Czy urlopowy romans może przerodzić się w prawdziwą miłość?
Flirt, randka, romans, niezobowiązujący seks to dla wielu urlopowiczów atrybuty udanych wakacji. Aby pozostały po nich miłe wspomnienia warto letnie przygody traktować z przymrużeniem oka, jako coś ulotnego. I, by uniknąć rozczarowań, nie angażować się za bardzo.
Spis treści
- Romans na urlopie jest bardzo prawdopodobny
- Wystarczą 3 sekundy, by zadurzyć się od pierwszego wejrzenia
- Romans na urlopie bywa ryzykowny
- Przeanalizuj, czy wakacyjny romans ci się opłaca
- Letni romans traktuj z przymrużeniem oka
- Poznałaś kogoś? Zadbaj o swoje bezpieczeństwo
Romans na urlopie jest bardzo prawdopodobny
Wakacje to upragniona pora, by wreszcie odpocząć i oderwać się od codzienności. Gorące słońce i beztroski wypoczynek wprawiają nas w cudowny nastrój. Odprężone, przepełnione pozytywną energią zapominamy o obowiązkach i kłopotach. Nawet jeśli na co dzień jesteśmy stonowane i przewidywalne, podczas wakacji chcemy przez chwilę być inne, mamy ochotę zaszaleć, nie licząc się z konsekwencjami. Długo wyczekiwany urlop chcemy przeżyć intensywnie, maksymalnie wykorzystując każdą wolną chwilę.
Wakacyjna atmosfera sprzyja otwartości, nawiązywaniu nowych znajomości. Gdy odrywasz się geograficznie i emocjonalnie od pracy i spraw rodzinnych, oddala się stres, a to zwiększa przestrzeń psychiczną i budzi uśpioną do tej pory spontaniczność. Czujesz się zrelaksowana, wolna jak ptak i... skora do seksu, bo otwartość emocjonalna sprzyja też aktywności erotycznej. Ale niemałe znaczenie mają również „okoliczności” przyrody. Przepiękne zakątki, dzika natura, rozpalony piasek oraz słoneczne światło, które pobudza zmysły i uwalnia erotyczne tęsknoty. Seksuolodzy są zdania, że pod wpływem słońca i wysokiej temperatury hormony miłości szaleją, a nasze libido sięga zenitu.
Latem bez trudu przyciągamy spojrzenia płci przeciwnej. Odważniej odsłaniamy swoje wdzięki, przez to czujemy się atrakcyjniejsze, a także śmielsze. Atmosfera wydaje się bardziej magiczna, gdy w grę wchodzi zmysłowy taniec, za dużo wina czy drinków. Wtedy nie potrzeba wiele, by niewinny flirt przerodził się w burzliwy romans.
Poznałaś go na plaży. Zaprosił cię na drinka, do klubu, na romantyczny spacer... Choć znasz go dopiero kilka dni, już po kilku randkach masz ochotę na coś więcej. Dobrze! Tylko najpierw ustal sama ze sobą, czego oczekujesz. I nie myl flirtu z miłością.Swoją przygodę wspomina Ola (33 lata): W zeszłym roku na wakacje wyjątkowo pojechałam z koleżanką, bo mąż nie mógł wziąć urlopu w tym samym terminie co ja. Wycieczka do Włoch wydała się nam najbardziej atrakcyjna. Chciałyśmy poznać trochę świata i dobrze się bawić, ale nie miałyśmy na myśli niczego złego. Łukasza wyłowiłam wzrokiem już w samolocie. Zresztą trudno było nie zauważyć przystojnego, przebojowego bruneta o figlarnych oczach. Był z naszej grupy! Miałam wrażenie, że patrzy na mnie inaczej niż wszyscy. Już pierwszego dnia coś ciągnęło nas ku sobie, ale starałam się zachować dystans. W ciągu następnych dni dużo rozmawialiśmy, chodziliśmy na spacery, odłączaliśmy się od grupy. Któregoś wieczoru w towarzystwie kilku osób poszliśmy do knajpki. Ciągle tańczyłam z Łukaszem, rozmawialiśmy i wypiliśmy trochę za dużo wina. Do hotelu wróciliśmy w fantastycznym humorze. Nawet nie oponowałam, gdy zaprosił mnie do swojego pokoju. Prawie rzuciliśmy się na siebie... Nad ranem wymknęłam się do swojego pokoju. Gdy spotkaliśmy się później, Łukasz zachowywał się bardzo naturalnie i dziwił się, że rano mnie nie było. Kolejną noc spędziliśmy podobnie i... tak już do końca wycieczki, zmienialiśmy tylko miejsca, bo były nocne kąpiele w morzu, seks na plaży. Na koniec wymieniliśmy się telefonami, obiecując sobie następne spotkanie... Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, bo na co dzień nigdy bym o tym nie pomyślała. Do tej pory mam wyrzuty sumienia, ale to było coś pięknego, dzikiego, czego dotąd nie przeżyłam. Mój 8-letni związek był bardzo ustabilizowany, a romans z Łukaszem – jak eksplozja. Minął rok, z Łukaszem więcej się nie spotkałam, nie powiedziałam też nic mężowi, choć strasznie mnie to męczy. Wiem, jak bardzo mnie kocha, i nie chcę tego zepsuć.
