Salmonella: liczba zatruć wciąż ogromna. Nowa strategia uczonych ma to zmienić
Amerykanie, podobnie zresztą jak Polacy, kochają mięso kurczaka. Niestety, to właśnie ono jest źródłem powszechnych zatruć salmonellą. Zaostrzanie przepisów i kampanie edukacyjne nie działają. Liczba zakażeń nie maleje. Uczeni wymyślili coś innego.
Wymioty, biegunka, osłabienie, nieraz wymagające leczenia szpitalnego - to klasyczne skutki zatrucia bakteriami Salmonella. W przypadku groźnych szczepów kontakt z tym patogenem może skończyć się tragicznie.
Amerykanie mają problem nie mniejszy niż Polacy i postanowili go wreszcie rozwiązać skutecznie. Na początek za cel obrali sprawdzenie, co tak naprawdę kryje się za groźnymi nie tylko latem zatruciami.
Salmonella - kiedy powoduje zatrucia
W USA jednym z głównych źródeł zatruć pałeczkami Salmonella jest surowe mięso kurczaka. Nie inaczej jest zapewne w Europie i w Polsce, bo ostatnie badania mięsa z kurczaków wyraźnie pokazują, że to dosłownie bakteriologiczna bomba.
Oczywiście, Amerykanie nie jedzą drobiu na surowo. Do zakażenia dochodzi zazwyczaj podczas przygotowywania posiłków.
Od mięsa z salmonellą zanieczyszczają się blaty kuchenne, inne produkty spożywcze (np. leżące obok), deski do krojenia, wreszcie nasze ręce.
Stamtąd do zatrucia już droga krótka, a jednak nie chorują, przynajmniej ostro, od razu, miliony ludzi.
Amerykańscy badacze postanowili skupić się na tym fakcie. Ich wnioski tylko pozornie są dość oczywiste.
Salmonella - znaczenie ma szczep
Amerykanie od 20 lat walczą intensywnie z bakterią Salmonella w drobiu, a efekty są znikome.
- Liczba osób chorujących przez te patogeny nie spadła. Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych rozważa zmiany w sposobie kontroli Salmonelli w oparciu o jej szczepy i serotypy, a nasze badania wspierają te wysiłki – powiedział współautor badania Matt Stasiewicz, profesor nadzwyczajny w Katedrze Nauk o Żywności i Żywieniu Człowieka (FSHN), będącej częścią Wyższej Szkoły Rolniczej, Nauk Konsumenckich i Środowiskowych (ACES) w Illinois.
O co chodzi? Nowe badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Illinois dowiodło, że za większość chorób będących skutkiem kontaktu z surowym kurczakiem odpowiada zaledwie kilka produktów znacznie skażonych bardzo zjadliwymi szczepami Salmonelli.
W USA najbardziej rozpowszechnionym serotypem jest Salmonella Kentucky, ale wcale to nie ona powoduje najwięcej zatruć.
Za mniej niż 1% zatruć odpowiada Salmonella Kentucky. Od 69% do 83% wywołują natomiast zasadniczo rzadko występujące serotypy Salmonella: Enteritidis, Infantis lub Typhimurium.
Enteritidis jest dobrze znany także w Europie, bo odpowiada za zbiorowe zatrucia, w tym przypadki śmiertelne.
Salmonella - nowa strategia
Amerykanie planują, by nie walczyć z salmonellą generalnie, ale skupić się na tych szczepach, które są szczególnie niebezpieczne.
Zamierzają wprowadzić bardziej szczegółowe badania serologiczne, profilaktyczne zatrzymywanie całych partii mięsa tam, gdzie choćby śladowo pojawi się groźny patogen, wreszcie, być może, szczepić kurczaki przeciw najgroźniejszym patogenom.
Wszystko wskazuje bowiem na to, że rola konsumenta w zapobieganiu zatruciom jest znikoma. Oczywiście, higiena jest ważna. Można jednak podejrzewać, że ci, którzy się zatruli, wcale nie zachowywali się bardziej nieodpowiedzialnie od innych. Raczej mieli pecha i trafili na bardziej zjadliwe, odporniejsze bakterie.
Czy taka strategia sprawdzi się u nas?
W USA trwają prace nad praktycznym wykorzystaniem uzyskanej wiedzy. Trudno sobie wyobrazić, że ich projekt da się przenieść jeden do jednego na nasz rynek.
Superbakterie w mięsie kurczaka wykryto w wielu krajach Europy, w Polsce także. Są zapowiedzi zapobiegania takim sytuacjom, ale nawet takie mięso spełniało niezbyt surowe normy.
Naszym problemem wciąż pozostają fatalne warunki na farmach, sprzyjające powszechnym infekcjom u zwierząt. Jak dotąd - zgodnie z prawem.