5 miejsc, w których bakterii kałowych jest więcej niż w toalecie. Stykasz się z nimi na co dzień!
Z bakteriami stykamy się codziennie, lecz większość człowiekowi nie grozi. A gdzie zwykle czyhają te groźne dla zdrowia? Okazuje się, że na klawiaturze komputera, myszce, zmywaku kuchennym, koszyku sklepowym czy poręczy w autobusie może być więcej bakterii kałowych niż w toalecie! Radzimy, jak zmniejszyć ryzyko zakażenia chorobotwórczymi drobnoustrojami.
Spis treści
- W biurze
- W kuchni
- W sklepie
- W środkach komunikacji miejskiej
- Na placu zabaw
- Dlaczego trzeba walczyć z kamieniem?
W naturze żadne środowisko nie jest od nich wolne. Naukowcy wyliczyli: wokół nas jest 5 x 1030 bakterii. Znajdują się w naszym jedzeniu, w wodzie, w powietrzu, wewnątrz innych organizmów i na ich powierzchni, w kurzu. Jednak ok. 95 proc. z nich nam nie zagraża, a wręcz są pożyteczne. Tylko kilka procent to bakterie chorobotwórcze, czyli patogeny.
Zajmuje się nimi mikrobiologia kliniczna. Również w organizmie i na skórze człowieka bytują nieszkodliwe, a często wręcz niezbędne bakterie – są w przewodzie pokarmowym, w układzie oddechowym, na skórze. Nie ma ich na obszarach jałowych (np. w układzie nerwowym, mózgu, wnętrzu gałki ocznej).
Jedną z wielu ról naszych własnych bakterii jest ochrona przed groźnymi drobnoustrojami ze świata zewnętrznego. Myjąc skórę w wodzie z detergentem, zmywamy brud (czyli pot, tłuszcz, martwe komórki skóry) razem z bakteriami – zarówno tymi, które składają się na nasz ochronny płaszcz, jak i patogenami. Ale nie ma lepszej ochrony przed chorobotwórczymi drobnoustrojami – bakterie nie skaczą, muszą zostać przeniesione, jeśli więc myjemy ręce, ograniczamy ich rozprzestrzenianie się.
Należy to robić zawsze przed jedzeniem i po wizycie w toalecie. Jednak korzystanie z mydeł antybakteryjnych zostawmy na wyjątkowe sytuacje – np. w szpitalu. Warto wiedzieć, że bakterie w naszym otoczeniu potrafią przeżyć kilka tygodni, miesięcy, a nawet lat (np. niektóre gatunki Salmonella żyją ponad 4 lata).
W biurze
To nie toaleta, a biurko jest największym zagrożeniem bakteryjnym w pracy. Dlaczego? Łazienki są myte i dezynfekowane, biurek i telefonów zwykle nikt nie czyści. Bytuje na nich 400 razy więcej bakterii niż w WC. Resztki jedzenia, kubki z niedopitą kawą, dotykane przez wszystkich długopisy, klawiatury, myszki i telefony – to ulubione miejsca bakterii. Na słuchawce telefonicznej jest 3824 mikrobów/cm2! Na desce klozetowej natomiast tylko 7,5 bakterii/cm2.
Są jednak proste sposoby na uniknięcie zagrożenia – przed jedzeniem myć ręce, nie trzymać otwartych produktów żywnościowych w biurku, a miejsce pracy utrzymywać w porządku. A własny telefon (komórkę również) czyścić wacikiem z płynem do demakijażu, do mycia naczyń albo ze spirytusem.
W kuchni
To wcale nie toaleta ani kosz na śmieci jest najbrudniejszym miejscem w domu! Niebezpieczny jest zlew (bardziej zanieczyszczony niż sama deska klozetowa), zmywaki kuchenne i ścierki – nawet te wyglądające na czyste i prawie nowe.
Dzieje się tak, ponieważ połączenie wilgoci i gnijących resztek jedzenia to świetne środowisko do rozmnażania się bakterii. W dodatku łatwo o zakażenie, bo patogeny mają tu okazję przenieść się na ręce, jedzenie, naczynia. Na gąbkach kuchennych żyje 40 tys. bakterii/1 cm2, czyli 70 razy więcej niż np. na podłodze w kuchni. Według badań, 90 proc. gąbek i ściereczek, a także prawie połowa zlewów to siedliska potencjalnie chorobotwórczych drobnoustrojów.
Jak chronić się przed kuchennymi bakteriami? Po pierwsze, dokładnie myć ręce. A blaty, zlew, klamka lodówki powinny być nie tylko myte, ale i dezynfekowane, zwłaszcza po kontakcie z surowym mięsem czy rybami. Obrusy i ścierki kuchenne pierz w gorącej wodzie, gąbkę wymieniaj raz w tygodniu, a codziennie susz ją w mikrofalówce albo czyść w zmywarce.
Żywność surową przechowuj z dala od gotowej. Dokładnie myj skorupki jajek (ale bezpośrednio przed użyciem), mięso, owoce i warzywa. Nie dopuszczaj do rozmrożenia produktów mrożonych, jeśli chcesz je dalej przechowywać – rozwijają się w nich bakterie wytwarzające toksyny. Po ponownym zamrożeniu bakterie już się nie mnożą, ale pozostają toksyny (odporne na gotowanie), które mogą być przyczyną zatrucia.
A jak pozbyć się bakterii ze ścierek i ubrań? Okazuje się, że pranie w temperaturze 30–60ºC z użyciem zwykłych detergentów nie zawsze usuwa wszystkie patogeny. Potrzebna jest do tego wysoka temperatura (w takiej zazwyczaj pierze się ręczniki, obrusy czy pościel), chlorowy wybielacz – niezalecany do delikatnych tkanin – albo specjalny proszek lub płyn, który usuwa większość bakterii w 40ºC.
