Ludzie mają problem ze statynami. Tymczasem stawką jest zdrowie i życie
Parafrazując znane powiedzenie - gdyby nie istniały statyny, należałoby je stworzyć. Bez nich prawdopodobnie dość drastycznie wzrosłaby bowiem liczba udarów mózgu, zawałów i chorób sercowo-naczyniowych. Tymczasem – choć są skuteczne, dokładnie przebadane i sprawdzone w leczeniu kilku pokoleń pacjentów z wysokim stężeniem cholesterolu – leki te w niektórych kręgach cieszą się niezasłużoną złą sławą. Dlaczego? Jak działają statyny, na co pomagają, dlaczego ryzyko efektów ubocznych jest dużo niższe, niż sugerują to ruchy antystatynowe? Wyjaśnia to prof. Maciej Banach, kardiolog.
Okazja do napisania tego artykułu pojawiła wraz z opublikowanymi niedawno w czasopiśmie „Annals of Internal Medicine” badaniami naukowców z Hong-Kongu, którzy udowodnili, że terapia statynami jest efektywna nawet u osób w wieku 85 lat i starszych. To jedno z wielu badań, które potwierdziło, że statyny zmniejszają ryzyko wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych i przedwczesnych zgonów.
Taki wynik tej pracy nie dziwi prof. Macieja Banacha, bo to działanie statyn od dawna jest dobrze znane.- Bardzo się jednak cieszę, że takie badania są publikowane, gdyż w dobie fake newsów na temat statyn, które dominują w przestrzeni publicznej, każde dodatkowe, dobrze przeprowadzone badanie potwierdza, że statyny to leki skuteczne i bezpieczne. Dotyczy to także osob w podeszłym wieku, ponieważ wciąż mogą skutecznie wydłużać życie - podkreśla prof. dr hab. n. med. Maciej Banach, kardiolog, sekretarz generalny Europejskiego Towarzystwa Miażdżycowego, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego, prezes Think-Tanku „Innowacje dla Zdrowia”.
Statyny to najskuteczniejsze leki na cholesterol
Wyjaśnijmy: statyny to jedna z najczęściej stosowanych grup leków. Od ponad 30 lat stosuje się je w celu obniżenia stężenia LDL-cholesterolu, który znany jest również pod potoczną nazwą „złego” cholesterolu. Mają one bowiem zdolność hamowania enzymu odpowiedzialnego za produkowanie cholesterolu w wątrobie (w efekcie czego zaczyna ona wytwarzać mniej cholesterolu) i „wyłapywania” LDL-cholesterolu, który krąży we krwi. Kardiolodzy przepisują je pacjentom ze zbyt wysokim cholesterolem, rozpoznaną miażdżycą lub chorobą, która ma z nią związek, np. chorobą niedokrwienną serca, a także osobom, u których ryzyko wystąpienia tych chorób jest wysokie – mają cukrzycę, wysokie ciśnienie czy obciążenia genetyczne. Ich skuteczność w obniżaniu stężenia cholesterolu LDL, tzw. złego cholesterolu, jest niezaprzeczalna - podkreśla ekspert.
Statyny zapobiegają też pękaniu blaszek miażdżycowych, a więc i groźnym konsekwencjom, takim jak zawał serca czy udar mózgu. Dlatego to właśnie leki z tej grupy uznawane są za najskuteczniejsze w obniżaniu stężenia cholesterolu, a w konsekwencji to jedne z najskuteczniejszych leków w kardiologii, zmniejszające ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych nawet o 55%.
Wielokierunkowe działanie statyn
Trudno jest ocenić, co by było, gdyby statyny nie istniały. Prawdopodobnie jednak wzrosłaby wówczas liczba udarów mózgu, zawałów serca i innych chorób sercowo-naczyniowych. O ile? To również trudno przewidzieć, ale dzięki badaniom wiadomo, że statyny mogą o jedną trzecią zmniejszać ryzyko udaru mózgu i aż o połowę ryzyko zawału serca.
Brak statyn mógłby także doprowadzić do innych problemów ze zdrowiem. Leki z tej grupy pośrednio pomagają m.in. usprawnić przepływ krwi w kończynach dolnych, co złagodzi ból nóg u osób z chorobą tętnic obwodowych. Wyniki badań sugerują, że mogą zmniejszać ryzyko choroby Alzheimera i innych form demencji. Wreszcie, nowe dane wskazują, że ta grupa leków w przyszłości może sprawdzić się również w innych rolach - być może nawet w zmniejszeniu ryzyka wystąpienia nowotworów.
