Wykręcamy się od świąt z rodziną. Psycholog: Nie chcemy nikogo zranić, więc często kłamiemy
Większość Polaków nie chce już świąt z rodziną, no chyba że z tą najbliższą. Wielu ekspertów uważa, że pandemia uwolniła nas od niechcianych spotkań w dużym gronie. Niełatwo jednak o tej zmianie powiedzieć głośno. Jak rozmawiać z bliskimi, by mieć wymarzone święta, radzi dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca Akademii WSB.
Nie masz ochoty na święta z wujkiem Waldkiem, zakrapianym śledzikiem i awanturami jeszcze przed pasterką? Wcale nie musisz ich mieć i większość Polaków już to rozumie.
Po pandemii nie wróciliśmy już do wielkich rodzinnych spędów, a nawet jeśli, to wcale tego nie chcemy. Od paru lat badania pokazują, że za takimi tradycyjnymi świętami Bożego Narodzenia tęskni ok. 30 proc. Dziś rodzina na święta to coraz częściej mama, tata i dzieci, bez dalszych krewnych i kilku pokoleń.
Nawet jeśli wydajemy więcej na prezenty, to głównie wina inflacji. Na podróże? Już niekoniecznie do rodzinnego domu.
Święta Bożego Narodzenia - dlaczego unikamy spotkań z krewnymi?
Święta Bożego Narodzenia to czas relaksu, odpoczynku i wzajemnej życzliwości? Wielu osobom kojarzą się raczej z bieganiną, zmęczeniem, harmiderem i koniecznością wizyt oraz rewizyt u rodziny.
Zaczynamy tego unikać jak ognia, zamiast przebudować wadliwy model. Dlaczego?
Najczęściej przyczyna jest taka, że z naszą rodziną nic nas nie łączy poza więzami krwi lub konotacjami prawnymi. To nie jest trend tylko smutna prawda o toksyczności relacji panujących w polskich rodzinach
– mówi psycholog dr Mateusz Grzesiak.
Bywa, że nawet z najbliższymi mamy tak złe relacje, że w święta najchętniej byśmy ich nie widzieli.
- Często, kolokwialnie mówiąc, odpalają się stare, negatywne reakcje emocjonalne z dzieciństwa – dodaje ekspert.
Polska Wigilia - niechciane wydatki i pijani krewni
Doktor Grzesiak zwraca też uwagę, że polskie święta często są pijane:
Picie deklaruje ponad 90% osób, czyli prawie wszyscy. Po alkoholu jest więcej kłótni, przemocy, napastowania i innych złych zachowań. Wolimy tego unikać
- mówi.
Warto pamiętać o aspekcie ekonomicznym. Przyjmowanie gości generuje konkretne wydatki, a jak do tego dodamy konieczność kupienia upominków, bo przecież "ciocia i wujek zawsze przychodzą z prezentami", to takie rodzinne świętowanie staje się po prostu kosztowne.
Zobacz także:
Nie jedziemy na święta. Jak to ogłosić bliskim
Dr Grzesiak przekonuje, że rodzinę najlepiej poinformować wprost. Jeśli mamy zdrową relację, przyjmą to ze zrozumieniem. Możemy powiedzieć po prostu:
- Święta wolimy spędzać w węższym gronie, spotkamy się z wami, kiedy indziej.
- Ostatnim razem było dużo kłótni jak zjechała się cala rodzina, chcemy tego uniknąć i mieć dobre skojarzenia ze świętami.
- Wyjeżdżamy i nas nie będzie. Nie mamy w tym roku w planach spędzenia świat z całą rozszerzoną rodziną.
Odważysz się?
"Nie przyjedziemy" - szczerość się opłaca?
A może jednak rozegrać to delikatniej? Zamiast mówić prawdę, lepiej skłamać o chorobie, a może zastosować chociaż półprawdy?
- Zależy, jakie relacje chce się budować. Większość Polaków będzie kłamać w celu niezrobienia przykrości drugiej stronie, stwarzając pozory, że wszystko jest w porządku. W efekcie i tak robi przykrość sobie, innym, a w porządku to nie jest - podkreśla dr Grzesiak i dodaje:
Polskie rodziny mają wiele nieuświadomionych dysfunkcji i traum, które wychodzą podczas przebywania razem, często właśnie podczas świąt. Jeśli chcemy budować autentyczne relacje, powinniśmy w życzliwy i szczery sposób porozmawiać, czemu nie chcemy wspólnych świąt. Tylko wtedy może się okazać, że druga strona postanowi się zmienić.
Psycholog i wykładowca Akademii WSB. Posiada tytuły magistra psychologii i prawa oraz trzy doktoraty w dyscyplinach zarządzania, pedagogiki i psychologii (PsyD, USA). Autor niemal 30 książek, licznych artykułów i publikacji naukowych. Jego profile społecznościowe obserwuje łącznie ponad 900.000 osób.