Historia Oli pokazuje, że niewiele trzeba, by ulec pokusie letniej przygody. Wakacje to w końcu czas odpoczynku i zabawy, łatwiej też o szybsze bicie serca. Niejedna z nas marzy, by przeżyć płomienny romans. A gdy ogarnia nas letnie szaleństwo, czasem trudno się zatrzymać... Czy warto angażować się w wakacyjny flirt? Czy mogą być one naprawdę niewinne?
Wystarczą 3 sekundy, by zadurzyć się od pierwszego wejrzenia
Tak twierdzą niemieccy naukowcy. Wszystkiemu winne są hormony. Gdy ktoś nam się spodoba, powodują one dosłownie eksplozję – wyostrzają zmysły, wywołują pobudzenie, uczucie euforii, szybsze bicie serca. Dużą rolę odgrywa tu nos. Jeśli pozytywnie odbierzemy zapach drugiej osoby, a do tego jest ona sympatyczna, zaczynamy zachowywać się irracjonalnie. Hormony mogą także sprawić, że wpadniemy w sidła miłości po przygodnym seksie – dotyczy to prawie jednej trzeciej takich par.
Romans na urlopie bywa ryzykowny
Na urlopie często jesteśmy anonimowi. Łatwiej jest więc podkoloryzować własne życie, aby wydać się atrakcyjniejszym dla potencjalnego partnera romansu. Często więc udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. Odejmujemy sobie lat, z palców znikają obrączki. Odgrywamy role przebojowych biznesmenów czy prezesów, artystów, pisarzy, modelek, lekarek, kobiet biznesu itp. Wymyślamy barwne historie naszego życia, opowiadamy o licznych pasjach i marzeniach.
Polacy uchodzą za kiepskich flirciarzy. Co innego Polki, które są na drugim miejscu w rankingu na najbardziej flirciarską narodowość! Wyprzedziły nas tylko temperamentne Hiszpanki, a za nami znalazły się gorącokrwiste obywatelki Republiki Dominikany, Włoch, Argentyny i Brazylii.
Swoją tożsamość łatwo zmienić. Ale z drugiej strony łatwo też uwierzyć, że spotkało się kogoś wyjątkowego. Pewnie w innych okolicznościach taka osoba by nas nie zainteresowała. Ale teraz imponuje nam stanowiskiem, elokwencją, humorem. A przy tym adoruje i nie skąpi komplementów. I choć większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę, że to tylko gra, wstęp do wakacyjnego romansu, mimo to się angażuje. Efekty bywają różne. Można np. znaleźć swoje akty w internecie, gdy poznany przystojniak podawał się za fotografa, albo też paść ofiarą naciągacza.
