OPERACJA PLASTYCZNA może się nie udać - co wtedy?

2007-05-10 12:05

Zanim pacjentka zgodzi się na operację plastyczną, lekarz powinien dokładnie poinformować ją o ewentualnych ujemnych skutkach zabiegu. I nawet, gdy podpisze oświadczenie, że nie będzie miała pretensji w razie nieudanej operacji, może dochodzić uzasadnionych roszczeń wobec tego lekarza.

OPERACJA PLASTYCZNA może się nie udać - co wtedy?
Autor: thinkstockphotos.com OPERACJA PLASTYCZNA może się nie udać - co wtedy?

Dorota, 46-letnia mężatka, coraz częściej miała wrażenie, że jej młodszy o kilka lat partner zaczyna zwracać uwagę na inne kobiety i nie okazuje już tyle uczucia co dawniej.
Winą za to wszystko obarczała nieubłagany czas. Z przerażeniem patrzyła w lustro na coraz więcej drobniutkich zmarszczek, kurze łapki wokół oczu i obwisłe policzki. Pomyślała wtedy, że jedynym ratunkiem będzie operacja plastyczna. Miała nadzieję, że taki zabieg przywróci jej twarzy dawną świeżość.
Myślała też o operacji piersi. Wiele ostatnio czytała w kolorowych czasopismach o tajemnicach wiecznej urody hollywoodzkich gwiazd filmowych poddających się niezliczonym operacjom plastycznym, po których nie zostawały żadne widoczne blizny.

Miłego złego początki - konsultacja przed operacją plastyczną

Udała się więc do reklamującej się w prasie prywatnej kliniki chirurgii plastycznej. Miły, uprzejmy i budzący zaufanie lekarz zaproponował jej korekcję plastyczną twarzy. Zabieg miał obejmować skrócenie nosa, podniesienie powiek, naciągnięcie skóry czoła, policzków i szyi. Korekcję piersi zaplanował w innym terminie, by jednorazowo zbyt nadmiernym wysiłkiem nie obciążać organizmu i kieszeni pacjentki. A koszty poprawiania urody nie były małe: za operację twarzy miała zapłacić 6 tys. zł, a piersi - 3 tys. zł. Lekarz zapewniał, że efekty będą znakomite. Wspomniał wprawdzie, że jest to zabieg chirurgiczny, a jako taki niesie ze sobą pewne zagrożenia dla zdrowia, ale - jak mówił - wykonał już dziesiątki podobnych operacji. Dodał, że czasem mogą być potrzebne późniejsze drobne korekty, ale wykonuje je szybko i gratis. Dorota umówiła się więc na najbliższy termin operacji twarzy.

Zgoda w ciemno - przed operacją plastyczną

Tuż przed zabiegiem pielęgniarka podsunęła jej do podpisu jakiś druk, ale zdenerwowana kobieta nie przeczytała dokładnie jego treści. Pamięta, że były tam jakieś zdania o możliwości pojawienia się komplikacji pooperacyjnych i oświadczenie, że w takim przypadku nie będzie zgłaszać do lekarza żadnych pretensji.

Ważne

Niech ta historia będzie wskazówką dla wszystkich kobiet oszpeconych w wyniku operacji plastycznych, które znalazły się w podobnej sytuacji. Muszą przełamać opory i śmiało dochodzić przed sądem swych słusznych roszczeń odszkodowawczych.

Dramat po operacji plastycznej

Dla Doroty rozpoczął się kilka tygodni po operacji, tuż po zdjęciu wszystkich bandaży. W miejscach cięć skóry powstały zgrubiałe, czerwone i błyszczące blizny. Jedna z powiek nie domykała się, a nos przedstawiał żałosny widok opuchniętej, bezkształtnej bryły. Lekarz tłumaczył się nadmierną skłonnością organizmu pacjentki do tworzenia przerośniętych blizn i tzw. bliznowców. Obiecywał korekcję nosa, ale już bez żadnych gwarancji dobrego efektu. Generalnie zaś powoływał się na brak jakiejkolwiek odpowiedzialności - twierdzi, że uprzedził pacjentkę o prawdopodobieństwie, iż zabieg może się nie udać i mogą wystąpić niepożądane następstwa, a także o możliwości pozostania szpecących blizn. Pokazał jej pisemną zgodę na zabieg i zawarte tam ogólne uprzedzenia o ewentualnych komplikacjach, a przede wszystkim rezygnację z pretensji do lekarza.

