Peruka to wciąż dla wielu temat tabu. Psychoonkolożka: „Pojawia się przestrzeń na szaleństwo"
W chorobie onkologicznej często przychodzi taki moment, że włosy wypadają i że jedyne, co można zrobić to je ściąć. To trudny moment, szczególnie dla osób, które na co dzień noszą długie włosy. Zmiana wizerunku, której wcale nie chcemy, której nie życzymy sobie i która przypomina o tym, że walczymy z chorobą, to jedna z najtrudniejszych chwil w życiu. Ale może to być też chwila paradoksalnie wyzwalająca i dodająca sił do walki. O roli peruki w przebiegu leczenia onkologicznego, o znaczeniu włosów dla pacjentek i pacjentów i o tym, dlaczego ścięcie włosów może dawać siłę, rozmawiamy z psychoonkolożką, Adrianną Sobol,

10 marca - Dzień Peruki. Znaczenie peruki dla pacjentów onkologicznych
Dzień Peruki to coś więcej niż kolejne nietypowe święto w kalendarzu. To dzień, który ustanowiono, żeby zwiększyć świadomość kwestii utraty włosów z powodu chemioterapii – i świadomość wszystkiego, co się z tą utratą włosów wiąże: poczucie, że choroba jest prawdziwa i namacalna.
Poczucie, że tracimy swój wizerunek. Poczucie, że niekiedy zmienia się cała nasza tożsamość, budowana w mniejszym lub większym stopniu na wyglądzie. W końcu moje odbicie w lustrze – to ja. Nie myślimy o sobie jako o abstrakcyjnym bycie, ale jako o konkretnej osobie, która ma konkretne cechy: kolor oczy, kolor włosów...
Przy okazji 10. Dnia Peruki (święto powstało w 2015 r.), przypadającego na dzień 10 marca, rozmawiamy z psychoonkolożką Adrianną Sobol, o tym, dla osób chorych onkologicznie oznacza utrata włosów i co może symbolizować peruka.
Wypadanie włosów w chorobie nowotworowej i emocje, które mu towarzyszą
Wypadanie włosów, ścinanie włosów, golenie głowy – to moment symboliczny, o szerokich konotacjach, w kulturze, literaturze, sztuce, modzie. I w chorobie.
Dlaczego właśnie te włosy są tak ważne? Dlaczego są takim symbolem, w którym ta choroba staje się szczególnie dotkliwa – dla pacjenta, dla otoczenia - kiedy te włosy ścinamy?
- Włosy to jest element i część naszego wizerunku, a wizerunek jest też częścią naszej tożsamości – wyjaśnia Adrianna Sobol w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie.
- Do momentu, kiedy choroby nie widać na zewnątrz, często pacjentom jest znacząco łatwiej sobie z nią poradzić. Dlatego, że to przede wszystkim ich nie konfrontuje z innymi ludźmi, którzy nie zawsze chcielibyśmy, żeby wiedzieli o chorobie, żeby nas pytali, żeby zadawali różne niezręczne pytania.
Zmiana wizerunku jest takim uświadomieniem sobie, że ta cała sytuacja jest niestety naszą historią, nie jakimś wyobrażeniem, nie złym snem, tylko naszą sytuacją
– podkreśla psychoonkolożka.
4 najczęstsze objawy stanu przedzawałowego. Co powinno zaalarmować?
Zmiana wizerunku – nieplanowana, ale wymuszona przez chorobę – nie jest łatwym doświadczeniem.
- To jest bardzo trudne - chciałabym podkreślić - zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn – tłumaczy Adrianna Sobol.
- Kwestia samoakceptacji, tego, że patrzymy w lustro i widzimy kogoś innego, że nie jesteśmy w stanie siebie rozpoznać - to budzi bardzo dużo różnych skrajnych emocji.
Dlatego moment ścięcia włosów – szczególnie dla osób długowłosych – bywa symboliczny. I niełatwy. Decyzję o ścięciu włosów często poprzedza długi czas namysłu, wahań, prób zachowania wcześniejszej fryzury.
- Bywają pacjenci - ale głównie tu myślę o kobietach - którzy długo czekają, zanim zetną włosy. Te włosy wypadają, pacjentki próbują je uklepywać, zasłaniać - przyznaje psychoonkolożka Adrianna Sobol w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie.
Nawet jeśli resztki włosów nie wyglądają dobrze, to nie jest łatwo z nimi się rozstać. Mimo to moment ścięcia włosów może być w pewnym sensie uwalniający i oczyszczający – jako moment odzyskania kontroli.
Ogolenie głowy w czasie choroby nowotworowej może przynieść ulgę
- W momencie, kiedy pacjentki przejmują tę kontrolę, golą te włosy, to oczywiście zawsze wiąże się z bardzo silnymi emocjami, bo na to nie ma słów ukojenia. Ale niejednokrotnie później, po fakcie, mówią do mnie, że mają takie poczucie, jakby przejęły kontrolę – podkreśla psychoonkolożka Adrianna Sobol.
To swoisty punkt zwrotny na drodze, jaką jest walka z chorobą. Jak wyjaśnia psychoonkolożka:
Pacjentki mówią, że przejmują kontrolę i że to jest taki stan, element działania - nie chcę powiedzieć „walki”, bo to jednak się bardzo źle kojarzy - ale taki moment, w którym mówimy „OK, robimy to. Włosy wypadają, to jest skutek uboczny leczenia, tak musiało być, taki jest plan działania”. W związku z tym, to często jest takim momentem odcięcia i rozpoczęcia nowej drogi.