Przeanalizuj, czy wakacyjny romans ci się opłaca
Zanim dasz się ponieść emocjom u boku wakacyjnego partnera, zastanów się, jakie masz oczekiwania. Czy chcesz miło spędzić czas, wdać się w relację romantyczną, czy zaangażować seksualnie? Pilnuj tych granic. Zadaj sobie też pytanie, czy jesteś gotowa na seks bez zobowiązań. Bo taką opcję przede wszystkim powinnaś założyć. Jeśli letni romans mógłby przyprawić cię o moralnego kaca – nie brnij w to, zostań przy flircie.
Jeżeli w domu czeka na ciebie ktoś ważny, z kim wiele cię łączy, lepiej nie igraj z ogniem. Choć teraz jesteś daleko od ukochanego i poddajesz się wakacyjnej atmosferze, zastanów się, czy chwila przyjemności jest warta ryzyka i wyrzutów sumienia. Nawet jeśli uda ci się utrzymać ją w tajemnicy, może się okazać, że zaangażowałaś się emocjonalnie. Jeśli natomiast jesteś singielką, nic nie stoi na przeszkodzie. Możesz zaszaleć, przeżyć upojne chwile. Ale musisz być pewna, że tego chcesz, i mieć świadomość, że to ty poniesiesz wszelkie konsekwencje.
Letni romans traktuj z przymrużeniem oka
Wakacyjne miłostki zwykle bowiem kończą się wraz z końcem urlopu, kiedy trzeba wrócić do obowiązków. Lepiej więc nie łudź się, że spotkałaś miłość swojego życia i że wyśniony książę będzie przyjeżdżał na białym koniu 400 km (jeżeli w ogóle jest to książę z Polski). Związki na odległość, do tego zbudowane na piasku na plaży mogą nie dotrwać nawet jesieni, bo nie wszystkim zależy na kontynuowaniu znajomości.
Dlatego letnie romanse najlepiej traktować z przymrużeniem oka, jako coś ulotnego. I nie angażować się za bardzo. Pozostaną wtedy miłe wspomnienia i oszczędzisz sobie rozczarowań.
Poznałaś kogoś? Zadbaj o swoje bezpieczeństwo
Nie zostawaj sam na sam z nowo poznanym mężczyzną. Umawiaj się z nim w ciągu dnia, w miejscach, gdzie jest sporo ludzi. Nie daj się namówić na nocny rejs po jeziorze, wyprawę do lasu czy zwiedzanie w towarzystwie jego znajomych.
- Zachowaj dystans. Nie wiesz, kim jest i jakie są jego zamiary. Nie mów więc za wiele o swoich osobistych sprawach, nie wspominaj o zarobkach. To, że jest czuły i delikatny, nie oznacza, że możesz mu bezgranicznie zaufać.
- Nie przesadzaj z alkoholem. Po kilku drinkach zachowujesz się zbyt swobodnie i jesteś skłonna robić rzeczy, których na drugi dzień możesz żałować. Pamiętaj, pilnuj swojej szklanki, bo istnieje ryzyko, że możesz paść ofiarą pigułki gwałtu.
- Staraj się rozszyfrować jego intencje. Jeśli masz silną potrzebę stworzenia związku, możesz nie zauważyć wysyłanych przez niego sygnałów. Gdy np. kokietuje wiele kobiet wokół, nie łudź się – szuka tylko przelotnego romansu.
- Jeśli chcesz z nim spędzić noc, zaplanuj to w jakimś miłym, ale bezpiecznym miejscu. Umówcie się np. w twoim pokoju, a ty zadbaj, by ktoś wiedział o jego wizycie. Pamiętaj o zabezpieczeniu (prezerwatywa), bo przecież nic nie wiesz o jego seksualnej przeszłości.
- Uważaj na zagranicznych donżuanów. Polki mają słabość do obcokrajowców, zwłaszcza do ognistych Włochów, Hiszpanów albo słodkich habibi z Egiptu czy Tunezji, którzy potrafią sprawić, że kobieta czuje się piękna i pożądana. Jednak zauroczenie tymi ostatnimi bywa niebezpieczne. Polskie turystki stały się dla Arabów przepustką do wymarzonej Europy, bowiem małżeństwo z Polką daje im w pakiecie paszport kraju strefy Schengen. Ale czasem chodzi też po prostu o pieniądze.
Polecany artykuł:
miesięcznik "Zdrowie"