To badanie krwi może uchronić cię przed rakiem wątroby. "Pacjent nie musi płacić"
Dr n. med. Leszek Kraj zaznacza, że prosty test z krwi może odmienić los wielu pacjentów. Natomiast prof. Krzysztof Tomasiewicz wyjaśnia, jak szybko możemy poznać prawdę o swoim zdrowiu. Okazuje się, że wielu z nas nie ma pojęcia, że miało kontakt z wirusem HCV, który powoduje zapalenie wątroby typu C, a brak objawów rodzi poważne konsekwencje.
Wątroba to największy gruczoł w ciele człowieka. Znajduje się po prawej stronie i chowa się pod łukiem żebrowym, w sumie ma cztery płaty. To najprostszy opis tego organu, który pomaga nam wyobrazić sobie jego umiejscowienie. Niemniej zadania, jakie ma do wykonania wątroba, są mocno złożone, a choroby, które ją dotykają, mogą zakończyć się śmiercią. Stąd każdy z nas powinien wykonać jedno proste badanie.
Zakażenie wirusem HCV. Czy jest groźne?
Jedną z przyczyn raka wątroby jest długotrwałe zakażenie wirusem zapalenia wątroby typu C (HCV). Do infekcji dochodzi na skutek kontaktu z krwią lub płynami ustrojowymi chorej osoby. Natomiast jak zaznacza Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego, transmisja wirusa HCV może odbywać się na skutek wykonywania zabiegów medycznych, czy upiększających (tatuaże, kolczykowanie), a także poprzez kontakt seksualny, chociaż w tym wypadku ryzyko transmisji heteroseksualnej jest minimalne.
Podczas ostatniego wydarzenia Medycznej Racji Stanu, grono specjalistów omówiło między innymi właśnie kwestię zakażeń wirusem HCV i konsekwencji w postaci nowotworów. Okazuje się, że nawet 80% chorych nie doświadcza objawów wirusowego zapalenia wątroby typu C. To z kolei sprawia, że w narządzie może rozwinąć się choroba nowotworowa, o czym pacjent dowiaduje się w gabinecie onkologicznym.
- Jednym z czynników ryzyka zachorowania na raka wątrobowokomórkowego jest marskość wątroby w następstwie zakażenia wirusem HCV. W Polsce żyje nawet kilkadziesiąt tysięcy osób zakażonych tym wirusem typu C nieświadomych tego. Oczywiście ogromna większość nie zachoruje ani na raka, ani na marskość wątroby, ale część z nich tak i dowiedzą się o tym właśnie w momencie zdiagnozowania nowotworu wątroby. Wtedy dowiadują się jednocześnie, że zdiagnozowaliśmy raka wątroby jak i marskość oraz że są zakażeni wspomnianym wirusem - wyjaśnia dr n. med. Leszek Kraj, onkolog kliniczny z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Specjalista zaznacza, że z onkologicznej perspektywy bardzo ważne jest to, aby polscy pacjenci byli testowani pod kątem zakażenia wirusem HCV. Pomocne może być proste i znane badanie krwi.
- To proste badanie krwi podobnie jak np. zweryfikowanie poziomu cholesterolu we krwi, który często wykonujemy przesiewowo. Z perspektywy onkologa to rodzaj profilaktyki pierwotnej tzn. wykonujemy test (w tym przypadku pod kątem zakażenia HCV) aby wcześnie wykryć wirusa a tym samym uniknąć marskości wątroby i w najgorszym przypadku raka. Niestety ciągle zdarza się, że jako onkolog diagnozuję pacjenta już w momencie, kiedy rozwinął się nowotwór. W przypadku etiologii wirusowej marskości i raka mam świadomość, że ten proces od zakażenia do nowotworzenia trwał u pacjenta nawet 20-30 lat, ale nigdy nie testowano go w kierunku zakażenia. Dlatego tak ważne jest wprowadzenie tego prostego testu przesiewowego do systemu opieki zdrowotnej w Polsce, aby każdy z nas miał możliwość poznać swój status, jeśli chodzi o zakażenia HCV - dodaje dr Leszek Kraj.
