Na ból zęba, odporność, przeciw starzeniu skóry. Czas na zbiory
Lipiec to niewątpliwie miesiąc jeżówki w Polsce. Teraz kwitnie i cieszy oczy w wielu ogrodach. Jeśli należysz do zwolenników ziołolecznictwa, możesz skorzystać z jej mocy. Już Indianie znaleźli dla niej wiele zastosowań.
Przez chwilę, kilkanaście lat temu, stała się w Polsce bardzo sławna, ale nie pod rodzimą nazwą jeżówka, ale jako echinacea.
Preparaty z tą rośliną były intensywnie reklamowane jako panaceum na sezonowe dolegliwości, niezastąpione wsparcie układu odpornościowego. Ile w tym prawdy? Cóż, napar z jeżówki raczej ci nie zaszkodzi, ale nie licz też na cud.
Na co pomaga jeżówka?
Chociaż jeżówka w lipcu cieszy oczy w wielu ogrodach, nie jest to po prostu roślina ozdobna. Rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej, z której pochodzi, przez wieki wykorzystywali ją jako lekarstwo uśmierzające ból zębów i gardła, i generalnie środek zwalczający stany zapalne.
Jeżówka uchodzi za środek wspomagający odporność organizmu. Robi się z niej soki, napary i syropy. Na rynku nie brakuje gotowych preparatów, ale możesz je przygotować też samodzielnie.
Zalecana jest osobom ze skłonnością do zapadania na sezonowe infekcje grypopodobne. Wyciąg z echinacei ma działać przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie i przeciwgrzybiczo.
Jeżówkę można też stosować zewnętrznie, co ma zapobiegać przedwczesnemu starzeniu skóry. Bywa też polecana przy poważnych chorobach skórnych, ale to już na własne ryzyko.
Jeżówka - czy jest zdrowa?
To nieprawda, że jeżówka ma zwolenników wyłącznie wśród przedstawicieli medycyny niekonwencjonalnej. Nie brakuje badań prowadzonych w poważnych ośrodkach, sugerujących, że coś jest na rzeczy z tą jeżówką.
Preparaty na bazie jeżówki mają ogólnie wzmacniać organizm, zapobiegać drobnym infekcjom, a także wspomagać leczenie przy chorobach infekcyjnych i przewlekłych.
Jeśli wierzyć niektórym badaniom naukowym (niekoniecznie dużym i randomizowanym), z pomocą jeżówki mamy chorować mniej, a gdy już coś nas dopadnie, szybciej wracać do zdrowia. Echinacea sprawdza się podobno przede wszystkim, gdy infekcja dotyczy gardła, uszu, oskrzeli zatok.
Ostatnia duża, europejska metaanaliza, której wyniki opublikowano w kwietniu 2024 roku, przekonuje, że stosowanie jeżówki znacząco wpływa na ograniczenie antybiotykoterapii, co w erze zagrożenia superbakteriami jest nie do pogardzenia.
Echinacea - jednak placebo?
A jednak moda na echinaceę przygasła kilkanaście lat temu i chociaż powoli się odradza, to już nie to samo. Uważa się, że przyczyniły się do tego dość szeroko komentowane na świecie badania prof. pediatrii i medycyny laboratoryjnej Ronalda B.Turnera z Medical University of South Carolina w Charleston.
Wraz ze współpracownikami badał on ochotników, którzy zgodzili się na zakażenie rynowirusem typu 23, co wywołało u nich objawy przeziębienia. Rinowirusy są wirusami najczęściej atakującymi człowieka i wywołującymi ok. 50% wszystkich infekcji zwanych "przeziębieniem".
Część badanych przyjmowała preparat z echinaceą przed zakażeniem i pojawieniem się objawów, część po. Grupa kontrolna przyjmowała placebo. Różnice co do efektów były znikome.
Echinacea nie uchroniła przed infekcją bardziej niż placebo, nie zauważono także jej wyraźnego wpływu na czas występowania objawów choroby, a także ich nasilenie.
Czyli - nie warto? Jeśli masz w ogrodzie kwiaty jeżówki oraz ochotę na w sumie bezpieczny eksperyment, zbierz je i wykorzystaj do przygotowania suszu na herbatkę, bądź innych preparatów.
Jeśli zimą unikniesz infekcji, to tylko czysty zysk.