"To zagrozi zdrowiu pacjentów". Kolejne zamieszanie w aptekach, lekarze alarmują
Od dawna aptekarze, lekarze, a wreszcie pacjenci, mówią jednym głosem, że konieczne jest uproszczenie wielu procedur związanych z receptami. Notoryczne błędy i nieżyciowe zasady ostatecznie zazwyczaj uderzają w chorych. Na razie mamy krok wstecz, bo system szykuje kolejną rewolucję: aplikację, która będzie przeliczać dawki na mililitry i miligramy.
Kto nie zna osobiście przypadku, że pacjent nie mógł skutecznie skorzystać z kuracji czy refundacji i został zmuszony do ponownej wizyty u lekarza po nową, prawidłową receptę? Jeśli ktoś taki istnieje, gratulujemy i zazdrościmy.
Od dawna kalkulator to podstawowe narzędzie pracy farmaceuty. Metody przeliczania dawek nie mają nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i realiami.
Farmaceuta wylicza co do sztuki tabletki (nieraz nieadekwatnie do wielkości opakowań), puszki z preparatami mlekozastępczymi (trzymając się założenia lekarskiego, ile może zjeść konkretne dziecko, bez żadnych odstępstw co do mililitra płynu) czy ampułki z insuliną (tu już jest kosmos nie do wytłumaczenia).
Dziwna matematyka rządzi i od lat, jak bumerang, wracają obietnice, że system zostanie uproszczony. A tymczasem...
Od 8 maja będzie jeszcze ciekawiej, bo, jak żartuje farmaceutka z Niepołomic, Paulina Front, kalkulator zostaje, ale będzie państwowy. I stosowany obowiązkowo.
Niestety, nikomu tak realnie nie powinno być z tego powodu do śmiechu.
Dawkomat do e-recepty - o co tak realnie chodzi
Do tej pory, w zależności od leku, było po ludzku: lekarz zapisywał człowiekowi np. dawkowanie: 7 kropli dziennie, saszetka rano, tabletka 2 x dziennie.
Człowiek rozumiał, dawkowanie zwykle dostawał na piśmie i się stosował.
Teraz dostanie informację: 75 mg (zamiast 1/2 tabletki), 0,02 ml (np. dawna kropla do oczu). Bez sensu? Niewygodnie? No jasne, ale to tylko wierzchołek góry lodowej, bo dawkomat robi regularnie kardynalne błędy.
Dawkomaty - lekarze alarmują
Zrzeszające lekarzy rodzinnych Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ) nie ma wątpliwości, że nowe szablony dawkowania leków wydawanych na receptę, opracowane przez informatyków Centrum e-Zdrowia, agendę podległą Ministerstwu Zdrowia, nie są rozwiązaniem dobrym:
- Tak zwane dawkomaty zagrażają zarówno pacjentom, jak i lekarzom - przekonuje PPOZ w piśmie do minister zdrowia Izabeli Leszczyny.
- Proponowane przeliczanie powszechnie stosowanych do tej pory jednostek leków - wynikających z Charakterystyki Produktu Leczniczego (ChPL) - na inne jednostki jest nie do przyjęcia - zaznacza dr Bożena Janicka, prezes PPOZ i dodaje:
- To rozwiązanie wprowadzi dezorientację wśród pacjentów, którzy byli przyzwyczajeni do sposobu przepisywanych im dawek. Przykładem może być insulina. Według nowych szablonów pacjenci zamiast podać sobie specjalnym "ostrzykiwaczem" np. 18 jednostek insuliny, będą musieli odliczyć dawkę 0,02 mililitra leku. Może to powodować liczne pomyłki w dawkowaniu leków!
Dawkomaty - farmaceuci pomogą?
Lekarze wnoszą o o przesunięcie terminu wprowadzenia dawkomatu na leki, ale przede wszystkim o pozostawienie obecnie stosowanych szablonów dawkowania leków, jak tabletki, saszetki, krople, kapsułki.
Ministerstwo Zdrowia tymczasem uspokaja i zapewnia, że w odpowiednim dawkowaniu leków lekarzy i pacjentów będą wspierać farmaceuci.
Można odnieść wrażenie po takim postawieniu sprawy, że farmaceuci dawkomaty rozumieją i je popierają. Tymczasem to właśnie oni, od lat, zgłaszają problemy z dawkami leków w kontekście e-recept i oczekują zmian, ale na pewno nie takich.
Wielu farmaceutów doskonale wie, jak ten dawkomat 'działa", bo już go ma i "korzysta". Od 8 maja będzie obowiązek, a obecne testy tylko zwiększają poczucie zagrożenia.
- Dawkomat może jest systemem precyzyjnym, ale na pewno nie ma to wiele wspólnego z bezpieczeństwem. Pomijając fakt, że nie uwzględnia na przykład tego, że ostateczna dawka insuliny zależy od tego, co pacjent zjadł i nie są to wartości stałe, zdarza się, że automat proponuje dawki śmiertelne. Wielokrotne zgłoszenia o błędach nie przynoszą żadnego rezultatu. Centrum E-Zdrowia zachęca do ich zgłaszania przez infolinię lub mailowo i nic się nie zmienia - podkreśla Paulina Front.
Automaty mogą być pomocne w pracy ludzi, ale przecież ich nie zastąpią. Nie wezmą pod uwagę, że dziecku może w ciągu kilku tygodni zwiększyć się apetyt i zapotrzebowanie na mieszankę mlekozastępczą rośnie, że na ściankach butelki z zawiesiną i na dozowniku zostaje płyn, że czasem z tubki nie da się wycisnąć maści do końca.
Lekarze rozumieją takie rzeczy, ale żeby to uwzględnić na recepcie, musieliby zwiększyć zalecane dawkowanie. Istnieje ryzyko, że pacjenci wówczas, nie rozumiejąc sytuacji, mogliby te zawyżone dawkowanie uznać za obowiązujące.
Pat, ciągle dodatkowo komplikowany. Automat robi rzeczy głupie. Jako przykład Paulina Front podaje choćby taką sytuację:
- Wyobraźmy sobie, że mamy jakiś lek w opakowaniu zawierającym 100 tabl. Lekarz zalecił dawkowanie 3x1 przez 33 dni. Niestety, system zablokuje wydanie takiego leku, bo wg recepty pacjent zużyje 99 tabletek, a automat nie pozwala na zmarnowanie tej jednej, która zostanie.
Dziś farmaceuta musi odręcznie odznaczyć, żeby automat jednak nie prowadził wyliczeń. To już niepotrzebna strata czasu. Idąc z duchem zmian, za moment tego odznaczania nie będzie, bo oddajemy władzę automatom.