Psychologia

Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.

Problem polega na tym że nie mam w ogóle chęci do życia i nie wiem dlaczego. Mam dopiero 18 lat - w tym wieku powinienem cieszyć się życiem a jest zupełnie odwrotnie, wszystko mnie przygnębia, nie widzę najmniejszego sensu do życia. Jedyne co mnie przy nim trzyma, to moja pasja, którą jest taniec "break dance" i rodzina i nic poza tym. Nie wiem co z tym zrobić, nie wiem do kogo z tym iść?
Mój mąż od wielu lat próbuje odciąć mnie od mojej rodziny. Mam tylko 70-letnią matkę i brata, który często pracuje za granicą i mamy mały kontakt. Ponieważ mój mąż ich nie lubi (szczególnie oczywiście teściowej), przestał do nich jeździć. Szczęście, że mnie nie zabrania wizyt, ale obraża moje uczucia względem ukochanych mi osób. Gdy oni przyjdą do nas (co zdarza się raz na rok, choć mieszkamy 15 km od siebie ), maż udaje, że ich nie ma i zamyka się w pokoju. Gdy nadchodzi wigilia lub inne święta, muszę wybierać między spędzeniem jej w swoim domu a odwiedzeniem samotnej i starej matki. Ostatnio wymyśliłam, że co roku jestem w innym domu. Skutkiem było to, że mama omal nie dostała zawału i przepłakała cały dzień. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Z drugiej strony wiem, że cokolwiek zrobię, to będzie źle, bo ktoś będzie cierpiał. Druga strona medalu, to rodzina mojego męża. Chciałam dać mu dobry przykład i przyjmuję ich zawsze dobrze. Ponieważ mieszkaja daleko, mogą nocować i są przeze mnie obsłużeni bez zarzutu. Oni również nie lubią mojej matki - zauważyłam, że mój mąż musiał ich nastawić, bo traktują ją i przy okazji mnie jak wroga. Dziś rano wybierali sie na wycieczkę (oczywiście beze mnie, bo ja pełnię tylko rolę służącej). Myślałam, że mąż podziękuję mi za moja pracę, ale on powiedział, że mnie nikt nie lubi, ani mojej chamskiej rodziny... To, że piszę o tym do obcej osoby oznacza, że naprawdę nie umiem sobie z tym poradzić. Wiem tylko jedno - jeśli mąż nie szanuje mojej rodziny, to tak jakby nie szanował mnie...
Postanowiłam napisać o problemie mojej córeczki, która ma 21 miesięcy. Strasznie boi się ludzi. Podam przykład: moja córeczka bawi się w piaskownicy. Nagle przejdzie sąsiad, któremu powiem dzień dobry i ona nagle staje na równe nogi i od razu do mnie biegnie. Nawet jak bawię się z nią w piasku chce żebym ją wzięła na ręce. Kiedy ktoś do mnie podchodzi strasznie się boi nie chce nawet patrzeć w stronę obcych.
Uważam, że jestem dobrą osobą. Zawsze chętnie pomagam, przejmuje się cierpieniem innych, nie jestem obojętna na ludzką krzywdę. Miła, wrażliwa, sympatyczna - określam tak sama siebie, ale również inni mają o mnie takie zdanie. Mam mały mankament - jestem bardzo frywolna jeśli chodzi o kontakty damsko-męskie. Nie miałam skrupułów być kochanką, wręcz byłam zadowolona, że wybrał mnie. Mimo że próbowałam mieć wyrzuty sumienia, to nie... potrafiłam. Poza tym nie odnoszę się źle to uprawiania seksu np za pieniądze, do sponsoringu. Sama tego nie robię, ale nie mam nic przeciwko. Boję się, że w przyszłości będę musiała odpokutować za moje grzechy. Że skoro posunęłam się do bycia kochanką, to i mnie mąż będzie zdradzał za karę. Czy może na to wpłynąć fakt, że czuję się niedowartościowana?
