Syndrom Piotrusia Pana, czyli jak sobie radzić z wiecznym chłopcem
Syndrom Piotrusia Pana - mężczyzna nim dotknięty nie dorasta nigdy. Mimo że dla większości z nas dzieciństwo trwa 10, 12 lat, dla niego – całe życie. Jak to możliwe? Zobacz, co powoduje, że niektórzy pozostają wiecznymi chłopcami i jak może wyglądać związek z mężczyzną z syndromem Piotrusia Pana.
Spis treści
- Jak żyć z osobą z syndromem Piotrusia Pana?
- Kryzys w związku z Piotrusiem Panem - narodziny dziecka
- Jakim partnerem będzie wieczny chłopiec?
- Pomóż dorosnąć osobie z syndromem Piotrusia Pana
- Przyczyny syndromu Piotrusia Pana
Syndrom Piotrusia Pana wziął swoją nazwę od bohatera książki Jamesa Matthew Barriego. Piotruś Pan uciekł z realnego świata do Nibylandii – krainy, w której mógł pozostać wiecznym chłopcem. Współczesny mężczyzna z syndromem Piotrusia Pana nie szuka obcych krain. Jedyne, przed czym ucieka, to dojrzałość.
Choć Piotruś kojarzy nam się z chłopcem, wcale nie musi być mężczyzną. Okazuje się, że syndrom Piotrusia Pana dotyka także kobiet. Niezależnie od płci łączy je jedno – z Piotrusiem można się dobrze bawić, ale polegać na nim nie można. Nie zapłaci na czas rachunków, nie zadba o pełną lodówkę, zapomni wyprowadzić psa czy iść z nim na szczepienia. Dzieci położy do łóżka bez kąpieli, ze sklepu przyniesie zupełnie nie to, co potrzebne. Nie pójdzie na wywiadówkę, nie odbierze butów od szewca, nie dopilnuje przeglądu samochodu. Bo Piotruś Pan, niezależnie od płci, tylko bawi się w dorosłe życie.
A kiedy mu przypomnisz, że ma obowiązki, jeszcze się na ciebie obrazi. Jest zainteresowany tylko tym, co lubi. Tak, jak w dzieciństwie nie musiał jeść szpinaku, bo mu nie smakował, tak w dorosłości nie będzie robić tego, na co nie ma ochoty. Nie robi nikomu na złość, on po prostu taki jest.
– Ale nie jest prawdą, że osoba z syndromem Piotrusia Pana, unikając odpowiedzialności, nie wchodzi w związki – wyjaśnia Katarzyna Platowska, psycholog. Związek, małżeństwo to odpowiedzialność z punktu widzenia dorosłego człowieka. Z punktu widzenia Piotrusia to wspaniała zabawa i może zdecydować się na ślub pochopnie, zbyt szybko. Ale czy małżeństwo z nim może być udane?
Czytaj też: Mężczyźni, którzy zdradzają - przyczyny męskiej skłonności do romansowania
Jak żyć z osobą z syndromem Piotrusia Pana?
Związek z wiecznym chłopcem (dziewczynką) może być satysfakcjonujący dla obojga partnerów. Tak jest w przypadku Małgosi i Jarka. Odpowiedzialny Jarek doskonale się odnajduje w roli "hodowcy" Gosieńki: bezradnej i całkowicie zdanej na niego. Kiedy się okazało, że ona nie potrafi nawet otworzyć puszki sardynek, poczuł, że jego kobietka bez niego nie da sobie rady. Ze wzruszeniem wziął ją w ramiona i szepnął: "Zawsze będę przy tobie". I przez wiele lat ich związek funkcjonował doskonale. Gosia nie radziła sobie ze sprzątaniem domu – Jarek zatrudnił kobietę do pomocy. Gosia nie umiała gotować – Jarek znalazł kogoś, kto zdjął z niej ten obowiązek. On zarabiał pieniądze i dbał, by jej niczego nie brakowało, a ona go uwielbiała i podziwiała. Sprawiała, że czuł się silny. Prawdziwie męski. I bardzo, bardzo potrzebny.
