Hałaśliwe omamy brutalnie wyrywają ich ze snu. Zespół eksplodującej głowy "budzi wielki niepokój" | #MEDetektyw

2023-03-06 12:17

Wybuch bomby, strzały z broni palnej, fajerwerki czy trzask drzwi… te dźwięki regularnie słyszą w głowie osoby cierpiące na bardzo rzadki syndrom. Podczas epizodów mają wrażenie, że zostali porażeni prądem, nie są w stanie się ruszyć ani wydobyć z siebie głosu. Widzą też błyski przed oczami i odczuwają głęboki niepokój. Wygląda niczym jak scena z horroru, ale to nie film. Tak objawia się zespół eksplodującej głowy.

Kobieta zasłaniająca się kołdrą
Autor: Getty Images / The Sun Hałaśliwe omamy brutalnie wyrywają ich ze snu. Zespół eksplodującej głowy "budzi wielki niepokój"

Głośne dźwięki sterroryzowały jej życie

Ogarnięta strachem Jill Lafferty wyskoczyła z łóżka, ponieważ była przekonana, że usłyszała strzały z broni palnej dobiegające z zewnątrz. Zawiadomiła nawet policję o potencjalnie niebezpiecznym zdarzeniu, do którego mogło dojść na jej osiedlu. Dopiero gdy do drzwi zapukali funkcjonariusze, zdała sobie sprawę, że to nie dzieje się naprawdę. Te głośne dźwięki pochodziły z wnętrza jej głowy.

Kobieta pochodząca z amerykańskiego miasta Woodbury coraz częściej doznawała takich nagłych epizodów w trakcie zasypiania. W pewnym momencie myślała, że traci rozum. Kilka razy w ciągu tygodnia słyszała nie tylko strzały, ale także wybuchy bomby i ostre dźwięki rozbijających się talerzy. Raz nawet wylądowała w szpitalu z powodu ataku.

- To wciąż przerażająca i najdziwniejsza rzecz, jakiej w życiu doświadczyłam. Dźwięki są tak głośne, jakby ktoś przyłożył mi pistolet do ucha i strzelił – wyznała kobieta w rozmowie dla brytyjskiego portalu "The Sun". To był wyraźny sygnał, że musi zwrócić się po pomoc do lekarza. Chciała w końcu dowiedzieć się, skąd biorą się te "dziwne" zaburzenia snu. – Nigdy wcześniej tego nie miałam. Od dwóch lat muszę się z tym mierzyć – dodała.

Poradnik Zdrowie: zaburzenia snu

Myślała, że dopadł ją udar w trakcie snu

Lulu, która jest blogerką i graficzką ze Szwajcarii, zmaga się z tym samym problemem, co Jill. Dzień, w którym doznała pierwszego epizodu, pamięta, jakby to było wczoraj. Obudziła się wcześnie rano, poszła do kuchni po szklankę wody, a następnie wróciła do łóżka. Gdy zasypiała, ogarnęło ją niepokojące uczucie, a później zaczęła doznawać wrażeń słuchowych – od cichych do głośnych. Nagle usłyszała w głowie wysoki i ogłuszający dźwięk dzwonka do drzwi.

– Był tak głośny, że chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Leżałam zastygnięta. Niespodziewanie poczułam przeszywający ból w głowie i doświadczyłam uczucia przechodzenia prądu przez ramiona, plecy i nogi. Oczy miałam szeroko otwarte. Nic nie mogłam zrobić. Myślałam, że są to objawy udaru. Po około 20 sekundach wszystko wróciło do normy i nareszcie mogłam wołać o pomoc – opowiedziała Lulu.

Tuż po epizodzie dziewczyna wpadła w panikę, ponieważ uświadomiła sobie, że dzieje się z nią coś niepokojącego. Według jej chłopaka za bardzo wyolbrzymiała to, co ją spotkało. Lulu nie poddała się tej sugestii i postanowiła zgłosić się do lekarza. Co prawda miała obawy, że może uznać ją za "osobę, która postradała zmysły". Najpierw udała się do neurologa, któremu w szczegółach opowiedziała o tym epizodzie. Skierował ją do psychiatry. Odetchnęła z ulgą, gdy w końcu usłyszała diagnozę.

