Dawne zarazy. Jak kiedyś radzono sobie z epidemiami?
W czasach staropolskich epidemie nawiedzały nasz kraj znacznie częściej niż dziś. Mimo niskiego poziomu wiedzy medycznej ówczesna ludność wypracowała wiele mniej lub bardziej skutecznych sposobów na walkę z zarazą. Zobacz najciekawsze z nich.
Spis treści
Ospa, odra, grypa, syfilis, trąd, cholera, gruźlica i wreszcie dżuma - to tylko niektóre zarazy, które od dawien dawna nawiedzały Europę nawet co kilka-kilkanaście lat, nie oszczędzając nikogo - ani dworu, ani biedoty. Szacuje się, że jedna z największych zaraz w historii - "czarna śmierć", czyli dżuma - która pustoszyła Europę w połowie XIV wieku, zabiła prawie jedną trzecią jej ówczesnej ludności.
Przyczyny epidemii
Wiedza starożytnych i średniowiecznych medyków była daleka od dzisiejszej. Już od czasów Hipokratesa (460-377 r p.n.e.) uważano, że epidemie (zwane też pomorem, zarazą czy morowym powietrzem) powoduje powietrze zatrute miazmatami, czyli jadem, który zakłóca u człowieka równowagę humorów cielesnych, a w rezultacie powoduje chorobę lub śmierć. Co gorsza, większość medyków odrzucała możliwość, by schorzenia te były jakkolwiek zaraźliwe, czyli mogły się przenosić z człowieka na człowieka.
Uważano również, że zsyłane przez Boga (czy bogów) choroby to kara za grzechy. Według wyznawców islamu należało ją zatem przyjąć z pokorą, a nawet radością.
Na szczęście z czasem zauważono, że kolejne zarażenia występują w dużych skupiskach ludzkich, takich jak na przykład mury ówczesnych miast.
Dawne sposoby radzenia sobie z morem
- Ucieczka - z dzisiejszej perspektywy była to w zasadzie najskuteczniejsza metoda zapobiegania zarażeniu. Postąpił tak w 1588 r. m.in. król Zygmunt III Waza, uciekając wraz z rodziną z Krakowa przed epidemią, która objęła całą Koronę i Litwę. W dawnej Polsce na ucieczkę na tereny nieobjęte epidemią mogli sobie też pozwolić szlachta i bogatsi mieszczanie. O uciecze za miasto (poza mury Florencji) mówi również słynny "Dekameron" Boccaccia.
- Kwarantanna - aby ograniczyć rozprzestrzenianie się zarazy, zamykano sklepy, odwoływano targi, zmieniano też miejsca i terminy obrad sejmowych. Wyznaczano również lokalne kwarantanny, ograniczyć kontakty międzyludzkie.
- Zadymianie pomieszczeń - ten sposób praktykowano już w średniowieczu. Używano do tego aromatycznych roślin leczniczych, takich jak jałowiec, piołun, ruta czy dąb, i prochu strzelniczego. Innym sposobem było polewanie rozgrzanych cegieł octem lub ustawianie w domostwach beczek ze wrzątkiem. Wierzono, że dym odpędzi złe powietrze i uchroni mieszkańców przed zarazą.
-
Specjalna dieta - w XVI-wiecznej Polsce wierzono, że przed zarazą może uchronić codzienne zjadanie na śniadanie z chleba z masłem posypanego świeżą rutą (to roślina lecznicza o właściwościach bakteriobójczych i przeciwzapalnych, w dawnych czasach stosowana jako lek na wszystko), a także kilku orzechów laskowych.
-
Lekarstwa - staropolscy medycy zalecali kurację surowym lub gotowanym czosnkiem i cebulą, a także prochem liścia dębowego, korzeniem lub liściem anyżu lub omanu z dodatkiem octu. Niektórzy twierdzili też, że przed morowym powietrzem może uchronić picie własnego moczu.
-
Upuszczanie krwi (flebotomia) - to standardowy zabieg stosowany na wszelkie schorzenia już od starożytności, który pozbawiał jedynie chorych siły, a nawet przyspieszał ich śmierć.
- W obliczu zarazy przestrzegano również przed: kąpielą, zmęczeniem, gniewem, smutkiem, nieczystością, miejscami z zatęchłym powietrzem, pijaństwem, obżarstwem i głodem. Polecano z kolei: zażywanie soku cytrynowego, aloesu i mirry z piwem, mycie rąk octem, a także modlitwę i pokutę.