lecz ja poważnie mysłałem o samobójstwie. Co powinienem zrobić?
Szef jest niedostępny, nie można z nim spokojnie porozmawiać, zachowuje się jak kobieta w ciąży. Bardzo często zdarza się, że boję się wejść do jego gabinetu. Nie wiem jak się zachowa a to bywa b. różnie począwszy od tego, że ma chimery, wybucha jak wulkan i najczęściej bezpodstawnie. Mogę śmiało powiedzieć, że jest chamski. Wprawdzie mam wyższe wykształcenie, ale w moim wieku trudno znaleźć pracę, a po drugie to starych drzew się nie przesadza, a ja nie mam już sił i tak bardzo potrzebuję pomocy.
Mam 30 lat, wychowuję 2 dzieci. Często kiedy mam jakieś problemy, szczególnie rodzinne, to gdy nie ma nikogo rozmawiam tak, jakbym widziała osobę, z którą chciałabym się podzielić swoimi przeżyciami. Czy jest to jakaś choroba czy też nie mam się czym niepokoić?
Panicznie boję się pająków, na sam ich widok mam wrażenie, że wszędzie po mnie chodzą. Mam przez to problemy z zasypianiem. Pająki doprowadzają mnie do furii, płaczę jak małe dziecko w nocy, bo wyobrażam sobie, że są wszędzie. Nie umiem sobie przetłumaczyć, że one mi niczego złego nie zrobią, wręcz przeciwnie. Oczywiście najgorsze są te większe. Nie wiem, jak sobie poradzić, wstydzę się tego, czasem czuje się jak małe dziecko, przez ten lęk sama już nie mogę zasnąć w łóżku zawsze muszę z kimś.
Czasem dopada mnie duszność w okolicy serca, czuję ucisk w płucach. Internista twierdzi, że to z nerwów. Jak się tego pozbyć? Zwykle przejmuję się byle błahostką. Może to jakieś ukryte problemy są tego przyczyną?
Wiem, że można to rozpoznać po oczach, ale po czym jeszcze? Czy można zrobić jakiś test, by wiedzieć, że ktoś kręci i oszukuje?
Mam 24 lata. Przez rodziców traktowana jestem jak dziecko (i tak się czuję). Zawsze muszę wszystko mówić (dokąd idę, dlaczego coś robię, dlaczego mam na sobie taki ubiór, dlaczego taki kolor włosów). Jestem z człowiekiem, którego bardzo kocham. Moja mama bez przerwy sprawdza moją bieliznę, by upewnić się, czy mam okres. W ukryciu telefonuję do niego lub wysyłam sms-y, bo gdy robiłam to w sposob naturalny, słuchałam komentarzy na temat mojego "nic nie robienia tylko dzwonienia". Natomiast w obecności mojej sympatii mama udaje wspaniałą osobę. Tata w ogóle nie rozmawia z moim chłopakiem, ignoruje go. Moi rodzice nie traktują nas poważnie. Muszę wszystko ukrywać, kłamać. Czuję się totalnie zastraszona i sparaliźowana. Nie myślę o własnym szczęściu tylko jak nie narazić się swoim rodzicom. Zamiast myśleć o swoim przyszłym mężu, który bedzie moja "najbliższą" rodziną, ciągle myślę jak zadowolić ich. Co mam robić?