Macho, donżuan, zimny drań czyli on jeden - kobiet pełno
Macho, donżuan, zimny drań... A kobiety lgną do zimnych drani jak ćmy do ognia. I często są potem okaleczone. A mimo to wciąż na nowo próbują. Niektóre marzą, by się przytulić do mocnego mężczyzny, inne liczą na to, że dla nich uwodziciel zmieni się w wiernego męża.
Zimny drań, macho, donżuan - kim jest? I dlaczego kobiety powinny unikać takich facetów, jeśli myślą o poważnych związkach? Justyna Urszulska (lat 30) była mężatką przez cztery lata. – Zakochałam się w odpowiedzialnym, wykształconym gentlemanie. Wyszłam za mąż za dobrze zapowiadającego się prawnika, a po trzech latach uciekłam od faceta, który nic nie robił w domu, traktował mnie instrumentalnie i w ogóle nie interesował się dzieckiem. Najważniejsze dla niego było jego "ja" odmieniane we wszystkich przypadkach – opowiada jednym tchem o różnych kolejach swojego związku. Dodaje rozgoryczona: – A teraz pan z pensją z czterema zerami bezprawnie potrąca sobie 70 złotych z alimentów, ponieważ wykupił dziecku abonament w prywatnej przychodni. Tak tatuś dba o zdrowie córeczki – Justyna nie może się powstrzymać od złośliwości.
Usłyszała ostatnio anegdotę, która jej co prawda nie śmieszy, lecz bardzo się podoba: – Jak dzisiaj zachowuje się młody mężczyzna na wieść, że jego dziewczyna jest w odmiennym stanie? Długo myśli, potem sadza ją naprzeciwko siebie i tłumaczy: "Wiesz, że jestem odpowiedzialny, prawda? Cóż, nie dam rady utrzymać nas trojga, więc odchodzę".
Kto to jest zimny drań
– Niekiedy nazywamy tak kogoś pobłażliwie i żartobliwie, ale najczęściej jest to określenie negatywne – mówi Waldemar Dulęba, psycholog z warszawskiej poradni Synapsis. – I wtedy zimny drań to ktoś, kto innych potrzebuje wyłącznie po to, by zaspokoić własne potrzeby. Dla niego podstawową wartością jest samozadowolenie. Inni ludzie nie są dla niego partnerami. Potrzebuje ich tylko i używa, tak jak przedmiotów. Może być zarówno mężczyzną, jak i kobietą – zastrzega psycholog.
W powszechnej opinii zimny drań to facet. Jest w tym określeniu tyle samo pogardy co podziwu. Barbara Stanisławska, autorka biografii pisarza Marka Hłaski, tak o nim mówiła: "Miał przygody z prostytutkami i gwiazdami Hollywoodu. Zwykle był uwikłany w kilka romansów naraz. W tym samym czasie proponował małżeństwo dwóm kobietom, zapewniając każdą, że tylko ona może być jego żoną. A jakie pisał listy miłosne! Dziesiątki adresatek i każda z nich jedyna, kochana do szaleństwa. Ale to była tylko gra. W roli czułego kochanka czuł się znakomicie".
Jak donżuan: zdobywa i porzuca
Pewien nestor publicystyki zagranicznej (pan powyżej 60 lat, właśnie się ożenił po raz szósty) opowiada, że niedawno młody bratanek zapytał go, jak skutecznie podrywać dziewczyny, bo jemu się to nie udaje. “Ba – odpowiedział starszy pan – gdybym wiedział, nie żeniłbym się tyle razy”. Małżeństwo ciągle jeszcze bywa dla wielu kobiet wartością samą w sobie, celem życia. Dla mężczyzn – niekoniecznie.
Krzysztof Grzeczkowski, pięćdziesięcioletni architekt, jest jak Hłasko (“uwodzi każdą kobietę, nie kocha żadnej”). Trzecia żona i niekończący się szpaler kochanek. Jedne na dłużej, inne na krócej. Kilka lat temu jedna z jego przyjaciółek urodziła nieślubne dziecko i publicznie opowiedziała, że to on jest ojcem. Pewnie miała nadzieję, że w ten sposób nakłoni go do ożenku. Nic z tego. Obecnej żonie oświadczył się po dziewięciu latach wspólnego mieszkania, gdy ich syn kończył cztery latka. Małżeństwo, choć z burzami, przetrwało. A jemu nadal udaje się brylować wśród dam. Eksprzyjaciółce płaci alimenty i odwiedza córeczkę dwa razy w tygodniu.
– Kobiety myślą o związkach w sposób bardziej skomplikowany niż mężczyźni – uważa Krzysztof Grzeczkowski.– Facet może być szczęśliwy z dwiema partnerkami jednocześnie. I nikogo nie oszukuje, bo w każdym ze związków: i w małżeństwie, i w romansie, szuka czego innego i co innego odnajduje. Tego nie trzeba komplikować. To kobiety wyobrażają sobie znacznie więcej, więcej się spodziewają. Tam gdzie jest przyjaźń i przyjemność, wymyślają miłość. Dlatego tak wielu mężczyzn ucieka.
