Psychologia
Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.
Od września "uczę" indywidualnie ucznia w wieku 16 lat ze zdiagnozowanym Zespołem Aspergera. Do tej pory go nie widziałam. Odkąd zaczęłam przychodzić na lekcje do domu chłopiec nie wychodzi z łazienki. Zamyka się tam przed lekcjami, wychodzi, jak twierdzi jego mama, zaraz po wyjściu ostatniego nauczyciela. Próbowaliśmy (nauczyciele i wychowawca) dać mu wrzesień na dostosowanie się do nowej sytuacji, zostawialiśmy karty pracy, które z mamą realizował, próbowaliśmy zachęcać do wyjścia organizowaniem pracy na komputerze, chcieliśmy wysyłać mu e-mailem prezentacje - zmienił adres e-mailowy.
Mama nie potrafi namówić go do wyjścia, my również. Każdy nasz pobyt w jego domu kończy się zapewnieniem przez drzwi łazienki, że następnym razem już na pewno wyjdzie. Wiemy, że należy ustalić z nim proste, jasne i akceptowalne zasady, ale wydaje nam się, że mama jest daleka od chęci współpracy.
Uważa, że każda próba radzenia jej i przypominania o konsekwencji w jej zachowaniu wobec syna to krytyka i zrzucanie na nią winy za chorobę dziecka. Co możemy zrobić? Jak wyciągnąć go z tej łazienki?
Jestem kobietą w wieku 43 lat. Od wielu lat zmagam się z nerwicą. Głównie jest to nerwica lękowa. Raz jest lepiej biorę leki, a potem przechodzi, wycisza się i powraca znowu. Obecnie dolegliwości nasiliły się. Mam kłopoty ze zdrowiem. Miesiąc temu przeszłam operację kręgosłupa, jestem już długi czas na zwolnieniu lekarskim.
Przed operacją były straszne bóle kręgosłupa i rwa kulszowa. Sytuacja ta spowodowała u mnie lęki o stan zdrowia, który po operacji nie poprawiał się tak, jak bym tego oczekiwała. Co dzień moje myśli skupiają się na sprawdzaniu swojego ciała czy jest lepiej, czy nie.
Od jakiegoś czasu pojawiły się u mnie mrowienia, najpierw w nogach, rękach a teraz na całym ciele, aż do czubka głowy. Ciągle myślę, że jest to poważna choroba typu stwardnienie rozsiane. Już rok temu miałam takie objawy, ale w mniejszym stopniu moje przypuszczenia doprowadziły do pobytu w szpitalu i zbadania płynu mózgowo-rdzeniowego w kierunku SM.
Gdy lęk się nasila, objawy także wzrastają i odwrotnie. Po zażyciu tabletki uspakajającej objawy wyciszają się, ale nie ustępują całkowicie. Teraz znowu wyczytałam, że to może być neuropatia obwodowa, lęk znowu wzrasta i objawy pogarszają się.
Nadmieniam, że wcześniej byłam u neurologów i sygnalizowałam problem, ale po badaniu neurologicznym nie stwierdzili nieprawidłowości i powiedzieli, że to na tle nerwowym. Ja jednak martwię się tymi objawami, czy rzeczywiście takie mrowienia, drętwienia, jakby kłucia, szczypania skóry mogą występować w nerwicy. Proszę o radę , bo jestem już u kresu wytrzymałości. Dziękuję za udzielenie odpowiedzi.
Od kilku dni nie wiem co się ze mną dzieje. Mam cały czas napięte mięśnie, zaciskają mi się zęby, przez co boli mnie szczęka. Nie potrafię myśleć konstruktywnie, każde zadanie w pracy sprawia mi problem i denerwuje. Drżą mi ręce i cały czas potrząsam nogą albo uderzam palcami u ręki o coś, co mam akurat pod ręką. Jestem cały czas jak by zamyślona, a tak naprawdę nie myślę o niczym. Najgorsze jest to, że wszystko mnie drażni i nie boję się konsekwencji zrobienia nawet jakiejś złej rzeczy. Nic mnie nie obchodzi. A nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby mieć wpływ na moje dziwne zachowanie. Mam ochotę krzyczeć! Po prostu sama nie mogę wytrzymać ze sobą. Czy to objawy jakiejś choroby psychicznej?
