KARDIOLOGIA interwencyjna czyli sercu na pomoc [WYWIAD]

2009-08-12 11:25

W tym roku mijają 33 lata od pierwszego nieoperacyjnego wyleczenia wady wrodzonej serca. Teraz kardiologia interwencyjna, która bez otwierania klatki piersiowej pozwala leczyć i ratować życie, jest powszechnie stosowana.

KARDIOLOGIA interwencyjna czyli sercu na pomoc
Autor: thinkstockphotos.com

O tym, jak kardiologia interwencyjna umożliwia leczenie chorób serca rozmawiamy z wybitnym kardiologiem Markiem Dąbrowskim, współautorem niezwykłej monografii "Kardiologia interwencyjna". Wybitni specjaliści przedstawiają w niej osiągnięcia w tej dziedzinie. Ponieważ wiedza i techniki lecznicze dynamicznie się rozwijają, publikacja będzie stale uzupełniana o nowe technologie zabiegowe.

  • Współczesną kardiologię dzieli się na inwazyjną i nieinwazyjną. Jak to należy rozumieć?

Doc. dr hab. n. med. Marek Dąbrowski: Ten podział wiąże się z rodzajem stosowanych technik diagnostycznych i leczniczych. Kardiologia nieinwazyjna wykorzystuje te techniki, które dostarczają informacji o układzie sercowo-naczyniowym bez agresywnej ingerencji w organizm człowieka. Zalicza się do nich m.in. elektrokardiografię, echokardiografię oraz scyntygrafię czy tomografię komputerową. Jednak takie badania mogą nie pokazywać w pełni stanu chorego serca. Kardiologia inwazyjna, która opiera się na cewnikowaniu serca, pozwala dokładnie ocenić jego struktury oraz funkcje. Mając tę wiedzę, możemy wybrać najlepszą dla pacjenta metodę leczenia.

  • Co kardiologia inwazyjna daje przeciętnemu człowiekowi?

M.D.: To przede wszystkim wielka szansa dla ludzi chorych na serce. Rozwój tej dziedziny kardiologii umożliwia mniej inwazyjne leczenie coraz większej liczby schorzeń serca. Choroby, które jeszcze do niedawna mogli skutecznie leczyć tylko kardiochirurdzy, dziś są zaanektowane przez kardiologię interwencyjną – chociażby niektóre choroby zastawek, wady wrodzone serca. Najbardziej spektakularne sukcesy mamy w leczeniu świeżych zawałów serca. Ważne jest, ze lekarze potrafią to robić, ale dla chorych najistotniejszy jest szeroki dostęp do tej metody leczenia. To dzięki zorganizowaniu na terenie całego kraju oddziałów szybkiej interwencji kardiologicznej. W ciągu 10 lat w polskiej kardiologii wiele się zmieniło. Dobrze pamiętam wielotysięczne kolejki osób czekających na koronarografię – podstawowe badanie, które otwiera drogę do prawidłowego leczenia lub interwencji kardiologicznej. Obecnie w 100 ośrodkach w Polsce nie ma kolejek. Wracając do korzyści dla pacjentów, to szansa, by mało inwazyjna metoda, która w wielu przypadkach zastępuje kardiochirurgię lub uciążliwe terapie farmakologiczne, wyleczyć wady i schorzenia układu krążenia.

  • Co zadecydowało o tak szybkim rozwoju kardiologii interwencyjnej w Polsce?

M.D.: Historia polskiej kardiologii interwencyjnej zaczęła się w latach siedemdziesiątych. Za pierwszy leczniczy zabieg zaliczany do kardiologii interwencyjnej uważa się zabieg wykonany przez prof. Witolda Ruzyłłę – zamkniecie przewodu tętniczego Botalla techniką Porstmana. Zabieg był wielkim wydarzeniem nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Było to tym ważniejsze, że dla polskiej medycyny to były złe czasy. Musieliśmy walczyć o postęp. Niewiele osób rozumiało, że bez rozwoju techniki nie będziemy skutecznie leczyć chorych. Wielu kolegów nie mogło wtedy uwierzyć, że do serca można włożyć cewnik i naprawić wrodzoną wadę serca, którą wcześniej leczono po otwarciu klatki piersiowej. Technika zastosowana przez prof. Ruzyłłę dziś nie jest już używana, ale od tego wszystko się zaczęło.

