Ból brzucha i wzdęcia po trzydziestce? Podstawowe badania krwi pokazują, komu grozi rak
Na świecie coraz głośniej mówi się o epidemii chorób nowotworowych wśród młodych ludzi. Według aktualnie obowiązującej wiedzy niespecyficzne, "banalne" objawy zwykle nie pozwalają na wczesne wykrycie choroby. Po analizie 450 tysięcy wyników badań młodych pacjentów, Brytyjczycy znaleźli ważne punkty wspólne.
Trudno sobie wyobrazić, że każdy pacjent, który zgłosi się do lekarza z bólem brzucha czy wzdęciami, będzie od razu kierowany do szpitala czy na pogłębioną diagnostykę laboratoryjną i obrazową.
Takie profilaktyczne "szukanie raka" sparaliżowałoby i zrujnowało niemal każdy system opieki zdrowotnej.
Istotne jest, by na badania kierować tych pacjentów, którzy są w największym stopniu zagrożeni chorobą, by mieli szansę na wczesne rozpoznanie i skuteczne leczenie.
Okazuje się, że już na podstawie tak prostych badań, jak morfologia krwi czy parametry stanu zapalnego (CRP i OB) można wstępnie ocenić, kto wymaga dalszych badań, a nie uspokajającej diagnozy "z powietrza".
Ból brzucha, wzdęcia po trzydziestce - na pewno IBS?
Gastroenterolodzy od lat zwracają uwagę, że spora część pacjentów z diagnozą zespół jelita drażliwego czy "nadmierny stres" wraca po jakimś czasie (często w ciągu 2 lat) i tym razem rozpoznaje się u nich zaawansowaną chorobę nowotworową.
W obu przypadkach objawy są bowiem bardzo podobne, a jeśli pacjent ma mniej niż 60 lat, nie zakłada się u niego standardowo problemu onkologicznego i często nie pogłębia podstawowej diagnostyki, a nawet tej podstawowej nie wykonuje.
Wiadomo, że nowotwory układu pokarmowego to przede wszystkim problem osób w podeszłym wieku i to one mają większą szansę na czujność ze strony lekarza.
Tak jest w Polsce, generalnie w Europie i na świecie. Teraz to podejście zamierzają zmienić Brytyjczycy. Młodzi ludzie będą staranniej badani, jeśli ich podstawowe badania wykażą nieprawidłowości. Istotna jest nie tylko morfologia, ale też poziom ferrytyny czy albumin.
Ryzyko przekracza 3 proc.? Trzeba wykluczyć raka
Teoretycznie wytyczne dotyczące tego, kto powinien być pilnie diagnozowany w kierunku raka są w Wielkiej Brytanii bardzo precyzyjne.
Gdy ryzyko choroby przekracza 3 proc., pacjent powinien być natychmiast skierowany na dodatkowe badania lub do specjalisty.
Ryzyko szacuje się na podstawie wieku, płci, objawów i ewentualnie podstawowych wyników badań. Zgodnie z obowiązującymi zaleceniami lekarzowi powinna zapalić się lampka przy wykryciu takich nieprawidłowości, jak podwyższona liczba płytek krwi i niedokrwistość.
Metaanaliza, która objęła dane dotyczące 450 tys. pacjentów po 30. roku życia pokazała, że to zalecenia niewystarczające.
Według naukowców z University College London, którzy skupili się na pacjentach zgłaszających się do lekarza z bólem brzucha i wzdęciami, tanie badania pozwalały wskazać szerszą grupę pacjentów zagrożonych nowotworem.
Tymczasem u niemal 1/3 chorych zgłaszających się do lekarza w latach 2007-2016 w ogóle nie zlecono 19 prostych, standardowych badań, a u wielu, zwłaszcza młodych ludzi, nieprawidłowości w wynikach zlekceważono, tłumacząc je banalnymi przypadłościami.
Niestety, przyszłość pokazała, że mieli raka i gdyby wtedy zostali lepiej zdiagnozowani, ich szanse na powrót do zdrowia byłyby zdecydowanie większe.
