Chelatacja: alternatywna metoda walki z miażdżycą [WYWIAD]
Miażdżyca to najczęstsza przyczyna zgonów w krajach najbardziej rozwiniętych. Medycyna wciąż poszukuje na nią coraz skuteczniejszych leków. Sięga również po metody niekonwencjonalne, a do takich zaliczana jest chelatacja, choć amerykańskie badania dowiodły, że może przynosić korzyści.
Czym jest chelatacja? Czy terapia chelatowa jest skuteczna w leczeniu miażdżycy? Nie ma leków działających bezpośrednio na miażdżycę, zaś interwencja chirurgiczna w zaawansowanej chorobie może tylko na pewien czas powstrzymać jej postęp. O innej, alternatywnej metodzie walki z miażdżycą rozmawiamy z dr. Dariuszem Siwikiem, specjalistą w zakresie terapii chelatowej.
- Jak dochodzi do miażdżycy?
Dr Dariusz Siwik: Jest kilka czynników inicjujących tworzenie się blaszki miażdżycowej, która zmniejsza światło naczyń krwionośnych i utrudnia krążenie krwi. Według ostatnich badań naukowych, zasadniczym czynnikiem wywołującym tę chorobę jest stan zapalny. Może być spowodowany przez bakterie, ale też przez wirusy, hormon stresu czy toksyny przenikające do organizmu z zatrutego środowiska. Stan zapalny powoduje uszkodzenie śródbłonka naczyń tętniczych. W miejsce tych zmian wnika cholesterol, a później na skutek połączenia z wapniem, wychwytywanym z krwi, tworzą się blaszki miażdżycowe. Złogi te zmniejszają przepływ krwi, a nawet mogą zamknąć światło naczynia.
- Jakie badania robić, by nie dać się jej zaskoczyć?
D.S.: Medycyna akademicka zaleca zbijać cholesterol, ale w mojej opinii przekroczony stan cholesterolu to nie największy problem. Istotna jest proporcja złego cholesterolu do całkowitego. Mam pacjentów z zaawansowaną miażdżycą i wzorowym cholesterolem. Ważniejsza jest kontrola ciśnienia tętniczego. 120/80 mmHg świadczy o sprawnym organizmie. Wyższe ciśnienie wskazuje na opór w krążeniu krwi i jest pierwszym sygnałem rozwijającej się miażdżycy. Dobrze jest też zbadać poziom homocysteiny we krwi – aminokwasu, który powstaje podczas trawienia pokarmów białkowych. Jego nadmiar uszkadza naczynia krwionośne. To badanie powinno być u nas standardem, nie wiem, dlaczego nie jest.
- Farmakologia jest bezradna wobec miażdżycy?
D.W.: Jak dotąd, tak. Pigułką możemy jedynie wpływać na ustabilizowanie ciśnienia tętniczego, krzepliwość krwi i poziom cholesterolu. A w zaawansowanej chorobie medycyna akademicka miażdżycę może powstrzymać tylko dzięki zabiegom chirurgicznym – stosuje się cewniki, lasery, stenty, angioplastykę czy by-passy.
D.S.: To nieoperacyjna metoda rozpuszczania blaszki miażdżycowej. Narodziła się w Ameryce ponad pół wieku temu. Wtedy to po raz pierwszy do detoksykacji pracowników jednej z fabryk, zatrutych metalami ciężkimi, użyto syntetycznego aminokwasu EDTA. Wprowadzony dożylnie chorym, połączył się z trującymi metalami i szybko został wydalony przez organizm z moczem. Przy okazji badania skutków tej terapii okazało się, że EDTA dodatkowo wyłapuje wapń ze złogów miażdżycowych. Pozbawiona wapnia blaszka miażdżycowa rozpuszcza się i zostaje wydalona. Niezwykłość tej metody polega na tym, że w przeciwieństwie do zabiegu operacyjnego, który może być przeprowadzany tylko w dużych tętnicach, EDTA może usunąć zmiany miażdżycowe we wszystkich naczyniach.
D.S.: EDTA wprowadzamy do organizmu przez kroplówkę. Przeciętna kuracja to mniej więcej 50 wlewek po 3 w tygodniu, czyli trwa ok. 4 miesięcy. Po tym robimy przerwę, by organizm odpoczął, i kontrolnie badamy pacjenta, porównujemy jego stan zdrowia "przed" i "po". Wyrównujemy poziom mikroelementów, które są wypłukiwane z organizmu podczas chelatacji. Niektórym wystarczy jedna seria wlewek, inni potrzebują więcej. Przeciętnie po 50 kroplówkach obserwujemy cofnięcie 25-35% zmian miażdżycowych.
D.S.: Jesteśmy pod ostrzałem tych lekarzy, którzy niewiele wiedzą o tej terapii. Na szczęście to się zmienia, rośnie liczba pacjentów, którzy są kierowani do mnie przez innych lekarzy specjalistów.
D.S.: Moimi pacjentami są zarówno ludzie, którym grożą operacje, jak i ci po zabiegach, dla których chelatacja jest ostatnią deską ratunku. Uważam, że nie ma pacjenta, którego nie można chelatować. Aminokwas EDTA jest bezpieczny dla organizmu.
D.S.: System ochrony zdrowia nie refunduje tej terapii, w przeciwieństwie do ubezpieczycieli np. w Niemczech czy w Austrii. Tam istnieje możliwość wyboru. Kurację tę stosuje się często przed radykalną, wysoce ingerującą w organizm chorego operacją. Dzięki chelatacji części zabiegów udaje się uniknąć. Koszty tej terapii są zawsze niewspółmiernie niższe niż działanie chirurgiczne, nie mówiąc już o ryzyku dla życia podczas operacji i powikłań po niej.
Chelatacja pod lupą naukowców
Narodowy Instytut Zdrowia USA ogłosił dwa lata temu wyniki badań naukowych, w których stwierdzono umiarkowany, ale statystycznie znaczący pozytywny skutek terapii chelatacyjnej. Dodatkowa analiza wykazała szczególnie korzystne efekty stosowania chelatacji EDTA dla chorych z cukrzycą. Po kuracji 40 wlewkami EDTA stwierdzono u nich zmniejszenie o 41% wystąpienia zaburzeń sercowo-naczyniowych. Naukowcy zaobserwowali zmniejszenie o 40% ryzyka zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych, a kolejnego zawału serca o 51%.
Polecany artykuł: