"To nie jest sprint, to maraton wsparcia". Gdy odchodzi bliski, żałobę warto podzielić na etapy

2024-11-01 11:45

Wspieranie kogoś, kto doświadczył straty, nigdy nie jest łatwe. Nie ma słów, ani gestów, które są w stanie wypełnić pustkę, zlikwidować żal i ból. Niemniej nie oznacza to, że jesteśmy całkowicie bezradni. Psycholożka i psychoterapeutka Anna Lidia Świderska wskazuje, jakich błędów unikać i które formy pomocy będą skuteczne nie tylko w odniesieniu do seniorów potrzebujących pomocy po stracie wieloletniego przyjaciela czy współmałżonka.

Jak pomagać starszym osobom po stracie bliskich? “To nie jest sprint, to maraton wsparcia”
Autor: Fot. Getty Images, Anna Lidia Świderska

Okres Wszystkich Świętych to szczególny czas, pełen zadumy i powrotu wielu wspomnień. To także wyjątkowo trudny moment dla kogoś, kto niedawno pożegnał bliską osobę oraz dla seniorów, którzy w wyniku śmierci żony lub męża mieszkają sami. Często wtedy pada pytanie, jak zatroszczyć się o mamę, babcię, dziadka, by realnie choćby w małym stopniu poprawić ich samopoczucie? Psycholożka i psychoterapeutka Anna Lidia Świderska wskazuje, co możemy zrobić na poszczególnych etapach żałoby.

Poradnik Zdrowie - Psychoterapia

Żałoba to nie kolor, to stan, który trzeba przeżyć 

Na widok osoby w żałobie często zdarza się nam udzielać dobrych rad. Choć chcemy dobrze, to jest spora szansa, że osiągniemy odwrotny skutek. Nie pomaga fakt, iż w naszej kulturze przyjęło się, że żałoba powiązana jest z noszeniem czerni i trwa rok. Warto jednak pamiętać, że to wyłącznie symbolika i każdy człowiek doświadczający straty przeżywa ją na swój odrębny sposób. 

Żałoba składa się z kilku różnych etapów. Dlatego, zanim uznamy, że wiemy najlepiej, co pomoże drugiej osobie, wskażemy, co powinna, lub będziemy wymagać, by wzięła się w garść, zatrzymajmy się na moment i przeanalizujmy fazy żałoby. 

Powstało wiele modeli opisujących proces żałoby, z których czerpią psychologowie i psychoterapeuci wspierający osoby doświadczające kryzysu spowodowanego stratą. Skorzystamy z modelu przeżywania żałoby opisanego przez Johna Bowlby’ego. To brytyjski psychiatra i psychoanalityk, który określił żałobę jako proces przezwyciężania istniejącej dotychczas relacji przywiązania z drugą osobą i podzielił ją na cztery etapy.

Pamiętajmy jednak, że żałoba to określenie uniwersalne opisujące nie tylko stan po śmierci kogoś bliskiego. W grę wchodzi np. bolesne rozstanie, trwałe kalectwo, nieodwracalna utrata płodności etc. Bez względu na powód chodzi o rodzaj pustki, braku, którego nikt i nic nie jest w stanie wypełnić, a towarzyszące temu emocje są wyjątkowo silne i bolesne. 

Dzieląc okres żałoby na kilka różnych etapów, jesteśmy w stanie lepiej zrozumieć drugą osobę, a co za tym idzie, nie popełniamy błędów, które zamiast pomóc, mogą przyczynić się choćby do poczucia winy.

Żałoba to nie choroba. “Naturalny proces”

Psycholożka i psychoterapeutka Anna Lidia Świderska zaznacza, że żałoby nie należy traktować jako rodzaju zaburzenia psychicznego, lecz naturalny, fizjologiczny proces. Specjalistka zaznacza, że ten okres nie podlega terapii, ponieważ to nie jest stan odbiegający od normy. 

