Diagnoza Parkinsona nie równa się wyrokowi demencji? Nowe badania mogą dawać nadzieję
Demencja to termin, za którym kryją się różne choroby. Mają one jednak jedną cechę wspólną, jaką jest utrata funkcji poznawczych. Niektóre badania szacują, że rozwija się ona u 4 na 5 osób ze zdiagnozowaną chorobą Parkinsona w ciągu 15 lat. Nowe badania dają jednak nadzieję.
Nowe badanie może dawać nadzieję. Mniejsze ryzyko niż sądzono
Według szacunków u 4 na 5 osób, u których zdiagnozowano chorobę Parkinsona w ciągu 15 lat rozwinie się demencja. Ta liczba może dla wielu być przerażająca. Jednak warto zachować spokój. Prognozy zazwyczaj opierają się na badaniach o licznych ograniczeniach i małej próbie.
Właśnie to poddaje w wątpliwość związek pomiędzy tymi dwoma schorzeniami neurologicznymi. Naukowcy z University of Pennsylvania przeprowadzili nowe badanie, które wykazuje, że prawdopodobieństwo wystąpienie demencji po 15 latach od diagnozy wynosi około 50 proc.
Do 74 procent rośnie dopiero po 20 latach. Jest to znacząco mniej niż wykazywały wcześniejsze szacunki. Badania z lat 2003 i 2008 określały, że ryzyko wystąpienia demencji po 15-20 latach od diagnozy Parkinsona średnio wynosi około 80 procent.
Daniel Weintraub, psychiatra z University of Pennsylvania powiedział, że choć wcześniejsze badania odegrały ważną rolę w zwróceniu uwagi na problem pogarszania się funkcji poznawczych w chorobie Parkinsona, to przeprowadzono je wiele lat temu. Ponadto były one stosunkowo niewielkie i miały inne ograniczenia, więc eksperci postanowili ponownie ocenić wcześniejsze ustalenia.
Dwa badania. Wpływ może mieć więcej czynników
W nowych badaniach udało się nie tylko wykazać niższy wskaźnik demencji niż w poprzednich, ale również stwierdzić, że rozwija się ona dłużej niż do tej pory sądzili eksperci. Dane te pochodzą z dwóch odrębnych badań.
Według pierwszego badania ze średnią wieku 62 lat - w którym wzięło udział 417 osób - prawdopodobieństwo wystąpienia demencji 10 lat po diagnozie wynosiło 9 proc., natomiast w drugim badaniu, gdzie średnia wieku wynosiła 69 lat a wzięło w nim udział 389 osób, to prawdopodobieństwo wyniosło aż 27 proc.
Nie ma pewności skąd wzięła się tak duża rozbieżność. Naukowcy podejrzewają jednak, że mogło być to połączone z tym, kiedy każda z grup otrzymała diagnozę i na jakim etapie leczenia byli uczestnicy.
W obu przypadkach stosunkowo wolniejsze tempo spadku oznacza, że specjaliści mogą mieć więcej czasu na leczenie demencji i przygotowanie się do nich.
Nie ma jednak wątpliwości, że jest to złożone zagadnienie, a na określenie ryzyka u danej osoby wpływa wiele czynników. Naukowcy podkreślają, że przyszłe badania powinny obejmować większe i bardziej zróżnicowane grupy ludzi.
Na razie jest to niewielki, choć obiecujący krok w zrozumieniu taj choroby. Wskazuje, że uszkodzenia, jakie wyrządza ona w mózgu mogą ni być tak ściśle związane z demencją, jak wcześniej sądzono.