Jak mysz pod miotłą

Dorota nie wystąpiła dotąd do sądu z żadnymi roszczeniami wobec lekarza. Jak większość kobiet pokrzywdzonych na skutek nieudanych zabiegów plastycznych wstydzi się mówić o swojej sprawie na forum publicznym. Obawia się też, że nie ma żadnych szans uzyskania odszkodowania: podpisała przecież zgodę na operację i rezygnację z pretensji. Jest to obawa całkowicie nieuzasadniona. Lekarz w takich przypadkach wcale nie jest zwolniony od odpowiedzialności za szkody, ból i krzywdy, jakie spowodował nieudanym zabiegiem. Odpowiada przede wszystkim za zawinione zachowanie własne, a więc za popełnione błędy w sztuce lekarskiej (odpowiedzialność z art. 415 Kodeksu cywilnego).

Wina lekarza

Efekty operacji Doroty wskazują wyraźnie na takie błędy. Źle gojące się rany i tworzące się bliznowce świadczą o zainfekowaniu w czasie zabiegu, a niedomykająca się powieka i bezkształtny nos dowodzą rażących braków w technice chirurgicznej. W tej sprawie wypowie się lekarz - biegły sądowy, którego sąd powoła w procesie. Dochodzi do tego także odpowiedzialność za niewykonanie lub nienależyte wykonanie umowy zawartej przez lekarza z pacjentką (odpowiedzialność z art. 471 Kodeksu cywilnego). W przypadku Doroty, przy zapewnieniach lekarza o osiągnięciu obiecanych efektów zabiegu, można nawet przyjąć, że było to tzw. zobowiązanie rezultatu, który nie został osiągnięty. Odpowiedzialność lekarza jest oczywista. Podpisane przez zestresowaną pacjentkę, w pewnym sensie wymuszone bezpośrednio przed operacją oświadczenie o rezygnacji z pretensji w przypadku nieudania się zabiegu, nie jest oświadczeniem ważnym i nie zamyka drogi dochodzenia uzasadnionych roszczeń wobec lekarza. Ponadto zgoda pacjentki na operację plastyczną, nie będącą przecież zabiegiem koniecznym dla życia i zdrowia, powinna być poprzedzona obszerną i szczegółową informacją o jej możliwych ujemnych skutkach. Dorota takiej informacji nie otrzymała, a przecież pacjentka powinna poddać się tego rodzaju zabiegowi z pełną świadomością.

Słuszne żądania

Dorota ma więc pełne podstawy, aby wystąpić przeciwko lekarzowi do sądu z pozwem o odszkodowanie. Może domagać się nie tylko wyrównania szkód majątkowych w postaci poniesionych kosztów zabiegu, leczenia, transportu i utraconych zarobków. Może też żądać odpowiedniej renty, jeżeli „utraciła całkowicie lub częściowo zdolność do pracy zarobkowej albo jeżeli zwiększyły się jej potrzeby lub zmniejszyły widoki powodzenia na przyszłość" (art. 443 Kodeksu cywilnego).
Może również domagać się „zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę" (art. 445 Kodeksu cywilnego), czyli za cierpienia fizyczne i krzywdę moralną, jakie już poniosła oraz jakie będzie odczuwać w przyszłości na skutek wadliwego postępowania lekarza.
Niech przypadek Doroty stanowi ostrzeżenie przed wiarą w cudowną moc chirurgii plastycznej, i - jakże częstym - ufaniem zbyt optymistycznym zapewnieniom niektórych lekarzy reprezentujących tę rozwijającą się i przynoszącą znaczne dochody dziedzinę medycyny.

miesięcznik "Zdrowie"