Mój mąż często traci nad sobą panowanie, jeśli coś go zdenerwuje, czasami wystarczy błahostka, wpada w furię, krzyczy, uderza w przedmioty (mnie nie uderzył, ale nie raz już popchnął, czy mocniej ścisnął). On sam czuje, ze to nie jest normalne, mówi, ze czasami od rana czuje, ze w środku cały się "gotuje", cały czas jest poddenerwowany. W stosunku do obcych nie przejawia takich zachowań. Próbował pić melisę i inne ziołowe medykamenty, ale one nic nie pomogły. Wiem, ze jemu to również bardzo przeszkadza, sam nie wie dlaczego tak reaguje. Mąż ma też problemy z alkoholem, od kilku lat regularnie raz w tygodniu się upija. Jego ojciec jest alkoholikiem. Proszę o pomoc
Jak można pozbyć się stresu? Mam 15 lat i na początku października czeka mnie ważny występ i to w dodatku za granicą! Zawsze uspokajam się przed występem... Wmawiam sobie, że wszystko będzie SUPER, a gdy wychodzę na scenę dostaję tak jakby "paraliżu"... Zaczynam się jąkać, zapominam tekstu i mam ogromną tremę! Nie wiem, jak sobie z nią poradzić...
Witam serdecznie, Od zawsze myśl o posiadaniu dziecka wiązała się z panicznym lękiem (najbardziej bałam się samej ciąży i porodu) i deklarowałam, że nigdy nie będę miała dzieci. Jednak,gdy wyszłam za mąż, zmmienił się mój punkt widzenia, zapragnęłam mieć z mężem potomstwo, ale zawsze, gdy o tym myślę, czuję ogromny strach i wmawiam sobie, że to jeszcze nie czas, że najpierw osiągnę to czy tamto, a dopiero później zajdę w ciążę. Jednocześnie, jak widzę przyszłe mamy albo szczęśliwą rodzinę z wózeczkiem, czuję zadrość i lęk, że nas to nie spotka. Mam bardzo dobry kontakt z dziećmi, mojego siostrzeńca uwielbiam i najchętniej spędzałabym z nim cały wolny czas. Mam 32 lata, jestem po ślubie 5 lat. Mam wspaniałego mężą, do szczęścia potrzebne nam jest już tylko dziecko, ale przy każdym zbliżeniu czuję lęk, że może jeszcze nie teraz i równocześnie radość, że może jednak zajdę w ciążę, a gdy test ciążowy znowu pokazuje wynik negatywny czuję rozczarowanie i smutek. Strasznie to wszystko zagmatwane i bardzo dla mnie trudne. Jak zmienić swoje myślenie, aby ta blokada raz na zawsze upadła i żebym mogła zostać mamą?
3 lata temu mój mąż odszedł, przez blisko 10 miesięcy robiłam wszystko byśmy byli znów rodziną, mamy dzieci. Po jego powrocie wszystko układało się niby dobrze, starałam się by nie był za bardzo obciążony obowiązkami, o które dotychczas się kłóciliśmy. A teraz znów mi oznajmił, że odchodzi, że mnie nie kocha i nie chce być ze mną. Jestem załamana, otwarcie mówi że planuje założenie nowej rodziny, nie wiem co robić. Mamy sprawę rozwodową, a ja jestem roztrzęsiona. .....
Mam mały probem, z którym nie mogę się uporać. Jakieś dwa miesiące temu miałam wypadek samochodowy. Mąż wtedy prowadził i nasz samochód nadaje się do kasacji. Przed wypadkiem chciałam zrobić prawo jazdy a teraz boję się nawet przejeżdżających koło mnie samochodów jak jestem na spacerze na przykład. Co mam robić, żeby ten strach pokonać? To był mój pierwszy i mam nadzieję, że ostatni wypadek w życiu. Nie mogę nawet słuchać głosów przejezdżających samochodów. Ratujcie! Jak mam żyć?
