Pacjentka straciła obie nogi i ręce. Wszystko po kontakcie z psem
Macie swoje ukochane czworonogi? Kota, królika, a może psa? Opieka nad zwierzęciem może być ciekawym i budującym doświadczeniem. Jednak nie należy zapominać o tym, że mogą się z nią wiązać również pewne czynniki ryzyka. Przekonała się o tym kobieta, która po polizaniu przez psa, straciła obie nogi i ręce.
Kobieta przeszła amputację czterech kończyn
Marie Trainer dziś już nauczyła się chodzić z pomocą protez. Nie było łatwo. – Płakałam najmocniej w życiu – tak opisywała dziennikarzom chwilę, w której po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej dowiedziała się, że konieczna była amputacja wszystkich jej kończyn.
Lekarze zapewniają, że robili, co w ich mocy, aby ocalić ręce i nogi pacjentki, ale postępująca martwica powodowała zagrożenie życia. Dlatego amputacja okazała się niezbędna.
Polizał ją pies, straciła nogi i ręce
Wszystko zaczęło się niewinnie. Ukochany owczarek niemiecki Marie polizał ją na powitanie, gdy wróciła z wakacji marzeń. Wypoczywała z mężem na Karaibach. To tam skaleczyła się w dłoń kartą do drzwi pokoju hotelowego.
Stęskniony psiak lizał Marie po dłoniach i twarzy, gdy tylko ją zobaczył po nieobecności, także po miejscu skaleczenia. To był początek tragedii.
Marie poczuła się gorzej po kilku dniach. Jej stan pogarszał się, więc Matt, jej mąż, zawiózł ją do szpitala. Tam doszło do kolejnego pogorszenia – kończyny ciemniały, pacjentka była w stanie wstrząsu septycznego.
Konieczne było wprowadzenie w śpiączkę, żeby ratować życie pacjentki. Obudziła się po 10 dniach, ale jej życie już nigdy nie było takie jak przedtem. Wskutek amputacji, straciła wszystkie kończyny.
Pacjentka przeszła zakażenie po polizaniu przez psa
Pacjentka przeżyła, ale bez dłoni i bez nóg – te amputowano powyżej kolan. Nauczyła się chodzić z pomocą protez, ale nie były to łatwe lekcje. Musiała długo uczyć się od nowa wszystkich podstawowych czynności, a jej dom musiał zostać dostosowany do jej ograniczeń.
Jako przyczynę zakażenia podano bakterię Capnocytophaga canimorsus. To bakteria, która występuje m.in. w ślinie psów. W chwili, gdy kobieta została polizana w ranną dłoń, do jej organizmu dostał się patogen, z którym jej ciało nie mogło sobie poradzić.
Martwica tkanek wskutek zakażenia bakteryjnego postępowała tak szybko, że lekarze obawiali się, że będzie trzeba amputować kończyny przy samym tułowiu. Podjęli jednak próbę zachowania jak największej części kończyn, aby w przyszłości kobieta mogła korzystać z protez.
Obecnie jej ręce są wyposażone w zaawansowane technologicznie protezy mioelektryczne, dzięki którym nawet rysuje. Lekarze nie kryją podziwu dla postępów, jakich dokonała po operacji. Marie chodzi dzięki protezom, choć przyznała, że nauka chodzenia na nich była jej największym i najtrudniejszym zadaniem w życiu.