Czy z balonikiem żołądkowym łatwiej pokonać nadwagę? [HISTORIA PACJENTKI]
Danusia jeszcze półtora roku temu nie mogła spojrzeć na siebie w lustrze, stroniła od ludzi, chowała się pod wielkimi swetrami. Aby pozbyć się nadwagi, zdecydowała się na wszczepienie do żołądka specjalnego balonu. W ciągu 4 miesięcy schudła 11 kilogramów.
Dana, bo tak mówią o niej przyjaciele, cztery lata temu urodziła bliźnięta. Po odstawieniu dzieci od piersi w ciągu zaledwie dwóch miesięcy przytyła 15 kg. – Nie umiem powiedzieć, jak to się stało – wyznaje szczerze Danusia. – Wydaje mi się, że nie jadłam więcej niż zwykle, ale z dnia na dzień robiłam się coraz większa. Byłam zrozpaczona swoim wyglądem. Zaczęłam szukać pomocy u rożnych lekarzy. W końcu okazało się, że należę do kobiet, u których po ciąży rozwija się niedoczynność tarczycy. Poziom hormonów dość szybko udało się unormować, ale kilogramów nie ubywało.
OTYŁOŚĆ PRZESZKADZAŁA JEJ NIE TYLKO PSYCHICZNIE, BO CZUŁA SIĘ NIEATRAKCYJNA, BRZYDKA. Przeszkadzała równie mocno fizycznie, bo opieka nad dwójką bardzo ruchliwych dzieci nie jest łatwa. – Czułam się bardzo źle – mówi. – Nie mogłam się schylić, podbiec za dzieckiem. Szybko się męczyłam, byłam ociężała. Na nic nie miałam ochoty. Nie chciałam też oglądać siebie w lustrze. Nawet w ciąży byłam sprawniejsza fizycznie niż wtedy, gdy przytyłam. Jako dziecko stale miałam niedowagę, a tu nagle tyle zbędnego ciała. Przy wzroście 160 cm Danusia ważyła 76 kg. Jak sama mówi – było jej bardzo dużo. Jej samopoczucie nie poprawiało się nawet wtedy, gdy mąż zapewniał ją, że i tak jest piękna. Ale ona sama nie akceptowała siebie. Przyjaciółki widziały, że Dana zmaga się ze sobą, że brak akceptacji dla siebie samej źle wpływa na rodzinne relacje.
JEDNA Z KOLEŻANEK PODPOWIEDZIAŁA, ŻE ŁÓDZKA KLINIKA SZUKA OSÓB, KTÓRE CHCIAŁYBY UCZESTNICZYĆ W PROGRAMIE WALKI Z OTYŁOŚCIĄ. Chętni, po przejściu odpowiednich badan i rozmowie z psychologiem, mieli się poddać wszczepieniu do żołądka specjalnego balonu. – Zgłosiłam się i zostałam zakwalifikowana – wspomina. – Kiedy zgłosiłam się do kliniki i okazało się, że jestem, jak to się mówi, ogólnie zdrowa, odbyłam długą rozmowę z psychologiem, który ocenił moją motywację odzyskania prawidłowej wagi. Ten test też zakończył się dla mnie pomyślnie. Byłam w siódmym niebie! Byłam gotowa podporządkować się wszystkim nakazom, przestrzegać nowych zasad odżywiania się – mówi Dana. Podczas rozmów z lekarzami uświadomiła sobie, jak wielkie szkody czyni w organizmie człowieka choroba otyłości. Kiedy usłyszała, że cierpi układ krwionośny, stawy, że gorzej pracuje wątroba i inne narządy wewnętrzne, umocniła się w decyzji.
– W DRODZE Z WARSZAWY DO ŁODZI MYŚLAŁAM, JAK BĘDĘ SIĘ CZUŁA, GDY SCHUDNĘ. Nie zastanawiałam się nad przebiegiem zabiegu. Założenie balonu trwało ok. 20 minut. Nic nie pamiętam i niczego nie czułam. Gdy ocknęłam się po narkozie, było po wszystkim. Zostałam jeszcze 2 godziny w klinice, aby lekarze upewnili się, że nic złego się ze mną nie dzieje. Powrót z Łodzi do Warszawy nie był najprzyjemniejszy, bo miałam spore mdłości. Ale taka jest normalna reakcja organizmu. Trwało to półtora dnia. Szybko zapomniałam o tych przykrościach, gdy spoglądałam na wagę, a ta pokazywała coraz mniej – opowiada. Danusia odzyskiwała radość życia. Opieka nad Karoliną i Jakubem stawała się coraz łatwiejsza. Przyjemnie było bawić się z nimi, biegać za piłką. No i ten luz w ciuszkach dodawał energii do dalszych starań.
ZGODNIE Z ZALECENIAMI LEKARZA DANUSIA ZACZĘŁA ĆWICZYĆ. Nie biegała na siłownię, bo opieka nad dziećmi na to nie pozwalała. Znalazła jednak taki sposób na ruch, aby godzić obowiązki matki z obowiązkami wobec swojego organizmu. Długie spacery szybkim krokiem, 20 minut gimnastyki, gdy dzieci spały w ciągu dnia. A kiedy obowiązków było więcej – marsz po schodach. 15 pięter w dół i w górę. – Ćwiczenia są potrzebne, aby mięśnie i skórę utrzymać w formie – wyjaśnia. – Cały czas ćwiczę, bo nie chcę po schudnięciu wyglądać jak staruszka. Już schudłam 11 kg, a do wyjęcia balonu mam dwa miesiące, więc myślę, że uda się zgubić jeszcze 6 kg. Lekarz powiedział Danie, że balonik nie jest lekarstwem na otyłość. On tylko ułatwia zmianę nawyków żywieniowych.
