Turystyka medyczna: ile kosztuje leczenie za granicą
Leczenie za granicą staje się coraz popularniejsze. Czy wiesz, kiedy koszty całego leczenia pokrywa NFZ? Aby za darmo leczyć się na terenie UE potrzebujesz darmowej Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ).
Dokąd za granicę jedziemy się leczyć?
Polacy wyjeżdżają na leczenie do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Danii, Austrii, Francji, Holandii, czasem do Stanów Zjednoczonych (w 2011 r. – 7 pacjentów). Z budżetu państwa finansowane są głównie unikatowe zabiegi z zakresu ortopedii i traumatologii narządu ruchu, położnictwa i ginekologii (perinatologia), genetyki klinicznej, kardiochirurgii, transplantologii, radioterapii onkologicznej. Koszt jednego leczenia waha się od kilkuset złotych do kilku milionów.
Wysyłamy też próbki materiału genetycznego do zagranicznych placówek mających doświadczenie w diagnozowaniu bardzo rzadkiej choroby genetycznej, jeśli nie można tego zrobić w kraju. Do Belgii wysyłane są kobiety w ciąży na zabiegi przeprowadzane na płodzie, które korygują wrodzoną przepuklinę przeponową płodu. Za granicą leczy się dużo ciężkich wad wrodzonych układu kostnego u dzieci (Niemcy, Stany Zjednoczone). Na Florydzie jest ośrodek rekonstrukcji stawów, gdy np. brakuje jakiejś kości. Przylatują tam mali pacjenci z całego świata, także z Polski.
Na leczenie zagraniczne skierowano osobę chorą na mukowiscydozę, której trzeba było przeszczepić dwa organy jednocześnie. Ten rodzaj zabiegów jest niezwykle kosztowny – za przeszczepienie płuca i wątroby u pacjenta operowanego we Francji NFZ zapłacił ok. 4 mln zł.
Dokumenty ułatwiające leczenie za granicą
Leczenie za granicą miała ułatwić unijna dyrektywa transgraniczna. Zasada jest prosta: leczysz się, gdzie chcesz, a NFZ zwraca pieniądze w wysokości, w jakiej płaci się za to w Polsce. Jeżeli zabieg za granicą jest droższy, dopłacasz różnicę z własnej kieszeni. Jednak nieograniczonemu dostępowi do świadczeń za granicą sprzeciwiło się 7 krajów UE, w tym Hiszpania i Polska.
Resort zdrowia uznał, że nie wytrzyma tego nasz budżet. Dyrektywa zacznie obowiązywać od 25 października i wtedy, zdaniem Ministerstwa Zdrowia, ruszy z Polski turystyka medyczna. W kraju bowiem do lekarzy i na niektóre badania czeka się miesiącami.
Aby leczyć się na za granicą musisz otrzymać zgodę NFZ
Aby nie dopuścić do „rozsadzenia” budżetu przeznaczonego na ochronę zdrowia, resort szykuje listę świadczeń, na które przed wyjazdem trzeba będzie otrzymać zgodę NFZ. Jeśli fundusz odmówi, pacjent nie otrzyma zwrotu kosztów leczenia.
Na liście usług wymagających zgody, znajdą się głównie świadczenia uznane za kosztowne. Zgoda będzie także potrzebna na wyjazd, który wiąże się z ponad 24-godzinnym pobytem w szpitalu. Rozważa się wydzielenie kwoty na finansowanie za granicą leczenia gwarantowanego przez dyrektywę. Po jej wyczerpaniu NFZ będzie mógł odmówić zwrotu kosztów za konsultacje czy zabiegi poza krajem.
Bez takiego ograniczenia pacjent leczący się za granicą odebrałby fundusze przeznaczone na leczenie w kraju, a to wydłużyłoby jeszcze kolejki do specjalistów i na operacje. Organizacje reprezentujące interesy pacjentów są innego zdania – uważają, że chorym ogranicza się, i tak reglamentowany, dostęp do leczenia.
EKUZ - darmowa Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego
W ramach ubezpieczenia NFZ możemy korzystać z pilnej pomocy medycznej na terenie Unii Europejskiej, a także w Liechtensteinie, Szwajcarii, Norwegii i Islandii. Przed wyjazdem trzeba sobie wyrobić w oddziale NFZ darmową Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ), która uprawnia do otrzymania niezbędnej pomocy medycznej w państwie, w którym przebywamy. Trzeba jednak pamiętać, że w większości krajów UE ubezpieczeni częściowo płacą za leczenie z własnych środków i te opłaty nie podlegają refundacji przez NFZ.
Instytucja zajmująca się ubezpieczeniami zdrowotnymi w kraju, w którym korzystaliśmy z pomocy medycznej, rozlicza się z NFZ bez naszego udziału. Niektóre placówki w UE, np. w Hiszpanii nie uznają kart EKUZ i pobierają opłaty za założenie gipsu czy zszycie rany, a na odzyskanie pieniędzy czeka się nawet kilka miesięcy.
Jeśli w jakimś kraju płaci się za pobyt w szpitalu, to my też będziemy musieli zapłacić. Lepiej więc dodatkowo wykupić ubezpieczenie kosztów leczenia.
Kto przyjeżdża leczyć się w Polsce?
Ministerstwo Gospodarki postanowiło wspierać finansowo rozwój turystyki medycznej w Polsce w ramach projektu „Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych” (2012-2015 r.). Biorąc pod uwagę statystyki, łatwo zrozumieć te decyzje. W 2011 r. leczyło się w Polsce 300 tys. cudzoziemców, którzy wydali na zabiegi przynajmniej 800 mln zł.
Szacuje się, że liczba medycznych turystów będzie wzrastać o 10-20 proc. rocznie. Prężnie działają portale informacyjne promujące polskie placówki medyczne. – Pomagamy w pozyskiwaniu pacjentów zagranicznych, prezentując gabinety lekarskie, oferty medyczne, sylwetki lekarzy, certyfikaty, ceny w 6 językach: polskim, angielskim, niemieckim, rosyjskim, włoskim i szwedzkim – mówi Dariusz Dąbek, wiceprezes Tourmedica.pl., lidera turystyki medycznej w Polsce. – W ciągu 3 pierwszych miesięcy działalności skierowaliśmy do naszych klinik ok. 250 polskich i zagranicznych pacjentów.
Koszt wykonywanych zabiegów waha się od 300 zł do 20 tys. zł. Przyjeżdżają Anglicy, Norwegowie, Irlandczycy, Niemcy, Belgowie, Rosjanie. Mieliśmy pacjentów z Zambii, Armenii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii. Szacujemy, że do końca roku w naszej ofercie będzie ponad 200 klinik i gabinetów.
miesięcznik "Zdrowie"