Wracając do etapów żałoby, długość trwania każdego z nich to kwestia indywidualna. Poza tym niekoniecznie muszą występować zawsze w tej samej kolejności. Ilu ludzi, tyle form przeżywania, a wiele zależy choćby od poziomu przywiązania do zmarłego. Dlatego tak ważne jest to, aby nauczyć się rozróżniać każdy z etapów.

Pierwszy etap żałoby to odrętwienie lub sprzeciw. Następuje on chwilę po otrzymaniu wiadomości na temat śmierci kogoś bliskiego. Pojawia się szok, niedowierzanie, problem z wyobrażeniem sobie tego, że już tej osoby nie ma. Często odrzucamy myśli o stracie i zakładamy, że to niemożliwe, że przecież jeszcze wczoraj go widzieliśmy, że to z pewnością pomyłka. Szczególnie gdy odejście było gwałtowne, a nie wskutek długiej choroby. Psycholożka Anna Lidia Świderska wyjaśnia, jak możemy pomóc już na pierwszym etapie.

- Często osoba, która doświadcza szoku po stracie bliskiej osoby, jest tak pochłonięta przetwarzaniem tej informacji i radzeniem sobie z nową sytuacją, że nie ma wewnętrznych zasobów do tego, by zajmować się załatwianiem różnych spraw. Dlatego szczególnie seniorzy potrzebują wsparcia na gruncie organizacyjnym. Sprawy urzędowe, czy kwestie samego pochówku - tu sprawdzi się rola bliskich - wyjaśnia psychoterapeutka.

Fakt, że kiedy ktoś umiera, to ostatnią rzeczą, jaka przychodzi nam do głowy, jest spacerowanie po urzędach, wybieranie trumny, czy kwiatów. Jednak jak zaopiekować się takim człowiekiem na poziomie emocji? Może zwyczajnie dać mu święty spokój, zamiast próbować go zagłaskać nomen omen na śmierć.

- Warto zapytać, czy czegoś potrzebuje, być uważnym, zasugerować jakieś działanie. Odradzam jednak forsowanie własnych rozwiązań, bo wtedy człowiek w żałobie otrzymuje coś niechcianego, z góry narzuconego. Nie składamy też obietnic bez pokrycia. Zadbajmy raczej o to, aby były one składane odpowiedzialnie i mogły zostać przez nas realnie zrealizowane - proponuje Anna Lidia Świderska.

Dodaje, że na początkowym etapie żałoby warto trzymać się nieco na dystans. Wsparcie powinno polegać na byciu w pobliżu, zapewnieniu o gotowości do niesienia pomocy, a nie spontanicznym i narzucającym działaniu.

- Naszą wielką chęć niesienia pomocy, którą chcemy wykorzystać do wsparcia bliskiej osoby, możemy przekierować na inne tory, a osobie po stracie dać trochę przestrzeni. Znajdźmy czas rozmowę, dajmy sygnał “jestem w pobliżu”, “jestem w zasięgu”, “mogę ci pomóc”, ale nie zakładajmy z góry, że wiemy, co w danym momencie jest komuś najbardziej potrzebne - podsumowuje.

Drugi etap żałoby. “Gniew, tęsknota, rozgoryczenie i żal”

Kolejnym etapem żałoby wg Johna Bowlby’ego jest gniew. Niemniej to nie jedyna emocja, która towarzyszy osobie doświadczającej straty. Przez wielu ludzi to właśnie drugi etap uznawany jest za najtrudniejszy, ponieważ często wiąże się z trudnym do opisania bólem, którego nic nie potrafi złagodzić.

- Trudno z góry założyć, jak ten etap będzie przebiegał, gdyż jest to proces indywidualny i wielowymiarowy. Czasem tęsknota jest większa, czasem mniejsza. Warto jednak zwrócić uwagę na często pojawiające się zachowanie: bliscy, którzy chcą wesprzeć osobę doświadczającą straty, unikają rozmowy o zmarłym czy zmarłej. W ten sposób, próbując nierzadko zabezpieczyć samych siebie przed emocjami żałobnika, nie podejmują tematu dotyczącego człowieka, którego już nie ma. Nie wspominają o nim, przekierowują rozmowę na inne tematy. A chodzi o to, by tego nie robić - mówi dobitnie psycholożka.