Od jakiegoś czasu mam problemy z koncentracją, w ogóle nie mogę się skupić na jednej rzeczy. Bardzo łatwo mnie zdenerwować i wyprowadzić z równowagi, głupia odzywka doprowadza mnie do takiego ataku złości, że potrafię bardzo głośno krzyczeć i obrażać osoby, które w pobliżu przebywają. Z byle powodu potrafię się rozpłakać i dołować (np. ktoś mi powie że coś źle robię). Czuję się bardzo samotna pomimo tego, że mam bliskich. Nie czuję ich miłości - bardzo mi źle w tej sytuacji.
Mój mąż twierdzi, że się wypalił emocjonalnie i nie chce się kochać. Twierdzi, że mnie kocha, zaproponował tzw. białe małżeństwo. Co mam robić? Jest bardzo zaangażowany w znajomość z pewnym mężczyzną, zaczęłam podejrzewać ich o coś więcej. Definitywnie zaprzeczył. Jak mam się czuć, jeżeli jestem ciągle odrzucana?
Jak poradzić sobie po odejściu męża? Po 19 latach zostawił mnie dla młodszej. On ma 40, ona 22, ja 39. Mamy troje dzieci. Nadal go kocham i chciałabym, aby wrócił, ale on tego nie chce. Jak mam poradzić sobie z uczuciem i tym, że on odszedł?
Witam, Stworzyłam w końcu udany związek, z naprawdę wspaniałym mężczyzną. Po prawie roku bez żadnego powodu oraz uprzedzenia stwierdził, że już nie czuje do mnie tego co kiedyś. Sprawa byłaby dość prosta, gdyby nie fakt, że zdarzało mu się to z absolutnie KAŻDĄ dziewczyną. Po kilku miesiącach stracił zainteresowanie. Moje pytanie jest takie: czy powinien on poddać się psychoterapii? Czy jego problemy wynikają właśnie z problemów psychicznych? Dodam, że jest z rodziny pełnej, dobrze sytuowanej, w której mimo, że widać miłość, nie da się usłyszeć wprost słów: kocham Cię. Czekam na odpowiedź. Pozdrawiam.
Jestem z dziewczyną od 3 lat i nigdy do tej pory nie miałem problemu z osiągnięciem erekcji. Gdy jednak koleżanka ze studiów skusiła mnie do grzechu, nie mogłem osiągnąć pełnego wzwodu. Czym to mogło być spowodowane, czy zażycie jakiejś tabletki na potencję da pozytywny efekt?
Moja 16 letnia córka, jedynaczka jest bardzo nieśmiała. Ma problemy z nawiązywaniem znajomości i kontaktami i z rówieśnikami, i z rodziną. W gimnazjum przezywano ją i poniżano, a ona nie umiała im nic odpowiedzieć. Nie pomagała interwencja wychowawczyni i pedagoga szkolnego. Myślałam, że nowa szkoła-technikum rozwiąże problem, ale okazało się, że córka trafiła do klasy z koleżanką z gimnazjum, która ma dominujący na nią wpływ. W klasie będą pewnie inne osoby z silnymi charakterami (już umawiają się na piwo i papieroska - a córka nie pije i nie pali). Jak córka ma nie dać się podporządkować takim osobom? I jak nauczyć ją funkcjonować w gronie rówieśników? Boję się, że nie poradzi sobie psychicznie. Do jakiego lekarza powinnam się z nią zgłosić lub na jaką terapię?
Mam 17 lat, byłem z dziewczyną 2,5 roku. Ona zginęła w wypadku samochodowym. Stało się to podczas naszej kłótni, ale w dzień jej śmierci mieliśmy się zejść. Od tamtej pory bardzo dużo czasu spędzam w domu, zamykam się w sobie, nie mogę rano Czy powinienem iść do specjalisty, czy może wystarczy, że zacznę wspomagać się jakimś specyfikiem?
