3 miliony potrzebujących Polaków, 14 tysięcy urządzeń. "Zapisy są od wczoraj"
Teoretycznie zapowiadana od miesięcy wypożyczalnia technologii wspomagających dla osób z niepełnosprawnością rozpoczęła działalność. Na oficjalnym briefingu transmitowanym na Facebooku start uroczyście ogłosili przedstawiciele PFRON, Ministerstwa Rodziny i Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Faktycznie jest powód do dumy i nowe rozdanie w trosce o samodzielność osób z niepełnosprawnościami?
Niby coś drgnęło, ma być wygodnie i nowocześnie, a jednak pytań i wątpliwości co do powstania wypożyczalni i jej działania przybywa. Wg deklaracji pełnomocnika ds. osób niepełnosprawnych Pawła Wdówika zapisy są możliwe od 4 września. Jeszcze dziś rano w zakładce dotyczącej programu na stronie PFRON: "Porady praktyczne" było pusto. To kto i gdzie się zapisywał? I na co, skoro nie było wiadomo, jakim sprzętem będzie dysponować wypożyczalnia?
Wypożyczalnia technologii wspomagających - kto będzie mógł skorzystać
Teoretycznie to nie ma większego znaczenia. Pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Paweł Wdówik zapowiadał udostępnienie zasad i listy dostępnych sprzętów przed uruchomieniem wypożyczalni, a ta miała ruszyć 4 września.
Lista i zasady pojawiły się 5 września. Informacja o uruchomieniu wypożyczalni, jej zadaniach i możliwościach, ma być dopiero rozpropagowywana w kraju w najbliższych dniach, więc raczej niewiele osób miało problem przez przesunięcie terminu o dobę czy dwie. Problem jest jednak inny.
W Polsce mamy 3 miliony osób z orzeczeniem o niepełnosprawności, uprawnionych do skorzystania z wypożyczalni. Według deklaracji ministra Pawła Wdówika aktualnie wypożyczalnia dysponuje 14 tysiącami różnych sprzętów.
Imponujący początek, ale przecież kropla w morzu potrzeb. Co, jeśli faktycznie można było w jakiś niejasny sposób zapisywać się wcześniej i właściwie nie ma się już o co bić?
Z pewnością dopytamy o to Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej. Wciąż zresztą czekamy na precyzyjne informacje, ile jakich sprzętów jest do wypożyczenia, bo tej informacji nie ma w tabelce z dostępnym sprzętem na stronie PFRON.
Generalnie z tego, co widzimy, nie ma pomysłu na kolejkę, ustalenie jasnych zasad oczekiwania na wymarzony sprzęt. Składa się wnioski (można elektronicznie). Składać mogą je wszystkie osoby, które mają ważne orzeczenie o niepełnosprawności lub orzeczenie o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności albo orzeczenie równoważne.
Są pewne wyłączenia osób, które w ostatnim roku otrzymały dofinansowanie do sprzętu z PEFRON. Zakładając jednak nawet, że sprzęt chciałby wypożyczyć tylko co trzeci uprawniony, kolejka robi się niebotyczna i znacząco podważa sensowność całego przedsięwzięcia.
Wypożyczalnia technologii wspomagających - sprzęt za 100 czy 200 mln złotych
Oczywiście, wg deklaracji urzędników, będą kolejne zakupy. Zamrożone środki, których wbrew zapowiedziom nie wydano i o których pisały różne media, zostaną odmrożone.
Osoby niepełnosprawne dostaną sprzęt z najwyższej półki, bo, jak tłumaczy min. Wdówik, to nie jest wypożyczalnia wyrobów medycznych, tylko najnowocześniejszych technologii, do tej pory niedostępnych dla potrzebujących. Wiele z nich kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych za sztukę.
Na ten sprzęt, według dzisiejszej deklaracji z briefingu, wydano do tej pory 100 mln złotych (wcześniej mówiono o 200 mln). Kolejne miliony już czekają. Nie trzeba być magistrem matematyki, żeby wiedzieć, że przy kilkudziesięciu złotych (nie tysiącach) na uprawnioną osobę, niewielu niepełnosprawnych skorzysta z nowych rozwiązań.
Nietrafiony sprzęt? "Konsekwencje pandemii"
W mediach pojawiają się zarzuty o niegospodarność, źle dobrany sprzęt, brak wystarczających konsultacji eksperckich przy jego doborze, brak przetargu przy zakupach.
Minister Wdówik i Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) konsekwentnie odrzucają wszelkie zarzuty, zasadniczo tlumacząc je "kampanią wyborczą" i niekonstruktywnym krytykanctwem.
Przetargu rzeczywiście nie było, a dane są tajne, ale wszystko zgodnie z prawem, zasadą konkurencyjności, kontrole niczego nie wykazały, a przetargi już będą.
Wśród oferowanego sprzętu, poza skuterami, nowoczesnymi wózkami, tablicami brajlowskimi czy aparatami słuchowymi, sporo jest domowe koncentratory tlenu czy łóżek rehabilitacyjnych, bo listę zakupów ustalano jeszcze w pandemii, gdy były szczególne problemy.
Realizacja zajęła tyle czasu, a nie znaleziono go na zwykły przetarg, który nie budziłby wątpliwości? "Wszystko zgodnie z prawem, to atak polityczny" - przekonują urzędnicy.
Co trzeba zrobić, żeby się o sprzęt ubiegać?
Na stronach Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, w zakładce poświęconej programowi wypożyczalni, są szczegółowe objaśnienia. Wygląda to jednak bardzo skomplikowanie.
Na szczęście jest dokładny słowniczek, tłumaczący, jaka rolę w realizacji programu pełni RARS, PFRON, CIDON czy SOW. Muszę przyznać, że mam dziecko z niepełnosprawnością, materia powinna być mi dobrze znana, ale niewiele z tego wszystkiego zrozumiałam. Może w praktyce, dzięki doradcom PFRON, którzy mają pomagać w poruszaniu się w złożonej materii zamówień i doboru sprzętu, jest łatwiej?
Początkowo mówiono, ze sprzęt będzie bezpłatny, teraz okazuje się, że trzeba zapłacić kaucję (2 proc. wartości wypożyczonego sprzętu). Zapowiadano też dostarczanie go do domów osób niepełnosprawnych, teraz na briefiengu była mowa o wyprawach po sprzęt do regionalnych punktów.
Nie wiemy tak do końca, jak będzie. Trzeba obserwować, jak się sytuacja rozwinie. Idea w zasadzie jest słuszna, ale diabeł tkwi w szczegółach i oby tu za bardzo nie mącił.