Witam, tydzień temu dowiedziałam się, że rok temu zdradził mnie chłopak. Zrobił to z przyjaciółką swojej siostry po tym jak ubzdurał sobie, że to ja go zdradziłam (co nie miało miejsca). Boli mnie, że przez rok się nie przyznał, nawet jak już wiedziałam, to dalej się wypierał. Dwa miesiące temu urodziłam mu dziecko. Nie wiem, co mam zrobić. Sytuacja jest o tyle trudna, że 3 miesiąc po tej zdradzie wyjechaliśmy z kraju. Nie wiem, czy wracać do Polski - do niczego, czy zostać z nim. Jednak nie wyobrażam sobie związku bez zaufania. Nie mogę pozbyć się obrzydzenia. Proszę o pomoc. Co zrobić, by wybaczyć? :(
Dzień dobry! Jestem z chłopakiem już prawie 2 lata, nie przywiązywałam zbytnio uwagi do tego, że ma problem z graniem na komputerze, ale pojawiały się coraz częściej kłótnie o to, że wiecznie by siedział przed komputerem. Nigdzie nie chce wyjść, wiecznie aby po pracy komputer już zauważyłam, że ja schodzę na drugi plan.
Znajomi już sami stwierdzili, ze coś jest nie tak, bo wiecznie aby by grał. Kiedy rozmawiam z nim na ten temat to zaraz wpada w agresje wyzwiska podnosi już rękę na mnie, więc pomyślałam, że spróbuję w formie żaru z nim porozmawiać, ale też to nic nie dało. Przez niego nawet pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką, która teraz ze mną nie gada, mam wrażenie że nasz związek się rozpada przez jego granie.
Proszę o pilną poradę jak z nim rozmawiać, bo nie mam pojęcia, jak już do niego podejść. Z góry dziękuję i czekam na odpowiedź.
Jesienna depresja może dopaść każdego. Pojawia się, jak każda depresja sezonowa, wraz z nastaniem nowej pory roku. Sprzyjają jej krótsze, pochmurne dni, chłód i słota. Narastające zmęczenie, kiepski nastrój, obniżenie sprawności intelektualnej... Specjaliści nazywają ten stan sezonową chorobą afektywną. Poznaj skuteczne sposoby na jesienną depresję.
Witam serdecznie! Mam problem z moim dorastającym synem, ale może zacznę od początku przedstawiając ogólną sytuację. Wychowuję syna sama, ponieważ mąż okazał się alkoholikiem, więc się rozstaliśmy kilka lat temu. Czasami kontaktuje się z nami, ale niezbyt często, syn sprawia wrażenie, że mu na tych kontaktach nie zależy.
Problemy z synem polegają na tym, że jest agresywny, ostatnio w ogóle się nie uczy, ciągle jestem wzywana do szkoły, ponieważ jego zachowanie jak to właśnie dzisiaj określiła wychowawczyni jest skandaliczne. Dodam jeszcze, że mam wrażenie, że w szkole jego agresja szczególnie słowna przybiera na sile. Staram się być konsekwentna, ale tutaj pojawia się kolejny problem. Nie wiem czy robię dobrze ale uważam, że chłopiec w jego wieku powinien ponosić konsekwencje swojego zachowania, ale mam wrażenie, że szkoła zasłaniając się jego dobrem chce mieć problem jak najszybciej z głowy i on w sumie nie ponosi tych konsekwencji. Chodzi mi np. o taką sytuacje jaka miała miejsce w ubiegłym roku szkolnym, syn się nie uczył, ja byłam wzywana do szkoły, obwiniana o to, że go nie potrafię zmusić do nauki, grożono, że nie zda do następnej klasy. W rozmowie z wychowawcą powiedziałam, że być może gdyby nie zdał, to przekonałby się, że jednak nie jest tak, że może się nie uczyć, a i tak zda, na co nauczycielka powiedziała, że jej jest go szkoda i go przepuści.
W związku z tym proszę panią o podpowiedź, jak postępować z synem, ale także jak rozmawiać w szkole, żeby zrozumieli, że nie chodzi mi o to, żeby zmusić syna do siedzenia nad książkami, ale o to żeby zrozumiał, że złe zachowanie ma swoje konsekwencje nie tylko w postaci gadania i wzywania matki do szkoły, a na razie tak to wygląda.