Okazuje się, że tego rodzaju zachowanie to nie najlepszy pomysł. Ekspertka wyjaśnia, że wspólne oglądnie zdjęć czy filmów z postacią zmarłego, rozmowa na jego temat, dzielenie się wspomnieniami, czasem anegdotami, mogą być próbą uzyskania poczucia, że ten człowiek, który odszedł, mimo wszystko wciąż w pewnym sensie jest blisko. Choć coraz mocniej wkracza świadomość straty. Pojawia się tęsknota nie tylko za człowiekiem sensu stricto, ale też za wartościami, jakie wnosił swoim życiem. 

- Seniorzy, którzy doświadczyli utraty żony lub męża, ale także przyjaciół, którzy byli im bliscy na przykład od czasów szkoły, uświadamiają sobie, że odszedł ktoś, z kim znali się przez kilkadziesiąt lat. Pojawia się poczucie, że zabrakło kogoś, kto dobrze ich znał, towarzyszył na różnych etapach życia, należał do grona ważnych, zaufanych osób. Choć jest to doświadczenie uniwersalne, to właśnie wśród starszych może być wyjątkowo silne, ponieważ to oni dostrzegają, że ze względu na upływający czas mają wokół siebie coraz mniej rówieśników. W końcu nie o wszystkim chcemy rozmawiać nawet z dorosłymi dziećmi, czasem wybieramy przyjaciół lub męża - zaznacza psycholożka.

Jednym słowem poczucie tęsknoty właśnie w tym drugim etapie może być wyjątkowo silne. Dlatego jeżeli starsza osoba lub ktokolwiek inny, kto doświadczył straty, chce rozmawiać o zmarłym, wspominać, oglądać zdjęcia, to naszym zadaniem nie jest unikanie i uznawanie, że tak będzie dla niego lepiej. Prawdopodobnie nie będzie. Pada jednak pytanie, czy tego rodzaju zachowań może być “za dużo”? Anna Lidia Świderska mówi jasno.

- Nie, oczywiście o ile pamiętamy, aby rozróżnić dwie fazy żałoby. Pierwsza to jest żałoba właściwa, która następuje bezpośrednio po stracie i dzieli się na wymieniane etapy. Wówczas osoba doświadczająca straty może mieć potrzebę wielokrotnego wspominania zmarłego lub zmarłej i to jest naturalne. Natomiast jeżeli ten okres się wydłuża i umownie trwa dłużej niż rok, nie pojawia się więcej pozytywnych emocji, a osoba zapętla się w swoim bolesnym przeżywaniu straty, to mówimy o żałobie powikłanej i w takim przypadku dobrze by było skonsultować się ze specjalistą - przypomina psychoterapeutka.

Podsumowując, w drugim etapie żałoby wsparcie powinno polegać na oferowaniu swojej pomocy oraz angażowaniu innych osób. Specjalistka podkreśla, że nie możemy wszystkiego brać na swoje barki. Należy podzielić się opieką z pozostałymi członkami rodziny, w przeciwnym razie może dojść do zmęczenia, zniechęcenia, czy frustracji, a to z kolei może skończyć się poczuciem winy u osoby, która tego wsparcia potrzebowała. 

Pamiętajmy, że to nie jest sprint, ale maraton wsparcia. Musimy rozłożyć siły, tak aby wystarczyło ich na dłuży dystans

 - podkreśla psycholożka.

Poza tym, osoby w żałobie często nie mają siły na inicjowanie kontaktu, więc zadaniem wspierającego jest zadzwonić, zapytać, wyjść z inicjatywą. A nie oczekiwać, że ktoś oddzwoni, bo, pochłonięty własnym przeżywaniem, raczej tego nie zrobi.