Udany był także związek Judyty z Bartkiem. Nie mieli dzieci, więc Judyta wszystkie swoje opiekuńcze uczucia przelewała na męża. To ona dbała o codzienne "praktykalia" w rodzaju gotowania, sprzątania, robienia zakupów. I by mąż miał wszystko, czego trzeba. Pilnowała terminowego płacenia rachunków, napełniała bak w samochodzie, patrzyła na ręce fachowcom remontującym łazienkę.
Piotruś Pan, niezależnie od wieku pozostaje dzieckiem: uroczym, beztroskim, nieodpowiedzialnym.
Bartek zapominał stawić się na umówionej przez żonę wizycie u dentysty, całe wieczory spędzał w internecie i grymasił, kiedy twierdziła, że nie stać ich na wakacje w Grecji. Ale byli szczęśliwi. On – bo ktoś o niego dbał, nie stawiając wymagań. Ona – bo miała kogo kochać i dla kogo robić codziennie świeże, zdrowe surówki.
A kiedy spotkają się dwie osoby z syndromem Piotrusia Pana – w wersji żeńskiej i męskiej? Na początku też jest cudownie. Będą się uwielbiać, będą się karmić łyżeczkami i świetnie bawić. Ale w końcu dookoła zrobi się bałagan i ktoś będzie musiał zacząć sprzątać. Rasowy Piotruś nie weźmie miotły do ręki – chyba że ze sprzątania uczyni zabawę. Ale jak długo można bawić się miotłą? Dlatego takie mariaże są z reguły burzliwe i krótkotrwałe.
Kryzys w związku z Piotrusiem Panem - narodziny dziecka
Pojawienie się dziecka to jeden z najtrudniejszych momentów dla osoby z syndromem Piotrusia Pana. Wszystko jedno, czy nosi spodnie, czy spódnicę – potomstwo oznacza koniec dzieciństwa, a na to Piotruś nie zgodzi się bez walki.
Mężczyzna, który pojął za żonę Piotrusia, jest gotów się nią opiekować. Jest nawet gotów opiekować się całą rodziną – w końcu przejęcie odpowiedzialności za dzieci to coś, na co czekał. I będzie z tego powodu dumny jak paw.
Czytaj też: Poczucie odpowiedzialności za cały świat - jak sobie z nim poradzić?
Niestety, do czasu… Bo kiedy się okaże, że wszystkie obowiązki związane z dzieckiem spadną na niego – zmienianie pieluszek, wstawanie w nocy, karmienie, zabawianie płaczącego malucha – może się poczuć zmęczony. Fizycznie – bo nie dosypia, a pracować musi. Psychicznie – bo rola jedynego dorosłego w rodzinie to ciężki kawałek chleba. I może się okazać, że pan domu ucieknie do koleżanki z pracy, która rozumie jego zmęczenie i oferuje mu chwilę odpoczynku. I nie powstrzyma go przed tym nawet poczucie winy, że zostawia dwie bezradne istoty, by jakoś sobie radziły. Przecież przynajmniej jedna z nich jest – według metryki – dorosła…
– Taki związek mogą uratować rodzice dziewczyny-Piotrusia – uważa Katarzyna Platowska. – Czasem zaczynają po latach dostrzegać, jakie popełnili błędy, wychowując córkę. I mają wyrzuty sumienia. W trudnym momencie, jakim jest pojawienie się dziecka, mogą pomóc zaganianemu zięciowi, zdejmując z niego część obowiązków.
A co się dzieje, jeśli dziecko pojawia się w związku kobiety dojrzałej i mężczyzny z syndromem Piotrusia Pana? Opieka nad wszystkimi spadnie na kobietę. Czy mąż jej pomoże? Niewykluczone, ale tylko wtedy, gdy żona tak przedstawi mu rodzicielstwo, że będzie wyglądało na świetną zabawę. Z reguły kobieta zajmuje się praktyczną stroną życia, a tatuś zostaje kumplem malucha. Pod niektórymi względami Piotruś może być wspaniałym ojcem lub matką. Pociechy uwielbiają rodzica, który potrafi spędzić z nimi kilka godzin pod stołem, bawiąc się w Indian czy kosmitów i sypiąc pomysłami jak z rękawa. Ale do czasu.
