34-latka otarła się o śmierć, nie może wyjść z traumy. "To były tylko e-papierosy"
Wapowanie w powszechnej opinii uchodzi za zdrowszą formę nałogu niż tradycyjne palenie papierosów. Promowanie e-papierosów jako bezpiecznych zamienników klasycznych papierosów to gruba przesada. Niemal każdego dnia przybywa dowodów, że ich używanie zwiększa ryzyko rozwoju chorób układu oddechowego w związku z obecnością aromatów i innych dodatków zawartych w e-papierosach.
Przekonała się o tym boleśnie 34-latka z Ohio (USA). O kobiecie rozpisywały się media w wielu krajach świata, a tymczasem jej problemy nie mogą nadzwyczajnie zaskakiwać. Europejskie Towarzystwo Chorób Płuc (European Respiratory Society) ostrzega przed promowaniem e-papierosów jako substytutu klasycznych papierosów. Przypomina, że e-papierosy zawierają nikotynę i nie rozwiązują problemu uzależnienia od niej. Dodatkowo, mimo że palenie e-papierosów powoduje wdychanie mniejszej ilości szkodliwych substancji niż palenie zwykłych papierosów, nie są znane długoterminowe działania niepożądane substancji wdychanych z e-papierosami. W przypadku Amandy Stelzer wystarczyło 7 lat wapowania, by zniszczyć płuca.
Wapowanie zdrowsze od palenia papierosów?
Zaczęło się od mody wśród przyjaciół, skończyło na intensywnej terapii. Początkowo Amanda wapowała od czasu do czasu. Wkrótce jednak uzależniła się na tyle, że praktycznie przestała rozstawać się z e-papierosem.
Pod koniec przygody ze "zdrowszym zamiennikiem" zużywała już tyle wkładów, jakby tygodniowo wypalała 50 tradycyjnych papierosów. "Mniejsze zło" okazało się już złem bardzo realnym.
Ostra niewydolność oddechowa od e-papierosów
Zapewne taka skala wapowania i jego regularność przyczyniły się nie tylko do silnego uzależnienia. U młodej kobiety przede wszystkim pojawiły się problemy z oddychaniem.
Gdy kobieta zaczęła się dusić, trafiła do szpitala, gdzie rozpoznano zespół ostrej niewydolności oddechowej. Bez właściwego leczenia to wyrok śmierci, bo uszkodzone płuca nie są w stanie zaopatrzyć w tlen organizmu.
Kobieta wymagała wspomagania respiratorem przez 8 dni. Miała mnóstwo szczęścia, bo lekarze przewidywali, że będzie tego wymagała znacznie dłużej.
To nie koniec historii
Po wyjściu kilka tygodni później ze szpitala, kobieta wciąż zmagała się z konsekwencjami nałogu. Jej płuca były tak osłabione, że przez wiele miesięcy w obecności innych osób musiała cały czas być w maseczce, żeby nie złapać żadnej infekcji.
Stwierdzono u niej zespół stresu pourazowego (PTSD), wymagała leczenia psychiatrycznego. Miała problemy finansowe, straciła przyjaciół, którzy nie byli gotowi zrezygnować z wapowania.