  • Kolejny przełom nastąpił w latach osiemdziesiątych...

M.D.: Tak, wraz z rozwojem angioplastyki wieńcowej. To też zasługa prof. Ruzyłły. Miałem szczęście uczestniczyć w tych zabiegach. Wrażenia z tamtych chwil są stale świeże. Chory miał poważne zwężenie tętnicy wieńcowej. Groził mu zawał. To wprawdzie nie było jeszcze leczenie świeżego zawału w dzisiejszym rozumieniu zabiegu, ale tak się to zaczęło. Chory miał silne bóle, nie mógł chodzić, pracować, był przykuty do łóżka. Doskonale pamiętam jego ograniczenia. Po zabiegu rozszerzenia tętnicy wieńcowej wszystkie dolegliwości ustąpiły na stałe. Kolejny etap rozwoju kardiologii interwencyjnej to plastyka zastawki płucnej u dzieci, a później u dorosłych. Wprowadzenie plastyki przezskórnej zastawek pozwoliło uniknąć operacji kardiochirurgicznej wielu pacjentom. Miło patrzeć, jak już po kilku godzinach chorzy wstają z łóżka, są samodzielni. Jest to wielkie dobrodziejstwo kardiologii interwencyjnej, dyscypliny mikrozabiegowej.

  • Kardiologia interwencyjna wkracza dziś tam, gdzie kiedyś nie można się było obejść bez otwarcia klatki piersiowej...

M.D.: To prawda. Naszym celem jest rozwój technik, które pozwolą leczyć choroby serca bez użycia skalpela. Zapewni to większy komfort chorym, krótszy pobyt w szpitalu, a także zmniejszy koszty leczenia. Kardiologia interwencyjna nie wymaga w większości sytuacji ogólnej narkozy, wystarczy znieczpenie miejscowe, chyba że pacjentem jest małe dziecko. Klasycznej operacji serca nie da się przeprowadzić bez użycia krążenia pozaustrojowego, które – mimo ogromnego postępu – ma wciąż wiele wad. Aby dostać się do wnętrza serca, kardiochirurg musi je zatrzymać. Osiąga to przez podanie do naczyń wieńcowych zimnego roztworu potasu. Podczas operacji może się zdarzyć, że dojdzie do uszkodzenia mięśnia sercowego. Kolejnym problemem jest krwawienie z rany pooperacyjnej. Aby odprowadzić tę krew, w klatce piersiowej pozostawia się kilka drenów. Często konieczne jest podanie obcej krwi. Ważna jest też psychika chorego. Pacjenci mniej boja się zabiegów kardiologii interwencyjnej, co jest równie ważne jak wiedza i doświadczenie lekarza.

  • Na czym zatem polega taki najbardziej typowy zabieg kardiologii interwencyjnej?

M.D.: Wprowadza się do serca różnego rodzaju cewniki, na których zamontowane są bardzo specjalistyczne urządzenia pozwalające na precyzyjne manippacje. Zabieg przeprowadzany jest przez kardiologa interwencyjnego, nie wymaga rozcinania klatki piersiowej i samego serca. Cewniki wraz z dodatkowymi urządzeniami wprowadza się przez obwodowe żyły albo tętnice, najczęściej udowe lub promieniowe. To podstawowa różnica między kardiologią interwencyjną a kardiochirurgią. Kardiochirurg musi pracować na otwartej klatce piersiowej. My jesteśmy nieco delikatniejsi. Najogólniej rzecz biorąc, przy wykorzystaniu procedur kardiologii interwencyjnej można poszerzyć zwężone miejsca w sercu lub naczyniach krwionośnych, a nawet udrożnić zamknięte naczynia, można zamknąć ubytki w sercu, usunąć dodatkowe naczynia krwionośne, które powstały jeszcze w życiu płodowym, można zniwelować skutki różnych wad serca.