Kiedy dzieci zaczynają dorastać, stopniowo tracą szacunek dla rodzica z syndromem Piotrusia Pana – ostrzega psycholog. – Zaczynają uważać go (ją) za błazna. Bo dzieci wbrew pozorom wcale nie oczekują od rodzica, że będzie kumplem, tylko że będzie właśnie mamą czy tatą. Oczekują, że będzie wyznaczał granice, które będzie można przekraczać, badać, szanować.
Czytaj też: Kryzys w związku - jak go pokonać i odnowić więź z partnerem?
Piotruś Pan to barwny motyl, dusza towarzystwa
Piotruś to postać kolorowa, nęcąca, bardzo atrakcyjna. Przy jego pomysłach ludzie odpoczywają, bo są świeże, niesztampowe i nieskażone słowem "muszę". Fajnie jest gdzieś z Piotrusiem wyskoczyć, bo jest dyspozycyjny, obowiązki nie "ciągną go w dół". Okres zakochania jest po prostu wspaniały. "Najpiękniejszy czas w życiu" – tak będzie wspominać przez lata wybranka zakochanego Piotrusia. Sielanka kończy się wtedy, gdy pojawią się obowiązki.
Jakim partnerem będzie wieczny chłopiec?
W pułapkę wdzięku wiecznego chłopca wpadnie każdy, także ludzie bardzo rozsądni. W Piotrusiu niezwykle łatwo jest się zakochać, bo ma mnóstwo fantazji. Powita ukochaną w domu, sypiąc pod stopy płatki róż. Na wspólne śniadanie poda szampana i truskawki. Na lunch porwie wybrankę do… Sopotu, żeby zjeść rybę nad brzegiem morza, słuchając szumu fal. Ale nawet przez chwilę nie pomyśli, że może musisz z lunchu wrócić do pracy, żeby nie wpaść w kłopoty…
Nie przyjdzie mu też do głowy, by oddać do pralni garnitur, zadbać, by w domu był chleb i kawa na śniadanie. Bo choć początki są czarowne, niedobory, które z czasem dochodzą do głosu, są porażające.To wszystko sprawia, że kobiety niekiedy podejmują decyzję o rozstaniu, bo mają już serdecznie dość.
– Ale z Piotrusiem bardzo, ale to bardzo trudno się rozstać – ostrzega Katarzyna Platowska. – Niezwykle ciężko jest zrezygnować z partnera tak magnetycznego i pobudzającego, że inni przy nim wydają się szarzy, zwyczajni i mało ciekawi.
Przeczytaj także: Kryzys wieku średniego u mężczyzn: ile trwa i jak się objawia? [WIDEO]
Pomóż dorosnąć osobie z syndromem Piotrusia Pana
Czasem łatwiej jest popracować nad wiecznym chłopcem i jego dorastaniem. Psychologowie twierdzą, że jest to możliwe. Choć podkreślają: by zmiana miała trwały charakter, Piotruś sam musi chcieć się zmienić.
– Kiedy zobaczy, że zachowując się jak dorosły, też będzie mieć dużo frajdy, zaakceptuje nową rolę – uważa Katarzyna Platowska. – Na początku dla zabawy, ale potem do niej przywyknie. Musisz mu pokazać, kiedy może być Piotrusiem, a kiedy musi się zachować jak dorosły. Będzie miał szansę się zmienić, jeśli ktoś mu uświadomi, jaką drogę musi pokonać, poprowadzi go.
Jak? Trzeba z nim pracować jak z dzieckiem. Tłumaczyć, że robimy nie tylko to, na co mamy ochotę, ale czasem to, czego wymaga sytuacja, nawet jeśli nie sprawia nam to przyjemności. Trzeba pokazać mu profity, jakie będzie czerpał ze zmiany postawy.
Uwaga: nie wolno starać się zmieniać Piotrusia na siłę! Nie cierpi przymusu i jeśli go zastosujesz, ucieknie. Narzekanie, zrzędzenie, marudzenie, obwinianie – to na niego nie działa.
