Serce na ostro. Wywiad z prof. Radosławem Stefanem Kieszem

2016-10-21 9:45

Kardiologia interwencyjna to jedna z dziedzin medycyny, którą możemy się szczycić. Jesteśmy w czołówce Europy pod względem skutecznego leczenia zawałów. O współczesnym obliczu kardiologii interwencyjnej i trudnych początkach tej dyscypliny rozmawiamy z prof. dr. hab. n. med. Radosławem Stefanem Kieszem.

Serce na ostro. Wywiad z prof. Radosławem Stefanem Kieszem
Autor: thinkstockphotos.com Kardiologia interwencyjna to jedna z dziedzin medycyny, którą możemy się szczycić.

Kardiologia interwencyjna daje możliwość leczenia wielu schorzeń układu krążenia bez otwierania klatki piersiowej dostarcza lekarzom wiele satysfakcji zawodowej. Ale jeszcze ważniejsza jest dla pacjentów, którzy nie tylko wymykają się z objęć śmierci, ale także szybciej wracają do zdrowia i pełnej sprawności. O współczesnym obliczu kardiologii interwencyjnej i trudnych początkach tej dyscypliny rozmawiamy z prof. dr. hab. n. med. Radosławem Stefanem Kieszem.

  • Układ sercowo-naczyniowy przypomina system hydrauliczny...

Prof. Radosław Stefan Kiesz: Tak. W Stanach Zjednoczonych, gdzie na co dzień pracuję, o kardiologach interwencyjnych czy specjalistach endowaskularnych mówimy, że są hydraulikami. W dużym uproszczenie, oznacza to tyle, że tam, gdzie zatka się jakaś rura, konieczne jest jej odetkanie. Jeżeli ta rura jest w sercu, to mamy bardzo niewiele czasu na jej udrożnienie, aby uchronić mięsień sercowy przed uszkodzeniem. System hydrauliczny współpracuje tu z systemem elektrycznym, który umożliwia sercu kurczenie się, a więc także pompowanie krwi. To tak w przenośni, oczywiście.

  • Co jest najsłabszą, a co najmocniejszą stroną tego układu?

R.S.K.: Zawały rozwijają się najczęściej między 8 a 10 lub między 2 a 3 nad ranem. W zależności od rozległości zawału na ratunek mamy ok. 2 godzin. W tym czasie chory powinien dotrzeć do specjalistycznego ośrodka, gdzie "hydraulicy" będą mogli otworzyć zatkane naczynie wieńcowe, przywrócić przepływ krwi, a tym samym odwrócić uszkodzenia mięśnia sercowego. Słabym punktem mięśnia sercowego jest to, że jeżeli nie będziemy interweniować dość szybko, to uszkodzenie serca doprowadzi do niestabilności elektrycznej, rozwinie się migotanie komór i pacjent zginie. A jeśli nawet przeżyje, to znaczna część serca obumrze, powstanie duża blizna i rozwinie się niedokrwienna kardiomiopatia. Osoba z takim schorzeniem ma niewydolne serce i praktycznie jest inwalidą. Kiedyś jedynym ratunkiem dla tych osób była transplantacja serca. Obecnie mamy do dyspozycji także inne możliwości ratowania tych chorych.

 

  • Jakie to możliwości?

R.S.K.: Kiedy po 1990 r. przyjechałem do Polski, odwiedziłem tu wiele szpitali. Od kolegów dowiedziałem się, że chociaż jest dużo oddziałów kardiologicznych na tzw. prowincji, ludzie masowo umierają na zawały. Zaproponowałem wtedy kolegom utworzenie w małych miastach ośrodków kardiologii interwencyjnej, które będą nowocześnie leczyły zawały. A ponieważ doskonale poznałem zasady i technikę wszczepiania stentów, których wynalazcą jest mój przyjaciel, prof. Julio Palmaz, pragnąłem, aby stenty stosowane były i w Polsce. Tak powstała sieć pracowni hemodynamicznych, w których przy stosunkowo niewielkich nakładach można ratować ludzkie życie. Możemy odwrócić skutki zawału i po krótkiej hospitalizacji pacjent wraca do produktywnego życia.

  • A skąd mieliście stenty? Przecież w Polsce nie było ich w tamtym czasie.

R.S.K.: Przywoziłem je w walizce ze Stanów. Nieraz było tak, że pacjent był na stole, a celnicy sprawdzali jeszcze mój bagaż. W 2001 r. opublikowaliśmy wyniki naszych obserwacji medycznych, co otworzyło stentom drogę do polskich szpitali. Z czasem okazało się, że u pacjentów z metalowymi stentami dochodziło do restenozy, czyli do ponownego zamknięcia się naczynia. Przy zwykłych stentach restenoza rozwija się u 50-60% chorych, natomiast u diabetyków u 70%. Pacjent wracał do nas. Dlatego pracowaliśmy nad takimi stentami, które byłyby uzbrojone w leki kardiologiczne. Udało się, a zaletą stentów powlekanych lekiem jest to, że restenoza występuje tylko u 1-2% pacjentów.

  • Czy stenty lekowe chronią tylko przed restenozą?

R.S.K.: Stenty lekowe rozwiązują problemy zdrowotne pacjenta w 98%. W medycynie nic nie jest pewne w 100%.

  • Jak Pan Profesor ocenia leczenie zawałów w Polsce?

