Trują i uszkadzają wzrok. Te rośliny doniczkowe są bardzo toksyczne
Kwiaty doniczkowe to nie tylko piękna ozdoba, ale także sposób na poprawę stanu powietrza w pomieszczeniu. Dzięki ich obecności pozbywamy się problemu niskiej wilgotności i lepiej śpimy. Niestety nie każda roślina wpływa korzystnie na zdrowie. Dlatego zanim kupisz kolejny kwiat, sprawdź czy nie jest toksyczny. A jeśli posiadasz taki w domu, wynieś go na taras lub wyrzuć.
Domowa przestrzeń bez roślin dla wielu jest nie do przyjęcia. Obecna moda również wpływa na wybór ozdób, w tym rodzaj kwiatów. Okazuje się, że to co piękne, nie zawsze jest bezpieczne. Zwracamy uwagę szczególnie na dwa rodzaje kwiatów doniczkowych, których bezwzględnie należy się wystrzegać.
Difenbachia w domu? Uważaj na oczy
Difenbachia nie rośnie naturalnie w naszym klimacie. Pochodzi z tropikalnej Afryki, dlatego u nas przeżyje wyłącznie w domowym zaciszu. Naukowcy jednak pochylili się nad toksycznością tej rośliny. Warto przypomnieć, że Difenbachia ma aż 57 gatunków, natomiast specjaliści przeanalizowali skład Difenbachia Picta oraz Difenbachia Exotica.
Do badań wykorzystano sok z obydwu roślin, a wyniki wykazały toksyczność. U królików albinosów doszło do podrażnienia oczu, a z czasem do zapalenia spojówek oraz nieodwracalnego uszkodzenia rogówki.
Natomiast w przypadku szczurów, którym podano doustnie kilka kropel soku z Difenbachii zaobserwowano obrzęk, przekrwienie naczyń krwionośnych, zwyrodnienie błony podstawnej i reakcję zapalną języka. Naukowcy podkreślili, że obydwie reakcje są mocno zbliżone do tych, które dotyczą ludzi.
Azalia - doniczkowa czy nie, ale niebezpieczna
W ogrodach bardzo często można spotkać piękne krzewy tonące w kwiatach. W dużej mierze są to azalie. Rośliny dzięki odpowiedniej pielęgnacji są w stanie przetrwać zimę, dlatego z powodzeniem są hodowane także na tarasach czy balkonach. Ponadto miniaturowe gatunki pięknie zdobią parapety, lecz niestety roślina jest trująca.
Amerykańscy naukowcy z Maryland opisali skalę zagrożenia związaną z kontaktem z azalią. Chodzi o przypadki, kiedy ktoś z ciekawości spożył kwiat. Okazało się, że na przestrzeni trzech lat doszło aż do 150 przypadków zatruć.
28 pacjentów przyznało się do ssania nektaru, a pozostałe do zjedzenia liści. W ponad 9 procent przypadków konieczna była pomoc specjalistów Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. U pacjentów zaobserwowano powtarzające się wymioty oraz wzrost ciśnienia tętniczego.
Oczywiście można uznać, że przecież nikt świadomie nie zjada roślin doniczkowych, specjaliści jednak zaznaczają, że ofiarami zatrucia są najczęściej dzieci przed ukończeniem piątego roku życia, które z ciekawości biorą do buzi różne rośliny czy przedmioty. Dlatego warto przemyśleć zakup niektórych kwiatów.