Receptowy megaskandal. Psychiatra: "To chory system, niebezpieczny dla pacjentów"
Obowiązujące od 2 sierpnia ograniczenia w wystawianiu recept na leki psychotropowe i przeciwbólowe uderzają nie tylko w pacjentów onkologicznych czy paliatywnych.To problem, który dotyka wszystkich pacjentów i lekarzy,a drobna korekta systemu informatycznego niczego nie rozwiązuje.
Nowe przepisy to oficjalnie element wojny wypowiedzianej systemom wystawiania e-recept na życzenie. Jej pierwszy etap (limit 300 recept dla 80 pacjentów podczas 10 godzin pracy) budził pewne kontrowersje, ale większość lekarzy przyjęła zmiany ze spokojem. Inaczej jest w przypadku wprowadzonych ograniczeń dotyczących możliwości wystawiania recept na konkretne leki, głównie zawierające substancje uzależniające.
Mieli wyeliminować nadużycia, uderzyli w pacjentów
Przeciw nowym rozwiązaniom protestują lekarze w całej Polsce, przede wszystkim ci, którzy opiekują się pacjentami przewlekle chorymi, hospicyjnymi. Problem mają jednak także SOR-y, oddziały szpitalne i lekarze specjaliści podczas ambulatoryjnych wizyt lekarskich.
- Zdębiałem, gdy okazało się, że nie mogę wystawić pacjentowi recepty na lek, którego ten nie może przestać przyjmować. Słyszałem, że jest jakieś zamieszanie z receptami, ale do głowy mi nie przyszło, że dotyczy także mnie. Tymczasem dotyczy wszystkich lekarzy. To megaskandal, który stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów – twierdzi dr Maciej Klimarczyk, psychiatra.
Poprosiliśmy doktora Klimarczyka, żeby wyjaśnił, na czym w praktyce polega problem pacjentów i lekarzy.
Specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, psychoterapeuta. Prowadzi praktykę lekarską w Bydgoszczy i Mogilnie.Współautor książek: "CHAOS W GŁOWIE - mózg i życie", opisującej mechanizmy działania ludzkiego mózgu oraz ich nieprzewidywalność, a także "Neurologia kliniczna w praktyce - homeostaza mózgu". Jest także autorem thrillera psychologicznego pt. "Śpiewaczka". Wkrótce ma się ukazać jego kolejna powieść.
Brak dostępu
- O tym, że jest problem z wystawianiem recept, przekonałem się 3 sierpnia, podczas przyjmowania pacjentów – wyjaśnia lekarz. - Dwóm osobom nie mogłem przepisać niezbędnych leków. Takich, których odstawienie grozi poważnymi konsekwencjami dla zdrowia. System informował mnie o „braku dostępu”.
W przypadku żadnego z pacjentów nie było podstaw, by sądzić, że są oszustami, dopuścili się jakichś nadużyć itp. Nowy system nie blokuje bowiem konkretnych pacjentów, tylko substancje wymienione w rozporządzeniu, głównie leki narkotyczne, a także pobudzające oraz niektóre uspokajające.
Dla wielu pacjentów to ważne i potrzebne leki. Brak dostępu do nich grozi niepotrzebnym cierpieniem bądź zespołem abstynencyjnym. To stan niebezpieczny dla zdrowia, a nawet życia. U pacjenta mogą wystąpić zaburzenia świadomości, padaczka, zaburzenia rytmu serca, halucynacje, silne stany lękowe. Niegodziwością jest narażanie ludzi na takie niebezpieczeństwo w imię pozornej walki z nieuczciwymi firmami, które prowadzą nielegalny obrót receptami.
Nie mam wątpliwości, że lekarze, którzy wystawiali po kilka tysięcy recept dziennie, powinni być ścigani, kontrolowani, od tego jest policja i prokuratura. Jeśli dopuścili się oszustwa, należy pozbawić ich prawa wykonywania zawodu. To wszystko można starannie sprawdzić, a potem wykorzystać aparat państwa, by winnych pociągnąć do odpowiedzialności.
Niemal codziennie dostaję reklamy zachęcające mnie, podobnie jak innych Polaków, do kupienia recepty za 50, 40 czy 30 zł. To przerażający biznes, ale ucięcie ręki, bo bolała, nie jest sposobem na proceder e-recept na życzenie, tylko mydleniem oczu.
Obejścia i pozorne rozwiązania
Dr Maciej Klimarczyk jest oburzony sposobem wprowadzenia nowych zasad.
- Nie było żadnego pilotażu, który sprawdziłby działanie systemu i pozwolił wyeliminować ewentualne błędy bez szkody dla chorych. Nie przewidziano konsultacji, okresu przejściowego i najwyraźniej nikt nie zastanawiał się nad konsekwencjami tych rozwiązań. Nie otrzymałem żadnej instrukcji, jak sobie z tym wszystkim radzić. Dopiero dziś (4 sierpnia) dostałem odpowiedzi od administratora systemu i dopiero te ustalenia przyprawiają o gęsią skórkę.