Eksplodująca głowa to nie żart. Ten syndrom naprawdę istnieje

Okazuje się, że te dwie kobiety cierpią na to samo zaburzenie, które uaktywnia się podczas przejścia z fazy czuwania do snu. W medycynie od 1988 roku określane jest fachowo jako "zespół eksplodującej głowy" (ang. exploding head syndrome lub episodic cranial sensory shock, w skrócie: EHS). Częstotliwość i forma występowania epizodów zależy w dużej mierze od danego pacjenta, np. mogą ujawnić się kilka razy w ciągu tygodnia lub raz w miesiącu.

– Nazwa tego syndromu pochodzi od objawów. Jest tzw. parasomnią, czyli grupą zaburzeń snu polegających na występowaniu głośnych, krótkich i realistycznych dźwięków, które przypominają wybuchy bomby, wystrzały, trzaskanie drzwiami czy fale morskie. Budzą one wielki niepokój wśród tych, którzy cierpią na EHS – wyjaśnia w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie psychiatra lek. Anna Bugała z MindHealth Centrum Zdrowia Psychicznego.

Opisem pierwszych przypadków zespołu eksplodującej głowy w 1876 roku zajął się amerykański neurolog Silas Weir Mitchell. Obserwował dwóch pacjentów, którzy doświadczali wyładowań sensorycznych (m.in. eksplozji). Według obecnych szacunków syndrom ten dotyka około 10 proc. populacji i powinien być leczony najszybciej jak to możliwe. Jak wynika z badań, prawdopodobnie występuje częściej u kobiet niż mężczyzn. Mediana wieku wynosi 58 lat.

Gdy budzi cię wybuch bomby…

Część ekspertów łączy ten syndrom z dysfunkcjami ucha, stresem oraz napadami płatów skroniowych. – Przyczyny można podzielić na dwie grupy: organiczne i zewnętrzne. Jeśli chodzi o przyczyny organiczne, mamy tzw. twór siatkowy zlokalizowany w pniu mózgu. W zależności od tego, co się w nim dzieje oraz w płacie czołowym i skroniowym występują pewnego rodzaju dysfunkcje i zaburzenia, co daje właśnie zespół objawowy – mówi psychiatra.

W rzeczywistości zespół eksplodującej głowy może być ściśle powiązany z lękiem i stresem. Lek. Anna Bugała wskazała, że niektóre osoby są zdecydowanie bardziej narażone na występowanie parasomnii. Do tej grupy zalicza się m.in. osoby uzależnione od alkoholu, żyjące w permanentnym stresie, zmęczone i mające problemy ze snem. Te czynniki zewnętrzne mogą przyczynić się do rozwoju tego zaburzenia.

Postawienie diagnozy nie jest wcale takie łatwe

Ekspertka podkreśla, że niezwykle ważnymi narzędziami w diagnostyce zespołu eksplodującej głowy są badanie neurologiczne EEG (elektroencefalografia) oraz wywiad z pacjentem. – W ogóle w diagnostyce tego syndromu trudno jest różnicować. Chodzi o to, że czasami w wynikach EEG niektóre parametry mogą odbiegać od normy i wtedy trudno stwierdzić, czy jest to epilepsja, czy EHS. W skrajnych przypadkach może zostać wykryta zarówno padaczka, jak i zespół eksplodującej głowy – tłumaczy.

U Jill stwierdzono zespół eksplodującej głowy w listopadzie 2017 roku. Lekarz przekazał jej, że nie ma lekarstwa i musi zatem nauczyć się żyć z tym syndromem. Od momentu diagnozy stara się przekonywać, że jest to część jej życia. Epizody u niej występują kilka razy w miesiącu, co znacznie obniża jej jakość snu. Śpi jedynie cztery godziny w ciągu doby.

