Śmierć, którą nosisz w sobie. Czy istnieje gen depresji i samobójstwa?
Dlaczego ludzie targają się na własne życie? Co sprawia, że podejmują akt samounicestwienia? Dlaczego niektórzy mimo życiowych trudności, nie poddają się, a dla innych podobne sytuacje bywają nie do udźwignięcia? Naukowcy próbują odpowiedzieć na pytanie, jakie problemy neurologiczne mogą predestynować do depresji i samobójstw.
"Klątwa" Hemingwayów
Ciepły, lipcowy dzień 1961 roku dopiero się zaczynał, kiedy pisarz, dziennikarz, noblista, Ernest Hemingway jednym pociągnięciem za spust zdecydował, że już na pewno nigdy więcej nic nie napisze. Użył ukochanej dubeltówki, z którą udał się na piętro swojego domu. Niespełna 3 tygodnie później skończyłby 62 lat.
Nie sposób stwierdzić, czy Ernest Hemingway spodziewał się, że jego żona (notabene czwarta) zatuszuje fakt, że zmarł śmiercią samobójczą. Oficjalnie mówiono o wypadku przy czyszczeniu broni. Skojarzenia jednak nasuwały się same: w 1928 roku, mając 57 lat, w domu rodzinnym Hemingwayów zastrzelił się jego ojciec, lekarz, Clarence Edmonds „Ed” Hemingway.
Ernest Hemingway nie był więc pierwszą osobą zmarłą śmiercią samobójczą w tej rodzinie. Jak pokazały późniejsze wypadki – również nie ostatnią. 5 lat po śmierci pisarza, odeszła, przedawkowując leki, jego siostra – Ursula. Miała 64 lata. Dopiero wtedy bliscy zdecydowali się ujawnić fakt, że również Ernest odebrał sobie życie. Ale to wciąż nie był koniec samobójstw w rodzinie Hemingwayów. We wrześniu 1982 roku na swoje życie targnął się również Leicester Hemingway, pisarz, autor głośnej biografii słynnego brata.
Fakt, że troje z sześciorga dzieci Hemingwayów zmarło śmiercią samobójczą, wywołał plotki o „klątwie” ciążącej na rodzinie. Ta teoria odżyła wraz ze śmiercią Margaux (Margot) Hemingway – córki Jacka (Johna) Hemingwaya, najstarszego syna Ernesta. Margaux, modelka, aktorka, miała 42 lata, gdy w 1996 roku rozstała się z życiem, przedawkowując barbiturany.
Samobójstwo a depresja. Przyczyny samobójstw
Teoria „klątwy” to prosta odpowiedź na trudne pytania, jednak doświadczenie uczy, że to racjonalna wizja świata jest prawdziwa. Dziedziczenie skłonności do depresji i skłonności samobójczych zauważano bowiem nie tylko w rodzinie Hemingwayów. „Samobójcze skłonności po dziadku. Dziadków dwóch, więc umiera razy dwa”, jak śpiewała kiedyś Nosowska.
Śmierć samobójcza, szczególnie wraz z rozpowszechnieniem religii chrześcijańskiej, zyskała stygmat śmierci złej, niewłaściwej. Śmierci, która przeczy prawom boskim i naturalnym. Śmierci powodującej ostracyzm społeczny wobec zmarłego i wobec bliskich żywych. Śmierci wstydliwej, której przyczyny nie podawano do wiadomości publicznej.
Do dziś – mimo dramatycznego wzrostu liczby samobójstw – nierzadko w przypadku śmierci samobójczej przyczyna zgonu jest dyskretnie przemilczana, niepodawana do publicznej wiadomości. Znak czasów to fakt, że teraz to milczenie wokół samobójczych śmierci jest wodą na młyn kolejnych teorii – już nie „klątwy”, ale rzekomych skutków szczepień na COVID.
