Skąd się bierze depresja (choroba afektywna)?

2018-05-18 13:26

Na depresję choruje w Polsce około 1,5 miliona osób. Część z nich sobie tego nie uświadamia, a wiele ukrywa swój stan, wstydząc się otoczenia. Dlatego zmagający się z tą chorobą często zbyt późno trafiają do specjalistów.

DEPRESJA (choroba afektywna) - skąd się bierze i dlaczego wymaga leczenia
Autor: thinkstockphotos.com DEPRESJA (choroba afektywna) - skąd się bierze i dlaczego wymaga leczenia

O tym, że depresja to przypadłość często nie rozpoznana, nie rozumiana i źle leczona, rozmawiamy z Hubertem Kowalczysem, psychiatrą, konsultantem Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej w Warszawie.

  • Depresja sprawia, że gaśnie radość życia, przyszłość tonie w mroku, a przeszłość jawi się jako pasmo niepowodzeń. Towarzyszy jej przygnębienie, rozpacz, lęk. Coś, co inni odczuwają jak otarcie naskórka, dla cierpiących na tę chorobę jest krwawą raną. Dlaczego coraz więcej osób choruje na depresję?

Depresję wywołują nie tylko tragiczne wydarzenia; utrata kogoś bliskiego, pracy, choroba, ale i zwykła codzienność, która stawia nam coraz większe wymagania. Nie radzimy sobie z nadmiarem stresów, obowiązków. Rośnie w nas przekonanie, że się nie sprawdzamy, mamy poczucie osamotnienia, pustki emocjonalnej, lęku. Depresja nie wybiera koloru skóry, płci, wieku, miejsca zamieszkania. Może dotknąć każdego.

  • A jednak depresja upodobała sobie kobiety. Chorują trzy razy częściej niż mężczyźni.

Mężczyźni szybciej potrafią zapomnieć o przykrych wydarzeniach, nie noszą ich w sobie zbyt długo. Każdy chce być macho, bo tak zostali kpturowo zaprogramowani, trudno więc im się przyznać do cierpienia, słabości. Maskują więc depresję, topią smutek w alkoholu, a w rezptacie częściej od kobiet popełniają samobójstwa. Za podatność kobiet na depresję odpowiadają wahania hormonalne. Sprawiają bowiem, że po osiągnięciu dojrzałości płciowej kobiety są bardziej skłonne popaść w stany przygnębienia. Depresja zdarza się podczas przełomów hormonalnych: tuż przed miesiączką, w okresie poporodowym, przedmenopauzalnym i w menopauzie. Męskie przekwitanie (andropauza) jest mniej intensywne i trwa dłużej.

  • Depresję nazywa się także chorobą afektywną...

Bo jest chorobą nastroju, a nastrój to afekt. Tych, którzy cierpią tylko na depresję, my, lekarze, nazywamy jednobiegunowymi. Dwubiegunowymi zaś chorujących też na manię. To stan, w którym po okresie przygnębienia i smutku nagle pojawia się euforia, człowiek czuje się jak po wypiciu szampana. W depresji chory myśli o sobie: jestem do niczego, nic mi się nie udaje. W manii odczuwa dumę: jestem wspaniały, wszystko potrafię.

  • To lepiej być w manii niż depresji?

Zarówno depresja, jak i mania mogą zniszczyć człowiekowi życie. Cierpiący na depresję często irytuje otoczenie swoją apatią. Z chorym na manię trudno wytrzymać z innego powodu - wszystko wie najlepiej, jest konfliktowy, agresywny, jego zachowanie często zaskakuje, wywołuje szok. Potrafi nagle wydać gromadzone przez lata oszczędności, wdać się w dziwne romanse, nawymyślać szefowi. Gdy z czasem choroba mija, nie może uwierzyć, że sam tak namieszał we własnym życiu. W związkach, w których jeden z partnerów choruje na depresję, zdarza się osiem procent rozwodów, ale już tam, gdzie mania przeplata się z depresją, jest ich 57 procent. Na manię częściej chorują mężczyźni.

Sprawdź: Test: czy masz depresję?

  • Wiadomo co jest przyczyną cierpienia?

