Kaszel męczył ją tygodniami, nic nie pomagało. Diagnoza zwaliła z nóg
Nie paliła, uprawiała sporty, koncentrowała się na opiece nad czworgiem dzieci. Nie brała pod uwagę, że jej uporczywy kaszel może być objawem poważnej choroby. Brytyjka Sinéad Kay zdecydowała się opowiedzieć swoją historię, by rozprawić się z popularnymi mitami na temat groźnego nowotworu.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że zaledwie 10-20 proc. palaczy umrze na raka płuca. Zarazem wśród osób, które dopada ten nowotwór, są nie tylko ofiary nałogu. Niemal 30 proc. przypadków raka płuc nie jest spowodowanych paleniem. Zachorować może każdy. Wśród osób, które się o tym przekonały, jest Sinéad Kay.
Uporczywy kaszel a rak płuca
Kobieta kaszlała od paru tygodni, a może miesięcy, nim zdecydowała się odwiedzić lekarza. Podejrzewała bowiem raczej przewlekłą, niezbyt poważną infekcję niż chorobę, która mogłaby zagrozić jej życiu.
Ponieważ Sinéad była w ogólnie dobrej kondycji, a poza kaszlem nie działo się nic niepokojącego, uznała, że nie ma się czym przejmować, że samo minie. W końcu poszła do lekarza, bo poprosił ją o to kolega z pracy. Wybrała się dla świętego spokoju - cóż bowiem mogłoby grozić osobie, ktora biega maratony i uprawia wspinaczkę górską?
Z wybranego terminu wizyty zresztą też nie była zadowolona. Piękna pogoda, znajomi grillują, a ona musi iść do lekarza z uciążliwą błahostką. Z drugiej strony - zaczęło do niej docierać, od jak dawna męczy ją uporczywy kaszel i że to "nie musi być normalne".
Niestety, dość szybko postawiono diagnozę - rak płuca. Świat Sinéad Kay runął w gruzach.
Rak płuca to nie koniec świata. Miej plan na przyszłość
Kobieta nie ukrywa, że po diagnozie rozpaczała. Z drugiej strony - od razu była gotowa podjąć walkę o życie.
-Podchodziłam bardzo praktycznie do swojej sytuacji. Chciałam dokładnie wiedzieć, co to oznacza, interesowały mnie szczegóły planu leczenia - podkreśla Sinéad Kay.
Chciała jak najwięcej dowiedzieć się o swojej chorobie.
- Ludzie mówią, żeby nie szukać w internecie, bo można się wystraszyć, ale dlaczego nie miałbym skorzystać z największego na świecie źródła informacji, które pomogłoby mi zrozumieć sytuację?
Sinéad zapewnia, że w tych poszukiwaniach nie straciła jednak zdrowego rozsądku. Korzystała tylko ze sprawdzonych stron, firmowanych przez specjalistów medycyny lub organizacje charytatywe zajmujące się rakiem.
- Obejrzałam nawet na YouTube film przedstawiający operację, którą miałam przejść - chwali się Brytyjka. Zebrana wiedza pomogła jej oswoić się z początkowym lękiem.
Rak - korzystaj ze wsparcia otoczenia
Od początku kobieta swoją sytuację omawiała szczerze z bliskimi: mężem, córkami, przyjaciółmi. Chociaż dzieciom nie było łatwo zmierzyć się z sytuacją, dzięki otwartości i prawdzie wszyscy wzajemnie dawali sobie wsparcie.
Operacja się udała, kobieta jest pełna nadziei na przyszłość, a zarazem czuje potrzebę ostrzegania innych, by nie lekceważyli objawów chorobowych, nawet jeśli we własnej ocenie nie są w grupie ryzyka danej choroby.