Teraz zaczął się nowy rok szkolny i problem powrócił ze zdwojoną siłą, ponieważ syn na moje argumenty, że nie zda odpowiada, że i tak go przepuszczą, żeby mieć go z głowy. Jestem załamana zaczyna mi brakować pomysłów jak dotrzeć do syna. Dodatkowo syn, aby zaimponować kolegom wymyśla niestworzone historie o tym, czego to on nie wyprawia, że może wracać kiedy chce, że ja mu niczego nie zabraniam, chwali się, że pije alkohol. Ja wiem, że nie jest to prawda, a tylko chęć zaimponowania kolegom, ale niestety ta nauczycielka nie bardzo mi wierzy. Co robić w tej sytuacji?
Witam! od dawna mam problem z czerwienieniem się przy każdej możliwej okazji, odkąd pamiętam ta dolegliwość męczy mnie od dziecka. Kiedyś mówiono mi, że z wiekiem to minie, lecz niestety nie minęło, a mam już 38 lat. Spotykam kogoś znajomego na ulicy, jeszcze nie zdążę się odezwać, a już jestem czerwona jak burak, to okropne. Proszę o poradę, co robić, aby pozbyć się tego uciążliwego problemu? Z góry dziękuję za odpowiedź
Nie wiem, jak poradzić sobie z odległością w małżeństwie. Jesteśmy od trzech lat w związku na odległość. Świadomie się na to zdecydowałam, ale mąż od początku obiecywał, że zrobi wszystko, abyśmy jak najprędzej byli razem. Mijają miesiące i temat wspólnego bycia naprawdę pojawia się tylko w kłótniach, jako mój żal na taką sytuację. Widzimy się raz na 1,5- 2 miesiące, nigdy nie mieszkaliśmy razem jako małżeństwo. Teraz mamy wspólny dom (budynek), w którym jedynie przybyło mi obowiązków. Mam wrażenie, że jestem dla mojego męża tylko środkiem do osiągnięcia celu - bo we dwoje zawsze łatwiej jest cokolwiek tworzyć.
Jestem już zniecierpliwiona taką sytuacją, wiem że oddalam się od męża, zwłaszcza że na przestrzeni tych paru lat kila razy zdarzyło mu się być wobec mnie nieszczerym - np. nie powiedział mi, że będę jego trzecią, a nie drugą żoną. Bez mojej wiedzy załatwiał dotyczące nas obojga istotne sprawy finansowe.
Przez przypadek dowiedziałam się, że ma w swoim telefonie i adresach poczty elektronicznej kontakty do byłych partnerek. On tłumaczy, że wszystko to jest nieistotne, bo liczy się to, że mnie kocha, ale miłość to właśnie zaufanie.
Na początku obdarzyłam go zaufaniem prawie bezgranicznym, teraz, zamiast umacniania tej wartości nastąpił jej spadek. A bez zaufania związek, a tym bardziej na odległość, nie ma sensu. Powoli dociera do mnie ta brutalna prawda, że to się nie uda. Żyję w niedoprecyzowanym czasie, nie mam perspektywy, nie wiem co za rok, za dwa, za trzy. To mnie poraża i przeraża najbardziej.
Byliśmy na dwóch spotkaniach u terapeuty rodzinnego, który zasugerował, że jeśli nie będziemy budować związku każdego dnia, to jest duże zagrożenie, że nasze drogi się rozejdą. Mam coraz mniejszą ochotę na rozmowy z mężem na skype, nie mam ochoty dzielić się z nim radościami i troskami, bo i tak realnie muszę radzić sobie z tym sama, więc zadaję sobie pytanie, czy to już jest początek tego, o czym mówił ów terapeuta w ubiegłym roku?
Dużo myszkuję w internecie i dużo czytam właśnie o alkoholizmie, współuzależnieniu itd. Mam teraz większą świadomość problemu, ale i tak jest mi trudno. Chciałam zapytać czy dobrze robię, a konkretnie chodzi mi o to, że postanowiliśmy udać się do psychologa, kiedy będziemy na urlopie w Polsce, już niedługo, no i nie wiem, czy to coś pomoże, a mianowicie znalazłam również stronę internetową psychoterapia online, mąż powiedział, że na coś takiego może się zgodzić nawet wczoraj zadzwonił, tam by się dowiedzieć więcej. Postawiłam mu warunek, że jak chce tutaj zostać i ja z nim, to niech coś z sobą zrobi, niech się leczy, a jak nie, to powiedziałam, że odejdę. Jest mi trudno, ale myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie, pozdrawiam Małgosia
Moi rodzice mają w tym miesiącu rozwód i nie wiem, czy ja przez to mogłam popaść w depresję. Czytałam na tej stronie o depresji i myślę, że mogłam, ale chciałabym mieć pewność. Czy można popaść w depresję przez rozwód rodziców i czy przez ich kłótnie można mieć nerwicę?
