Czy maseczki wrócą do przychodni? Chcą tego lekarze
Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami, COVID-19 jest już traktowany tak samo, jak inne zakaźne choroby sezonowe, choćby grypa. Zarazem coraz głośniej mówi się o powrocie części obostrzeń, przede wszystkim obowiązku noszenia maseczek w przychodniach lekarskich i szpitalach. Chociaż oficjalnie poziom zagrożenia epidemicznego nie jest duży, trudno nie zauważać, że chorych przybywa.
Wg ustaleń RMF FM możliwość przywrócenia maseczek w placówkach ochrony zdrowia poważnie rozważa Ministerstwo Zdrowia. Wszystko dlatego, że chorych przybywa, i nie zasłoni tego brak testów i wiarygodnych statystyk, które zresztą także na wzrost wskazują. Według specjalistów nie odzwierciedlając jednak w pełni skali problemu.
O przywrócenie obowiązku noszenia maseczek, który obowiązywał do 1 lipca br. apelują lekarze Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Jak podkreśla Bożena Janicka, prezes PPOZ, przychodnie "pękają w szwach od pacjentów z objawami grypopodobnymi, stąd istnieje duże ryzyko zakażenia się w przychodni". Wielu lekarzy zresztą maseczki nosi, ale nie mogą tego wymagać od pacjentów, a to znacząco ograniczyłoby ich ryzyko zachorowania.
"Chory lekarz to brak lekarza"
Z obserwacji w placówkach opieki medycznej jednoznacznie wynika, że nawet osoby, które mają wyraźne objawy infekcji grypopochodnych, od maseczek stronią.
- Jeśli ktoś ma objawy infekcji, warto nałożyć maseczkę. Nos i usta warto zasłaniać, gdy idziemy tam, gdzie jest dużo osób. Przyszedł czas, by powiedzieć o tym, by przypomnieć sobie o zasadach bezpiecznego funkcjonowania. Szczególnie jest to zalecane osobom, które mają choroby przewlekłe, dotyczące różnych układów. Warto pamiętać o myciu rąk. Widzimy wzrost liczby pacjentów zakażonych koronawirusem, którzy trafiają do szpitali - mówiła w RMF FM prof. Joanna Chorostowska-Wynimko z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
Prezes PPOZ przypomniała, że chorujący lekarze i pielęgniarki oznaczają brak należytej opieki dla pacjentów. Już w tej chwili w jej opinii wielu medyków przebywa na zwolnieniach lekarskich.
- Bądźmy odpowiedzialni za siebie i innych, nośmy maseczki w przychodniach. Bo dojdzie do sytuacji, że nie będzie miał kto nas leczyć! - apeluje prezes Bożena Janicka.
75 proc. testów pozytywnych
Nie chcemy chronić lekarzy, siebie i innych.
Według lekarza rodzinnego Michała Domaszewskiego "propaganda antymaseczkowa zrobiła swoje". Lekarz przyznaje, że sam stosuje maseczki w gabinecie i od kilku lat nie zakaża się od pacjentów.
Doktor Domaszewski rezygnację z maseczek umieścił w swoim antyporadniku zdrowotnym. Jego zdaniem to jeden z czynników, które wyraźnie zwiększają nasze szanse na złapanie infekcji w tym sezonie, nie tylko COVID 19.
Mikrobiolożka prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska ocenia, że skala zachorowań na COVID-19 może być nawet kilka-kilkanaście razy większa od oficjalnych statystyk i nie jest w tym poglądzie odosobniona.
- Niepokojący jest niezmiernie wysoki odsetek dodatnich testów. W niektórych województwach wynosi on nawet 75 proc. Pokazuje to, iż rzeczywista liczba zakażeń jest znacznie, znacznie większa - podkreśliła ekspertka.
Przypominamy, w pandemii WHO oceniało, że odsetek testów pozytywnych powyżej 5% oznacza brak kontroli nad zakażeniami.
COVID-19 - brak dostępu do skutecznego leku
Nie przygotowujemy się na wypadek zaostrzenia przebiegu zakażeń (na razie w większości przypadków są raczej lekkie), nie testujemy, wreszcie - nie leczymy optymalnie.
Leki na grypę są dostępne, to Paxlovid stosowany w terapii COVID-19 nie jest refundowany przez państwo i cenowo jego dostępność jest bardzo ograniczona.
- Lek ten jest bardzo skuteczny w hamowaniu replikacji wirusa - o ile zostanie podany przy pierwszych dniach choroby. Jest szczególnie wskazany dla osób z grup ryzyka - starszych, z wielochorobowością, pacjentów onkologicznych i po przeszczepach. Niestety, jego cena wynosi ok. 6 tys. zł, przez co lek ten nie jest dostępny dla znaczącej liczby potrzebujących - podkreśliła ekspertka.
Lekarka rodzinna Joanna Zambonelli, w rozmowie z Poradnikiem Zdrowie"przyznała, że chciała kupić ten preparat dla swojej chorującej babci. Niestety, mimo zaporowej ceny, lek okazał się i tak niedostępny w aptekach.
Czytaj także: Covidu w Polsce już nie ma? Wiadomo, ile osób leży w szpitalach