Dlaczego nastolatki uciekają z domu? Najczęstsze powody ucieczki
Każdego roku ucieka z domu ponad 5 tysięcy nastolatków, wynika ze statystyk policyjnych. Ucieczki z domów nasilają się podczas wakacji. Większość zaginięć ma szczęśliwy finał. Ale bywa, że rodzice nigdy się nie dowiadują, co stało się z ich dzieckiem.
Dla wielu nastolatków ucieczka z domu, „gigant” jest spełnieniem marzenia o przygodzie. Niektórzy uciekają od rodziców, bo zabronili im wyjazdu z rówieśnikami. Inni wyjeżdżają ze swoją sympatią, zwłaszcza wtedy, gdy rodzice nie akceptują związku. Czasem uciekają do osoby poznanej w internecie. To szczególnie niebezpieczne, bo nigdy nie wiadomo, jakie są jej intencje. Młodzi wyruszają bez wiedzy rodziców na koncerty. Powodem ucieczki bywa kiepskie świadectwo i perspektywa „zepsutych” (przez rodziców) wakacji.
Krótkotrwała czy długoterminowa ucieczka?
– Zwykle wakacyjne ucieczki są krótkotrwałe, po impulsywnej decyzji, gdy nastolatek nie może dojść z rodzicami do porozumienia. Ale ucieczki mogą też wynikać z bardzo trudnej sytuacji rodzinnej, nadużywania przez rodziców alkoholu, używania narkotyków i zaniedbywania dzieci. Czasem coś niedobrego dzieje się poza domem – w szkole lub grupie rówieśniczej (miedzy 12. a 18. rokiem życia opinie równolatków są najważniejsze). Gdy młody człowiek czuje się odrzucony, przeżywa zawód miłosny, ma nieprzyjemne doświadczenia związane z seksualnością, postrzeganiem przez płeć przeciwną własnej osoby, decyduje się na ucieczkę długotrwałą. Wtedy nie jest to już kwestia wyjazdu bez rodziców pod namiot – mówi Aleksandra Andruszczak-Zin, psycholog z ITAKI.
Dlaczego nastolatki uciekają z domów?
Nastolatki uciekają też z dobrych domów, gdzie z pozoru wszystko jest w porządku, dziecko ma zajęcia dodatkowe, wakacje za granicą. Najczęściej powodem są trudne relacje z rodzicami. Gdy nie ma zainteresowania i ciepła, rodzi się myśl o ucieczce. Nastolatki uciekają, gdy czują się osaczone przez rodziców, nie pozwala się im na samodzielność. Uciekają też od rodziców zbyt wymagających, bo nie potrafią sprostać ich oczekiwaniom.
Powody ucieczki z domu bywają bardzo poważne
– Młody człowiek uciekający pod namiot zwykle ma jakieś pieniądze i wyjeżdża w towarzystwie kolegów czy nastoletniej miłości. Gdy opadną negatywne emocje lub skończą się pieniądze, wraca do domu, choć zawsze wiąże się to z obawą, jak zostanie przyjęty. Jeśli jest to ucieczka z powodu długotrwałych problemów, zazwyczaj młoda osoba chce się odciąć od przeszłości, zacząć lepsze życie – zwraca uwagę psycholog.
W pierwszej chwili uciekinierzy uzyskują poczucie bezpieczeństwa. Ale potem rodzą się problemy. Często nie mają żadnego planu, zabierają z domu tylko osobiste przedmioty, są bez środków do życia, uciekają w pojedynkę. A przecież trzeba gdzieś spać i coś jeść.
Czym może grozić ucieczka z domu?
Jedyną drogą do zdobycia pieniędzy czy jedzenia nierzadko stają się kradzieże. Najgorzej, gdy uciekinier spotka ludzi, którzy za udzielenie pomocy wciągają do grup przestępczych. Pojawiają się narkotyki, alkohol. Zdarza się bezinteresowna pomoc, ktoś rozmawia, stara się znaleźć przyczynę problemu, zawiadomić rodziców. Ale nie oszukujmy się, miejsca takie jak dworce, parki skupiające ludzi młodych, przyciągają też osoby, które chcą wykorzystać nastolatki seksualnie. Młode dziewczyny są werbowane do domów publicznych. Łatwo uwierzyć stręczycielowi, gdy marzy się, żeby być modelką, tancerką, dobrze zarabiać – jest to początek poważnych kłopotów. Bywa, że dziewczyna wiąże się z dużo starszym mężczyzną obiecującym złote góry. – W niektórych sytuacjach ucieczka z domu jest w danej chwili jedynym rozwiązaniem, np. w przypadku przemocy.
W Polsce nie ma schronisk dla uciekających nastolatków
W Polsce nie ma instytucji, które pomogłyby rozwiązać problem, nie ma schronisk dla uciekających nastolatków. W Holandii czy Wielkiej Brytanii są miejsca, gdzie młody człowiek może się udać i sztab specjalistów ma 2 doby na to, żeby wypracować z nim realne rozwiązanie. Potem zawiadamia się służby czy rodziców. W Polsce są dwa wyjścia: albo powrót do miejsca, z którego młody człowiek uciekł, albo ośrodek szkolno-wychowawczy, w którym jest tyle młodzieży z różnymi problemami, że trudno mówić o konstruktywnej pomocy – przyznaje Aleksandra Andruszczak-Zin.
miesięcznik "Zdrowie"