Zamiast narzekać, że coś jest niezrobione, niektóre rzeczy trzeba zrobić razem z nim, krok po kroku. Przyniósł z zakupów zestaw do robienia sushi i pałeczki – bo pomyślał, że fajnie będzie spróbować jedzenia po japońsku? Nie krzycz: "Idź i oddaj te głupie pałeczki, ale za to kup mleko dla dziecka". Pochwal jego pomysł, uciesz się, że przed wami taka wspaniała przygoda. A potem powiedz: "A teraz, kochanie, pójdziemy razem do sklepu i kupimy to, co jest w domu potrzebne". Uzbrój się w cierpliwość, bo nauczenie Piotrusia dorosłych zachowań jest jednak możliwe.
Warto cieszyć się tym, co Piotruś daje, jego fantazją, radością życia. Musisz jednak mieć świadomość, z kim masz do czynienia, i podjąć decyzję, czy chcesz takiego życia. Najgorzej jest na początku zachwycić się nim, a potem żądać odpowiedzialności i tak potwornie się rozczarować.
Czytaj również: Dorosłe dziecko w domu - oznaka niedojrzałości czy nowy trend?
Przyczyny syndromu Piotrusia Pana
W normalnych warunkach człowiek nie tylko rośnie, ale też dojrzewa. Otóż to, w normalnych warunkach. Piotruś Pan często nie miał takich warunków w domu rodzinnym.
Tak jak Kasia. Jej rodzice zajęci byli własnymi sprawami, karierą. Dawali córce to, co ich zdaniem stanowiło poczucie bezpieczeństwa: nianię, która dbała o czystość w domu i regularne posiłki, korepetytorów pomagających w nauce, zajęcia z angielskiego, by mogła porozumiewać się z ludźmi na całym świecie. Ale nie dawali jej tego, co rodzice dawać powinni: granic, dyscypliny, umiejętności życia. Kochali, ale nie wychowywali.
Kasia była wyłączana ze wszystkich obowiązków. Kiedy jej koleżanki pomagały przed świętami matkom piec ciasta, Kasia siedziała w swoim pokoju i słuchała muzyki. Zazdrościła koleżankom, że były w centrum rodzinnych wydarzeń, ale gdy dorosła, rzadko przestępowała próg kuchni. I kiedy niebawem po ślubie mąż Kasi powiedział "ugotujmy obiad", odparła "zrobię kisiel". Gdy zaszła w ciążę, zaczął ją nawiedzać koszmarny sen: dziecko jest głodne, a tu nie ma nic do jedzenia. Dlatego przez dwa lata trzymała synka tylko na piersi. A potem sen się spełnił: mały zaczął się domagać jedzenia i dostał… mrożone truskawki, bo lodówka w domu ziała pustką.
Czytaj też: Tinder: co to jest i jak działa ta aplikacja?
Osoba z syndromem Piotrusia Pana z reguły była wychuchanym jedynakiem, mogła też być najmłodszym dzieckiem w rodzinie, rozpieszczanym przez wszystkich, lub dzieckiem najstarszym, ale takim, które długo nie miało rodzeństwa.
Często matki nie pozwalają dorastać najmłodszemu dziecku z obawy przed samotnością. Piotrusiem ma szanse zostać też dziecko starszych rodziców, długo wyczekiwane, często efekt zagrożonej ciąży. Wtedy rodzice mają tendencje, by nie stawiać mu żadnych wymagań, zapominać o dyscyplinie, odpuszczać obowiązki. A rozpieszczony potomek, któremu nie określono żadnych granic, nie wyrabia w sobie poczucia obowiązku. I nie widzi powodu, by to miało się kiedykolwiek zmienić.
– Konfiguracje rodzinne mogą być różne, ale zawsze Piotrusia "tworzą" rodzice – ostrzega psycholog. – A dziecko zawsze bierze z życia to, z czym mu jest wygodnie. Piotrusie z reguły są inteligentni i potrafią doskonale o siebie zadbać. I do końca świata pozostaną beztroscy, jeśli zabraknie bodźca, który sprawi, że zaczną się zmieniać.
miesięcznik "Zdrowie"
Porady eksperta