R.S.K.: Uważam, że jest to najlepszy system leczenia w Europie i może nawet na świecie. Zwykle od wystąpienia pierwszych objawów zawału do przyjazdu do szpitala mija 20-30 minut. W USA cieszymy się, gdy chory dotrze do szpitala w ciągu godziny. Jeśli mieć zawał, to tylko w Polsce, bo chory ma największe szanse na przeżycie. Dużo większe niż w Londynie czy w Paryżu. Planowane cięcia finansowe zniszczą ten system. W Polsce nadal nie finansuje się wielu zabiegów, które w innych krajach są już standardem, np. rotablacji – czyli zabiegu, w którym można udrożnić naczynia zablokowane zwapniałą blaszką miażdżycową.

Ważne

Stenty ratują nie tylko serce

Stenty można wszczepiać nie tylko w tętnice wieńcowe. Profesor Radosław Stefan Kiesz wszczepił stent w tętnicę szyjną – był to trzeci tego typu zabieg na świecie. Stenty można również wstawiać w tętnice biodrowe czy nerkowe, umieszczać je w tętnicach powierzchownych nóg – chociaż w tym przypadku z powodu ruchów, jakie wykonujemy podczas chodzenia, lepiej niż stenty sprawdzają się inne techniki udrażniania naczyń krwionośnych poniżej kolana. Wykorzystywane są też w leczeniu udarów.

  • Wykonał Pan pierwszy w Polsce zabieg angioplastyki ze wskazań ostrych. Pamięta Pan, jak to było?

R.S.K.: Oczywiście, chociaż to było 30 lat temu. Pracowałem wtedy w szpitalu przy picy Spartańskiej w Warszawie jako starszy asystent u, wtedy doktora, Witolda Różyłły. Doktor z wyjazdu do Zurychu od profesora Andreasa Gruntziga przywiózł kilka cewników do balonikowania naczyń. Miałem wówczas dyżur, a wszyscy nasi szefowie zajmowali się delegacją bardzo ważnych osób, które odwiedziły szpital. Pogotowie przywiozło pacjenta, u którego kolega wykonywał cewnikowanie, ale w czasie zabiegu zatkała się prawa tętnica serca. U pacjenta rozwijał się rozległy zawał, mężczyzna wchodził we wstrząs kardiogenny. Zdecydowałem się otworzyć tętnicę. Wprowadziłem cewnik do tętnicy wieńcowej, wziąłem balon i rozepchałem go tlenem. Tętnica została udrożniona, zawał odwracał się na naszych oczach, skóra stała się różowa, pacjent nie skarżył się na ból. Zrobiłem koronarografię, ale zwężenie tętnicy było jeszcze duże. Nie podobało mi się to, więc kolejnym balonem poszerzyłem tętnicę. Następnego dnia zostałem oskarżony o popsucie cewników. Po kilku latach dowiedziałem się od profesora Gruntziga, że przeprowadziłem pierwszy na świecie zabieg angioplastyki wykonany we wstrząsie kardiogennym.

  • Czyli warto inwestować w kardiologię interwencyjną?

R.S.K.: Oczywiście, że warto. Uratowany pacjent nie tylko sam może kontynuować swoją karierę zawodową, ale również nie będzie pobierał renty ani stanowił obciążenia dla rodziny. Często bowiem zdarza się, że chorą osobą muszą zająć się najbliżsi członkowie rodziny, którzy muszą poświęcić mu cały swój czas, rezygnując z pracy. Trzeba jednak pamiętać, że każdy pacjent jest inny i skuteczne leczenie polega na rozpatrywaniu tych indywidualnych potrzeb. Ciągle słyszę o personalizacji leczenia, ale nie widzę tego w praktyce. Na sytuację w Polsce patrzę z teksańskiej perspektywy, ale to mi pozwala zachować obiektywizm. Jeśli ktoś mi mówi, że mam używać tylko starego metalowego stentu, bo jest tańszy, nie godzę się na to, bo to działanie nieetyczne, realizowane wbrew medycynie opartej na dowodach.

Ważne

Mniej śmiertelnych zawałów serca

Dwadzieścia lat temu 25% zawałów w Polsce kończyło się śmiercią pacjenta. Teraz śmiertelność spadła do 5,6%. To bardzo dobry wynik – czwarty, jeśli chodzi o kraje OECD, w których średnia wynosi 7,8%. W ośrodkach skupionych w Polsko-Amerykańskich Klinikach Serca śmiertelność okołozawałowa wynosi 1-1,5%. W sytuacji, gdy pacjent trafia do ośrodka hemodynamicznego późno i jest w tzw. szoku kardiogennym, śmiertelność przekracza 90%. Ale i z takich stanów lekarze potrafią wyprowadzić chorego. Wtedy oprócz stentowania konieczne jest wykorzystanie urządzeń wspomagających krążenie.

Zdaniem eksperta
prof. dr hab. n. med. Radosław Stefan Kiesz

Współzałożyciel i wiceprzewodniczący rady nadzorczej American Heart of Poland. AHoP to Polsko-Amerykańskie Kliniki Serca - sieć ponad 20 wyspecjalizowanych oddziałów kardiologii interwencyjnej, kardiochirurgii i chirurgii naczyniowej na terenie Polski.

miesięcznik "Zdrowie"