Psychologia
Psychologia bada mechanizmy, które rządzą ludzką psychiką i zachowaniem, a także analizuje wpływ zjawisk psychicznych na relacje międzyludzkie. Psychologia nie tylko próbuje odkryć wzorce zachowań, ale również pomóc ludziom, borykającym się z różnymi problemami. Jej nazwa pochodzi z języka greckiego i oznacza naukę o duszy. Jednak nie była znana w starożytności - termin ten powstał dopiero w XVI wieku.
Mój mąż zginał w maju, w wypadku, ja jestem w 8 miesiącu ciąży, staram sie być mocna i silna, dla małej i siebie, ale boję się, że się rozpadnę któregoś dnia, że sobie nie poradzę. Chodziłam do psychologa, ale nie umiałam tej osobie zaufać, miałam wrażenie, że mnie nie rozumie. Może się bałam mówić głośno, sama nie wiem. Proszę o pomoc, wskazówkę, co mogę zrobić, żeby przetrwać ten cały horror...
Od siedmiu lat mieszkam w Niemczech i choć dużo czytam w języku niemieckim, nadal sprawia mi dużo trudności myślenie w tym języku. Efektem jest zmęczenie, kłopoty w komunikacji z innymi ludźmi i izolacja.
Dzień dobry! W chwili obecnej jestem w 30. tygodniu ciąży -długo oczekiwanej, ale niestety zagrożonej. Ze względu na istniejące zagrożenie musiałam zrezygnować z pracy (jestem nauczycielką), a dom jest jedynym obszarem, w którym się poruszam. Dodam jeszcze, iż przed ciążą uprawiałam sport, chętnie się dokształcałam i spędzałam wiele czasu z różnymi ludźmi. 4 miesiące temu mój mąż wszedł w tzw. sferę polityczną, a także rozwinął swoją firmę, co zmieniło jego godziny pracy z 8 na 14-16 dziennie. Większość dnia przebywam sama i to chyba jest głównym powodem moich głupich podejrzeń względem męża (romans ze wspólniczką), a brak kontaktu z ludźmi powoduje, iż nie mam tematu do rozmowy z osobami, które mnie odwiedzają. Moim głównym tematem dnia jest ciąża, marzenia o dziecku, przyszłość. Czasem wręcz odnoszę wrażenie, że jestem męcząca w rozmowie, a co najgorsze nie potrafię tego zmienić. Łapię się także na tym, że po każdej rozmowie (nawet telefonicznej) analizuję swoje słowa i zastanawiam się, czy kogoś nie uraziłam lub czy głupio nie wypadłam. Każda sytuacja jest przeze mnie analizowana i oceniania (przeważnie wypadam w swoich oczach fatalnie). Mam też wrażenie, że każda osoba widzi we mnie bezwartościowego słuchacza. Straciłam chęć do dalszego dokształcania się, nie mam nawet ochoty sięgnąć po fachową literaturę (choć wiem, że nie powinnam się uwsteczniać). Boję się, że moje zachowanie i sposób bycia zniszczy nie tylko moje kontakty koleżeńskie, ale także moje małżeństwo (zasypuję męża pytaniami i podejrzeniami, a sama nie mam nic do zaoferowania). Czy to tylko chwilowe? Czy taki stan może się jeszcze odwrócić? Boję się, że dziecko jeszcze bardziej mnie ograniczy.
Chodziliśmy razem do jednej klasy w liceum i wtedy w 4. klasie coś iskrzyło, ale nie zaiskrzyło tak zupełnie, bo uciekłam przed tym, rzucając sie w naukę. Teraz po 11 latach wystarczyło jedno spotkanie klasowe i te iskry znów się pojawiły. Wystarczyła krótka rozmowa, co u Ciebie itd spojrzenie, uśmiech... I znów uciekam, ale już nie daję rady. Czy lepiej się poddać, przeżyć coś cudownego na chwilę, a pózniej cierpieć, bo to jest nieuniknione, czy cierpieć cały czas bez tej chwili zapomnienia?
Mam 2,5 letnią córeczkę. Problemem jest to, że ona nie chce się dzielić swoimi zabawkami - uważa, że wszystkie zabawki, które są jej kupione, są tylko jej i żadne dziecko, które do nas przychodzi, nie ma prawa się nimi bawić. Czy to jest taki wiek? Jak z nią postępować? Jak rozmawiać?
