Myślała, że drżenie dłoni to wina stresu. W wieku 34 lat usłyszała, że ma Parkinsona

2022-12-21 13:51

Choroba Parkinsona dotyka coraz więcej osób nie tylko w podeszłym wieku. 34-letnia kobieta, u której stwierdzono schorzenie, zdradziła pierwsze objawy. Nie spodziewała się takiej diagnozy. "Kiedy usłyszałam te dwa słowa, mój świat się zawalił. Byłam w szoku" – wyznała.

Kobieta trzyma się za rękę
Autor: Getty Images Myślała, że drżenie dłoni to wina stresu. W wieku 34 lat usłyszała, że ma Parkinsona

Pani M. (na jej prośbę nie ujawniono imienia), choć ma dopiero 36 lat, cierpi na Parkinsona, czyli chorobę neurodegeneracyjną, która prowadzi do stopniowego zaniku komórek nerwowych w mózgu. Jest mamą dwójki dzieci w wieku 6 i 12 lat. Udzieliła ostatnio wywiadu w ramach cyklu "Siła jest kobietą", w którym powiedziała o trudach związanych z tym schorzeniem. Jest to okropny przeciwnik, który rozwija się powoli, a jego objawy można pomylić z innymi przypadłościami.

Zdiagnozowano u niej chorobę Parkinsona. Miała zaledwie 34 lata

Dwa lata kobieta zauważyła, że drży jej lewa ręka. Początkowo ten symptom zrzuciła na karb stresu. Jej mąż zasugerował jej, że może to wynikać z małej ilości magnezu w organizmie. Badanie krwi nie potwierdziło jego przypuszczeń.

"Pewnego dnia przyszedł do nas w odwiedziny mój brat. Kiedy zobaczył moją drżącą rękę, zdenerwował się. Powiedział: Sprawdźcie to u neurologa!" - opowiedziała kobieta. Też tak zrobiła, umówiła się na wizytę do specjalisty, który skierował ją na szczegółowe badania. Ze względu na jej młody wiek nie brał od razu pod uwagę choroby Parkinsona. Wskazał początkowo m.in. chorobę Wilsona, która polega na nadmiernym gromadzeniu się miedzi w organizmie. Wyniki badań nie wskazywały jednak na to schorzenie.

Kobieta postanowiła skonsultować swój stan zdrowia z innymi neurologami. Podczas wizyty stwierdzili, że może cierpieć na chorobę Parkinsona. "Kiedy usłyszałam te dwa słowa, mój świat się zawalił. Byłam w szoku" – wyznała pani M. w rozmowie. Wykonano jej badanie z użyciem preparatu DaTSCAN w celu wykrycia utraty komórek nerwowych w obszarze mózgu. Na jego podstawie stwierdzono u niej Parkinsona.

"W rodzinie nikt nie miała Parkinsona. Wszyscy są zdziwieni, a lekarze nie znają przyczyny" – mówiła.

Poradnik Zdrowie Parkinson

Diagnoza zawaliła jej świat. "Byłam w szoku"

Po usłyszeniu diagnozy kobieta poczuła strach i miała natłok myśli w głowie, co będzie dalej. Nie miała chęci do życia, choć otrzymała ogrom wsparcia od rodziny i przyjaciół. Dopiero rozmowa z lekarzem w Gdańsku zmieniła jej nastawienie do choroby.

"Przekonywał, że można żyć z tą chorobą i należy tak postępować, by ją zaakceptować, bo nigdy nie wiadomo, kiedy odbierze sprawność" – powiedziała kobieta. Jak dodała, każdego dnia musi zażywać 21 tabletek i mimo wszystko dokładać wszelkich starań, by uczestniczyć w życiu rodzinnym.

Minęło już dwa lata od diagnozy, lecz Pani M. nie zaakceptowała do końca swojej choroby. "To choroba nieuleczalna i przewlekła, z którą będę się borykać do końca życia" – stwierdziła.

Na co dzień towarzyszy jej wiele obaw

Kobieta uczęszcza codziennie na rehabilitację i próbuje wykonywać domowe obowiązki."Nie ukrywam, że są trudne momenty. To jest choroba mózgu, więc obok trzęsących się rąk, występują też zmiany stanu psychicznego. Nieraz wstaję pełna energii, a są takie dni, że zupełnie nie mam na nic siły. Pojawiają się również problemy ze snem. To wszystko zależy od pogody, poziomu stresu, nastroju" – opowiedziała.

Pani M. wyznała, że ma wiele obaw związanych z tym, jak będzie funkcjonować w przyszłości. Chce być wsparciem dla swoich dzieci oraz mieć siłę do działania. "Na razie jest w miarę ok, ale co będzie za pół roku, dwa lata? Tego nikt nie wie. Ta niepewność daje mi poczucie strachu, który prowadzi do depresji i różnych stanów lękowych" – dodała. Kiedy ma gorszy dzień, chodzi na psychoterapię.

"Mam dla kogo żyć. Muszę działać dla swoich dzieci" – powiedziała kobieta. Ma też nadzieję, że ktoś wkrótce wymyśli lek na Parkinsona.