Czy można „zmartwychwstać”? Medycyna zna takie przypadki

2025-04-20 11:49

Choć „zmartwychwstanie” to termin religijny i metafizyczny, w medycynie rzeczywiście istnieją przypadki, które można by tak nazwać. Jakie sytuacje w medycynie mogą być interpretowane jako „powstanie z martwych”?

Czy można „zmartwychwstać”? Medycyna zna takie przypadki
Autor: GettyImages Kobieta w trumnie przed pogrzebem

Czy zmarła osoba może się obudzić?

Lęk przed śmiercią miał (i ma nadal) w sobie drugie dno: lęk przed uznaniem za zmarłego czy zmarłą za życia. O ile „zmartwychwstanie” w tym kontekście można uznać za „happy end”, o tyle pochowanie żywcem wydaje się znacznie mniej interesującą perspektywą.

To dlatego przez wieki praktykowano różnego typu zwyczaje, związane z czuwaniem przy ciele, a nawet... umieszczaniem dzwoneczka w grobie, aby zmniejszyć ryzyko pochowania kogoś żywcem. Nie zawsze się to udawało i większości przypadków „cudownie zmartwychwstały” doświadczał śmierci – już na dobre – w mogile.

Sytuację stwierdzano zwykle przy okazji kolejnego pochówku lub ewentualnej ekshumacji, gdy znajdowano zwłoki przemieszczone w sposób niebudzący wątpliwości, że zmarły w krypcie czy trumnie jeszcze mógł się ruszać.

Wróćmy jednak nie do pochówku żywcem, ale do zmartwychwstania. To tzw. syndrom Łazarza. Nie mylmy z odruchem Łazarza. Od tego odruchu zaczniemy.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT: Syndrom Łazarza a odruch Łazarza

Otyłość - choroba, nie wybór. Debata poradnikzdrowie.pl

Czym jest odruch Łazarza przed śmiercią?

Odruch Łazarza (signum Lazarus, signum Lazari lub w wersji zangielszczonej Lazarus sign), bywa mylący i dramatyczny, szczególnie w kontekście śmierci mózgu.

Odruch Łazarza to złożony, mimowolny ruch kończyn górnych, obserwowany u osób ze stwierdzoną śmiercią mózgu. Mimo że mózg przestaje funkcjonować, rdzeń kręgowy nadal może przekazywać impulsy, co skutkuje spektakularnym ruchem ciała – i może wyglądać jak powrót do życia.

Jak wygląda odruch Łazarza?

Pacjent unosi obie ręce, czasem aż nad klatkę piersiową,następnie ręce opadają powoli lub złożone jak do modlitwy,często towarzyszą temu ruchy palców, czasem zgięcie tułowia czy głowy. Wygląda to bardzo teatralnie i może przypominać przebudzenie lub gest religijny, dlatego nazwano to odruchem Łazarza – jak biblijne wskrzeszenie.

Jednak ten odruch nie ma nic wspólnego ze zmartwychwstaniem. Przeciwnie – dowodzi, że nie ma już powrotu do życia dla pacjenta, bo odruch ten pojawia się właśnie u pacjentów z całkowitą i nieodwracalną śmiercią mózgu.

Najczęściej zdarza się podczas badań neurologicznych, przy zmianie pozycji ciała lub przy stymulacji (np. dotyk, bodźce bólowe), ale może być też wzniecony niespodziewanie. Powodowany jest przez łuk odruchowy rdzenia kręgowego, który nadal działa, mimo że mózg już nie funkcjonuje.

6 negatywnych nawyków psychicznych, które utrudniają życie

Pacjenci z odruchem Łazarza

Na łamach literatury branżowej pojawiają się opisy podobnych przypadków, np. opisano, jak pacjent z potwierdzoną śmiercią mózgową unosił ręce do klatki piersiowej za każdym razem, gdy jego tułów był przesuwany – personel był zestresowany, a rodzina sądziła, że się obudził.

Znany jest też przypadek pacjenta, którego ramiona wykonywały rytmiczne ruchy „składania do modlitwy” po bodźcach bólowych, mimo całkowitej śmierci mózgu, a ten ruch powtarzał się przez kilka godzin.

Choć odruch Łazarza może wprowadzać w błąd personel i rodzinę, bo wygląda na oznakę życia, jest jednak czysto rdzeniowy – nie oznacza przywrócenia funkcji mózgu ani możliwości powrotu świadomości. Musi być rozróżniany od innych mimowolnych ruchów u pacjentów w śpiączce.

Co to jest syndrom Łazarza?

Przejdźmy więc teraz do „zmartwychwstań” - czyli do syndromu Łazarza. Nazwa pochodzi o tego samego Łazarza, o którym była mowa powyżej.

