Katarzyna Bosacka: Miłość, dieta i ruch to moja recepta na młodość
Katarzyna Bosacka wie, co je – także kiedy jest na diecie. Wie, co kupuje, bo zawsze sprawdza etykiety. Do tego dużo się rusza i trenuje w siłowni. Ale nie tylko dlatego tak schudła i odmłodniała...
Spis treści
- Druga rzecz, która nas odmładza, to szczęśliwy związek
- Trzecia rzecz - nie da się żyć bez ruchu
- Jak więc to możliwe, że choć zdrowo jem i dużo się ruszam, byłam "pulpetem"?
- Recepta na młodość? Zdrowa dieta! Dla mnie jest najważniejsza, bo od lat zajmuję się nią zawodowo: piszę książki, prowadzę programy itd. Zdrowa, czyli taka, która opiera się na jak najmniejszej ilości produktów przetworzonych typu chipsy, ciasteczka, kostki rosołowe i cały ten chłam, który mamy w supermarketach – moim zdaniem nie nadaje się do jedzenia. Zdrowa dieta to też taka, która oparta jest na lokalnych produktach. Oczywiście sezonowych! Moje dzieci to zaakceptowały. I polubiły! - mówi Katarzyna Bosacka.
Druga rzecz, która nas odmładza, to szczęśliwy związek
Ludzie, którzy w nich żyją – a to potwierdzają naukowe badania – mają o 30% więcej przeciwciał np. we krwi. Wiadomo: jeżeli człowiek ma pozytywne podejście do życia, przychylniej patrzy na świat i robi wszystko, aby każdy dzień przeżyć jak najlepiej. I dzięki temu mniej choruje! I jeśli nawet coś go dopadnie, szybciej wraca do sił. Ale gdy wstaje rano i czuje się samotny, smutny, jego stan ducha rzutuje na cały organizm, osłabia układ odpornościowy. Trzeba znaleźć "coś", co sprawi, że będziemy mieć "poczucie szczęścia". Może to być ciekawa praca, jakaś nowa pasja albo fakt, że jest się komuś potrzebnym – i każdy dzień będziemy witać z radością. A gdy często się uśmiechamy, to wydziela się więcej endorfin, które skutecznie poprawiają odporność. Niestety my, Polacy, mamy tendencję do narzekania, wstawania lewą nogą. Zły nastrój zwalamy na to, że pogoda jest nie taka, albo że sąsiad się krzywo uśmiechnął. A jak kupił sobie nowy samochód, mamy na dodatek powód do zazdrości! Jest w nas jad wewnętrzny, plujemy nim, i to nie jest dobre – także dla nas samych, bo zatruwa nam krew. A ten, kto jest zgorzkniały, ciągle nabzdyczony i nieszczęśliwy w tym swoim nabzdyczeniu, żyje gorzej i krócej. Trzeba też się porządnie wysypiać. Nieprzypadkowo Coco Chanel mawiała: "sen to najlepszy kosmetyk".
Kiedy jest sezon na szparagi, truskawki i świeże zioła, nie kupuję importowanych awokado i pomarańczy. A zimą rezygnuję z ohydnych importowanych pomidorów czy ogórków, jem kiszonki i pieczone buraki, nawet na śniadanie.
Trzecia rzecz - nie da się żyć bez ruchu
Przed wojną statystyczny mieszkaniec Warszawy robił 6 km dziennie na piechotę. A jak jest dziś? Z domu do auta, z auta do biura, z biura do sklepu, ze sklepu do auta, a z auta do domu. Taka jest teraz – mniej więcej – aktywność fizyczna przeciętnego Polaka. I chyba ten fakt zaczyna do nas docierać, bo widać już coraz więcej ludzi biegających czy zwyczajnie maszerujących. Ja od lat chodzę na siłownię. Wiem, że trudno w to uwierzyć, bo jestem klasycznym jabłkiem i mam wielki "bebzon" po czterech ciążach. Trenuję co najmniej dwa razy w tygodniu, czasem nawet cztery. Przez 10 minut jadę na rowerku i oglądam telewizję albo czytam książkę czy zaległe gazety. Potem przez pół godziny, czasem 45 minut, ćwiczę na orbitreku, a kolejne 15 maszeruję na bieżni. Czasem siadam jeszcze na wiosła. Pilnuję, żeby te ćwiczenia trwały minimum 45 minut.
Jak więc to możliwe, że choć zdrowo jem i dużo się ruszam, byłam "pulpetem"?
Bo nie wiedziałam, że mam chorą tarczycę! W tym roku kończę 44 lata, myślałam więc: "Pewnie człowiek po czterdziestce tak się czuje: ciągle senny, zmęczony, zaczyna tyć". Kiedy zrobiłam badania, okazało się, że mam mocno przekroczone wszystkie poziomy hormonów tarczycy! Odkąd biorę leki, przez 8 tygodni udało mi się schudnąć 8 kg, mimo że nie widzę gigantycznej różnicy w moim menu. Nadal są w nim kasze, warzywa, chude mięso, ryby i wszystko to, co jadłam do tej pory. Jedyne, z czego zrezygnowałam, to alkohol, nie piję już nawet kropli. Mówię o tym, dlatego że wielu Polaków bezskutecznie testuje różne diety-cud, a okazuje się, że w pewnym wieku w odchudzaniu kluczowe jest to, by wybrać się do lekarza pierwszego kontaktu i poprosić go o skierowanie na podstawowe badania. W moim przypadku winna była tarczyca, ale ktoś może mieć np. początki cukrzycy. Warto także zważyć się na lekarskiej wadze, zmierzyć BMI i obwody: w udzie, biodrach, brzuchu, talii, piersiach, bicepsie i łydce. Ja ruszam się bardzo intensywnie, więc mam bardzo dużo mięśni, ale... straciłam już 12 cm w brzuchu i 2 cm w łydce! To robi wrażenie. I niesamowicie mobilizuje mnie do dalszej walki!
Katarzyna Bosacka - dziennikarka, obecnie w TVN STYLE prowadzi autorskie programy "Wiem, co kupuję" i "Wiem, co jem na diecie". Jest też autorką wielu książek o zdrowym żywieniu, m.in. "Żegnaj, pulpecie". Prywatnie żona Marcina Bosackiego, dziennikarza i dyplomaty, matka 4 dzieci.