W rozmowie o samobójstwie warto podkreślić, że nie każda depresja kończy się śmiercią samobójczą, tak jak nie każde samobójstwo poprzedzają objawy depresji. Te przestrzenie mogą, choć nie muszą, zazębiać się i przenikać. Paradoksalnie, do popełnienia samobójstwa bywa potrzebna energia i sprawczość, których osobom w głębokiej depresji skrajnie brakuje.
Statystyki mówią o tym, że ok. 5 proc. przypadków depresji może prowadzić do targnięcia się na życie. Jednocześnie uważa się, że co trzeci samobójca wcześniej nie przejawiał zachowań, które otoczenie uznałoby za depresyjne czy wskazujące na myśli suicydalne.
Zauważono, że skłonności do depresji, a także innych chorób psychicznych, mogą być dziedziczone, podobnie jak skłonności do samobójstw. Trwają jednak spory – szczególnie w kontekście samobójstwa – czy jest to rezultat cech genetycznych, organicznych zmian w mózgu, czy też decydujący jest czynnik behawioralny. Istnieje też tzw. efekt Wertera, czyli samobójstwa z naśladownictwa, które może być realizowane przez osoby niespokrewnione, ale mające świadomość czyjejś samobójczej śmierci.
Mózg w depresji, depresja w mózgu
Zauważono, że niektóre osoby, niezależnie od okoliczności, nie podejmują prób samobójczych, nawet w niesprzyjających sytuacjach życiowych. Natomiast inne osoby są podatne na stany depresyjne i/lub zachowania suicydalne, niezależnie od doświadczeń, niekiedy bez obiektywnych przyczyn. Mechanizm radzenia sobie z trudnościami życiowymi, subiektywnie odmienny u różnych osób, stanowi obszar badań specjalistów wielu dziedzin.
Na podstawie badań m.in. neuropsychiatra Poul Videbech, profesor z Danii, ustalił, że mózgi osób w depresji różnią się budową m.in. w obrębie hipokampu i ciała modzelowatego, od mózgów osób zdrowych. W analizach pod kierownictwem prof. Jianfenga Fenga z University of Warwick, po serii badań MRI wykonanych u kilku tysięcy osób stwierdzono, że budowa mózgu może rzutować na odbiór rzeczywistości, na przeżywanie szczęścia i na przeżywanie porażek.
U osób podanych na depresję, inaczej funkcjonuje m.in. obszar odpowiedzialny za budowanie wspomnień. Zmiany w obrębie kory oczodołowo-czołowej rzutują również m.in. na odczuwanie lęków, kontrolę zachowania, skłonność do pesymizmu. U osób w depresji zauważa się też niewłaściwe działanie tzw. układu nagrody.
Co istotne, te zmiany w mózgu mogą być wrodzone lub nabyte m.in. jako rezultat traum z dzieciństwa. A to przekłada się na m.in. większe ryzyko depresji, zaburzeń odżywiania, podatność na uzależnienia. Antydepresanty – dobrze dobrane – sprzyjają poprawie pracy mózgu, przez co zachodzące w nim procesy przebiegają w sposób taki, jak u osób zdrowych. Problem stanowi brak leczenia albo leczenie źle dobrane i wciąż pokutujące „idź pobiegać”, „weź się w garść”.
Fakt, że za depresję odpowiadają wrodzone lub nabyte zmiany w budowie i pracy mózgu, oznacza, że tej „garści” może po prostu nie być. Spojrzenie na psychikę jako element fizyczności może sprzyjać właściwemu podejściu do kwestii leczenia i wsparcia przez otoczenie pacjentów z depresją czy w kryzysie suicydalnym. Który – co istotne – bywa trudny do rozpoznania, co zmniejsza szanse na zapobieżenie tragedii. Tu znacząca jest rola badań neurologicznych, które mogą całkiem dosłownie, czarno na białym, zobrazować przestrzenie mózgowia, których praca jest zaburzona.