Nazwa pochodzi od biblijnego Łazarza, którego – według Ewangelii – Jezus wskrzesił po czterech dniach od śmierci. Choć przypadki zespołu Łazarza nie mają takiego mistycznego wymiaru, ich przebieg skojarzył się lekarzom właśnie z tą postacią.

Zespół Łazarza (ang. Lazarus syndrome, autoresuscitation after failed cardiopulmonary resuscitation) to niezwykle rzadkie i fascynujące zjawisko w medycynie, polegające na samoistnym powrocie krążenia (ROSC – return of spontaneous circulation) po zakończeniu nieudanej resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO), czyli… ktoś wraca do życia po tym, jak został uznany za zmarłego.

Krrótko mówiąc: syndrom Łazarza to samoistny spontaniczny powrót krążenia u osoby po nieudanej resuscytacji krążeniowo-oddechowej, a co za tym idzie – po stwierdzeniu zgonu. Syndrom Łazarza nazywany bywa autoresuscytacją. Współczesna medycyna zna kilkadziesiąt takich udowodnionych i odnotowanych przypadków.

Najczęściej syndromu Łazarza doświadczają seniorzy i seniorki. Częściej, jeśli mają dolegliwości takie jak hiperkaliemia lub hipowolemia. „Powrót do życia” następuje zwykle w ciągu kilku minut od zaprzestania resuscytacji.

Co 3. pacjent lub pacjenta po takim „powrocie” opuszcza szpital z dobrą lub umiarkowaną sprawnością mózgu. Dwie trzecie „zmartwychwstałych” wkrótce jednak umiera z powodu uszkodzeń mózgu lub innego narządu, powodowanych niedotlenieniem powstałym w czasie zatrzymania krążenia. Niektóre dane wskazywały, że odsetek wracających pacjentów może być wyższy.

To dlatego po resuscytacji zaleca się ok. 10 minutową obserwację pacjenta - choć znane są przypadki "ożycia" po dłuższym czasie.

Co jest przyczyną zespołu Łazarza?

Dlaczego ludzie „zmartwychwstają”? Są różne teorie. Być może odpowiada za to ciśnienie powietrza pompowanego do płuc (najpierw wysokie, po ustaniu RKO wyrównujące się), być może opóźnione działanie leków, takich jak choćby adrenalina.

Wśród przyczyn wskazuje się także na nieprawidłowe rozpoznanie zgonu: niskie ciśnienie krwi, trudne do wykrycia oznaki życia mogą prowadzić do przedwczesnego uznania pacjenta za zmarłego. Ale wciąż nie ma pewności, co jest przyczyną, natomiast wiadomo, że takie zdarzenia bywają faktem.

Poradnik Zdrowie Google News

Znane są – także z Polski – przypadki, w których worek z ciałem zaczynał się ruszać albo rodzina zauważa oddech. Niektóre opisywane przypadki trafiają do mediów lub są omawiane w branżowych pismach. Inne nie zostają nigdy upublicznione. 

Czy zmarły może się obudzić?

Nie tylko syndrom (zespół Łazarza) może być przyczyną „powrotu” do życia. Przykładowo, osoby silnie wychłodzone mogą wydawać się martwe – bez wykrywalnego pulsu, oddechu i aktywności neurologicznej – ale po ogrzaniu zostają uratowane. Oznacza to, że część pacjentów z hipotermią, których temperatura ciała spadła poniżej 20°C, może być „ożywiona”, także mimo zatrzymania krążenia. 

Pamiętajmy też o rozróżnieniu między śmiercią kliniczną a biologiczną. Przejście ze stanu śmierci klinicznej do życia przez skuteczne RKO również bywa określane jako "cudowne ożywienie".

  • Śmierć kliniczna - brak oznak życia – pulsu, oddechu, reakcji – ale odwracalna, jeśli dojdzie do skutecznej reanimacji.
  • Śmierć biologiczna - nieodwracalne uszkodzenie mózgu i innych narządów – faktyczna, medyczna śmierć.

Czy ktoś kiedykolwiek powstał z martwych? 

Znane są omawiane w literaturze branżowej przypadki osób, które "ożyły". Przykładowo, w 2001 roku 66-letni mężczyzna doznał zatrzymania akcji serca podczas operacji tętniaka aorty brzusznej. 

Po 17 minutach resuscytacji – obejmującej RKO, defibrylację i leki – u mężczyzny nie powróciły żadne funkcje życiowe i stwierdzono zgon. Dziesięć minut później chirurg wyczuł puls. Mężczyzna żył. Operacja mężczyzny była kontynuowana i zakończyła się pomyślnie.

Judith Johnson, mając 61 lat, doznała zatrzymania krążenia w szpitalu w USA w maju 2007 roku. Zastosowano wiele leków i defibrylację, ale nie odzyskała tętna. Stwierdzono zgon. Później jednak okazało się, że żyje i oddycha. Pozwała szpital za uszczerbek na zdrowiu fizycznym i neurologicznym.