Okazuje się, że każdy chory musi upoważnić lekarza do dostępu do swojego konta pacjenta (IKP). To skomplikowany i długotrwały proces, który zabierze czas przeznaczony dla pacjenta. W przypadku braku IKP, procedurę ma zastąpić wywiad lekarski, co zapewne otwiera pole do nadużyć, bo przecież nie mam jak zweryfikować, czy chory korzysta z systemu, więc zawsze można stwierdzić, że nie korzysta.
Dziś dowiedziałem się, że bez uzyskania dostępu i przeprowadzenia procedury mimo wszystko mogę receptę wystawić. Być może, chociaż na razie to się nie udawało.
Zresztą po co w takim razie cały ten cyrk i rozregulowanie systemu opieki zdrowotnej? Oszuści i tak będą robić swoje, a lekarz, który będzie chciał przestrzegać prawa, nie będzie w stanie zajmować się właściwie pacjentem.
Nie jestem policjantem
- Okazuje się, że za każdym razem, gdy będę chciał przepisać choremu leki z listy, muszę napisać w dokumentacji uzasadnienie oraz wskazania. Czyli znów kolejne działania biurokratyczne zamiast rozmowy z pacjentem. Ponoć powstanie nowa jednostka kontroli lekarzy, powołana przez Ministerstwo Zdrowia na potrzeby tego rozporządzenia. To jakieś szaleństwo.
Wyobraźmy sobie, że zjawia się u mnie pacjent uzależniony od leków. Trudny pacjent. Taki który często kłamie, a przede wszystkim nadużywa leków. Sprawdzam w systemie (jeśli mi na to pozwoli), że kilka dni temu wyłudził już receptę od innego lekarza. Teraz jednak ma już objawy zespołu odstawiennego i ja muszę mu te leki przepisać. Zostanę za to ukarany?
Powinienem mieć czas, by skoncentrować się na chorym i wspomóc go w wychodzeniu z uzależnienia. Zaplanować proces bezpiecznego zmniejszania dawki leku. Zespół odstawienny nieraz wymaga leczenia szpitalnego. Będziemy od razu wystawiać skierowania do szpitala zamiast recept? A może mam na chorego nakrzyczeć? Ukarać go? Nie jestem policjantem, tylko lekarzem i mam pacjentowi pomagać. Muszę to robić, a nowe prawo na to nie pozwala. To absurd, jakiego chyba jeszcze system opieki zdrowotnej nie widział.
Można inaczej
- Próbuję to sobie wyobrazić – pacjent krzyczy z bólu, ma złamaną nogę, a ortopeda informuje go, że dostanie lek zaraz po tym, jak udostępni mu IKP. Przychodzi do mnie niedosłyszący starszy człowiek z parkinsonem, zapomniał telefonu, a ja mu tłumaczę, że dostanie smsem kod, a potem porozmawiamy o leczeniu. To jest nienormalna rzeczywistość i nie zmienią tego informatycy poprawiając coś w systemie, bo całe to rozporządzenie jest nieprzemyślane.
Po co pacjent ma mnie upoważniać do IKP? Bez problemu w systemie zusowskim sprawdzam, kiedy pacjent korzystał ze zwolnień lekarskich i dostęp jest automatyczny. Nie można było wprowadzić analogii?
Po co w ogóle te zmiany, skoro system będzie można łatwo obejść – wystawić receptę bez dostępu, wpisując w uzasadnieniu cokolwiek?
Jeśli za miesiąc okaże się, że recepty na życzenie znikną, system zostanie skorygowany i usprawniony, to można będzie nawet wybaczyć te początkowe trudności, chociaż przerażająca jest wizja, że w Ministerstwie Zdrowia nikt nie przewidział konsekwencji wprowadzenia tych przepisów. Problem jednak polega na tym, że oszuści zapewne w ogóle nie odczują tej zmiany, będą nadal zarabiać bezkarnie, ale władza wykaże, że coś niby z tym robi. To dość przygnębiający, ale jednak prawdopodobny scenariusz – kończy dr Klimarczyk.
Krok po kroku do recepty - tak to ma teraz wyglądać na każdej wizycie*
Nowa procedura to pożeracz czasu, negatywnie wpływający na przebieg wizyty. Pacjent i lekarz muszą wykonać mnóstwo czynności, które poza wprowadzeniem zamieszania, nie wnoszą niczego istotnego dla procesu leczenia.
Gdy pacjent już udostępni lekarzowi dostęp do platformy P1 – ten odświeża stronę i ponownie przechodzi do jego wizyty i klika w zakładkę "recepty"-->>Dodaj recepte-->>Ostatnio przepisane-->> Klika fioletowy guzik po prawej stronie "Ostatnie leki pacjenta na podstawie P1".
Po kliknięciu w przycisk, powinno pojawić się okno z lekami pacjenta na podstawie platformy P1. Lekarz może je zamknąć i to aktywuje nam możliwość wystawienia leku psychotropowego.
W przypadku gdy pacjent/pacjentka nie ma założonego konta w IKP - nie trzeba nic robić i po prostu wystawia się receptę jak dawniej.
* Przykładowa instrukcja dla lekarza. Platformy informatyczne mogą się różnić, stąd w szczegółach może to wyglądać nieco inaczej.