Jak spędzić święta Bożego Narodzenia w dobrej atmosferze?
Spędzenie Bożego Narodzenia w dobrej, ciepłej atmosferze wręcz narzucane jest przez media i kolorowe reklamy. To piękna idea, ale nie zawsze udaje się wcielić ją w życie. Zazwyczaj pierwsza myśl o Bożym Narodzeniu jest pozytywna, jednak w wielu rodzinach świąteczne spotkania mogą być przyczyną złości lub złych wspomnień. Czy bożonarodzeniowy kontakt z rodziną w tym roku będzie perspektywą radości czy frustracji?
Spis treści
- Święta Bożego Narodzenia: kojarzą ci się pozytywnie czy negatywnie?
- Boże Narodzenie to nie tylko tradycja
- Święta mogą wywoływać mieszane uczucia
- Święta: jeśli nie z rodziną, to z kim?
Wizerunek szczęśliwej rodziny, chętnie spędzającej ze sobą Boże Narodzenie, stęsknionej kontaktów, uśmiechniętej – to coś na wyrost czy właśnie z tym się utożsamiamy? Czy w świątecznych dekoracjach, w zapachu choinki, pieczonych ciast i pasty do podłogi czujemy się weseli czy smutni? Jeśli to drugie, to może warto coś z tym zrobić?
W rodzinie religijnej śpiewa się kolędy, idzie się do kościoła na pasterkę. W niereligijnej – Boże Narodzenie i Wigilia to głównie spotkania towarzyskie, ale one również mogą być okazją do przeżyć, których na co dzień nie mamy albo mamy coraz mniej: miłego kontaktu, rozmowy.
Święta Bożego Narodzenia: kojarzą ci się pozytywnie czy negatywnie?
Oczekiwania większości ludzi związane ze spotkaniami rodzinnymi z okazji świąt Bożego Narodzenia są pozytywne.
Spodziewają się miłego czasu w gronie bliskich. – Tylko niektórzy mają nastawienie negatywne czy ambiwalentne, albo z powodu złych wspomnień, albo czegoś w przeszłości, co zaburzyło ich relacje z rodziną – mówi dr Sonia Geller, psycholog i psychoterapeuta.
Boże Narodzenie to nie tylko tradycja
Coraz rzadziej celebruje się te święta religijnie, zastanawia się nad ich przesłaniem, przeżywa w związku z nimi duchową głębię.
Część z nas razi ich powierzchowny poziom, trywializacja i komercjalizacja, nadmiar bodźców w długim okresie przedświątecznym, który ma nas skłonić do drogich zakupów. Dla większości są okazją do świętowania i prezentów. A przecież wieczór wigilijny, uroczysty obiad – słowem spotkania w okresie świątecznym – z powodu głębi przesłania utrwalonego przez tradycję mogą być powodem do refleksji nad relacjami rodzinnymi, np. do zapoczątkowania zmian na lepsze.
Święta mogą wywoływać mieszane uczucia
Ponieważ każda okazja dająca szansę poprawienia relacji jest dobra, jeszcze przed świętami należałoby przygotować pod to grunt, podjąć próbę odnowienia zerwanych więzi, naprawienia czy pogłębienia istniejących.
Można np. wybaczyć komuś, choć wybaczyć nie oznacza zapomnieć, a tylko nie rozpamiętywać, czy spróbować przejść do porządku dziennego nad czymś, co się wydarzyło. Kiedy dawne krzywdy rozpamiętujemy, to robimy sobie latami drugą krzywdę, być może o wiele gorszą.
U wielu osób święta mogą wzbudzić wewnętrzny konflikt wartości: z jednej strony tradycja, rodzina i duchowy wymiar, z drugiej poczucie krzywdy, uraza, złość albo wspomnienia gorszących wydarzeń, incydentów alkoholowych, przemocy itd. To rodzi ambiwalencję. Wobec wewnętrznego konfliktu, z pewnością będącego źródłem cierpienia, osoby te mogą zaakceptować lub odrzucić uczestniczenie w świętach. Bilans strat i zysków może je albo skłonić do wejścia w tę sytuację (zwłaszcza że rzadko ich konflikt dotyczy całej rodziny, raczej jednego czy dwóch jej członków), mimo że nie będzie ona komfortowa, albo przeciwnie – do jej odrzucenia.
Argumentem „za” jest to, że poza kontaktem „kłopotliwym” mają szansę spotkania osób, które lubią, kochają, z którymi są w dobrych stosunkach. Argumentem w podjęciu decyzji o nieuczestniczeniu w świątecznych spotkaniach lub ograniczeniu swojej obecności do niezbędnego minimum jest troska o własne samopoczucie.
Święta: jeśli nie z rodziną, to z kim?
Jeśli spędzenie świąt z rodziną naraża nas na przykrości, to możemy spróbować zorganizować je po swojemu – wyjechać, zaprosić samotnych przyjaciół – zawsze jednak pamiętajmy o tych osobach, które są naszą siecią wsparcia, które naszą nieobecność mogłyby źle odebrać. Nawet świadome, że ta nieobecność wynika nie z ich powodu, mogłyby się poczuć mało ważne, zignorowane.
Czy warto z racji konfliktu z jedną osobą nie uczestniczyć w świętach w ogóle? – Nie ma gotowych recept, każda sytuacja jest psychologicznie inna. Myślę, że refleksja nad tym, co święta mogą dobrego dla mnie zrobić, jest istotna. Może nie do końca będą tym, co sobie wymarzyłam, z atmosferą, jakiej bym pragnęła, ale w ogólnym bilansie lepiej, żebym w nich uczestniczyła, niż miałabym zostać sama. Bywa też odwrotnie. Chronimy siebie, bo mamy ojca alkoholika i oczywiście on się upije i będzie agresywny. To dla mnie ogromny problem, lepiej więc będzie, jeśli uniknę tej sytuacji – radzi dr Sonia Geller.
Czasem jesteśmy chorzy czy zgnębieni i boimy się wścibstwa albo współczucia ze strony dawno niewidzianych krewnych. I znów – nie ma gotowych recept. – Jeśli ktoś decyduje się uczestniczyć w świętach, musi się liczyć z tym, że sprawy będą się toczyć swoim trybem, a zarazem może liczyć na wrażliwość, takt i empatię członków rodziny. Kiedy zaś poczuje się naprawdę źle, zawsze może wyjść.
Uważam, że warto podjąć ryzyko, ale też w razie czego się o siebie zatroszczyć – twierdzi psycholog. Tak by święta, które z natury mają być budujące, nie zdewastowały nas czy nie zrobiły nam krzywdy. – Jeśli w rodzinie stosunki są serdeczne, to może jedyną przeszkodą, by się dobrze poczuć, będzie świat zewnętrzny – z młyna zawodowego wpadnięcie w całkiem inną bajkę – ale to problem na zupełnie inne opowiadanie. Ja się ogrzewam. Nie jestem osobą religijną, ale lubię sama organizować Wigilię lub spędzić ją z bliskimi, właśnie po to, by się ogrzać – przyznaje dr Sonia Geller.
miesięcznik "Zdrowie"