Artur Jeschke: operacja bariatryczna zmieniła moje życie

2020-02-28 9:54

Kiedy Artur Jeschke (52 lata) z Piły przygotowywał się do operacji bariatrycznej ważył 148 kg. Po operacji mankietowej resekcji żołądka schudł ponad 50 kg. Dziś wspomina tę woją decyzję, jako niezwykle ważny punkt zwrotny w jego życiu.

Artur Jeschke: operacja bariatryczna zmieniała moje życie
Autor: Archiwum prywatne Artur Jeschke przed i po operacji bariatrycznej

Jak to się stało, że zaczął Pan chorować na otyłość? 

Artur Jeschke: W młodości prowadziłem bardzo intensywny tryb życia. Grałem w piłkę w klubie, jeździłem na rowerze. Po skończeniu studiów zacząłem pracę biurową i właśnie wtedy zaczęły się problemy z nadwagą. To było w 2001 roku. Naprzeciwko mojego biura był sklep. Zajadałem stres drożdżówkami, batonikami. W 2007 roku, kiedy jeszcze pracowałem w Pile, nabawiłem się przepukliny brzusznej, której z powodu strajku w szpitalu nie chcieli zoperować na miejscu. I tak trafiłem do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Szaserów w Warszawie. Przy okazji okazało się, że jest możliwość podjęcia tutaj pracy. Był nawet hotel dla pracowników. Przeprowadziłem się więc. Niestety, dalej przybierałem na wadze, zwłaszcza w pierwszych miesiącach pobytu w Warszawie. Moja rodzina została w Pile. Ja byłem sam w hotelu, oddalonym od miejsca pracy zaledwie kilkaset metrów. Kiedy wracałem zmęczony do domu, miałem już tylko ochotę siąść przed telewizorem i zjeść kolację.

Kto Panu zasugerował operację bariatryczną?

A.J.: Próbowałem się odchudzać, stosowałem różne diety. Ale każda z nich wymagała wielu wyrzeczeń i niestety kończyła się w moim przypadku efektem jo-jo. Prowadziłem siedzący tryb życia. Przy pewnej wadze człowiek traci ochotę na jakąkolwiek aktywność. Pociłem się, bardzo szybko się męczyłem. Dodatkowo, ze względu na kontuzje z czasów młodości bolały mnie stawy, puchły kostki. Na operację namówili mnie koledzy. Zgłosiłem się na konsultację do prof. dr hab. Krzysztofa Paśnika. W dniu przyjęcia do szpitala ważyłem 148 kilogramów i miałem 44,7 BMI plus podwyższone ciśnienie. Przed operacją przeszedłem gruntowne badania, rozmawiałem też z dietetyczką. Udzieliła mi rad, które okazały się bardzo pomocne, zwłaszcza w pierwszych dniach i miesiącach po operacji. Sama operacja daje spadek masy ciała, ale potem trzeba się rygorystycznie trzymać zasad żywienia.

Jakie to zasady?

A.J.: Przede wszystkim nie można rozpychać żołądka. Ja jem bardzo małe posiłki: kanapkę z pół kromki chleba, chleba, herbatę. Biorąc to pod uwagę, szczególnie trudno jest mi na przykład u kogoś na imieninach, kiedy stół jest bogato zastawiony i ma się ochotę skosztować wszystkiego. Ale ja pamiętam, że jeśli zaspokoję łaknienie, muszę postawić sobie szlaban.

Ile razy dziennie Pan je?

A.J.: Co trzy, cztery godziny. Przed chwilą podgrzałem sobie pół gołąbka.

Tak wygląda Pański obiad?

A.J.: Tak. Pół kartofla, kawałek mięsa, trochę sałatki… Albo zupa z połową bułki. To wszystko.

Czy są jakieś produkty, których absolutnie nie może Pan spożywać?

A.J.: W pierwszych miesiącach po operacji miałem ścisły reżim. Pierwsze dwa tygodnie mogłem spożywać tylko płynne pokarmy: kaszka na wodzie, później na mleku, i to dosłownie dziecięce porcje. To było frustrujące. Czułem, że mój organizm jest osłabiony. Pamiętam, że po operacji pojechałem do żony do Piły. Samo przejście z pokoju do toalety sprawiło, że miałem zawroty głowy. Wyrównanie przyszło po jakichś 2 tygodniach.

Jest Pan trzy lata po operacji. Jakie teraz ma Pan BMI?

A.J.: 29,1, przy czym prawidłowe jest 25. Ważę teraz w granicach 96 kilogramów.

Czyli schudł Pan 50 kilogramów w ciągu trzech lat?

A.J.: Schudłem 52 kilogramy. Mogę powiedzieć dokładnie, bo ściągnąłem sobie specjalny program do kontroli wagi. W przeddzień operacji, czyli 15 kwietnia 2013 roku ważyłem 148, 2 kilogramów, a już 28 maja ważyłem 119 kilogramów, co dawało 36 BMI. Pierwszy raz poniżej 100 kilogramów ważyłem 19 października, to jest pięć miesięcy po operacji; waga spadła mi wtedy do poziomu 99,7 kilogramów. Od tamtej pory w zasadzie trzymam wagę.

Artur Jeschke: operacja bariatryczna zmieniała moje życie
Autor: Archiwum prywatne Artur Jeschke przed i po operacji bariatrycznej

Jest Pan zadowolony, że przeszedł operację?

A.J.: Oczywiście. Operacja zmieniła wszystko. Odzyskałem chęć do życia, zacząłem chodzić na basen, jeździć na rowerze. Staram się unikać życia towarzyskiego, bo to – jak już mówiłem – wiąże się ze zbyt dużą pokusą jedzenia. Unikam gazowanych napojów, ale pijam wino. Trzeba jednak pamiętać, że po operacji bariatrycznej wypicie dwóch kieliszków alkoholu powoduje, że człowiek jest pijany. I to kolejny powód, dla którego unikam życia towarzyskiego. Głupio jest przecież wypić dwa kieliszki i zasnąć w fotelu.

Czy dostrzega Pan jakieś inne niedogodności?

A.J.: Brak pragnienia. Muszę się zmuszać do picia. Jak rano wypiję, mogę cały dzień nic nie pić i nie czuć pragnienia. Muszę to kontrolować na równi z dietą Pamiętam 18. urodziny syna. Poszliśmy całą rodziną do baru sushi, które zresztą uwielbiam. Zjadłem może pięć kawałków tego sushi i …zwymiotowałem. Dlatego teraz próbuję unikać sytuacji, które mogą spowodować dyskomfort. To jest ciągła walka z własną głową.

Otyłość to choroba
materiał partnera

Otyłość została oficjalnie uznana za chorobę przez Światową Organizację Zdrowia. Otyłość osiągnęła w Polsce rozmiary epidemii. Operacji bariatrycznej ratującej życie potrzebuje już 700 tysięcy Polaków z otyłością III stopnia. Pacjent bariatryczny wymaga interdyscyplinarnej opieki specjalistów z dziedzin: chirurgii, psychologii, dietetyki i fizjoterapii.

Ważne

Poradnikzdrowie.pl wspiera bezpieczne leczenie i godne życie osób chorych na otyłość.
Ten artykuł nie zawiera treści dyskryminujących i stygmatyzujących osoby chore na otyłość.