Dezorganizacja i reorganizacja. Kolejne dwa etapy żałoby

Trzeci etap żałoby z wielu względów jest bardzo trudny, ponieważ nie ma już ustalonego planu działania, znanego do tej pory i konieczna staje się akceptacja śmierci bliskiej osoby. To wiąże się z poczuciem bezsensu, niezgodą na to, co się stało, z poczuciem braku sprawiedliwości. 

Specjalistka dodaje, że niektórzy dotkliwiej doświadczają straty. A mianowicie chodzi o osoby, które w jakimś sensie nie do końca były samodzielne. Zakładając choćby, że odszedł mąż, który dbał o zaplecze finansowe, czy zapewniał ogólne poczucie bezpieczeństwa albo żona, która była motorem wszelkich działań, to wrażenie bezsensu i apatia są znacznie silniejsze. 

A zatem jeżeli ktoś swoje cele i działania wiązał z osobą, której już nie ma, to trudniej mu stawić czoła nowej rzeczywistości. Dlatego chcąc wspierać, trzeba też zastanowić się, jakiego braku w tym momencie doświadcza osoba po stracie.

- W trzecim etapie żałoby zadaniem osób wspierających jest skupienie się na tym, co i w jaki sposób wiązało osobę, która doznała straty, z osobą, która odeszła. Oprócz tego, że to był mąż, może również był tym kimś, kto dbał o istotną przestrzeń życia np. finansową, organizacyjną, lub skupioną na wspólnych aktywnościach. A może był najlepszym przyjacielem i jedynym powiernikiem. Udzielanie wsparcia będzie się więc koncentrować właśnie na tych utraconych aspektach. Czasem wystarczy spacer, pomoc w codziennych czynnościach domowych, płatnościach, wysłuchanie, czy umówienie wizyty lekarskiej - wskazuje psychoterapeutka.

Specjalistka podkreśla, że należy zadbać o to, by w przypadku osób mniej samodzielnych w sposób szczególny budować takie warunki zewnętrzne, które pomogą im znaleźć nowy cel w życiu i wkroczyć w czwarty etap żałoby, czyli reorganizację.

- Szukamy nowych punktów odniesienia dla tej osoby, ale robimy to nie za nią, ale razem z nią, tak aby to było zgodne z jej potrzebami i możliwościami - wyjaśnia Anna Lidia Świderska.

Reorganizacja pozwala powoli porządkować różne sprawy i budować na nowo świat po stracie. Jednak psycholożka ostrzega, by nie popełniać częstego błędu.

Kiedy widzimy, że żałoba się kończy, że dana osoba zaczyna żywiej, weselej reagować, może pojawić się myśl po stronie wspierających, że już wystarczy, że misja pomocy jest zakończona. Ważne jest, aby w takim momencie nie rezygnować, nie znikać nagle, ale nadal być obecnym w takim stopniu, jaki wynika z bieżących potrzeb. Jednocześnie zadbać o systematyczne uzupełnianie własnych zasobów, aby mieć z czego dawać wsparcie. To dotyczy całego okresu żałoby, podczas którego towarzyszymy drugiej osobie. Będziemy mieć wtedy siłę i chęć, by szczerze okazać troskę

 - podkreśla specjalistka

Psychoterapeutka wyjaśnia, że musimy pamiętać, że nawet jeśli ktoś czuje się już lepiej to m.in. dlatego, że otrzymywał wsparcie. Dlatego nie możemy tak po prostu zniknąć, ale na miarę możliwości dawać poczucie, że jesteśmy obok. W takich warunkach nieco łatwiejsze może być  zaakceptowanie przez osobę po stracie nowej rzeczywistości i odnalezienie sensu na co dzień. Nie oznacza to, że pamięć o zmarłym czy tęsknota miną, po prostu łatwiej będzie z nimi żyć i wychodzić do nowego.