Czytaj też: Tinder: co to jest i jak działa ta aplikacja?
Już taki jestem zimny drań
I dobrze mi z tem, bez dwóch zdań,
Bo w tem jest rzeczy sedno,
Że jest mi wszystko jedno,
Już taki jestem zimny drań
(refren piosenki śpiewanej przez Eugeniusza Bodo, amanta polskiego kina przedwojennego, w filmie “Pieśniarz Warszawy” z 1934 roku)
Jak macho: twardy i bezwzględny
Kinga spotkała swojego macho na studiach. Uroczy, inteligentny, uwodzicielski, dobrze wychowany. Samotny. Kobiety za nim szalały. Wytrzymała w stałym związku kilka miesięcy. – To była nieustająca gra, teatr na dwoje aktorów i dwoje widzów. Ani chwili odpoczynku i poczucia stabilności. Seks tylko wtedy, gdy on chciał i jak długo chciał, a potem wstawał natychmiast albo odwracał się plecami, a ja miałam wrażenie, że zaraz o mnie zapominał. – Kinga nie umiała się na to zgodzić. Uciekła po tym, jak spędziła 4 godziny przy oknie z nosem przylepionym do szyby. Czekała na swojego mężczyznę i zamęczała się próbą odgadnięcia, gdzie i z kim ją zdradza. Miała dosyć jego wyrachowania. Po kilku latach spotkali się jeszcze raz. – Nie zmienił przyzwyczajeń. Mimo to znowu wpadłam w sidła jego uroku. – Siłą rozsądku oderwała się po kilku tygodniach. I odtąd dba, by nie spotkali się nigdzie przypadkiem. Wie, że musi go unikać.
Kobiety po przejściach próbują racjonalizować swoje zachowania:
– Nieraz myślę sobie, że od facetów nie powinnam wymagać lojalności i wtedy wszystko byłoby proste – stwierdza Justyna Urszulska.
Gdzieś tkwi przyczyna
Zdaniem Waldemara Dulęby, to co kobiety odbierają jako wyrachowanie, może świadczyć u zimnych drani o ich niedojrzałości emocjonalnej. – Małe dzieci płaczem wymuszają na dorosłych, by spełniali ich oczekiwania. A części dorosłych mężczyzn służy do tego urok osobisty oraz seks.
Według psychologa często czerpiemy wzory z dzieciństwa. Jeśli nauczyliśmy się, że wszystkie nasze życzenia są spełniane bez względu na to, jak się zachowujemy, jeżeli rodzice nie stawiają przed nami żadnych wymagań, to uważamy, że wszystko nam się należy i świat powinien spełniać nasze zachcianki.
Seks to tylko sposób relaksu
Zofia Milska-Wrzosińska, psycholog i terapeutka, autorka książki “Bezradnik” (o relacjach kobiet i mężczyzn) opisała kiedyś, jak to oddany mąż, którego poprzednie małżeństwo rozpadło się z powodu jego ustawicznych zdrad, miewał zwyczaj odwiedzania agencji towarzyskich. Oburzonej żonie tłumaczył: “Przecież to bez znaczenia, jak wejście do toalety. Ja po prostu czasem muszę się rozładować. Nawet wolałbym, żeby gdzieś niedaleko była strzelnica sportowa. No ale nie ma, to co mam robić”.
– Nie byłoby zimnych drani, zdobywców, myśliwych, gdyby nie kobiety, które chcą z nimi tworzyć pary. To tak jak w ekonomii, musi być popyt i podaż równocześnie – tłumaczy Waldemar Dulęba. Jego zdaniem, w związkach, w których jedna osoba traktuje instrumentalnie drugą, oboje są niedojrzali emocjonalnie. – Kobieta często wie, że mężczyzna, który stara się ją sobą zainteresować, jest znany z licznych podbojów. A mimo to przyjmuje jego zaloty. Dla kobiety może być ważne to, że zwrócił na nią uwagę uwodziciel; wybrał ją spośród wielu. I każda ma nadzieję, że zostanie tą jedyną, wyjątkową, przy której on już na zawsze pozostanie.
Ludzie często powtarzają te same błędy. Większości kobiet wydaje się, że zmienią ukochanego mężczyznę. Nie jest ważne, czy nadmiernie pije alkohol, czy jest flejtuchem, dusigroszem, zazdrośnikiem czy damskim bokserem. Może też być zimnym draniem. Jeśli nie uda się tym razem, z tym większą energią próbują szczęścia z kolejnym panem.
miesięcznik "Zdrowie"
Porady eksperta