  • W jakich sytuacjach najczęściej stosuje się metody kardiologii interwencyjnej?

M.D.: Powszechnie wykonuje się zabiegi angioplastyki polegające na wprowadzeniu do zwężonych naczyń wieńcowych baloników, które skutecznie rozszerzają naczynia i umożliwiają swobodne przepływanie krwi. Gdy poprzez cewnik balonik zostanie wprowadzony do miejsca zwężenia, napełnia się go solą fizjologiczną. Rozdęty balonik poszerza naczynie. Można też wszczepić stent. To stalowy stelaż w kształcie walca, który zapobiega ponownemu zwężaniu się rozszerzonych balonikiem naczyń. Kiedy wprowadzany przez cewnik stent znajdzie się w miejscu przeznaczenia, wprowadzający go balonik zwiększa swą objętość. Dzięki temu stent może się rozprężyć, a lekarz bez trudu wycofuje balonik. Inna technika kardiologii interwencyjnej pozwala zamknąć nieprawidłowo działające naczynia. Ta sama metoda posługujemy się przy zamykaniu otworów w przegrodach serca.

  • Marzy Pan o wykonywaniu jakiegoś nowego zabiegu na sercu z zastosowaniem metod nieoperacyjnych?

M.D.: To może mniej marzenie, a bardziej potrzeba chwili. Chciałbym móc wykonywać zabiegi na zastawce dwudzielnej, które będą polegały na jej uszczelnieniu. Ta grupa chorych zwykle ma w swojej historii zawał i ich zastawka dwudzielna, wskutek niedokrwienia, jest uszkodzona. Zastawka nie domyka się, a to prowadzi do niewydolności serca. Dziś tę grupę pacjentów leczy się chirurgicznie. Ale są szanse, by takie zabiegi robić metodą przezskórną. Pierwsze zabiegi tego typu przeprowadzono już w Poznaniu, ale wciąż nie ma dystrybutora urządzenia, które jest do tego potrzebne. Czekamy na to. Jeśli urządzenie pojawi się, co mam nadzieję nastąpi na przełomie 2009 i 2010 r., chętnie włączę się w rytm wykonywania tych zabiegów. Coraz skuteczniej ratujemy chorych po zawale serca, ale wciąż nie potrafimy wszystkich uchronić przed zniszczeniem mięśnia sercowego. Z czasem u tych osób pojawia się niewydolność serca i niedomykalność zastawki.

  • Wciąż słyszymy o poszukiwaniu nowych rozwiązań. Czego jeszcze możemy się spodziewać po tej dziedzinie kardiologii?

M.D.: Kardiologia interwencyjna rozwija się. bardzo szybko, ale rozwiązuje z pewnością tylko cześć problemów, nie osiągnięto jeszcze kresu możliwości. Sądzę, że z czasem zostaną opracowane nowe metody, techniki i nowe urządzenia, które pozwolą skutecznie i bez potrzeby otwierania klatki piersiowej leczyć kolejne wady serca czy schorzenia układu krwionośnego. Być może na nowe rozwiązania będziemy musieli poczekać wiele lat, a może pojawią się już za kilka miesięcy. Kto wie...

Ważne

doc. dr hab. n. med. Marek DĄBROWSKI - Wybitny kardiolog, w 1985 r. jako pierwszy w Polsce przeprowadził zabieg interwencyjny w ostrym zawale serca. Jest ordynatorem klinicznego oddziału kardiologicznego w warszawskim Szpitalu Bielańskim.

miesięcznik "Zdrowie"