Witam, razem z partnerem przeżywamy kryzys naszego związku. Jesteśmy razem od 1,5 roku. Na początku było cudownie, jak w każdym związku. Niestety między nami zaczęło się coś psuć. Nie jestem w stanie tego nazwać, ale nieustannie się kłócimy, o byle co. Mnie prowokuje wszystko, każda błahostka, każdy szczegół - i wybucham. Wiem, że partner mnie bardzo kocha, u mnie natomiast pojawiły się wątpliwości. Nie wiem już co mam robić, zależy mi na nim, ale nie potrafimy się porozumieć... Czasem zastanawiam się, czy coś do niego czuję, czy może jednak to obawa przed samotnością? Nie umiem sobie poradzić sama ze sobą. On powiedział mi, że bardzo się zmieniłam, że jestem inna niż na początku znajomości ... inaczej się uśmiecham, nie oczekuję spotkań z Nim, jestem oschła, nie chcę z nim uprawiać seksu, całować się.
Czuję, że wina leży po mojej stronie, ale że warto walczyć. Dlaczego się zmieniłam? Co jest nie tak? Czy to nie jest 'ten' partner i podświadomie doszłam do tego wniosku? Powinnam sobie sama poradzić z takim problemem, ale nie potrafię. Mam straszne huśtawki nastroju. A może problem tkwi w tym, że boję się zaangażować? W końcu moi rodzice właśnie się rozwodzą ... proszę o pomoc, to dla mnie ważne, a sama sobie już nie daję rady. Pozdrawiam, Marta
Moja mama ma 78 lat, w ostatnich miesiącach schudła 8 kilogramów, ma skoki ciśnienia od 100/60 do 230/110. Narzeka na nudności lub drętwienie lewej ręki. Ma niedoczynność tarczycy. Przeprowadzone badania nic złego nie wykazały. Jest bardzo słaba. Czy to może być depresja?
Od 10 lat zażywam Tetrazepam i czuję się super. Moje problemy z kręgosłupem - chroniczne bóle, operacja itd. spowodowały świadome uzależnienie. Mój neurolog powiedział mi, że jeśli mi ten lek pomaga, a nie występują skutki uboczne - to mogę ten lek brać nawet do końca życia. Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie - zapewne pojawią się zdecydowane głosy sprzeciwu ale... Mam świadomość uzależnienia psychicznego i fizycznego i chciałabym zejść z tego leku. Już raz spróbowałam zmniejszać dawkę Tetrazepamu i doszłam do połówki tabletki. Trwało to chyba 2 miesiące i wiązało się z nasilonymi bólami i ogólnie ze złym samopoczuciem; ale udało się! Ale niestety wróciłam do dawnej dawki ze względu na pracę, w której chciałam czuć się dobrze. Nie skorzystam z pomocy psychiatry itd. Proszę o podpowiedź, jak samemu sobie pomóc. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie wskazówki. Dziękuję.
Witam serdecznie, moje pytanie dotyczy picia alkoholu przez mojego męża. Jesteśmy małżeństwem od roku, znamy się od trzech lat. Na początku naszej znajomości nic szczególnie nie wskazywało na uzależnienie. Problem stał się głębszy, kiedy wyjechaliśmy za granicę do pracy. Mąż pije piwo niemalże regularnie, zawsze po pracy, a w weekendy mocniejsze trunki. Do tego kłamie, oszukuje, jest rozrzutny i nieodpowiedzialny. Kiedy chwilowo nie miał pracy, upijał się do nieprzytomności przez trzy tygodnie. Wszystkich obwinia za swoje niepowodzenia. Prośby, groźby - nic nie pomaga, pije nadal. Nie wiem, co robić, tutaj mamy dobrą pracę i chcemy zostać 2 lata, ale nie wiem, czy dam radę wytrzymać. Jestem zmęczona tą ciągłą walką, nie mogę spać, jestem znerwicowana, lękam się nawet, jak drzwi otwiera do pokoju. Był trzy razy na spotkaniu, ale zrezygnował pod byle pretekstem, myślę, że się przestraszył, iż faktycznie może być uzależniony. Proszę o jakąś pomoc, radę.
