Z nakładką, a może "na Małysza"? Urolożka podpowiada, jak sikać w publicznej toalecie
Wszyscy mamy z tym problem. Oddawanie moczu w pracy, w podróży, podczas długich zakupów, czyli generalnie poza domem, to wyzwanie. W trudniejszej sytuacji wydają się być panie. To one zwykle sikają na siedząco i mają większą skłonność do infekcji dróg moczowych. Pytamy więc uroginekolożkę dr Hannę Szwedę o optymalne sposoby bezpiecznego opróżniania pęcherza moczowego, gdy nie mamy możliwości zrobić tego we własnej toalecie.
Kiedy jesteś w swoim domu, w toalecie, za której czystość ręczysz, niewiele trzeba kombinować przy sikaniu. Po prostu siadasz na sedesie i sikasz - bez sadowienia się, nachylania, bez wysiłku. Poza domem zaczyna się rozmyślanie: na półstojąco, a może z nakładką? Gniazdo z papieru toaletowego czy lepiej ukucnąć na desce? Nasza ekspertka zachęca przede wszystkim, by do czynności fizjologicznych podchodzić praktycznie, rozsądnie i bez nadmiernych emocji, bo te zwykle wcale zdrowiu nie służą.
Nakładki na sedes - dobre rozwiązanie?
Są osoby, które wierzą, że przed mikrobiologicznymi zagrożeniami w publicznej toalecie najlepiej chronią nakładki jednorazowe. Z entuzjazmem o nich mówią jednak głównie ci, którzy ich nigdy nie próbowali stosować.
Przy korzystaniu z klasycznej nakładki problematyczne może być w zasadzie wszystko - od rozpakowania i nieuszkodzenia zwykle cienkiego, sztywnego papieru po samo założenie go na deskę klozetową. Jak to zrobić higienicznie, jeśli ta jest posikana, umazana kupą czy krwią menstruacyjną?
Jest uroginekolożką, czyli mówiąc dokładniej - ginekolożką, która szczególnie koncentruje się na szeroko pojętym zdrowiu i funkcjach miednicy - w tym problemach związanych z oddawaniem moczu. Obejmuje kompleksową opieką pacjentki z chorobami dna miednicy takimi, jak: obniżenie narządów miednicy, nietrzymanie moczu, zespoły bólowe. Wykonuje pełną diagnostykę, prowadzi leczenie zachowawcze, farmakologiczne a także wykonuje zabiegi operacyjne. Bliskie są jej kwestie związane z edukacja, bo na co dzień obserwuje, jak niewiedza na temat fizjologii i niczym nieuzasadniony wstyd, by "o tym" mówić, prowadzą do bardzo poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Gniazdo, kucki, "na Małysza" - tak sikają Polacy
Nasza ekspertka przyznaje, że na co dzień sporo słyszy o tym, jak Polacy radzą sobie z sikaniem poza domem - czy to od pacjentów, czy studentów medycyny.
Popularna jest metoda "na gniazdo", czyli osłanianie deski grubą warstwą papieru toaletowego. Im brudniej, tym grubsza warstwa. Niby rozsądnie, ale można zapchać sedes i nieraz już tak to się właśnie kończyło.
- Osoby, które są bardzo wysportowane i niewiele ważą, teoretycznie mogłyby ukucnąć, trzymając nogi na desce. Zresztą kucanie to pozycja odpowiednia do sikania. Trudno jednak sobie nawet wyobrazić aferę, jaka mogłaby wybuchnąć po uszkodzeniu sedesu i utknięciu w nim. Zdecydowanie odradzam, chociaż wiem, że to się zdarza - mówi dr Hanna Szweda.
Co zatem robić?
Co z sikaniem na półstojąco, nazywanym od paru lat "na Małysza", ze względu na pozycję przyjmowaną przy sikaniu, przypominającą skoczka narciarskiego na progu?
Specjalistka przyznaje, że to nie jest pozycja fizjologiczna, ale świat się nie zawali, jeśli zrobimy tak raz czy drugi. To lepsze wyjście niż siadanie na brudnej desce i złapanie infekcji dróg moczowych.
Jeśli jednak wolimy usiąść, zdaniem Hanny Szwedy najbezpieczniej będzie zastosować odkażacze w spryskiwaczu. Ta metoda też nie jest idealna, ale w miarę praktyczna i skuteczna. trzeba tylko pamiętać, żeby dobrać bezpieczny preparat, a potem przetrzeć deskę papierem lub osłonić ją nakładką. Żrący płyn mógłby solidnie zaszkodzić nie tylko pośladkom.
Czytaj także: Lekarka podaje 3 złote zasady dobrego sikania. Unikniesz pęcherza jak "sfilcowany sweter"