Zapomnieliśmy, że patrzenie prosto w oczy ma wielką moc. "Mąci nam w głowach"
Blisko, coraz bliżej? Wymuszony w ostatnich latach dystans społeczny pozwoliła nam nieco zapomnieć, jaką moc ma patrzenie sobie prosto w oczy. Zrobiono na ten temat sporo badań, a ich wyniki mogą przyprawić o gęsią skórkę. Wystarczy człowieka świdrować wzrokiem, by nie tylko poczuł się nieswojo, ale też zrobił coś głupiego, bądź zmienił swoje życie?
Patrzenie w oczy i jego konsekwencje pobudzają wyobraźnię, aktywizują i rozpalają uczonych od lat. Zaczęło się od eksperymentu Joan M. Kellerman, Jamesa E. Lewisa, Jamesa D. Lairda w 1989 roku, z którego wynikało, że odwzajemniony, nieprzerwany kontakt wzrokowy wytwarza więź emocjonalną oraz poczucie bliskości.
Kolejne badania, a nawet amatorskie eksperymenty, prowadziły do bardziej radykalnych wniosków. Intensywny kontakt wzrokowy sprzyja choćby wykształcaniu się namiętności. "Kochankowie mogą patrzeć sobie w oczy nieustannie przez 5 - 10 minut" - wyliczyli naukowcy. Reszcie trudno utrzymać takie spojrzenie przez więcej niż minutę. Dlaczego?
Wystarczą 4 minuty, żeby się zakochać
Badania wskazują, że 4 minuty niezakłóconego kontaktu wzrokowego podnosi poczucie bliskości - sugerowali pierwsi badacze i ich naśladowcy. Zalecali nawet terapię z wykorzystaniem siły patrzenia sobie w oczy tam, gdzie gasną uczucia.
Według teorii z ubiegłego wieku, to nie zakochanie pozwala bowiem patrzeć komuś w oczy bez skrępowania, a odwrotnie: patrząc już w te oczy, odkrywamy w sobie uczucia do drugiej osoby. Takie zachowanie powoduje narastanie emocji.
Przyczyna? Autopercepcja, czyli wyciąganie wniosków o sobie na podstawie swoich zachowań. "Skoro mogę patrzeć komuś w oczy tak długo, prawdopodobnie muszę do tej osoby czuć coś więcej, dlatego zaczynam to czuć".
Część psychologów optowała, że jest jednak jakaś magia, sposób na zaczarowanie wzrokiem: w ich ocenie patrzenie sobie w oczy miało być szansą na dostrzeżenie piękna w drugim człowieku, jego esencji. W realnym świecie trudno otworzyć się na drugiego człowieka. Skupiając się na nim w nienaturalny sposób, można zbudować więź: przyjaźń, a nawet początek czegoś więcej.
Czytaj także: Chemia miłości: co się dzieje w organizmie w czasie zakochania?
"Prosto w oczy patrzy tylko kłamca lub okulista"
Świdrowanie kogoś wzrokiem, wpatrywanie się w innych, to nie jest standardowe zachowanie człowieka.
Najbardziej naturalny dla międzyludzkich kontaktów jest kontakt wzrokowy przerywany. Patrzymy na kogoś, odrywamy wzrok, znów koncentrujemy się na rozmówcy. I tak dalej.
Patrzenie sobie prosto w oczy jest tak stymulujące dla mózgu, że trudno jest nam jednocześnie skoncentrować się na wypowiedzi i utrzymać kontakt wzrokowy. I nie ma to nic wspólnego ze szczerością. To prędzej szczery człowiek będzie uciekać wzrokiem.
Kłamca, zwłaszcza nałogowy, poradzi sobie z utrzymaniem kontroli. Tak przynajmniej wynikało z obserwacji psychologów z Uniwersytetu Kyoto, Shogo Kajimury, Michio Nomury. Ich zdaniem, silne reakcje związane z patrzeniem sobie w oczy, dosłownie mieszają nam w głowie. Nie umiemy w niej znaleźć nawet prostych słów. Ratujemy się, uciekając wzrokiem.
Prosto w oczy? Mniej niż myślisz
Wszystkie wymienione badania miały jedną podstawową wadę - wcale nie ma pewności, że rozmówcy naprawdę patrzyli sobie w oczy. To, że spoglądamy w jakimś kierunku, nie oznacza jednak, że trochę tym wzrokiem nie uciekamy.
Z tym problemem uporali się studenci-badacze z Uniwersytetu McGilla w Kanadzie. W analizach wykorzystali specjalne okulary, które bardzo precyzyjnie śledziły, gdzie faktycznie ludzie patrzą.
Okazało się, że podczas ważnych rozmów zaledwie przez kilkanaście procent czasu patrzymy bezpośrednio na twarz rozmówcy, a naprawdę w oczy - przez kilka procent. Często wtedy, gdy wydaje się, że patrzymy w oczy, w rzeczywistości "zjeżdżamy wzrokiem' na usta.
Co ciekawe - w tych krótkich momentach, gdy pary patrzyły sobie bezpośrednio w oczy, było bardziej prawdopodobne, że jeden z rozmówców podąży za chwilę za wzrokiem partnera.
Naukowcy uważają, że patrzenie sobie w oczy może być ważne dla niewerbalnego przekazywania sobie schematów społecznych.
Ludzie nie wytrzymują, zbyt długo patrząc sobie w oczy. Może to i lepiej, skoro to "miesza w głowie".
Czytaj także: Zdradzana osoba dowiaduje się ostatnia? 7 sygnałów, że partner kręci na boku