Dzień dobry. Nie umiem spokojnie jeść przy ludziach, szczególnie przy tych obcych, gdy zauważę, że mi się przyglądają. Zaczynają trząść mi się ręce. Np. gdy ktoś obcy siedzi naprzeciw przy stole, nie zjem sztućcami obiadu, nie podniosę spokojnie kanapki do ust, nachylam się wtedy jak mogę, by skrócić tą odległość od stołu do ust. Wiem, że wtedy to dziwnie wygląda, czuję że jestem bardzo spięta, czuję jakiś nieuzasadniony lęk, trzęsą mi się ręce, pocą się. Nadmieniam, że inne czynności robię bez lęku przy innych, tylko to jedzenie. Czy to jakaś fobia, nerwica, co to jest? Jak z tym się uporać, aby mi przeszło? Mam to już długo. Staram się unikać posiłków w większym gronie ludzi, ale wiem, że to nie jest dobry sposób. Proszę o pomoc.
Witam. Od 20 lat jestem niepełnosprawną osobą, w związku z czym przyjmuję sporo leków (z przerwami, kiedy choroby nie dają o sobie znać). Zwłaszcza w ostatnim czasie przybyło mi ich i zwiększyły się dawki leków, które brałam już wcześniej. Niektóre z tych leków są dosyć silne i nie pomagają (wiem, że to może być spowodowane przyzwyczajeniem się organizmu do nich przez długotrwałe ich branie), jednak niedawno zaczęłam się obawiać, czy przypadkiem nie jestem od nich uzależniona? I jak ustrzec się przed lekomanią? Zaniepokoiły mnie: ból brzucha (wszystkie wyniki badań w normie), częste uczucia mdłości (bez przyczyny), brak apetytu po lekach lub odwrotnie - nadmierny apetyt, poddenerwowanie, niechęć, a momentami nawet wstręt do lekarstw. Jeśli to uzależnienie, to gdzie mogę szukać pomocy?
Witam serdecznie, mam pewne problemy ze zdrowiem: zawroty głowy, boję się wychodzić z domu. Jak wyjdę, robi mi się gorąco, słabo i mam zaburzenia równowagi, jakby się droga przesuwała spod nóg, zaraz uciekam jak najszybciej bliżej domu, bo ogarnia mnie strach, że zaraz zemdleję. Chce mi się płakać, bo sobie już nie daję rady, chciałabym wychodzić z domu i czuć się normalnie bez tych objawów. Co mam robić, proszę mi doradzić, biorę lek uspokajający Labofarm 3 razy i Afobam, na noc piję rumianek, melisę i nic nie pomaga. Co robić?
Witam, Od 2 lat nie mam pracy, bardzo intensywnie jej szukałam - konkretnej, później jakiejkolwiek, niestety nic z tego nie wyszło. Teraz jest mi już wszytko obojętne, nie wierze że kiedyś znajdę pracę, nie widzę sensu w jej szukaniu, nie zależy mi na przyszłości, nie myślę o niej, nie mam planów, marzeń. Jak się zmotywować?
Jak pomóc dorosłemu synowi uzależnionemu od hazardu, gdzie się zwrócić?
Witam Panią. Jestem mamą 12-letniego syna, który popala z kolegami papierosy i popija piwko. Już kilka miesięcy wcześniej dochodziły nas sygnały że widziano syna, jak popalał. Problem polega na tym, że on się nie przyznaje do tego, twierdzi, że to bzdury, ale kilka dni temu, gdy odbieraliśmy go z treningu, z jego ust wydobywał się zapach papierosów. Syn nadal twierdzi, że to nieprawda. Klaps nie pomógł, rozmowa szczera też nie - już nie wiemy, co robić dalej. Po tym pierwszym sygnale cały wolny czas poświęcałam na rozmowy z nim, tłumaczyłam, że nienawidzę i nie toleruję kłamstwa, on tak szczerze mnie słuchał, opowiadał o kolegach, o szkole, o pierwszych miłościach. Myślałam, że mi ufa, ja też mu ufałam, a tu trach... Już nie wiemy, co z nim zrobić, aby dobrze go wychować. Bardzo proszę o pomoc dla mojego dziecka. Z góry dziękuję i pozdrawiam.