84-letnia mieszkanka Jabłonowa w gminie Policzna, według oceny lekarki pogotowia, została uznana za zmarłą. Jednak po przewiezieniu do kostnicy okazało się, że kobieta wciąż żyje. W międzyczasie rodzina skupiła się na załatwianiu spraw formalnych i organizacji pogrzebu, za który zdążyli już zapłacić. Jak podawały lokalne media, po "zmartwychwstaniu" i odwołaniu pogrzebu, ksiądz zwrócił rodzinie pełną kwotę. 

37-letni Anthony Yahle z USA miał nieregularny oddech i nie można go było obudzić. Po stwierdzeniu braku pulsu ratownicy rozpoczęli RKO i udało im się przywrócić na tyle stabilne tętno, by przewieźć go do szpitala.

Po południu ponownie doznał zatrzymania krążenia trwającego 45 minut i został uznany za zmarłego. Kiedy jego syn przyjechał do szpitala, zauważył tętno na monitorze. Reanimację wznowiono, a Yahle został skutecznie przywrócony do życia.

Camila Roxana Martinez Mendoza, 3 latka z Meksyku, została uznana za zmarłą 17 sierpnia 2022 r. Podczas pogrzebu członkowie rodziny zauważyli, że oddycha i ma puls. Dziewczynka została przewieziona z powrotem do szpitala, który wcześniej potwierdził jej zgon, jednak nie udało się jej uratować.

Velma Thomas z USA uznawana jest za osobę z najdłuższym czasem powrotu do życia po śmierci klinicznej. W maju 2008 roku doznała zatrzymania krążenia w domu. Ratownikom udało się przywrócić słabe tętno po ośmiu minutach RKO.

W szpitalu jej serce zatrzymało się jeszcze dwa razy, a po wykryciu braku aktywności mózgu uznano ją za zmarłą, została więc odłączona od aparatury podtrzymującej życie, a rodzina rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Dziesięć minut po odłączeniu od urządzeń kobieta ożyła. Wypisano ją w dobrym stanie do domu. 

27-letni mężczyzna w Wielkiej Brytanii stracił przytomność po przedawkowaniu heroiny i kokainy. W trakcie transportu do szpitala doznał zatrzymania krążenia. Po 25 minutach resuscytacji lekarze stwierdzili zgon.

Po zakończeniu reanimacji pielęgniarka zauważyła rytm serca na monitorze i działania ratunkowe wznowiono. Pacjent całkowicie wyzdrowiał, ale nie są znane jego dalsze losy i nie wiadomo, czy przestał zażywać narkotyki. 

Czy ludzie mogą obudzić się po śmierci? 

Dawniej częściej dochodziło do "powrotów", z uwagi na niższy poziom medycyny. W efekcie mogło też dochodzić do pochowania żywcem (tzw. in vivo sepultura). Najistotniejsze przyczyny (z których część nadal dotyczy krajów słabo rozwiniętych) to: 

  • Brak pewnych metod potwierdzania zgonu

W czasach przed nowoczesną medycyną nie istniały precyzyjne sposoby potwierdzania śmierci. Objawy takie jakbrak pulsu, brak oddechu, wychłodzenie ciała, mogły być mylnie zinterpretowane jako śmierć, podczas gdy osoba była np. w śpiączce, stanie kataleptycznym czy miała atak epilepsji.

  • Stany przypominające śmierć

Niektóre stany medyczne mogły imitować zgon, np.:

  • katalepsja – stan sztywności mięśni i braku reakcji,
  • narkolepsja – nagłe „zaśnięcie” z brakiem kontaktu z otoczeniem,
  • letarg – głęboki stan osłabienia i braku reakcji,
  • zatrucia i niektóre choroby zakaźne – powodowały spadek parametrów życiowych do poziomów trudnych do wykrycia bez sprzętu.

Ponadto przyczyną przedwczesnych pochówków za życia była presja społeczna na szybki pochówek, wynikająca m.in. z zaleceń sanitarnych. Przykładowo w czasie epidemii (np. dżumy, cholery) ciała chowano szybko, często bez dokładnego potwierdzenia śmierci, by ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby. W pośpiechu zdarzały się pomyłki.

Znaczącym czynnikiem był też brak nowoczesnych narzędzi. Nie było EKG, pulsoksymetru etc. – dlatego „brak oznak życia” musiał być oceniany subiektywnie, często przez osoby bez wykształcenia medycznego.

Nie było zbyt wielu lekarzy – o stwierdzeniu śmierci często decydowała rodzina lub ksiądz. Tymczasem katalepsja, letarg, głębokie omdlenia – to wszystko mogło przypominać śmierć. Niekiedy mogło więc się wydawać, że niektóre osoby "wracają do życia" - ale w rzeczywistości nigdy nie były martwe