CZYTAJ TEŻ: Dwie olimpiady i koniec. Podstępny wirus przerwał karierę Agaty Wróbel
Proste badanie krwi na obecność HCV. Poproś o skierowanie
Na temat wspomnianego badania krwi porozmawialiśmy także z prof. Krzysztofem Tomasiewiczem, kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych, Samodzielnego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Specjalista potwierdził, że wciąż mamy bardzo wysoki odsetek osób zakażonych wirusem HCV, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, a kontakt z tym patogenem może powodować bardzo groźne konsekwencje.
- Zakażenie wirusem HCV może prowadzić do marskości wątroby, niewydolności narządu oraz do wystąpienia raka wątrobowo-komórkowego i tutaj związek jest ewidentny i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dlatego tak ważne jest to, aby wykryć zakażenie na wczesnym etapie rozwoju zmian. To bardzo proste. Pierwszy etap to testowanie na obecność przeciwciał anty-HCV. Te przeciwciała świadczą o tym, że dana osoba miała kontakt z wirusem. Warto dodać, że mniej więcej 70% pacjentów, którzy uzyskali pozytywny wynik na obecność wirusa HCV, mają także dodatni wynik na HCV-RNA. A to drugi etap diagnostyki polegający na wykrywaniu kwasu nukleinowego, czyli badanie genetyczne obecności samego wirusa - wyjaśnia prof. Krzysztof Tomasiewicz.
Lekarz zaznacza, że uzyskując potwierdzenie zakażenia na skutek dwuetapowej diagnostyki, pacjent rozpoczyna leczenie. Co więcej, przy obecnych terapiach ma duże szanse na odzyskanie zdrowia, zapobiegając tym samym marskości, czy rozwojowi raka.
- Podejmując leczenie, we właściwym momencie pacjent zyskuje szanse rzędu nawet 99% na całkowite pozbycie się zakażenia. Dlatego badanie na obecność przeciwciał anty-HCV powinno mieć charakter badania przesiewowego. To wbrew pozorom bardzo proste, ponieważ dysponujemy testami płytkowymi podobnymi do tych, których używaliśmy w kontekście sprawdzania zakażenia SARS-CoV-2. Różnica polega na tym, że materiałem do badania jest krew - informuje ekspert.
Zatem jak wykonać taki test i czy można zrobić do za darmo? Otóż od 2022 roku lekarz pierwszego kontaktu może zlecić wykonanie testu na obecność przeciwciał anty-HCV. A to sprawia, że pacjent nie musi płacić. Niemniej profesor Tomasiewicz zauważa, że obecnie dostępna forma wiąże się z większym kosztem dla Narodowego Funduszu Zdrowia, aniżeli skorzystanie z testów płytkowych.
Pod uwagę warto wziąć choćby zaangażowanie laboratoriów, pracy obecnych tam specjalistów, kwestie przesyłania badań etc. Poza tym pacjent musi się liczyć z dłuższym oczekiwaniem na wynik. Stąd dobrze by było, aby NFZ w przyszłości rozważył zmiany w tym zakresie i zamiast odsyłać pacjenta do laboratorium, zaopatrzył przychodnie w szybkie testy płytkowe.
- Pobieranie wygląda tak samo jak w przypadku badania glikemii. Nakłuwamy delikatnie opuszkę palca jednorazowym nakłuwaczem, kropla krwi wpada w okienko testu paskowego i po dosłownie kilku minutach mamy jeden prążek, który pokazuje nam, że wynik jest ujemy, albo pojawiają się dwie kreski i wynik jest dodatni. To badanie jest bardzo proste i szybkie i cechuje go wysoka czułość i swoistość. Mogłaby go wykonać choćby pielęgniarka w przychodni - opisuje prof. Tomasiewicz.
Ekspert zaznacza również, że testy są tanie, co przy zakupie hurtowym dawałoby zaledwie kilka złotych za sztukę. Dużą zaletą jest to, że już po 10 minutach podczas wizyty lekarz pierwszego kontaktu byłby w stanie ocenić, czy pacjent wymaga dalszej diagnostyki, a może już odpowiedniego leczenia i skierowania do poradni chorób zakaźnych.