Badania wykazały, że niektóre statyny hamują zdolność wielu różnych komórek nowotworowych do rozmnażania się i indukują apoptozę, zaprogramowaną śmierć komórki, innymi słowy - rozpoczynają proces, w wyniku którego komórki nowotworowe zaczynają same siebie unicestwiać. Działanie przeciwnowotworowe statyn jak dotąd wykazano na modelu zwierzęcym czerniaka, raka trzustki, raka piersi, glejaka, włókniakomięsaka, chłoniaka i neuroblastomy, co więcej - hamowały one powstawanie przerzutów i zwiększały działanie niektórych chemioterapeutyków.
W kontekście nowotworów trzeba wspomnieć o jeszcze jednym działaniu statyn. - Mają one działanie przeciwzapalne i nawet o 30-40 proc. zmniejszają stężenie białek ostrej fazy, w tym białka C-reaktywnego. - mówi prof. Maciej Banach. - A ponieważ proces nowotworowy w większości przypadków ma związek ze stresem oksydacyjnym i procesem zapalnym, statyny faktycznie mogą zmniejszyć ryzyko niektórych nowotworów, aczkolwiek, co podkreślam, nie są to leki przeciwnowotworowe. Chcę natomiast zwrócić uwagę na inne, korzystne działanie statyn. Polskie Towarzystwo Lipidologiczne wraz z Polskim Towarzystwem Onkologii Klinicznej pracuje nad nowymi wytycznymi dotyczącymi leczenia zaburzeń lipidowych u pacjentów onkologicznych. Zaburzenia te w tej grupie pacjentów mogą być pierwotne, ale też wtórne, jako efekt leczenia onkologicznego. Mamy superskuteczne leki przeciwnowotworowe, ale one też mają działania niepożądane, mogą na przykład wywoływać bardzo ciężką hipercholesterolemię czy hipertriglicerydemię. Przez lata onkolodzy nie do końca wiedzieli, jak postępować w takich przypadkach, zwłaszcza że panowało przekonanie, że statyny działające poprzez cytochrom P450 mogą powodować interakcje między lekami - co obecnie nie jest i nie powinno być problemem. W takiej sytuacji kardiolodzy wyjaśniają, jak postępować, by pacjent z sukcesem leczony onkologicznie nie dostał na przykład zawału mięśnia sercowego, co niestety coraz częściej obserwujemy. - dodaje prof. Maciej Banach.
Fake newsy o satynach mogą nawet zabić
Mimo tych korzystnych działań statyny od lat mają zdeklarowanych przeciwników. - Gdy wpiszemy w google czy inną przeglądarkę frazę statyny, to pojawia się bardzo dużo tekstów nierzetelnych, nieprawdziwych, dotyczących działań niepożądanych, które nie istnieją. Czasem nawet w trakcie wykładów śmieję się, że jak kiedyś przeczytam, że dzięki statynom polecimy w kosmos, to już mnie to nie zdziwi - żartuje ekspert.
Ale temat bynajmniej nie jest śmieszny, zwłaszcza dla kardiologów, którzy od lat walczą ze zbyt wysokim stężeniem cholesterolu i w przypadku części pacjentów tę walkę przegrywają, gdyż ci wolą słuchać internetowych "specjalistów od wszystkiego" a nie lekarzy.
- Zbyt często słyszę od pacjentów, że wezmą każdy inny lek, tylko nie statyny - bo przeczytali, że te mogą im zaszkodzić. Wraz z socjologami i psychologami staramy się rozpracować, czemu właśnie ta grupa leków cieszy się taką złą sławą, chociaż widać to nie tylko w przypadku statyn, przy szczepionkach jest podobny problem. - ubolewa prof. Maciej Banach.
Jak dodaje, ogromna wina leży po stronie internetowych twórców, youtuberów, którzy by mieć więcej subskrybentów powielają bzdury i przekonują że "statyny zabijają". Ale z drugiej strony, istnieją również ruchy antystatynowe, które działają wedle ściśle określonych strategii, ale ich celem nie jest bynajmniej dobro pacjentów, tylko promocja niezdrowych diet i suplementów.
- Polska, i w ogóle nasza część Europy jest ogromnym rynkiem zbytu dla takich produktów, dochody z ich sprzedaży sięgają kilku miliardów złotych rocznie, więc cel takich grup jest jasno określony. Na ich manipulacje niestety nabiera się wielu pacjentów, którzy czasem są zbyt podatni i nie potrafią korzystać z właściwych źródeł informacji. Niestety, na podobne argumenty często nabierają się również lekarze, przepisując pacjentom mniejsze dawki statyn, niż to konieczne z uwagi na ich ryzyko sercowo-naczyniowe, przez co bardzo trudno osiągnąć cel leczenia. - mówi prof. Banach.
