Myśleli, że ich córka ma nietolerancję nabiału. Przeoczyli objawy rzadkiego nowotworu
Andrew i Catherine Jeans z Walii to rodzice Rose. Ich mała córeczka wykazywała dziwne objawy. Lekarze powiedzieli im, że ma nietolerancję nabiału. Niepokojące objawy nie były jednak alergią tylko zwiastunem raka. Dziecko zmarło w ramionach swojej mamy kilka tygodni po postawieniu diagnozy.
Andrew i Catherine podzielili się w rozmowie z WalesOnline swoim dramatycznym przeżyciem. Wszystko zaczęło się, kiedy Rose miała pół roku. To właśnie wtedy rodzice zauważyli u dziecka problemy z jelitami i trawieniem. Kiedy udali sie do lekarza, ten stwierdził, że to wina nietolerancji nabiału. Nie przeprowadzono jednak dodatkowych badań, a rodzice dostosowali się do zaleceń lekarzy.
To nie była nietolerancja. To objaw nowotworu
Kilka miesięcy później do objawów jelitowych doszły inne, niepokojące symptomy. Córeczka nadmiernie pocierała czoło i bawiła się włosami. Wtedy zdecydowano o przeprowadzeniu skanów mózgu. „Po skanach lekarze znaleźli kilka guzów w jej mózgu. Początkowo sądzono, że te zmiany są łagodnymi zmianami przypominającymi znamię, ale w ciągu następnych kilku nocy stan jej zdrowia zaczął się pogarszać" - wspomina Andrew, ojciec dziewczynki.
Koszmar rozpoczął się jednak 12 stycznia 2020 roku. Rose została przewieziona karetką do szpitala dziecięcego Noah's Ark Children's Hospital for Wales w Cardiff. Tam dziewczynce zrobiono jej kilka skanów MRI, tomografię komputerową i przeszła trzy operacje mózgu. Miała też kilka napadów padaczkowych z powodu nacisku na jej mózg.
Po sześciu dniach rodzice usłyszeli druzgocącą diagnozę: atypowy nowotwór teratoidny.
„Spędziła sześć nocy na oddziale intensywnej opieki pediatrycznej, a 28 stycznia powiedziano nam, że ma agresywnego raka o nazwie atypowy teratoidalny rabdoid” – wspomina Andrew.
Jest to rzadki guz mózgu wieku dziecięcego, o wysokim (IV) stopniu złośliwości i dużej śmiertelności. Przeżywalność pacjentów tym nowotworem wynosi około 11% u pacjentów poniżej 3. roku życia.
Duży guz na kręgosłupie był przyczyną wcześniejszych problemów z jelitami. "Powiedziano nam, że nie ma dla niej żadnego leczenia i że będzie z nami tylko przez kilka tygodni” - powiedział Andrew.
10 lutego Rose została przeniesiona do hospicjum dziecięcego Ty Hafan w Sully, Vale of Glamorgan. Tam zmarła w ramionach matki zaledwie 2 dni po swoich pierwszych urodzinach.
"Jedynym określeniem, jakim mogę opisać to, przez co przeszliśmy, to jakaś bitwa wojenna" - powiedziała mama Rose.