– PRZED ZAŁOŻENIEM BALONU NIGDY NIE JADŁAM ŚNIADAŃ. CZĘSTO PIERWSZY POSIŁEK ZJADAŁAM DOPIERO OK. 14 i mogłam wtedy zjeść przysłowiowego konia z kopytami. Oczywiście wieczorem też nie stroniłam od jedzenia. Balon nauczył mnie innego odżywiania się. Mój dzień zaczyna się od szklanki wody i lekkiego i niezbyt obfitego śniadania. Jem 4-5 razy w ciągu dnia, ale niewielkie porcje. Kiedy zjem coś ciężkostrawnego, tłustego – organizm się buntuje. Zaraz mam zgagę, odbija mi się i pojawia się lekki ból brzucha. To kara za moje łakomstwo. Balon o jedną trzecią zmniejsza pojemność żołądka, więc automatycznie mniej się zjada. Ale to nie koniec. Trzeba się przestawić na zdrowe odżywianie, zrezygnować z potraw tłustych, smażonych, ciężkostrawnych. Kiedyś wydawało mi się, że ważne jest, aby nie być głodnym. Po wielu spotkaniach w klinice zrozumiałam sens powiedzenia, że jesteśmy tym, co jemy.
– TERAZ UMIEM WYBIERAĆ POTRAWY I SKŁADNIKI JEDZENIA, KTÓRE RZECZYWIŚCIE SĄ ZDROWE, mają niski indeks glikemiczny, które służą organizmowi. Wiem, jakich błędów unikać, i te zasady stosuję w moim domu. Jeszcze pół roku temu Danusia stroniła od spotkań z bliskimi i znajomymi. Uciekała od ludzi. Nie mogła kupić sobie ubrania, włożyć butów na obcasie, które tak bardzo lubi, bo stawy tego nie wytrzymywały. Teraz promienieje. Jest pełna energii i radości życia. Co będzie po osunięciu balonu? – Wszystko będzie zależało ode mnie – mówi. – Mam nadzieję, że zapamiętam te lekcje, że nauczyłam się zdrowo jeść i moja waga będzie się utrzymywać. Nie będę się przejadać, dogadzać swojemu podniebieniu, ponieważ wiem, jaką cenę trzeba za to zapłacić. Jestem zdeterminowana. Chcę być szczupła i zdrowa.
Dla kogo balon żołądkowy (BIB)?
Balon żołądkowy może być implantowany, czyli wszczepiany pacjentom: z niewielką nadwagą, u których inne metody redukcji masy ciała nie przyniosły rezultatów, chorym na otyłość z BMI 30-40, a także chorym na otyłość skrajnie olbrzymią (BMI 60+) jako jeden z etapów przygotowania do operacji bariatrycznej. Założenie balonu jest zabiegiem nieoperacyjnym, trwa 20-30 minut. Wykonuje się go w tzw. krótkim znieczuleniu, pod kontrolą kamery endoskopowej. Do żołądka wprowadza się sondę z balonikiem i wypełnia się go solą fizjologiczną, którą zabarwia się na niebiesko, aby w razie pęknięcia (zdarza się to niezwykle rzadko) pacjent mógł się zorientować, co zaszło. O pęknięciu balonu świadczy niebieskie zabarwienie moczu. Po kilkugodzinnym pobycie w klinice pacjent wraca do domu. Maksymalnie po 6 miesiącach balon zostaje usunięty. Do żołądka wprowadza się sondę, odsysa płyn znajdujący się w balonie, a następnie odpowiednim narzędziem lekarz chwyta balon i wyjmuje go z żołądka.
Przeciwwskazaniami do zabiegu jest czynna choroba wrzodowa żołądka lub dwunastnicy, stan zapalny przełyku, choroba Crohna, żylaki przełyku lub żołądka, wrodzone bądź nabyte teleangiektazje jelitowe, duża przepuklina rozworu przełykowego, zmiany w obrębie przełyku, przebyta operacja żołądka (także bariatryczna), zaburzenia psychiczne, uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Zabiegu nie wykonuje się u osób ze schorzeniami nerek, wątroby, płuc i leczonych sterydami. Nie można się mu poddać także w okresie ciąży i karmienia piersią.
Przez pierwsze 3 dni po założeniu balonika dieta jest płynna. Składa się z soków owocowych, niegazowanej wody mineralnej, mleka, jogurtu, twarożku, rzadkich przecieranych zup, galaretek. Zakazane są napoje gazowane i alkohol. Trzeba też chronić się przed nadmiernym wysiłkiem fizycznym. Następnie do menu wprowadza się potrawy półpłynne, a po ok. 2 tygodniach także stałe. Samo założenie balonu nie odchudza. Konieczne jest ilościowe ograniczenie porcji i zmniejszenie ich kaloryczności oraz aktywność fizyczna.
Zabieg nie jest refundowany przez NFZ. Cena to 6–7 tys. zł.
Polecany artykuł:
Poradnikzdrowie.pl wspiera bezpieczne leczenie i godne życie osób chorych na otyłość.
Ten artykuł nie zawiera treści dyskryminujących i stygmatyzujących osoby chore na otyłość.
miesięcznik "Zdrowie"