Pranie bielizny, na której znajdują się np. bakterie kałowe, razem z innymi ubraniami powoduje przeniesienie ich na całość wsadu. W dodatku po praniu liczne bakterie pozostają w pralce, zakażając kolejne pranie. Szczególną uwagę należy zwrócić na pranie pościeli, ręczników, bielizny, fartuchów kuchennych, ubrań używanych do pracy w ogrodzie, dziecięcych ubranek i zabawek pluszowych.
Bakterie kałowe na... szczoteczce do zębów
Pomieszczeniem, któremu trzeba poświęcić więcej czasu przy sprzątaniu, jest łazienka. Bakterie żyjące w muszli klozetowej swobodnie rozprzestrzeniają się na całą łazienkę. Podczas spuszczania wody są rozpylane na wysokość 1,5 metra, a ten swoisty aerozol, opadając, osiada na ręcznikach, szczoteczkach do zębów, umywalce.
Aerozol przedostaje się też przez szczeliny między muszlą a opuszczoną deską! Dlatego dobrze jest co dzień dezynfekować toaletę preparatem z chlorem. Szczoteczki do zębów i kosmetyki trzymaj w zamykanej szafce, a ręczniki pierz w wysokiej temperaturze.
W sklepie
Sklepowe wózki są brudniejsze od miejskich szaletów – twierdzą amerykańscy mikrobiolodzy. Sytuacja w polskich sklepach przedstawia się podobnie, więc po zakupach myj ręce i nie wkładaj dziecka do sklepowego wózka ani nie pozwól, żeby go dotykało.
Jeśli to konieczne, siedzisko wyłóż specjalnym pokrowcem izolującym malca. Aby chronić zakupy, przed włożeniem do wózka zapakuj je do toreb. Możesz też kupić specjalną torbę, przypinaną rzepami do boków wózka sklepowego.
Ryzykowne jest korzystanie z testerów w drogeriach. Mimo że pomadki czy cienie zawierają konserwanty, z czasem stają się one coraz mniej skuteczne, narażone są na różne bakterie zostawione przez testujące je kobiety. Najbardziej bezpieczne są pudry, cienie i róże – nie zawierają składników szczególnie lubianych przez bakterie.
Dla pewności wytrzyj jednak wierzchnią warstwę kosmetyku chusteczką, nim go wypróbujesz. Bardziej niebezpieczne mogą być pomadki i błyszczyki – przed nałożeniem ich na skórę warto też wytrzeć wierzch. Nigdy nie próbuj maskar na własnych rzęsach, a kredki i eyelinery (zwłaszcza te ostatnie, ponieważ ich bazą jest woda) testuj na skórze dłoni. Podkład nakładaj czystą gąbeczką, ale z daleka od oczu i ust. Jeśli chcesz przetestować kosmetyk pielęgnacyjny, poproś o próbkę.
W środkach komunikacji miejskiej
Poręcze, przyciski, siedzenia w autobusach, tramwajach i metrze – to potencjalne miejsca bytowania groźnych bakterii. Brytyjscy naukowcy odkryli bakterie kałowe u co czwartej osoby podróżującej metrem i autobusem. Świadczy to o niemyciu rąk po skorzystaniu z toalety.
W trakcie jazdy środkami publicznego transportu nie dotykaj twarzy, a przy najbliższej okazji umyj ręce. Warto też nosić przy sobie specjalne chusteczki lub żel dezynfekujący, którym możesz oczyścić dłonie bez konieczności użycia wody.
Na placu zabaw
Sprzęty na placach zabaw tak jak poręcze w autobusach również są pełne bakterii. Pocieszające jest to, że coraz więcej badań wskazuje na pozytywną rolę, jaką odgrywa brud w zapobieganiu alergii. Podejrzewa się, że lawinowy wzrost liczby alergików w ostatnich latach ma związek m.in. z nadmierną higienizacją życia.
System odpornościowy małego dziecko potrzebuje nieustannego treningu, jakim jest kontakt z różnymi patogenami. Trochę brudu zatem nie zaszkodzi - przekonują lekarze, co oczywiście nie oznacza, że nie powinniśmy kształtować w dzieciach nawyku mycia rąk po powrocie z placu zabaw i przed jedzeniem.
>>> PRZECZYTAJ WIĘCEJ o przyczynach epidemii alergii >>>
Dlaczego trzeba walczyć z kamieniem?
Żółtopomarańczowy lub szarawy osad jest obecny w muszli klozetowej, zlewie, wannie, kabinie prysznicowej. Widać go na dnie czajnika (elektrycznego i tradycyjnego), w pralce. Zawsze powoduje go twarda woda. Z badań wynika, że taką wodę ma 90 proc. gospodarstw domowych w Polsce.
To problem nie tylko estetyczny, ale i higieniczny – kamień ułatwia gromadzenie się bakterii. Jego porowata struktura sprawia, że miejsca pokryte kamieniem są doskonałym siedliskiem bakterii – jest ich tam o 40 proc. więcej niż na powierzchniach gładkich. W takich warunkach bakterie mogą przetrwać aż 50 dni, mimo spłukiwania wodą.
Dlatego ważne jest systematyczne usuwanie kamienia specjalnymi preparatami. Sprzęty bez osadu lepiej działają (pralka, czajnik), a powierzchnie zabezpieczone przed osadzaniem się kamienia znacznie wolniej się brudzą.