Skłonności samobójcze - nabyte czy wrodzone
Neuroplastyczność mózgu to niewątpliwa zaleta, która umożliwia regenerację, przejmowanie pewnych funkcji zniszczonych ośrodków przez pozostałe części mózgu, dostosowywanie się do warunków. Jednak mózg dostosowuje się przewrotnie do warunków złych – stresory i traumy mogą neuroplastyczność upośledzać lub wpływać na takie ukształtowanie mózgu, które staje się dodatkowym czynnikiem obciążającym.
Co istotne, stresorami są również codzienne elementy obecnej rzeczywistości, która bodźcuje bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Jednocześnie przemiany społeczne prowadzą do osamotnienia jednostek. To paradoks, w którym w teorii mamy łączność z całym światem. W praktyce nierzadko nie mamy żadnych realnych bliskich. I do tego też mózg się przystosowuje za pomocą neuroplatyczności. Z różnym dla jednostki skutkiem. Nierzadkim jednak rezultatem są zmiany w mózgu, które przekładają się na depresję.
Zauważa się, że ofiary traum, dzieci z rodzin przemocowych, dzieci wychowane przez osoby uzależnione etc. przejawiają cechy autodestruktywne, częściej lekceważą normy społeczne, bywają agresywne i autoagresywne, podane na nałogi, depresję, częściej podejmują próby samobójcze. Jak dowodzą badania to wypadkowa wielu czynników:
- dziedziczenia określonych genów odpowiadających za m.in. budowę i funkcjonowanie mózgowia, za reakcje na bodźce, za radzenie sobie z emocjami
- nabytych zmian w budowie i pracy mózgowia wskutek m.in. doświadczonych traum
- zmian w budowie i pracy mózgu wskutek zachowań matki w okresie ciąży, takich jak np. sięganie po substancje odurzające
- dziedziczenia schematów zachowań na poziomie behawioralnym, uczenia się przez naśladownictwo.
Jednak nie jest to schemat zero-jedynkowy. Z tym samym teoretycznym potencjałem można pójść w różne strony, choć u osoby z obciążeniami droga na przysłowiowy szczyt może być trudniejsza i bardziej kręta – a na tej drodze może być wiele rozstajów, na których można skręcić – na poziomie świadomym lub nie – w stronę uzależnień, depresji, myśli samobójczych. Nawet tzw. samobójstwo w afekcie to efekt pewnych uwarunkowań, które powodują, że właśnie takie zachowanie wydaje się właściwym.
Mózg samobójcy
Amerykańscy naukowcy z uniwersytetów w Chicago i Salt Lake City zauważyli, że u osób, u których rozpoznawano skłonności suicydalne oraz zaburzenia nastroju, połączenia nerwowe funkcjonują inaczej. Badano pacjentów z próbami samobójczymi podejmowanymi w przeszłości.
Zauważono, że w ich mózgach CCN – cognitive control network jest słabiej skomunikowana z DMN – default mode network i SEN – salience and emotional network. Wcześniejsze badania wskazywały już na związki słabszego skomunikowania tych sieci z zaburzeniami nastroju. W nowym projekcie, z wykorzystaniem MRI, wykazano też związki ze skłonnościami samobójczymi.
Jak wskazał jeden z autorów owego badania, psychiatra dr Jonathan P. Stange, usprawnienie łączności wspomnianych obszarów mózgu mogłoby sprzyjać zmniejszeniu ryzyka popełnienia samobójstwa w przyszłości.
O tym, że budowa mózgu może powodować skłonności samobójcze, przekonują również wyniki badań, jakie przeprowadziła prof. Dale C. Hesdorffer z Columbia University. Mianowicie zauważyła, że u pacjentów z padaczką, próby samobójcze występowały jeszcze przed epizodami padaczkowymi, które z kolei wygenerowała nieprawidłowa budowa i praca mózgu. Co oznacza, że te same nieprawidłowości mogły powodować chęć odebrania sobie życia, jeszcze zanim pacjent doświadczył objawów padaczki.
Przyczyny skłonności samobójczych
W badaniach przeszło 600 tys. osób (będących w przeszłości żołnierzami) amerykańscy naukowcy pod kierunkiem dr. Nathana Kimbrela wskazali geny, których obecność sprzyjała myślom lub zachowaniom samobójczym. W szeregu wcześniejszych badań skojarzono te geny również ze zwiększonym ryzykiem zaburzeń psychicznych. Są to m.in.
