Przypadkowo "zarazili" pacjentów alzheimerem. Wszystko przez zakazaną dziś terapię

2024-01-31 9:06

Nietypowe przypadki choroby Alzheimera u kilku Brytyjczyków poważnie zaniepokoiły naukowców. Już wiadomo, że przyczyną nie była tajemnicza choroba zakaźna, a "leczenie" skażonym hormonem wzrostu w dzieciństwie. Mamy pewność, że za uszkodzenie mózgu nie odpowiada infekcja, ale jest możliwe przeniesienie alzheimera z człowieka na człowieka.

Zarazili pacjentów alzheimerem. Objawy ujawniły się po wielu latach
Autor: Getty Images "Zarazili" pacjentów alzheimerem. Objawy ujawniły się po wielu latach

Jak informują badacze z University College London, rozwojem choroby jest zagrożonych jeszcze kilkadziesiąt osób, ale na tym koniec. Nie będzie epidemii, rozszerzenia zagrożenia na populację. Do organizmu chorych dostały się skażone białka, które sprzyjają rozwojowi chorób otępiennych, demencyjnych.

To zwykłe zapominanie, czy choroba Alzheimera? Ekspert: "Często pacjent nie zdaje sobie sprawy, ale bliscy widzą"

Choroby prionowe a skażony hormon wzrostu

W latach 1958–1985 prawie dwa tysiące brytyjskich dzieci z niskorosłością poddano terapii hormonalnej, polegającej na regularnym wstrzykiwaniu im hormonu wzrostu.

Niby nic dziwnego, takie leczenie ma dowiedzioną skuteczność, stosuje się je zresztą do dzisiaj. Wyjątkowe i, jak się okazuje szalenie niebezpieczne, było jednak źródło tego hormonu.

Materiał do terapii pobierano ze zwłok. Eksperyment był kontynuowany przez ponad 25 lat, aż do momentu, gdy zaczęto wiązać go z przypadkami zachorowania na rzadką chorobę Creutzfeldta-Jakoba (CJD). To schorzenie, znane też jako choroba szalonych krów, uszkadza mózg, prowadząc do jego obumierania.

Toksyczną substancją zawartą w preparatach ze zwłok okazały się priony — cząsteczki, które powstają z zupełnie niegroźnych i powszechnie występujących białek. Te mogą jednak ulec przeobrażeniu, stając się białkami infekcyjnymi i powodując tzw. choroby prionowe (m.in. CJD).

Wczesny alzheimer związany z prionami

Od 1985 roku w leczeniu zaburzeń wzrostu stosowane są syntetyczne zamienniki hormonu wzrostu, które zostały zatwierdzone pod kątem bezpieczeństwa i nie stwarzają ryzyka przeniesienia chorób.

Niestety, dzieci poddane ryzykownej jak się okazało terapii wcześniej, do dziś mogą odczuwać jej skutki.

Naukowcy z UCL przeanalizowali przypadki ośmiu osób, które jako dzieci otrzymywały skażony prionami hormon wzrostu. Trójka z nich zmarła w wieku 47, 54 i 57 lat. Pozostała piątka wciąż żyła, ale z objawami wczesnej odmiany demencji, atakującej jeszcze przed 50. urodzinami.

- Wszystkie przypadki miały bardzo wczesny początek, co nasuwa podejrzenia, że ​​w grę wchodzą czynniki zewnętrzne. Zwykle wczesna odmiana alzheimera jest powiązana z mutacjami genetycznymi, ale ponieważ tego nie stwierdzono, najbardziej prawdopodobną przyczyną jest leczenie hormonem wzrostu ze zwłok. Konieczne są dalsze badania – mówił dla CNN dr James Galvin, dyrektor Kompleksowego Centrum Zdrowia Mózgu na Uniwersytecie w Miami.

Ekspert przyznał, że pierwszy raz słyszy o możliwości "przenoszenia" choroby Alzheimera między ludźmi.

Tak udowodniono związek między preparatem a zachorowaniami na alzheimera

Naukowcy uznali, że same analizy przypadków nie pozwalają jeszcze na ostateczne wnioski dotyczące zakaźnego podłoża choroby alzheimera, bo zawsze możemy mieć do czynienia z koincydencją, a nie skutkiem terapii. Zdecydowali się więc na eksperyment. Ten ostatecznie potwierdził, że za zachorowania odpowiada skażony preparat.

W archiwum brytyjskiego Departamentu Zdrowia był przechowywany proszek ze skażonym hormonem. Został podany myszom. U gryzoni doszło do pobudzenia produkcji białek powodujących chorobę Alzheimera.