Kilka lat temu poznałam chlopaka; bardzo szybko się w nim zakochałam. To trwa do dziś, z tą różnicą, że to jest związek oparty raczej na luznych kontaktach. On się spotyka ze mna mniej wiecej raz na miesiąc tylko po to, żeby się ze mna przespać. Ja to traktuje troche inaczej. On ma dziewczynę, z ktora sie spotyka. Wiem ze jest mu z nią dobrze. Nie rozumiem jednak, dlaczego spotyka sie tez ze mną. Ja wiem, że źle robię, godząc sie na taki układ, ale tak mi go brakuje, że nawet bedąc w roli tej drugiej czuję się szczesliwa, spotykając się z nim. Moje pytanie brzmi: czy jest jakiś sposób, żeby on wybrał mnie, żeby mu choć trochę na mnie zaczelo zeleżeć. Nie zadawałabym tego pytania, gdybym wiedziała, że on całkowicie nie żywi do mnie sympatii. Nie, on lubi mnie, ale nie tak, jak bym tego chciała. A ja wiem, że to jest jedyny chłopak, którego w zyciu bedę zawsze kochać.
Mój mąż jest milczkiem, prawie nigdy się z nim nie kłóciłam, bo nie miałam powodu, ale jeżeli doszło do jakiej kłótni czy rozmowy, to mój mąż milczy jak głaz. Nigdy nie wiem dlaczego. Nie mogę wydobyć z niego słowa. Teraz ma problem z alkoholem, ale on sam twierdzi, że nie. Zostawiłam go samemu sobie, gdyż i tak nie mogę z nim dojść do porozumienia. Chodzimy obok siebie jak dwoje obcych ludzi, nie odzywamy się do siebie. Kilka razy próbowałam załagodzić sytuację, ale po paru dniach jest tak samo, Jak do niego dotrzeć?
Mam niechęć do nauki, a dokładnie do takich przedmiotów, gdzie są obszerne pisemne tematy np. po, historia, geografia, biologia, a bardzo dobrze uczę się z chemii, polskiego, angielskiego. Mogę się nudzić, leżeć bezczynnie i jeszcze nie wiadomo co, byleby się nie uczyć. Nie mogę się do nich zabrać,a gdy już się zabiorę, to połowy materiału nie rozumiem, jest to nudne itp. i odkładam wszystko ciągle na "potem". Tylko, że ja chcę zdobywać wiedzę, uczyć się, mieć z większości bardzo dobre oceny! Bardzo tego chcę, ale
nie mam motywacji. Próbowałam wielu sposobów (nagradzałam się za osiągnięcia itp.), ale po chwili ta motywacja gdzieś się ulatniała... Próbowałam też na bieżąco się uczyć, lecz i z tym był problem. I dlatego potem przychodzi się uczyć nie jednego, lecz siedmiu. Próbowałam znaleźć sobie dobre miejsce do nauki, robić przerwy - bez efektu! Nie wiem, w czym tkwi problem. Chce i potrafię, ale coś jest tu nie tak! Motywacja?Koncentracja? Chęć? Nie dotyczą tych wybranych przedmiotów. Co mam zrobić? W czym tkwi problem?
Czuję, że odgrodziłem się od ludzi murem złożonym z moich lęków, obaw, wstydu. Gdy jestem nawet wśród bliskich, to i tak, jakbym był osobno. Nie umiem otworzyć się tak, by być tu i teraz. Koncentruję się na sobie, myśle o tym, jak inni mnie spostrzegają. Mam wrażenie jakby każde spotkanie z drugim człowiekiem to była jakaś cholerna konfrontacja. Tak, jakbym wychodził na ring zmierzyć się ze swoimi ocenami i oczekiwaniami. Nie ma we mnie swobody, jest za to ciągła czujność powodująca napięcie i stres. To bardzo męczące i ograniczające. Myślę o medytacjach. Czy to może być dobry kierunek?
Jestem nastolatką , która ma poważny problem , którym jest nieśmiałość . Nigdy nie umiałam i nadal nie umiem nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi, nawet wśród niektórych osób z rodziny czuje się nieswojo . Nie wiem co w danej sytuacji powiedzieć i jak mam się zachować . Najgorszym utrapieniem jest dla mnie szkoła, zawsze stoję sama i do tego jestem obiektem pośmiewisk własnej klasy . Nie wiem co mam robić, nie potrafię sobie z tym poradzić, chociaż próbowałam. Zdarza się, nawet wiele razy, że nie mam już w ogóle chęci do życia, bo i po co skoro nikt mnie nie szanuje, nie lubi. Bardzo chciałabym się zmienić, ale nie wiem w jaki sposób to zrobić. Rodzice wiedzą , że jestem nieśmiała, że nie mam koleżanek. Oszukałam ich mówiąc, że wszystko się zmieniło ponieważ jestem w nowej szkole (w szkole średniej). Bardzo boli mnie to, że byłam i jestem zawsze sama. Bardzo proszę o pomoc.
Choruję na schizofrenięe paranoidalną i od 4 miesięcy chodzę na terapię. Jestem z niej zadowolona, chociaż mój terapeuta niewiele mi mówi. Czy to normalne? Do tego jestem nim zauroczona - czy powinnam przerwać terapię?