- receptor estrogenowy ESR1, który odpowiada za zwiększone prawdopodobieństwo PTSD i depresji
- receptor dopaminy DRD2, który odpowiada za wyższe ryzyko skłonności samobójczych, wahań nastroju, podejmowania zachowań ryzykownych, ADHD, zwiększone prawdopodobieństwo nadużywania lub uzależnienia od alkoholu, a także schizofrenii
- oraz inne geny, których obecność stwierdzano u samobójców, mogące też powodować zwiększoną podatność na łamanie norm społecznych czy nadużywanie środków odurzających.
Z kolei w "Biological Psychology" opublikowano wyniki badań uczonych z trzech uniwersytetów w Kanadzie. Ustalono, że procesy chemiczne w mózgach samobójców przebiegają inaczej niż procesy w mózgach ludzi, którzy zmarli z innego powodu. Zauważono w mózgach samobójców dysfunkcje czynności i metylacji neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za kontrolę zachowania – części genu receptora kwasu γ-aminomasłowego (GABA). Wcześniejsze badania wskazują, że zmiany w metylacji mogą mieć podłoże genetyczne, jak również nabyte.
W “Molecular Psychiatry” opisano ustalenia zespołu uczonych z Cambridge. W analizach aktywności mózgów 12 tys. osób stwierdzono, że u osób podejmujących próby samobójcze zauważalne były istotne różnice w porównaniu z ludźmi bez skłonności suicydalnych.
Co istotne, w wielu przypadkach u osób z depresją lub innymi zaburzeniami psychicznymi nie obserwowano charakterystycznej dla samobójców aktywności. Co kolejny raz potwierdza, że nie każdy samobójca ma depresję i nie każda osoba w depresji odbiera sobie życie.
Sieci neuronowe, odpowiadające m.in. za regulacje emocji i podejmowanie decyzji, u samobójców działają inaczej. Naukowcy szukają możliwie prostych metod diagnostycznych, które pozwalałyby na wyselekcjonowanie osób zagrożonych samobójstwem. Do podobnych wniosków doszli naukowcy z Yale School of Medicine. Analizy Dr Hilary Patricii Blumberg, ktora jest profesorką neurologii psychiatrycznej, wskazują na obecność specyficznych biomarkerów w mózgach potencjalnych samobójców.
Również badacze z Boston University, w pracy opublikowanej na łamach "Journal of Affective Disorders" zauważyli, że w badaniach MRI można zauważyć różnice w funkcjonalnej łączności różnych rejonów mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie myśli i kontrolę funkcji poznawczych. Różnice te były obecne u osób po próbach samobójczych, jak i u osób, które dopiero samobójstwo rozważały.
Jak zatrzymać "zarażonych samobójstwem"
„Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka” - napisał Camus. Żył zaledwie 46 lat, choć nie popełnił samobójstwa – zginął w wypadku samochodowym, zdaniem niektórych zaaranżowanym przez KGB.
Trawestując jego słowa, można podobnie myśleć o samobójstwie: jako czynniku, który może tkwić potencjalnie w każdym, wyzwalać się pod wpływem okoliczności, ale jednak być w człowieku już na początku, jako efekt dziedziczonych lub nabytych nieprawidłowości struktur mózgowia, ich pracy i połączeń.
Można zatem wskazać obszary bardzo istotne z perspektywy neurologii i neurobiologii. Analizując budowę mózgu oraz inne czynniki biologiczne, w tym genetyczne, można stwierdzić zwiększone ryzyko skłonności samobójczych i ryzyko depresji. Wyzwaniem dla neurologów, psychiatrów i medyków innych specjalizacji, jest opracowanie metod diagnostyki, które pozwolą na wczesne rozpoznanie, kto jest „zarażony samobójstwem” i jak tej osobie pomóc.