Witam. Piszę do pana z prośbą o pomoc. Mam 20 lat. Jestem patałachem. Ostatnim śmieciem. Nic nie potrafię. Nie chodzi mi o wykształcenie. Chodzi mi o tak błahe sprawy jak zakup ubrań. Ubrania po dziś dzień kupuje za mnie mama. Wstydzę się pójść do sklepu by zakupić odzież. Wstydzę się przymierzyć buty w jakimkolwiek sklepie czy też na bazarze. Jestem niesamodzielny. Nie pracuję i mieszkam z rodzicami. Chciałem iść do wojska i nauczyć się samodzielności ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Taki patałach jak ja w wojsku?! Wstyd i hańba... Kto przyjąłby mnie do armii? Myślałem że jeśli rzucą mnie na "głęboką wodę" nauczę się życia i wszystko będzie w porządku. Starałem się ćwiczyć fizycznie żeby jak najlepiej wypaść na testach kwalifikacyjnych. Każdy słabszy wynik, każdą "małą porażkę" bardzo przeżywałem. Zadawałem sobie kary za te porażki. Kary były różne. Zakaz słuchania muzyki, bicie się po głowie, albo walenie głową w biurko. Porażki to takie niepowodzenia jak zniszczenie koszuli nieumiejętnym prasowaniem, albo słabszy wynik porannego biegu bądź niższa ilość wykonanych pompek. Miałem kiedyś problemy z zasypianiem. Postanowiłem że zacznę sypiać o wczesnej porze. Nie udało się. Kładłem się do łóżka wcześnie i nie mogłem zasnąć. Leżałem do 2-3 w nocy i wierciłem się. Dopiero późno w nocy zasypiałem. To też była taka porażka. Nie umiałem zasnąć. Moja wina! Przyszło zniechęcenie i więcej nie próbowałem. Z czasem pojawiły się myśli samobójcze. Taki patałach jak ja nie ma prawa żyć! Jest na świecie tylu wartościowych ludzi. Do czego potrzebny jestem im ja? Nie nadaję się do żadnej pracy. Nie umiem rozmawiać z ludźmi. Jedyne co potrafię to zamiatanie ulicy. Do wszystkiego mam dwie lewe ręce. Chciałbym wybudować dom, ożenić się i mieć dzieci. Kocham pewną dziewczynę ale ona nie odwzajemnia moich uczuć. Chcę kochać i być kochany. Tę dziewczynę znam tylko z internetu. Znam ją od roku. Ona wie że ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest taka dobra... Pragnę jej całym sercem. To ona namówiła mnie żebym do pana napisał. Mi osobiście nie zależy na moim zdrowiu. W sumie to chciałbym zdechnąć na ulicy sponiewierany i skopany w rynsztoku... Kiedy dokonuję w sklepie wyboru kosmetyków, kremu, perfum, czuję wstyd. Czuję wzrok innych ludzi na sobie i mam ochotę uciec ze sklepu. Nienawidzę urzędów. Muszę zanieść ważne papiery do urzędu pracy. Niosę je od miesiąca. Cóż może mnie zamkną za to do więzienia i tam mnie sponiewierają i zabiją? Mieszkam w małym mieście i unikam kontaktu z ludźmi. Staram się z domu nie wychodzić. Kiedy coś mi się nie udaje wpadam w furię. Przeklinam i rzucam tym co znajduje się pod ręką. Ostatnio zniszczyłem żelazko bo nie umiałem wyprasować koszuli. Wszystko co robię muszę zrobić dobrze, inaczej robię się agresywny. Czy ta agresja może się z czasem przenieść z przedmiotów na ludzi? Mój ojciec od zawsze wpaja mi że mam do wszystkiego dwie lewe ręce i nic nie potrafię zrobić dobrze. Do wszystkiego się czepia. Nie potrafię mu nijak dogodzić. Zawsze doszukuje się błędów w tym co robię. Dawniej kiedy byłem mały odpytywał mnie z tabliczki mnożenia. Często był przy tym pijany. Bałem się. Bił mnie. Odpytywał mnie tak długo