Suplementy diety: sprawdź, dlaczego mogą być niebezpieczne
Czasami bierzemy aż kilka suplementów diety jednocześnie, bo jeden wzmacnia odporność, inny serce, a jeszcze inny poprawia pamięć lub funkcjonowanie wątroby. Kupujemy je coraz częściej, często niepotrzebnie. Sprawdź, co trzeba wiedzieć, gdy decydujesz się na suplementy diety.
Spis treści
- Niezdrowe suplementy szkodzą zwłaszcza dzieciom - wyjaśnia dr Ania
- Suplementy diety: łatwa ścieżka rejestracji
- Suplementy diety: pamiętaj, tylko lek leczy
- Suplementy diety: ślepo wierzymy reklamie
- Suplementy diety: nadmiar zawsze szkodzi
- Suplementy diety: brak ścisłego nadzoru
Według danych IMS Health Poland, firmy badającej rynek leków, Polacy w 2013 r. na leki dostępne na receptę wydali 15,2 mld zł, natomiast na preparaty dostępne bez recepty – 11,2 mld zł, w tym aż 3 mld zł na suplementy diety. Rynek tych ostatnich produktów dynamicznie rośnie. Ich sprzedaż w 2013 r. w stosunku do 2012 r. wzrosła o 6 proc. W Polsce w obrocie znajduje się ok. 8 tys. suplementów diety, ale aż 80 proc. rynku stanowią zaledwie 753 produkty. Pozostałe 20 proc. to nowości. Co roku pojawia się ich 3-4 tys. Większość nowych preparatów szybko znika, ale zanim się to stanie, producent odnotowuje sukces finansowy, zwłaszcza jeśli sprzedaż wsparta była reklama, a produkt pochodził z „chodliwej” kategorii. Najczęściej sięgamy po preparaty witaminowo-mineralne, wspomagające układ pokarmowy czy te na przeziębienie.
Niezdrowe suplementy szkodzą zwłaszcza dzieciom - wyjaśnia dr Ania
Suplementy diety: łatwa ścieżka rejestracji
Zalew rynku przez suplementy diety wiąże się z łatwością ich wprowadzenia do sprzedaży. Wystarczy drogą elektroniczną poinformować o tym fakcie Głównego Inspektora Sanitarnego, podając skład produktu, jego prozdrowotne działanie (nie trzeba go udowadniać!) i załączając wzór etykiety. Dlaczego to takie proste? Ponieważ zgodnie z ustawodawstwem unijnym i polskim suplementy diety są żywnością (tak jak chleb czy sery), choć ich forma i miejsce sprzedaży nie kojarzą się nam z artykułami spożywczymi. Natomiast lek przed wprowadzeniem na rynek musi przejść długie i kosztowne badania kliniczne, udowadniające skuteczność i bezpieczeństwo jego stosowania. Jest rejestrowany przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych i podlega wnikliwej kontroli Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Wprowadzenie leku na rynek trwa lata, a sama procedura jego rejestracji jest żmudna.
Suplementy diety: pamiętaj, tylko lek leczy
Suplementy diety są potrzebne, powinniśmy jednak być świadomi tego, czym są, i rozsądnie z nich korzystać. Zgodnie z definicją to „środek spożywczy, którego celem jest uzupełnianie normalnej diety, będący skoncentrowanym źródłem witamin lub składników mineralnych, lub innych substancji wykazujących efekt odżywczy lub inny fizjologiczny”. To ostatnie sformułowanie umożliwia umieszczenie w nim substancji czynnych, które nie są składnikami naszego pożywienia (np. znajdujących się w wyciągach z kozłka lekarskiego czy miłorzębu) i sugerowanie konsumentom właściwości leczniczych preparatu.
Tymczasem zadaniem suplementu jest uzupełnianie niedoborów składników odżywczych związanych z niewłaściwą dietą w celu zachowania zdrowia. Jeśli ich niedostatek spowodował chorobę, to wówczas potrzebny jest lek, a nie suplement diety. W obydwu może się znajdować ta sama substancja czynna, ale lek zawiera ją w ilości dającej efekt terapeutyczny, co zostało potwierdzone badaniami klinicznymi.
Suplementy diety: sprzedawanie iluzji
Cieszące się ogromną popularnością środki odchudzające nie działają. Zwróć uwagę, że producent zaleca ich stosowanie z niskokaloryczną dietą i wysiłkiem fizycznym, które rzeczywiście powodują ubytek masy ciała. Nie ma bowiem na rynku suplementu diety, który by cię odchudził, a jednocześnie nie miał niepożądanych działań ubocznych. Równie iluzoryczna jest skuteczność środków na potencję. Jeśli przywracają sprawność seksualną, to na zasadzie placebo lub w związku z tym, że zawierają substancje wchodzące w skład leków.