Jestem pięć miesięcy po rozwodzie. Podjęłam tę decyzję po 8 latach małżeństwa. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego, że się w końcu odważyłam, bo chciałam tego od zawsze - decyzję o ślubie podjęłam pochopnie, nie stała za nią miłość (przynajmniej z mojej strony). Rozstaliśmy się z mężem w zgodzie i rozmawiamy ze sobą. Nurtuje mnie tylko pytanie dlaczego tak bardzo mi brakuje miłości, której praktycznie jeszcze nie miałam (moje związki zawsze były bez wzajemności). Bardzo chciałabym nie myśleć tak intensywnie o spotkaniu kogoś, kogo pokocham ze wzajemnością - chciałabym żyć dniem codziennym i cieszyć się córeczką.
Jestem pięć miesięcy po rozwodzie. Podjęłam tę decyzję po 8 latach małżeństwa. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu tego, że się w końcu odważyłam, bo chciałam tego od zawsze - decyzję o ślubie podjęłam pochopnie, nie stała za nią miłość (przynajmniej z mojej strony). Rozstaliśmy się z mężem w zgodzie i rozmawiamy ze sobą. Nurtuje mnie tylko pytanie dlaczego tak bardzo mi brakuje miłości, której praktycznie jeszcze nie miałam (moje związki zawsze były bez wzajemności). Bardzo chciałabym nie myśleć tak intensywnie o spotkaniu kogoś, kogo pokocham ze wzajemnością - chciałabym żyć dniem codziennym i cieszyć się córeczką.
Jestem młodą osobą, zadowoloną z życia. Nie mam specjalnych problemów ani w życiu prywatnym, ani ze zdrowiem, a jednak od dwóch miesięcy mam kłopoty ze snem. Zdarza się, że w tygodniu prześpię normalnie tylko dwie noce. Byłam u swojej lekarki, zrobiłam badania - wszystko jest w porządku. Lekarz poradził, bym kupiła tabletki nasenne bez recepty, ale one nie pomagają. Do którego lekarza mam się zwrócić o pomoc? Nie mogę dłużej w ten sposób żyć.
Mam nerwicę i zamierzam iść na psychoterapię. Czy to dobry pomysł? Czy psychoterapia jest droga? Czy finansuje ją NFZ?
Kiedyś postanowiłam zabawić się w tarot przez SMS. Ja zadawałam pytania, pani odpisywała. Niestety, nie myślałam, że tak głupia wróżba tak bardzo zdominuje moje życie. Cały czas wmawiam sobie, że moje życie zależy ode mnie. Mimo wszystko, gdzieś tam w głowie kołacze się myśl, że wróżba może się sprawdzić i boję się tego. Podejrzewam, że to tylko autosugestia, ale nie wiem co mam robić. Obawiam się, że jeszcze trochę i po prostu zwariuję...
Sprawne zapamiętywanie potrzebne jest nie tylko uczniom. Dzięki dobrej pamięci możemy sprawnie funkcjonować. Co służy pamięci i co zrobić, by pamięć była zawsze niezawodna? Niezbędne są treningi pamięci oraz dieta poprawiająca pracę mózgu.
Jakieś 5 miesięcy temu zapaliłem marihuanę razem z tytoniem i miałem lęki. Przeszły, ale teraz boję się jeść. Jem tylko pieczywo. Do kogo mam z tym iść - do lekarza czy psychologa?
Mój 3-latek ciągle boi się sam zostać. Nawet gdy jestem w toalecie, to puka i chce wejść. A gdy wyszłam do sklepu na 20 minut, to aż zanosił sie od płaczu, gdy został z babcią. 3 miesiące byłam z nim i mężem tylko sama, całe dnie i nocki, a wcześniej, gdy był mniejszy, mieszkaliśmy z dziadkami i nie było problemu, gdy wychodziłam na dłużej nawet na dzień. A teraz trzyma się mnie jak rzep. Co mam robić, bo przecież trzeba nieraz wyjść samej bez niego, załatwić sprawę lub iść do sklepu. Jak go oduczyć takiej zależności od matki? Obecnie przebywam na urlopie wychowawczym
Większość z nas wierzy w absolutną siłę miłości, która „potrafi przenosić góry”. Czy jednak miłość wystarczy, by wytrwać ze sobą w szczęściu przez całe życie? Warto wiedzieć, że żadna miłość nie będzie zawsze taka sama - związek przechodzi bowiem różne etapy.
Ortoreksja objawia się obsesją na punkcie zdrowego odżywiania się. Ortorektyk ogląda jedzenie niemalże pod lupą. Zaopatruje się prawie wyłącznie w ekologicznych gospodarstwach i sklepach ze zdrową żywnością. Życie osoby cierpiącej na ortoreksję kręci niemal wyłącznie wokół jedzenia.