aż zestresowany "potykałem" się na jakimś działaniu. Stary kabel od magnetofonu dobrze przystawał do tyłka. Ten lęk pozostał do dziś mimo że potrafię postawić się ojcu. Mój ojciec nie jest święty. To "pan i władca" całego domu. Przynajmniej kiedyś taki był kiedy byłem mały. Teraz chyba mimo wszystko się mnie nieco boi. W końcu trochę podrosłem a on zestarzał się. Ojciec upokarza mnie przed znajomymi wymieniając moje wady, nigdy nie wymieniając zalet. To chyba przez niego myślę o sobie jak o najgorszym śmieciu. Czuję się jakby moje życie było nierzeczywiste. Nie spotykam się ze znajomymi. Wolę siedzieć w domu i grać w te głupie gry komputerowe. Moje życie to jedna wielka pomyłka, jednak brakuje mi odwagi by pójść do psychologa bądź wyspowiadać się z grzechów. Moje problemy ukrywam przed wszystkimi bo wstydzę się ich. Wstydzę się sam siebie. Moi rodzice traktują mnie niepoważnie. Traktują mnie jak 14-latka. Nie rozmawiają ze mną jak z człowiekiem dorosłym. Matka uświadamia mnie w tym że jestem "gnojkiem". Czasami mam ochotę ją uderzyć ale nie zrobię tego, a przynajmniej nie teraz kiedy potrafię jeszcze pohamować agresję skierowaną przeciw ludziom. Agresji skierowanej przeciw przedmiotom nawet nie hamuję. Pomaga mi to rozładować stres. Niech mi pan pomoże stać się normalnym, wartościowym człowiekiem.
Cały czas myślę o ciąży. Przez długi czas mąż nie chciał się zgodzić na dziecko, ale wreszcie się udało, po moich prawie codziennych prośbach, płaczach i przegadywaniach. Chcę mieć planowane dziecko i jest jeszcze trochę czasu do poczęcia ale ja cały czas o tym myślę, liczę miesiące do poczęcia, wyobrażam sobie, jak będę wyglądać np. w październiku przyszłego roku i jakie ubrania mam teraz kupować, żeby były dobre na czas ciąży. Mój mąż czasami ma tego dosyć, no i chyba mu się nie dziwię. Mnie też to trochę męczy, ale to jest silniejsze ode mnie. Czy mogę jakoś to zwalczyć?
Mam 19 lat, wychowałam się z czworgiem rodzeństwa. Nigdy mi nie pozwalano na zbyt wiele i od kiedy pamiętam, zawsze byłam sama. Przyjaciół nie mam do dziś, jestem zamknięta w sobie i ciężko mi przychodzi nawiązywanie nowych znajomości. Nie potrafie prowadzić normalnej rozmowy, szybko kończą mi się tematy, na które można rozmawiać. Najchętniej to bym się zamknęła i z nikim nie rozmawiała. Często nie widzę celu w tym co robię, czasem już nie mam sił na kolejny dzień. Od jakiegoś czasu jednak spotykam się z pewnym chłopakiem i chciałabym się zmienić, bo dużo dla mnie znaczy. A wiem, że to jaka jestem, zacznie mu wkońcu przeszkadzać. Bardzo chciałabym uwieżyć w siebie i normalnie żyć. Chcę umieć mówić o swoich problemach i prowadzić normalne rozmowy. Czy jest na to jakiś sposób?
Mam małego synka, który jest bardzo wyczekiwanym i kochanym dzieckiem. Jednak od samego początku do głowy przychodzą mi drastyczne myśli o tym, co mogłoby mu sie stać. Np. widzę jak spada na podłogę i robi sobie krzywdę. Poza tym chowam wszystkie ostre i niebezpieczne rzeczy, np nożyczki, ostre spinki z obawy, że mogłabym nimi zrobić dziecku krzywdę(której wcale nie chce zrobić). Martwię sie o siebie. Czy to jakaś nerwica?
Przed każdym w-f odczuwam strach - boję się, że mi się coś nie uda i często tak jest. Co mam zrobić?