Suplementy diety: ślepo wierzymy reklamie
Szacuje się, że suplementy diety kupuje ok. 30 proc. naszego społeczeństwa. Częściej sięgają po nie kobiety, ludzie z wyższym i średnim wykształceniem, mieszkańcy dużych miast, a zatem osoby świadome tego, że nie wystarczy mieć zdrowie – trzeba jeszcze o nie dbać. A reklama nam podpowiada, w jaki sposób to robić – trzeba przyjmować suplementy diety.
Kupujemy więc suplementy diety, nie zastanawiając się, czy są potrzebne, czy w ogóle brakuje nam składników odżywczych, a jeśli tak, to jakich? Na to ostatnie pytanie na ogół nie potrafimy odpowiedzieć. Co więcej, połowa z nas jest przekonana, że takie preparaty, co często sugeruje reklama, łagodzą różne dolegliwości. A one nie mają i nie mogą mieć właściwości leczniczych.
Suplementy diety: nadmiar zawsze szkodzi
Dobrze, że istnieje możliwość suplementacji składników odżywczych, ponieważ dieta nie zawsze pokrywa w pełni zapotrzebowania na wszystkie składniki odżywcze. Czasami nawet nie jest w stanie tego zrobić, np. osobom starszym brakuje witaminy B12, bo jest słabo wchłaniania w związku z fizjologicznymi zmianami błony śluzowej żołądka. Jako populacji może nam brakować witaminy D3 w okresie od października do kwietnia, kwasu foliowego (B9), wapnia, selenu, potasu. Większość Polaków ma także niedobór kwasów omega-3 i błonnika, a młodym kobietom czasami brakuje także żelaza. Natomiast witamin A, C i E mamy pod dostatkiem. I to one są zazwyczaj przedawkowywane.
Badania wykazały, że suplementy diety przyjmowane niepotrzebnie lub w zbyt dużych dawkach niekorzystnie wpływają na zdrowie. Nadmiar witamin A, C i E zwiększa ryzyko zgonów ze wszystkich przyczyn o 16 proc., ponieważ osłabia własną odporność organizmu, nadmiar kwasów omega-3 zwiększa ryzyko raka prostaty, a wapnia – chorób sercowo-naczyniowych. Selen, którego jako populacji nam brakuje, w nadmiarze staje się toksyczny.
Suplementy diety: zachowaj ostrożność
Do przedawkowania substancji czynnych przyczynia się branie kilku suplementów diety z tymi samymi składnikami jednocześnie, a także postać preparatu (musujący napój, żelki, lizaki). Zjawisko to dotyczy głównie witamin. Znane są przypadki przekroczenia dawki witaminy A o 2190 proc., witaminy E o 1835 proc., a C o 1886 proc. Ale może też dotyczyć składników mineralnych – nie tylko ze względu na zażywanie kilku specyfików naraz, ale także zbyt dużych dawek substancji czynnych w danym specyfiku. Na przykład w różnych suplementach diety stwierdzono w jednej tabletce 100, a nawet 200 mikrogramów selenu, a jego dopuszczalna dzienna dawka wynosi 50 mikrogramów.
Suplementy diety: brak ścisłego nadzoru
Jesteśmy sami odpowiedzialni za to, jakie suplementy diety zażywamy i w jakich ilościach. Apelujemy więc o zachowanie rozsądku, świadome i przemyślane ich zażywanie. Pamiętajmy, że nie ma nad nimi ścisłego nadzoru. Główny Inspektor Sanitarny prowadzi tylko wyrywkowe kontrole tych produktów i prowadzone są one (tak jak w przypadku żywności) przede wszystkim pod kątem zanieczyszczeń chemicznych, mikrobiologicznych i użytych dodatków takich jak barwniki, konserwanty.
Wyniki badań bywają niepokojące. Wykazały np. przekroczenie dopuszczalnych dawek arsenu, ołowiu, rtęci nawet 150 razy, użycie barwników szkodliwych dla zdrowia. A przecież istnieje również na rynku (zwłaszcza w sprzedaży internetowej) wiele fałszowanych suplementów diety. Deklarowane przez producenta składniki nie zawsze są w rzeczywistości. W produktach na potencję wykryto antybiotyki i pochodne sindenafilu, głównego składnika słynnej niebieskiej tabletki, a zatem leku. W środkach na odchudzenie znaleziono zakazaną sibutraminę, pochodną amfetaminy, paracetamol, a także inne, znacznie niebezpieczniejsze substancje. Natomiast produkty ziołowe rodem z Azji zawierają składniki, które nie są znane w Europie, nie wiemy więc, jak działają i czy są w ogóle bezpieczne. Zanim więc kupimy suplement diety, zastanówmy się, czy jest potrzebny i czy dokonaliśmy właściwego wyboru.
miesięcznik "Zdrowie"Porady eksperta