Samoleczenie - czy to jest bezpieczne?
Czy warto leczyć się na własną rękę? Czy takie leczenie jest skuteczne i nie szkodzi? Jakie dolegliwości możemy łagodzić samodzielnie? Świadome samoleczenie to w wielu przypadkach konieczność. Kiedyś warzono w domach lecznicze zioła, dziś wystarczy pójść do apteki.
Spis treści
- Czy zachęcanie nas do samoleczenia nie jest groźne?
- A więc samoleczenie jest konieczne coraz częściej?
- W Europie rządy wielu krajów dokładają starań, by promować samoleczenie.
- Przoduje Wielka Brytania?
- Trudno pogodzić się z tym, że zamiast chodzić do lekarza, mamy sobie dobierać kurację.
- Czy mamy taką wiedzę? Przecież Polacy nadużywają leków, a wiele matek nawet nie wie, że dzieciom nie wolno podawać aspiryny.
- Nie ma niebezpieczeństwa przedawkowania leków bez recepty? Są łatwo dostępne, ciągle reklamowane?
- A jak samoleczenie wygląda w naszym kraju?
- Skąd zatem powinniśmy czerpać wiedzę na temat leków dostępnych bez recepty?
- Czyli jest spore ryzyko, że samoleczenie może przynieść szkody?
- Znów wracamy do edukacji.
Czy ktoś bez wykształcenia medycznego może sam sobie bezpiecznie ordynować leki? Czy moda na samoleczenie nie wynika z niewydolności naszych służb medycznych? Na te i inne pytania odpowiada dr. hab. n. med. Krzysztof Krajewski-Siuda, lekarz, specjalista zdrowia publicznego, kierownik Zakładu Polityki Zdrowotnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, p.o. kierownika Zakładu Promocji Zdrowia Uniwersytetu Jagiellońskiego, ekspert Instytutu Sobieskiego w Warszawie.
Czy zachęcanie nas do samoleczenia nie jest groźne?
Dr hab. n. med. Krzysztof Krajewski-Siuda: Zacznijmy od tego, co to jest samoleczenie. Światowa Organizacja Zdrowia podaje dwie definicje. Pierwsza oznacza przyjmowanie leków bez recepty w przypadku ostrych dolegliwości, np. bólu głowy, przeziębienia. Druga zaś to samoopieka, czyli dbanie o zdrowie, ale również utrzymywanie się w dobrej kondycji w przypadku chorób przewlekłych, np. nadciśnienia. Bo to pacjent na co dzień decyduje o przyjmowaniu leków czy o swojej diecie. To także on, a nie tylko lekarz, odpowiada za powstrzymanie rozwoju choroby czy wystąpienie powikłań. Nie pomoże najlepsza terapia, jeżeli chory nie będzie o siebie dbał, nie będzie się czuł odpowiedzialny za własne zdrowie. Lekarze zapominają, że tak naprawdę ostateczną decyzję o podjęciu leczenia lub jego zaprzestaniu podejmuje pacjent. Nawet ten, który jest w szpitalu – godzi się lub nie na zabieg itd. Nie zmienimy tego. Jeżeli lekarz wypisze receptę, powie, jak brać leki, jaką zachować dietę, to i tak to pacjent będzie zalecenia te realizował lub nie.
A więc samoleczenie jest konieczne coraz częściej?
K.K.-S.: I tak, i nie. Światowe doświadczenia potwierdzają, że we współczesnym świecie nie ma odwrotu od samoleczenia. Dzieje się tak z kilku powodów. Starzenie się społeczeństw powoduje coraz większe zapotrzebowanie na usługi medyczne, a systemy ochrony zdrowia są coraz mniej wydolne. Ludzie mają utrudniony dostęp do lekarza, choćby dlatego, że nie mogą czekać na wizytę wiele godzin. Z dostępem do specjalistów jest jeszcze gorzej. Taka sytuacja przenosi odpowiedzialność za zdrowie z systemu na obywateli.
W Europie rządy wielu krajów dokładają starań, by promować samoleczenie.