Efekty uboczne działania statyn dotyczą niewielu pacjentów
Prof. Maciej Banach przypomina, że statyny to jedna z najlepiej przebadanych grup leków na świecie. - Liczba badań randomizowanych, kohortowych, obserwacyjnych czy badań typu Mendelian randomization, które wskazują przyczynowość, idzie już w setki tysięcy. - mówi. Jak podkreśla, efekty uboczne występują po każdym leku, nawet po witaminie C, która może doprowadzić do kamicy woreczka żółciowego czy kamicy nerkowej. - Gdy porównujemy statyny z innymi lekami na choroby sercowo-naczyniowe, to okazuje się, że statyny są jednymi z najbezpieczniejszych leków z tej grupy. - mówi prof. Banach.
Ekspert podkreśla, że istnieją tylko trzy potwierdzone efekty uboczne statyn, które w dodatku występują u nielicznych pacjentów.
Pierwszy - to bóle mięśniowe. Statystyki pokazują, że występują u niespełna 9 proc. pacjentów, częściej u kobiet niż u mężczyzn. - Ból, który pacjent zgłasza jako trudny do zniesienia, powodujący ograniczenie funkcjonowania, z powodu którego trzeba odstawić statyny, odczuwa 3 pacjentów na 100. Co więcej, my doskonale wiemy co robić, gdy ten ból się pojawi - w takim przypadku lekarz może zmniejszyć dawkę statyn lub zmienić lek na inny z tej grupy. - podkreśla prof. Banach.
Drugie działanie to przejściowy wzrost enzymów wątrobowych. - Statyny działają w wątrobie, dlatego może nastąpić przejściowy wzrost tych enzymów. Podkreślam jednak: przejściowy, dlatego że po 4-6 tygodniach u 95-99 proc. pacjentów enzymy wracają do wartości wyjściowych i nie ma przeszkód, by kontynuować leczenie. - tłumaczy ekspert. Przeciwwskazaniem do stosowania statyn są poważne problemy z wątrobą – tzw. ostre choroby wątroby - gdy jej praca jest bardzo zaburzona, na przykład przy marskości. Wówczas w zasadzie nie wolno stosować żadnych leków działających przez metabolizm wątrobowy. U pozostałych osób, nawet tych, które mają zdiagnozowaną chorobę wątroby, statyny są wręcz rekomendowane, ponieważ poprawiają metabolizm wątroby, a także zmniejszają ryzyko sercowo-naczyniowe. - Wykazaliśmy też, że w przebiegu wirusowego zapalenia wątroby statyny zmniejszają wirulentność wirusa, zmniejszają też ryzyko pierwotnego raka wątroby.
Trzeci możliwy efekt uboczny to nowe przypadki cukrzycy, która może pojawić się w przebiegu leczenia wysokimi dawkami statyn. - Tu jednak nie zawsze wina leży po stronie leku. Pacjenci leczeni statynami mają wiele czynników ryzyka cukrzycy - wiek, nadwagę, otyłość, nieprawidłową tolerancję insuliny, stan przedcukrzycowy. Najnowsza analiza opublikowana w czasopiśmie naukowym Lancet pokazała, że ryzyko nowo zdiagnozowanej cukrzycy występuje wówczas, gdy u pacjenta występują czynniki ryzyka tej choroby. Ale nawet jeśli to ryzyko się pojawi, to nadal jest ono pięciokrotnie mniejsze, niż korzyści związane z leczeniem statynami, wynikającymi z redukcji incydentów sercowo-naczyniowych. - tłumaczy prof. Maciej Banach.
Dodaje, że w najnowszych wytycznych, które zostaną opublikowane lada moment, znalazł się zapis, że jeśli pacjent jest w grupie osób zagrożonych cukrzycą i ma wysoki cholesterol, leczenie należy zacząć od niższej dawki statyny i ezetymibu, czyli od razu rozpocząć leczenie skojarzone. Wówczas można osiągnąć cel terapeutyczny dla cholesterolu LDL, a ryzyko nowych przypadków cukrzycy będzie praktycznie zerowe.
- Działania niepożądane mogą wystąpić po każdym leku, my doskonale wiemy, jak sobie z nimi radzić, natomiast odstawianie leku na własną rękę po dwóch, trzech latach, co nadal robi od 50 do nawet 70 proc. pacjentów powoduje, że w Polsce nadal mamy 160 tys. zgonów sercowo-naczyniowych rocznie. I nadal tylko 750 tys. osób żyje po zawale, a dla porównania, liczba pacjentów z chorobą nowotworową sięga 2 milionów. - podsumowuje prof. Maciej Banach.
Listen on Spreaker.