U chorych szwankuje biochemia mózgu. Występują zaburzenia neurotransmiterów: serotoniny odpowiedzialnej za dobry nastrój, noradrenaliny dającej życiowy napęd i dopaminy, której zawdzięczamy uczucie przyjemności. Dlaczego tak się dzieje, nie wiemy.W depresji tragiczne jest osamotnienie. Otoczenie nie rozumie chorego, bo „przecież nic mu nie jest”.Chory najczęściej słyszy: „Weź się w garść”, „Zmobilizuj się”, „Zajmij się czymś”. Sprostanie tym wymaganiom jest niemożliwe, wzrasta więc poczucie winy i izolacji. Jeszcze bardziej „zapada się” w siebie, a tam czeka go tylko obezwładniający lęk i smutek. Gdy depresja ma łagodny przebieg, chory może normalnie pracować, funkcjonować, głęboka - paraliżuje i wyłącza go z życia. Bo czy z połamanymi nogami można zatańczyć rocka? Nie. Tak samo osoba z depresją nie może być „żywotna”. Każda czynność wymaga przecież od niej ogromnego wysiłku, jest niczym zdobywanie Mount Everestu. Depresji nie wyleczy się siłą woli lub charakteru. To cierpienie duszy i ciała, które trudno opisać słowami.

  • Wielu chorych w ogóle nie trafia do specjalisty, u innych, nawet jeżeli się zgłoszą, lekarz nie rozpoznaje depresji.

Cóż, na ogół chorzy nie wiedzą, co im dolega. Jeśli już zdecydują się na wizytę u lekarza, najczęściej skarżą się na bóle głowy, kłucia serca, bezsenność, brak apetytu, niepokój. A lekarze często zamiast choroby leczą objawy i przepisują leki uspokajające lub nasenne. Najczęściej benzodiazepiny, które systematycznie zażywane i niewłaściwie dozowane uzależniają. Tak jest np. z relanium, xanaxem, lorafenem. Ich nagłe odstawienie grozi „zespołem abstyneckim”. Dolegliwości, które lek dotychczas tłumił, wracają ze zdwojoną siłą. Pojawiają się objawy typowe dla głodu: drgawki, bóle głowy, wymioty. Bywa, że takie „leczenie” czasami kończy się tragicznie. Teraz jest coraz więcej bardzo dobrych leków na depresję, ale trzeba je dobierać indywidualnie, uwzględniając przede wszystkim stan chorego. Jeszcze do niedawna prozac traktowany był jako panaceum. Ta pigułka szczęścia narobiła jednak sporo zamieszania. Nie jest bowiem lekiem dla wszystkich, ma działania uboczne i liczne przeciwwskazania do stosowania.

  • Czy tylko tabletka może pomóc choremu? A psychoterapia?

Słowo, rozmowa z drugim człowiekiem wprawdzie czyni cuda, ale korzystanie w głębokiej depresji jedynie z porad psychoterapeuty jest niebezpieczne. Może on natomiast skutecznie pomóc przy wychodzeniu z depresji, kiedy człowiek budzi się do życia i dociera do niego wtedy, że przez chorobę stracił pracę, jego małżeństwo się sypie, trudno mu funkcjonować z zaniżonym poczuciem własnej wartości. Psychoterapia wspiera, ale nie leczy.

  • Wiele osób cierpi na depresje sezonowe. Do niektórych depresja przychodzi jesienią, do innych zimą, atakuje również wiosną i latem. Dlaczego?

Zimą i jesienią, kiedy dzień jest krótki i brakuje słońca, zapadamy w taki zimowy sen. Niektórzy czują się zmęczeni, senni, apatyczni, szwankuje intelekt. Wydawałoby się, że kiedy nadchodzi wiosna, lato, wydłuża się dzień i świeci słońce, depresja nie powinna nas dotknąć. A jednak, na przekór naturze, chorujemy. Gwałtowny wybuch przyrody sprawia, że człowiek nie nadąża za nią. Zostaje w tyle, zaczyna mieć kłopoty z nastrojem. Dlaczego tak się dzieje, nie wiemy. To kolejna tajemnica depresji. Może na nią zachorować i Włoch, i Eskimos.

  • Każdy z nas ma gorsze dni. Jak rozpoznać, że złe samopoczucie zamienia się w chorobę?

Kiedy obniżony nastrój zaczyna przeszkadzać nam żyć, a codzienność przypomina tor przeszkód, trzeba natychmiast zgłosić się do psychiatry. Depresja jest niebezpieczna.

Test: Czy masz depresję?

Pytanie 1 z 12
1. Czy od dłuższego czasu towarzyszy ci uczucie smutku i przygnębienia?