K. K.-S.: Rzeczywiście tak jest. Parlament Europejski już w 1996 r. apelował o promowanie świadomego samoleczenia, widząc w nim dwie korzyści przejęcie odpowiedzialności za własne zdrowie przez obywateli oraz redukcję wydatków z budżetu. Samoleczenie zostało nawet uznane za element długoterminowej polityki w zakresie ochrony zdrowia. Przemiany miały dotyczyć świadomości ludzi, ale i prawa, m.in. zmiany statusu niektórych leków z recepturowych na receptę na dostępne w wolnej sprzedaży. W ślad za rezolucją Parlamentu Europejskiego rozpoczęły się konkretne działania państw członkowskich.
- Mów lekarzowi, jakie bierzesz preparaty bez recepty.
- Nie przekraczaj dozwolonych dziennych dawek witamin.
- Nie stosuj jednocześnie kilku leków przeciwbólowych. Lek bierz, gdy tylko ból się pojawi, wtedy już jedna dawka powinna pomóc. Odczekaj co najmniej 20-30 minut, zanim sięgniesz po kolejną tabletkę.
- Szybciej działają rozpuszczalne formy leków.
- Leki popijaj przegotowaną letnią wodą (nie mineralną), nigdy sokiem, kawą czy mlekiem.
- Czytaj potki, zwróć uwagę na wskazania, dawkowanie, interakcje.
- Jeśli po 3-5 dniach samodzielnego leczenia objawy nie ustępują, zgłoś się do lekarza.
- Jeżeli masz wątpliwości, jak stosować lek, zadzwoń do apteki.
Przoduje Wielka Brytania?
K. K.-S.: Tak. Samoleczenie ma w Wielkiej Brytanii długą tradycję i cieszy się z roku na rok coraz większą popularnością, do czego przyczyniają się zachęty ze strony rządu, który upatruje w samoleczeniu nie tylko szansę na oszczędności w ochronie zdrowia, ale też sposób radzenia sobie z trudnościami w dostępie do lekarza. Brytyjskie badania potwierdzają, że odpowiednio stosowane samoleczenie przynosi znaczące korzyści ochronie zdrowia. Według prognoz Brytyjczyków o 40 proc. spada liczba wizyt u lekarzy, a o 17 proc. liczba wizyt domowych. O połowę rzadziej wzywane jest pogotowie ratunkowe.
Trudno pogodzić się z tym, że zamiast chodzić do lekarza, mamy sobie dobierać kurację.
K. K.-S.: Rzecz w tym, by samodzielne leczenie uczynić odpowiedzialnym. Każdy z nas powinien dla własnego dobra zdobyć podstawową wiedzę, jak sobie radzić przy przeziębieniu, bólu gardła itd. Musimy wiedzieć lub pytać farmaceutę, co zastosować, aby sobie nie zaszkodzić. Osoby cierpiące na choroby przewlekłe mają trudniejsze zadanie. Oprócz codziennego pilotowania terapii, do czego potrzebna jest wiedza o chorobie, powinny też wiedzieć, co robić w przypadku przeziębienia, bólu gardła. Trzeba zawczasu zapytać lekarza, czy można brać np. aspirynę, panadol lub inny lek. Na tym właśnie polega odpowiedzialne samoleczenie, które albo uwolni nas od dolegliwości, albo da szansę dotrwać do wizyty u lekarza.
Czy mamy taką wiedzę? Przecież Polacy nadużywają leków, a wiele matek nawet nie wie, że dzieciom nie wolno podawać aspiryny.
K. K.-S.: Myślę, że nie należy komplikować sprawy. Nie ma dobrych danych świadczących o tym, że Polacy nadużywają leków. Jeśli chodzi o dzieci, to trzeba podkreślić, że do 2. roku życia matka nie powinna bez konsultacji z lekarzem podawać dziecku jakichkolwiek preparatów. Nie ma więc mowy o samoleczeniu maluchów. Niepokój budzi natomiast poziom edukacji zdrowotnej. Jest to pochodna ogólnego wykształcenia, często statusu ekonomicznego. Zdaję sobie sprawę z zagrożeń, o jakich pani wspomniała, ale wiem także, że samoleczenie jest faktem. Nie uciekniemy przed nim. Chodzi o to, aby odbywało się ono bezpiecznie. Trudno sobie wyobrazić, by z każdym „głupstwem” biegać do lekarza.
Nie ma niebezpieczeństwa przedawkowania leków bez recepty? Są łatwo dostępne, ciągle reklamowane?