– Cały czas słyszę też szumy w uszach. Gdy pochłania mnie jakaś codzienna czynność, np. robienie zakupów, nie zwracam szczególnej uwagi na te nieprzyjemne doznania dźwiękowe. Niektórzy polecają, żebym założyła aparat słuchowy, który mógłby ulżyć mi w cierpieniu. Wciąż zastanawiam się nad tym rozwiązaniem – wyznała kobieta.

Lulu tak samo, jak Jill usłyszała diagnozę w 2017 roku. Odetchnęła z ulgą, gdy w końcu dowiedziała się, co jej dolega. Rozpoznanie tego syndromu pomogło jej pozbyć się lęku, który w sobie dusiła od pierwszego epizodu. – Teraz jestem świadoma, że mam do czynienia z halucynacjami słuchowymi i wzrokowymi, które nie są prawdziwe. Ale dla mnie są bardzo realistyczne, czasem doznaję tak głośnego hałasu, że aż czuję ból w uszach i rośnie we mnie niepokój – wyjaśniła. Nawet sama wydedukowała, że epizody nasilają się, gdy jest mocno zestresowana albo tuż przed miesiączką.

Z eksplodującą głową trzeba nauczyć się żyć

Psychiatra Anna Bugała zwraca uwagę, że u osoby dotkniętej tym syndromem mogą ujawnić się jeszcze inne symptomy, np. porażenie przysenne. Oznacza to, że chory traci czucie w ciele, nie jest w stanie się ruszyć i dopiero po pewnym czasie dochodzi do jego świadomości, co się z nim dzieje i jest tym bardzo zaniepokojony.

Nadal zbyt mało wiadomo na temat leczenia zespołu eksplodującej głowy. – Z tym syndromem trzeba nauczyć się żyć i rozmawiać z lekarzem, na czym polega EHS i jak sobie z nim radzić. Kluczowe jest też dbanie o higienę snu oraz usunięcie czynników zewnętrznych przyczyniających się do rozwoju zespołu eksplodującej głowy, m.in. stresu – mówi specjalistka.

Dodaje, że można zwalczyć czynniki stresowe poprzez podanie pacjentowi leków nasennych, przeciwdepresyjnych lub selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny tzw. SSRI. – Można też przypisać leki, które są celowane głównie na zaburzenia snu i działają na receptory odpowiadające za sen. W leczeniu tego syndromu mogą być pomocne karbamazepina i metylofenidat. To wszystko jednak zależy od przyczyny, czyli co wywołało te objawy – dodaje.

Jill regularnie uczęszcza na spotkania organizowane przez grupę wsparcia. Wśród uczestników jest jedyną osobą, która musi mierzyć się z zespołem eksplodującej głowy. Dzięki tej formie terapii stara się okiełznać przerażenie, jakie ją momentami dopada. Jak sama stwierdziła, musi działać, by syndrom nie zdominował całkowicie jej życia.

Lulu z kolei uczy się cały czas jak kontrolować stres w trudnych sytuacjach. Gdy czuje się mniej zestresowana, EHS też mniej się uaktywnia. Funkcjonuje wtedy normalnie i też śpi spokojnej, ale to wymaga od niej ogromu pracy.

Lek. Anna Bugała
Lek. Anna Bugała, psychiatra

Dyplom psychiatry uzyskała w 2015 r. Przez około 10 lat pracowała w Sądowym Młodzieżowym Oddziale Psychiatrii o wzmocnionym zabezpieczeniu, specjalizując się w tym samym czasie z dziedziny psychiatrii w Klinice Psychiatrii w Tarnowskich Górach, pracowała również w Izbie Wytrzeźwień w Zabrzu i Zakładzie Karnym w Wojkowicach Kościelnych. Lek. Anna Bugała jest kierownikiem medycznym Oddziału Psychiatrii Przewlekłej w Toszku, pracuje też w Poradni Zdrowia Psychicznego OLK-med w Katowicach. Przyjmuje Pacjentów w MindHealth Centrum Zdrowia Psychicznego w Katowicach.

Zobacz także inne artykuły z cyklu #MEDedektyw: