Lekarz ostrzega: Absurdalne zmiany w receptach od 1 lipca. Potencjalne zagrożenie dla pacjentów

2024-05-18 0:06

Spór o nowe szablony e-recepty narasta. Dawkomaty, nie taki nowy ministerialny pomysł, mogą już wkrótce boleśnie uderzyć w pacjentów i lekarzy. Po ostrych protestach zmienione przepisy nie weszły od maja, ale to chwilowe odroczenie. Problem nas dopadnie wkrótce, o czym ostrzega dr Szymon Suwała, endokrynolog, obesitolog na swoim facebookowym profilu.

Absurdalne zmiany w receptach od 1 lipca. Potencjalne zagrożenie dla pacjentów
Autor: GettyImages

O dawkomatach pisaliśmy w "Poradniku Zdrowie" już pod koniec kwietnia, w związku z protestem Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ), zrzeszającego lekarzy rodzinnych. Medycy ostrzegali, że nowe szablony dawkowania leków wydawanych na receptę, opracowane przez informatyków Centrum e-Zdrowia, zagrażają zarówno pacjentom, jak i lekarzom.

Ministerstwo Zdrowia uspokajało, że nic złego się nie dzieje, a z ewentualnymi trudnościami pomogą uporać się farmaceuci, chociaż ci również odcinali się od nowych rozwiązań.

Ostatecznie krytykowane dawkomaty nie wkroczyły do aptek w maju, ale okazuje się, że to tylko krótkie odroczenie, do lipca. Czy w tak krótkim czasie uda się wyeliminować wszystkie błędy i absurdy nowego systemu, w tym takie, które mogą nawet zagrozić życiu chorych? Konia z rzędem temu, kto dziś odpowie odpowiedzialnie na to pytanie.

W. KRASKA: UKRÓCIMY DZIAŁANIE RECEPTOMATÓW

Dawkomat - na czym polega problem

Chociaż coraz trudniej komuś w to uwierzyć, nowe szablony dawkowania leków miały być jednym ze sposobów na usuwanie wielu aptecznych absurdów.

Zamiast farmaceutów z kalkulatorami, nowy system miał wszystko ładnie wyliczyć, przeliczyć, podać w przyjaznej dawce. Na razie wszystko wskazuje na to, że tak nie będzie.

Środowisko medyków i farmaceutów jest podzielone na dwa obozy. Jeden twierdzi, że zmiany są słuszne, ułatwią życie, a drobne błędy do lipca na pewno zostaną wyeliminowane. Publikacje "straszące dawkomatem" określają jako sianie fermentu.

Takich głosów nie brakuje w dyskusji, która właśnie się toczy na profilu dr. Suwały.

Druga grupa, do której należy doktor, przestrzega, że nowy sposób dawkowania, ściśle narzucony i niemożliwy do skorygowania, jest niewygodny, a nawet niebezpieczny. Co może być złego w tym, że pacjent dostanie dawkowanie nie w kroplach, jednostkach, a mililitrach? Dr Suwała podaje konkretne przykłady.

Dawkomat a insulina i leki okulistyczne

Pacjenci chorujący na cukrzycę i leczeni insuliną do tej pory dostawali wytyczne od lekarza w przeliczeniu na jednostki. W zależności od pory dnia czy spożytych produktów mieli przyjmować określoną liczbę jednostek.

Jednostki przewidują też peny do podawania insuliny.

Niestety, teraz automat, czyli program obowiązujący przy wystawieniu recepty, będzie zamieniał jednostki na mililitry. Te pacjentowi nic nie powiedzą tak realnie. Co więcej - peny też takiego przelicznika nie stosują.

Analogi GLP1 w zastrzyku, czyli popularne glutydy, stosowane w leczeniu otyłości i cukrzycy,  do tej pory dawkowane były w miligramach, czyli np. w dawce 1.8 mg. Peny do podania leku też skonstruowane są pod miligramy.

Niestety, usłużny automat zamieni miligramy na mililitry i zamiast 1,8 mg na recepcie pojawi się dawkowanie 0,3 ml.

Przyjmujesz leki w kroplach? Choćby okulistyczne czy witaminę D? Do tej pory pacjent otrzymywał informację, ile kropli ma stosować. Teraz dostanie informację o stosowaniu 0,267 ml.

Wbrew wcześniejszym sygnałom od medyków, wygląda na to, że tabletki i saszetki pozostaną jako oficjalne dawki. Pozornie problem dotyczy "tylko" pewnej grupy chorych. Niestety, nie jest ona mała, a konsekwencje mogą być więcej niż poważne.

Zagrożenia to nie tylko niewygoda - dawkomat i bezpieczeństwo chorych

Teoretycznie - lekarz może wyjaśnić pacjentowi w przystępny sposób, jak ten ma stosować leki, a na recepcie pojawi się dawkowanie "po nowemu".

Pacjenci mają jednak dostęp do swojej e-recepty, choćby przez Internetowe Konto Pacjenta i tam mogą szukać informacji, a dostaną dezinformację.

- Doświadczenie uczy, że nie zawsze pacjenci pamiętają nasze słowa, potrafią gubić zapiski i wtedy korzystają właśnie z zapisów na receptach, przepisując sobie np. dawkowanie tam zapisane na pudełka - tłumaczy dr Suwała.

Niestety, dawkomat jest narzędziem zawodnym, nie uwzględnia czynnika ludzkiego, wariuje, gdy nie może precyzyjnie dawki przydzielić. Dzieje się tak choćby przy zawiesinach, wspomnianych kroplach, insulinie.

- System "wyrzuca błędy" np. przy receptach na leki, których dawka jest zmienna w zależności od dnia, gdzie istnieje trudność lub niemożliwość ustalenia długości kuracji wypisanej na recepcie - zauważa dr Suwała.

Dziś w takiej sytuacji korektę może zrobić farmaceuta. Gdy testowany program wejdzie już jednak na sztywno, nie będzie już ona możliwa. Tymczasem dawkomatowi zdarzyło się nieraz serwować chorym dawki śmiertelne, co zgłaszali i lekarze, i farmaceuci.

Najbardziej niepokojący jest i pośpiech przy wprowadzaniu tych zmian, i trudność, by dostrzec ich realny cel. Jeśli miało być bardziej wygodnie i przejrzyście, to chyba nie wyszło. Dalsze brnięcie i zaprzeczanie tym faktom urzędników nie ma większego sensu.

Sonda
Odczuwasz skutki kryzysu lekowego?