K. K.-S.: Rzeczywiście, agresywna reklama przyczynia się do częstszego sięgania po leki i suplementy diety. Jedno bierzemy dla zdrowia, drugie dla urody, a coś jeszcze innego na dobry humor. Z drugiej strony nagłaśnia się w sumie nieliczne przypadki przedawkowania leków dostępnych bez recepty. Wyniki ciekawych badań na ten temat przedstawili na konferencji w Sztokholmie Amerykanie. Okazuje się, że informacje o lekach czy terapiach przekazywane przez tzw. autorytety lub znane osoby nie trafiają do przekonania przeciętnym ludziom. Dowiedli również, że agresywna reklama nudzi widza czy słuchacza i budzi wątpliwości. Dlatego nie widzę większego zagrożenia, pod warunkiem przestrzegania norm etycznych przez reklamodawców.
A jak samoleczenie wygląda w naszym kraju?
K. K.-S.: Polskie badania pokazują, że jesteśmy wierni domowym sposobom radzenia sobie z dolegliwościami. Aż trzy na cztery badane osoby deklarują, że stosują leki bez recepty – co wskazywałoby na wysoką świadomość zdrowotną Polaków. Nasuwa się jednak pytanie, czy dobrze dobieramy preparaty, skoro niewiele wiemy na temat zdrowia. Badania mówią, że wiedzę o tych lekach czerpiemy ze swoich wcześniejszych doświadczeń, z ulotek, reklam i czasopism, kupujemy je z polecenia lekarza, farmaceuty, ale także znajomych. Właśnie w Polsce mamy do czynienia z niepokojącym zjawiskiem, które nazwano „syndromem Goździkowej”. Polega ono na tym, że wybierając leki, pacjenci zbyt często korzystają z porad zdrowotnych znajomych, a nie profesjonalistów. To dowód na to, że potrzebna jest rzetelna edukacja.
Skąd zatem powinniśmy czerpać wiedzę na temat leków dostępnych bez recepty?
K. K.-S.: Z tym jest pewien kłopot. Ulotki dołączone do leków zwykle operują językiem niezrozumiałym dla pacjenta, a więc są mało przydatne. Poza tym większość z nas ich nie czyta. W prasie pojawiają się reklamy, a do tych społeczeństwo nie ma zaufania. Nie ma też dobrze opracowanego i wiarygodnego portalu poświęconego lekom bez recepty, w którym obok informacji o leku byłaby też wiedza o bezpiecznych dawkach, interakcjach z lekami oraz żywnością.
Czyli jest spore ryzyko, że samoleczenie może przynieść szkody?
K. K.-S.: Samoleczenie niewłaściwie lub zbyt długo stosowane może być niebezpieczne. Korzystanie z leków bez recepty zgodnie ze wskazaniami, odpowiedzialnie, nie tylko pozytywnie wpływa na stan naszego zdrowia, ale też przynosi istotne korzyści z punktu widzenia systemu opieki zdrowotnej. Zyskujemy łatwiejszy dostęp do lekarzy dla tych pacjentów, którzy potrzebują fachowej pomocy. Samoleczenie pozwala zaoszczędzić pieniądze w systemie opieki zdrowotnej, pod warunkiem że jest stosowane racjonalnie, czyli nie generuje kosztów związanych z niepożądanym działaniem leków.
Znów wracamy do edukacji.
K. K.-S.: Tak. Ważną rolę w tym procesie odgrywa farmaceuta, który powinien służyć wiedzą na temat kupowanego leku, uprzedzić, że np. nie można go przyjmować w przypadku nadciśnienia, żylaków itd. Lekarzowi także powinno zależeć, by pacjent, którym się opiekuje, był świadomy, by wiedział, jak sobie radzić w sytuacjach awaryjnych, czym zbić gorączkę, jakich leków nie stosować na noc, jakich ze sobą nie łączyć. Dzięki temu pacjent stanie się partnerem lekarza w walce z chorobą, a terapia będzie znacznie skuteczniejsza.
miesięcznik "Zdrowie"
Co trzeci Polak stosuje domowe sposoby leczenia, a 90 proc. zażywa leki bez recepty
Źródło: Biznes.newseria.pl