Złe wyniki badań? Rak wykryty w ciągu roku
Naukowcy odkryli, że nieprawidłowości w 19 powszechnie stosowanych badaniach krwi wiązały się z większym ryzykiem zdiagnozowania raka w ciągu roku. Oszacowali, że gdyby uwzględniono te nieprawidłowe wyniki, 16 proc. chorych miałoby szansę na szybsze rozpoznanie. Ocena oparta wyłącznie na objawach, wieku i płci sprawiła, że system ich przegapił.
Standardowe zalecenie nie tylko dla brytyjskich pacjentów: "nie lekceważ objawów, idź do lekarza", okazało się bezużyteczną fikcją.
Oznacza to, że dodatkowe sześć osób z niezdiagnozowanym nowotworem zostało pilnie skierowanych spośród 1000 osób, które odwiedziły lekarza rodzinnego z powodu bólu brzucha lub wzdęć, a ponad 40 osób z nowotworem zostało już pilnie skierowanych bez wykorzystania wyników badań krwi.
Kierująca badaniami dr Meena Rafiq z Wydziału Nauk Behawioralnych i Zdrowia UCL, wskazuje, że celowym wydaje się stworzenie zautomatyzowanego narzędzia, które będzie wreszcie realnie to ryzyko szacować, na podstawie wyników badań.
Wyeliminuje to zagrożenie, że lekarz pierwszego kontaktu źle zinterpretuje wyniki lub nie doceni ich wagi.
60 lat i więcej? Nie trzeba chudnąć
Analiza dowiodła, że u osób w wieku 60 lat i starszych, które zgłosiły się do lekarza rodzinnego wyłącznie z powodu bólu brzucha lub wzdęć, ryzyko raka zawsze przekracza 3 proc.
Do tej pory skierowanie na dalsze badania dostawali tylko ci chorzy, którzy deklarowali również utratę masy ciała lub wykryto w podstawowych badaniach nieprawidłowości.
Teraz sam wiek i "banalne" objawy będą podstawą do dalszych badań.
30-59 lat i rak - te wyniki mają znaczenie
W badaniu przeprowadzonym w Wielkiej Brytanii naukowcy odkryli, że wśród osób w wieku od 30 do 59 lat cierpiących na bóle brzucha lub wzdęcia, u których podstawowe wyniki były nieprawidłowe, ryzyko nowotworu było znacznie podwyższone.
Znaczenie ma stwierdzenie:
- anemii,
- niskiego poziomu albumin,
- podwyższonej liczby płytek krwi,
- nieprawidłowej ferrytyny,
- podwyższone parametry stanu zapalnego (OB, CRP).
Nie może być praktyką uznawanie z góry, że anemia u młodej kobiety to na pewno "obfite miesiączki", niskie albuminy to ciąża, a parametry zapalne powyżej normy to "zatrucie".
Oczywiście, że może się tak zdarzyć, najczęściej zresztą właśnie tak jest, że przyczyna okazuje się łatwa do wyeliminowania, ale to trzeba sprawdzić.
Przykładowo u kobiet w wieku od 50 do 59 lat cierpiących na wzdęcia brzucha ryzyko raka przed wykonaniem badania krwi z poziomu 1,6% rosło do 10% przy podwyższonym poziomie ferrytyny, do 9% przy niskim poziomie albuminy, do 8% przy zwiększonej liczbie płytek krwi, do 6% przy podwyższonym stanie zapalnym markerów i do 4% z niedokrwistością.
Potrzebujemy własnych wytycznych
Dr Rafiq przestrzega przed automatycznym przenoszeniem brytyjskich wniosków na inne kraje. Ryzyko zawsze powinno być szacowane na podstawie wielu czynników, lokalnej specyfiki. Przykładowo: azjatycka dieta sprzyja poważnym chorobom żołądka, więc tamtejsi lekarze powinni być bardziej czujni. Zarazem w krajach słynących z powszechnego biesiadowania i zatruć pokarmowych, zapewne częściej można spokojniej zareagować na sygnał: "mam ból brzucha i wzdęcia".
Z brytyjskich badań płynie jeszcze jeden wniosek. Problemy gastryczne i kiepskie wyniki wcale nie muszą być sygnałem raka u obrębie układu pokarmowego. Tak u kobiet może się też objawiać rak piersi i jajnika, a u mężczyzn rak prostaty.