Dzisiejsza moda, ale też większa świadomość na temat chorób, które niegdyś były tematem tabu, sprzyja tym zmianom wizerunkowym, w ich aspekcie emocjonalnym, w ujęciu ścięcia włosów jako elementu pewnej terapii, dla emocji, dla psychiki, dla etapu leczenia.
- Współcześnie można zauważyć też pewną szerszą akceptację społeczną dla odmiennego wizerunku.W dzisiejszych czasach naprawdę też temat w ogóle łysej głowy aż już tak nie szokuje – przyznaje Adrianna Sobol, psychoonkolożka.
- Sami pacjenci, dzieląc się otwarcie swoim wizerunkiem, nie zasłaniając się, bardzo mocno oswoili ten temat. Też różne nowe mody generują takie poczucie, że każdy ma prawo absolutnie do wszystkiego, więc to już nikogo nie szokuje - podkreśla specjalistka.
Dobrze dobrana peruka może poprawiać nastrój pacjentki lub pacjenta
Głowa pacjenta czy pacjentki onkologicznej nie musi być łysa. Peruki, które dziś mamy do dyspozycji, są doskonałej jakości, w szerokiej gamie fryzur, kształtów, kolorów.
- W dzisiejszych czasach mamy dostęp do naprawdę tak przepięknych peruk, które, muszę przyznać, że czasami na początku wstydzę się zapytać moich pacjentów, czy to są ich włosy, czy peruka, do momentu, kiedy sami mi o tym nie powiedzą, czy też to nie wyjdzie w rozmowie. Bo naprawdę te peruki są wyśmienite - nie ukrywa Adrianna Sobol, psychoonkolożka.

I, jak przyznaje Adrianna Sobol, czasem peruka zostaje z pacjentem na dłużej – już z wyboru.
- Mam nawet takie pacjentki, które są już po zakończonym leczeniu i czasem nadal korzystają z peruk. Mówią: „słuchaj, jak mi się nie chce modelować i w ogóle tutaj ogarniać włosów, to ja sobie zakładam perukę i ciach! Mam piękną fryzurę” - dodaje psychoonkolożka.
Rola peruki w leczeniu onkologicznym
Dlatego peruka i sięgnięcie po nią podczas leczenia onkologicznego, nie musi być momentem smutnym i trudnym, lecz może być chwilą piękną i wyzwalającą. Dobrze dobrana peruka może poprawić nastrój, co jest bardzo ważne w trakcie leczenia onkologicznego.
- To są narzędzia, z których warto korzystać. Zachęcam często pacjentki do tego, żeby pobawiły się swoim wizerunkiem, że to jest taki moment w trakcie leczenia, w którym można to zrobić – zauważa psychoonkolożka. - Oczywiście to wymaga pewnej odwagi, pewnego innego spojrzenia i samoakceptacji, ale to też jest elementem budowania tej samoakceptacji.
Wiele zależy od charakteru, od sytuacji, od stanu pacjentki, od jej emocji, ale niekiedy doświadczenie choroby sprawia, że zmieniamy światopogląd, postrzeganie rzeczywistości – i postrzeganie siebie, szczególnie tu i teraz, w czasie leczenia.
- Nie wszystkie pacjentki są oczywiście na to gotowe, ale niektóre pozwalają sobie na różne szaleństwa. Pamiętam pacjentkę, której córka wybrała perukę i ta pacjentka przez cały okres leczenia chodziła w różowych włosach - wspomina Adrianna Sobol.
Jednak pamiętajmy, żeby nie trywializować chwili wyboru peruki – choćby na różową. To zupełnie inna decyzja niż ta, że chcemy zaszaleć i zrobić sobie różowego irokeza, bo tak nam się podoba.
- To jest oczywiście bardzo kryzysowa sytuacja, która, bez dwóch zdań, wiąże się z ogromnym takim poczuciem, że pacjent w obliczu choroby staje się nagi – tłumaczy Adrianna Sobol, psychoonkolożka. - Jest często po prostu odarty z różnych masek, wizerunków, z jakiegoś myślenia o sobie, tego, jak jest postrzegany przez innych.
Nagle stoi w takim kryzysie i ma tak naprawdę dwie możliwości. Albo kompletnie się schować, tak mówię symbolicznie, schować się, cierpieć w milczeniu niejednokrotnie, jakby trochę się poddać tej fali kryzysu. Albo powiedzieć: no dobra, jestem w takiej sytuacji. Oczywiście jest czas na łzy, ale jest też moment na to, żeby je otrzeć i działać
– podkreśla psychoonkolożka. Nauczenie się radzenia sobie z chorobą i myśleniem o chorobie, jest bardzo ważną i istotną lekcją z perspektywy całego procesu leczenia onkologicznego.
- Często, kiedy pacjent ma takie podejście zadaniowe, kiedy traktuje chorobę jako etap w swoim życiu, to rzeczywiście może tam wystąpić ten element takiej bardzo konkretnej pracy nad poczuciem własnej wartości, bo paradoksalnie to bardzo, bardzo wiele uczy
- tłumaczy Adrianna Sobol, psychoonkolożka. - Człowiek nagle odnajduje swoje poczucie własnej wartości, w różnych miejscach i obszarach, i to jest naprawdę coś istotnego – zauważa Adrianna Sobol, dodając:
- Ale też właśnie pojawia się tutaj ta przestrzeń na ewentualne takie szaleństwo i zabawę wizerunkiem na zasadzie: a co mi szkodzi! Mogę teraz popróbować, mogę pobawić się i to też trochę pokazać, że to tak naprawdę nie jest ważne, bo działamy zupełnie o coś znacząco istotniejszego, czyli o życie i o zdrowie.
TO TEŻ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Peruka czy naturalne włosy? Księżna Kate po chemioterapii